Komunikacja door-to-door
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
- Solaris
- Posty: 534
- Rejestracja: 04 sie 2007, 11:08
- Lokalizacja: R-10 - Solaris Urbino 18 Electric IVG
Postanowiłem o tym napisać tutaj, ponieważ musiałbym się powtarzać w zbyt wielu tematach.
W nich powtarza się, argument o utratach jakiegoś przystanku (przesiadkowego) w proponowanych zmianach, dla różnych linii. Nieodparcie odnoszę wrażenie, że wielu ludziom, w tym i miłośnikom, marzy się właśnie komunikacja door-to-door w odmianie dom praca/szkoła/inne miejsce dom. Gdzie do przejścia nie będzie więcej jak 50 metrów. To jest najczystszej wody utopia.
Śmieszą mnie argumenty, o uciążliwości przesiadek, jeżeli przystanek od przystanku oddalony jest o 100m, no niech będzie 200m. Dla własnego zdrowia można się przejść. Ja jak tylko mogę, to zostawiam samochód w garażu i korzystam z komunikacji miejskiej. I to, że jakiś przystanek jest oddalony od drugiego, o 200-300 metrów, nie stanowi najmniejszego problemu. A to, że będę musiał poczekać, mam wkalkulowane z góry i wychodzę odpowiednio wcześniej.
Ktoś przytoczył argument o wracaniu zmęczonym ze szkoły. W to że plecak lub teczka z książkami i zeszytami wierzę, ponieważ sam pamiętam jak to było (choć już trochę wody w Wiśle od tego czasu minęło ). Ale nie mówcie, że jesteście tak zmęczeni, że przejście tych (tu się powtórzę) 200 metrów, urasta do rangi problemu, jak by to miał być maraton. Skoro teraz jesteście tak zmęczeni, to co powiecie za 10, 20, 30 lat Wtedy to, pewnie będziecie żądali, żeby autobus/tramwaj/metro podjeżdżało pod drzwi mieszkania i wysadzało was u celu podróży, gdzie do przejścia będzie nie więcej niż 10 metrów.
Rozumiem też, że jest problem starszych ludzi, którzy mają trudność z chodzeniem, a też chcą mieć możliwość przemieszczania się. Konstruując komunikację też ich trzeba uwzględnić. Choć moim zdaniem, trzeba by było najpierw sprawdzić, gdzie najczęściej jeżdża i wtedy uwzględniać ich potrzeby, za pomocą linii lokalnych. Ale od tego są mądrzejsi ludzie ode mnie.
I jeszcze jedno, dam wam prosty przykład z komunikacji dawnej u współczesnej:
dawniej w Boże Narodzenie, komunikacja miejska, praktycznie znikała z ulic po godzinie 18-tej i dopiero około 22:30 pojawiały się nocne. A zimy były wtedy prawdziwe, a nie te parodie, które teraz są. Wystarczy, że temperatura w nocy spadnie do -15, -20, a w dzień do -10, a na dokładkę spadnie 20-30 cm śniegu. Toż to już klęska żywiołowa. Dawniej normą była temperatura -20 w dzień, a w nocy -30 -35. A warstwa śniegu miała 1-1,5 metra i to tam, gdzie nie było odśnieżane. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się wracać z Wigilii na piechotę. Trasa Dolny Mokotów - Grochów. I nikt z tego powodu nie rozpaczał. Ludzie szli gromadkami, śpiewali kolędy, rozmawiali. Co najdziwniejsze, wyglądali na szczęśliwych. Teraz jak na jakiejś linii bardziej uczęszczanej, a autobus/tramwaj nie pojawia się co 10, no w porywach do 15 minut, jest to problem rangi wojny atomowej.
Ludzie nie popadajcie w przesadyzm. Tym co chcą stworzyć idealną komunikację miejską, polecam grę Traffic Giant. Najpierw tu spróbujcie swoich sił, a potem bierzcie się za real.
Wiem, że zbiorkom powinien iść do przodu, a nie do tyłu. Jednak nie należy popadać w przesadyzm, to jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Z chęcią podyskutuję tu z wami na ten temat. Z góry przepraszam, jeżeli odpowiedzi z mojej strony będą padały po jakimś czasie, ale nie mam mobilnego internetu w laptopie, a tym bardziej, nie jest możliwe jednoczesne korzystanie z laptopa i prowadzenie autobusu.
W nich powtarza się, argument o utratach jakiegoś przystanku (przesiadkowego) w proponowanych zmianach, dla różnych linii. Nieodparcie odnoszę wrażenie, że wielu ludziom, w tym i miłośnikom, marzy się właśnie komunikacja door-to-door w odmianie dom praca/szkoła/inne miejsce dom. Gdzie do przejścia nie będzie więcej jak 50 metrów. To jest najczystszej wody utopia.
Śmieszą mnie argumenty, o uciążliwości przesiadek, jeżeli przystanek od przystanku oddalony jest o 100m, no niech będzie 200m. Dla własnego zdrowia można się przejść. Ja jak tylko mogę, to zostawiam samochód w garażu i korzystam z komunikacji miejskiej. I to, że jakiś przystanek jest oddalony od drugiego, o 200-300 metrów, nie stanowi najmniejszego problemu. A to, że będę musiał poczekać, mam wkalkulowane z góry i wychodzę odpowiednio wcześniej.
Ktoś przytoczył argument o wracaniu zmęczonym ze szkoły. W to że plecak lub teczka z książkami i zeszytami wierzę, ponieważ sam pamiętam jak to było (choć już trochę wody w Wiśle od tego czasu minęło ). Ale nie mówcie, że jesteście tak zmęczeni, że przejście tych (tu się powtórzę) 200 metrów, urasta do rangi problemu, jak by to miał być maraton. Skoro teraz jesteście tak zmęczeni, to co powiecie za 10, 20, 30 lat Wtedy to, pewnie będziecie żądali, żeby autobus/tramwaj/metro podjeżdżało pod drzwi mieszkania i wysadzało was u celu podróży, gdzie do przejścia będzie nie więcej niż 10 metrów.
Rozumiem też, że jest problem starszych ludzi, którzy mają trudność z chodzeniem, a też chcą mieć możliwość przemieszczania się. Konstruując komunikację też ich trzeba uwzględnić. Choć moim zdaniem, trzeba by było najpierw sprawdzić, gdzie najczęściej jeżdża i wtedy uwzględniać ich potrzeby, za pomocą linii lokalnych. Ale od tego są mądrzejsi ludzie ode mnie.
I jeszcze jedno, dam wam prosty przykład z komunikacji dawnej u współczesnej:
dawniej w Boże Narodzenie, komunikacja miejska, praktycznie znikała z ulic po godzinie 18-tej i dopiero około 22:30 pojawiały się nocne. A zimy były wtedy prawdziwe, a nie te parodie, które teraz są. Wystarczy, że temperatura w nocy spadnie do -15, -20, a w dzień do -10, a na dokładkę spadnie 20-30 cm śniegu. Toż to już klęska żywiołowa. Dawniej normą była temperatura -20 w dzień, a w nocy -30 -35. A warstwa śniegu miała 1-1,5 metra i to tam, gdzie nie było odśnieżane. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się wracać z Wigilii na piechotę. Trasa Dolny Mokotów - Grochów. I nikt z tego powodu nie rozpaczał. Ludzie szli gromadkami, śpiewali kolędy, rozmawiali. Co najdziwniejsze, wyglądali na szczęśliwych. Teraz jak na jakiejś linii bardziej uczęszczanej, a autobus/tramwaj nie pojawia się co 10, no w porywach do 15 minut, jest to problem rangi wojny atomowej.
Ludzie nie popadajcie w przesadyzm. Tym co chcą stworzyć idealną komunikację miejską, polecam grę Traffic Giant. Najpierw tu spróbujcie swoich sił, a potem bierzcie się za real.
Wiem, że zbiorkom powinien iść do przodu, a nie do tyłu. Jednak nie należy popadać w przesadyzm, to jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Z chęcią podyskutuję tu z wami na ten temat. Z góry przepraszam, jeżeli odpowiedzi z mojej strony będą padały po jakimś czasie, ale nie mam mobilnego internetu w laptopie, a tym bardziej, nie jest możliwe jednoczesne korzystanie z laptopa i prowadzenie autobusu.
To ja opiszę coś ze swojego podwórka. Ja do tramwajów mam 300m (1 przystanek autobusowy). Czasem sobie podjeżdżam z/do tramwajów ale tylko wtedy, gdy akurat coś podjeżdża na przystanek. Będąc jeszcze na studiach co dzień przemieszałem z domu do przystanku tramwajowego na Rondzie Żaba a potem z Pl. Konstytucji na wydział (przystanek Noakowskiego) ok. 500m. Na 159 nie polegałem, bo albo właśnie sobie pojechało, albo jak dochodziłem na wydział to akurat przyjeżdżało. Przez pierwsze dni wracałem do domu jak przyjeżdżałem, ale zmieniłem koncepcję na dojście do metra (ok. 500m), poczekanie na busa na Gdańskim i potem z Żaby na piechtę. Zresztą wracając w 80% z tramwaju mam takie szczęście, że jak chcę podjechać sobie ten 1 przystanek to akurat mi to ucieka... I żyję dalej i mi to nie przeszkadza. Kiedyś Igor Krajnow w wywiadzie dla bodajże Gazety Wyborczej powiedział, że ZTM nie jest w stanie zapewnić dojazdu bezpośredniego dom-praca-dom z jednoczesnym odwozem i dowozem do salonu...
Komunikacja drzwi w drzwi powinno być tylko na dużych węzłach przesiadkowych tak by nie zmuszać całego "wkładu" autobusu tramwaju" do wycieczki na zupełnie inny peron.
Ja do swojego przystanku mam 1,2km - odcinek pokonuję różnie, raz rowerem raz pieszo - przyzwyczajenie.
Jednak ciężko mówić o pewnej wygodnej przesiadce kiedy do przejścia jest 500m.
Długie odległości miedzy przystankami mają teraz spore znaczenie bo komunikacja kursuje rzadko i jest tak ze sobą skoordynowana ze nie ma czasu na bieganie po peronach.
Weźmy przykład Metra. od wyjścia z wagonu metra do najbliższego przystanku nierzadko jest niezły kawałek. I ludzie chodzą i nie narzekają. Ale gdy naziemne jest do przejścia np z Autobusowego przystanku Pl. Zawiszy w kierunku Woli na przystanek w kierunku Dworca zachodniego to się nie dziwię.
wiele skrzyżowań jeśli chodzi o komunikacje i przesiadki jest beznadziejna. Przykładem moga być bardzo wąskie perony przystankowe w ZP Centrum dla Tramwajów. niejednokrotnie ludzie tam zachowują się jak płyn. Co innego przystanki na Dworcu Centralnym, duży szeroki peron, można spokojnie stanąć, nikomu się nie przeszkadza jak wysiadają lub wsiadają - luksus.
Na przystanku wczoraj lub przedwczoraj zrzuciłem rowerzystę z roweru jak wysiadałem bo nie miałem gdzie wysiąść a ludzie z tyłu mnie wypchnęli swoim potokiem.
Dlatego cała komunikacja jeśli chcemy przesiadki to muszą byc dobrze skoordynowane dla zwykłego pieszego który przejdzie te 300m i nie zdarzy się tak zę mu odjedzie autobus sprzed nosa a nasępny za 30 minut.
Ja do swojego przystanku mam 1,2km - odcinek pokonuję różnie, raz rowerem raz pieszo - przyzwyczajenie.
Jednak ciężko mówić o pewnej wygodnej przesiadce kiedy do przejścia jest 500m.
Długie odległości miedzy przystankami mają teraz spore znaczenie bo komunikacja kursuje rzadko i jest tak ze sobą skoordynowana ze nie ma czasu na bieganie po peronach.
Weźmy przykład Metra. od wyjścia z wagonu metra do najbliższego przystanku nierzadko jest niezły kawałek. I ludzie chodzą i nie narzekają. Ale gdy naziemne jest do przejścia np z Autobusowego przystanku Pl. Zawiszy w kierunku Woli na przystanek w kierunku Dworca zachodniego to się nie dziwię.
wiele skrzyżowań jeśli chodzi o komunikacje i przesiadki jest beznadziejna. Przykładem moga być bardzo wąskie perony przystankowe w ZP Centrum dla Tramwajów. niejednokrotnie ludzie tam zachowują się jak płyn. Co innego przystanki na Dworcu Centralnym, duży szeroki peron, można spokojnie stanąć, nikomu się nie przeszkadza jak wysiadają lub wsiadają - luksus.
Na przystanku wczoraj lub przedwczoraj zrzuciłem rowerzystę z roweru jak wysiadałem bo nie miałem gdzie wysiąść a ludzie z tyłu mnie wypchnęli swoim potokiem.
Dlatego cała komunikacja jeśli chcemy przesiadki to muszą byc dobrze skoordynowane dla zwykłego pieszego który przejdzie te 300m i nie zdarzy się tak zę mu odjedzie autobus sprzed nosa a nasępny za 30 minut.
Dw. Wileński to jest dopiero...Jak przyjadą tramwaje to lepiej już być na przystanku bo jak ta fala będzie przechodziła to nie zdążysz na tramwaj....Teokryt pisze:wiele skrzyżowań jeśli chodzi o komunikacje i przesiadki jest beznadziejna. Przykładem moga być bardzo wąskie perony przystankowe w ZP Centrum dla Tramwajów. niejednokrotnie ludzie tam zachowują się jak płyn.
Ja mam do najbliższej linii ZTM jedyne 4km. Nie narzekam.
Bardziej denerwuje jak się jedzie do Warszawy, np. na tetkę a między przyjazdem 728 i odjazdem 182 jest 1 minuta. Nie raz mi się drzwi przed twarzą zamykały w kleszczowym Neoplanie. Szkoda, że następny był po 30min.
Bardziej denerwuje jak się jedzie do Warszawy, np. na tetkę a między przyjazdem 728 i odjazdem 182 jest 1 minuta. Nie raz mi się drzwi przed twarzą zamykały w kleszczowym Neoplanie. Szkoda, że następny był po 30min.
Pozdrawiam
Zakład Napraw Taboru Modelowego mzk804 - Pcim Dolny
Zakład Napraw Taboru Modelowego mzk804 - Pcim Dolny
Taaa, byłem parę razy w Złotokłosie, pętle to macie w naprawdę zacnym miejscumzk804 pisze:Ja mam do najbliższej linii ZTM jedyne 4km. Nie narzekam.
A jak dodasz jeszcze korki w Raszynie to można się wściec, bo co z tego że nawet dobra koordynacja będzie jak jest ona do bani w zderzeniu z rzeczywistością?mzk804 pisze:a między przyjazdem 728 i odjazdem 182 jest 1 minuta.
Oczywistym jest dla mnie, że powinno się dążyć do jak najmniej uciążliwych przesiadek. 200 m to może nie jest dużo, ale powoduje straty czasu i jest zdecydowanie mniej wygodne (jakież to odkrywcze!) od braku przejścia w ogóle. Pasażerowie nie będą myśleć "to tylko 200m", a raczej "samochodem nie miałbym tego kłopotu". Oprócz odległości dochodzą jeszcze inne czynniki - zbyt krótkie fazy świateł, wszelkie tunele i kładki, konieczność okrążania skrzyżowań.
აბგდევზთიკლმნოპჟრსტუფქღყშჩცძწჭხჯჰ
абвгґдеєжзиіїйклмнопрстуфхцчшщюяь
ابتثجحخدذرزسشصضطظعغفقكلمنهويةى
абвгґдеєжзиіїйклмнопрстуфхцчшщюяь
ابتثجحخدذرزسشصضطظعغفقكلمنهويةى
Ja np. na stację mam 800m do przejścia i nie narzekam. Znam osoby które mają jeszcze dalej a mimo to idą z buta. Przejście 200m jest uciążliwe? Powoduję stratę czasu? Cholera jasna! To wstańcie te 5 minut wcześniej! Macie ten luksus że po Warszawie autobusy jeżdżą z bardzo dużą częstotliwością o której inni mogą tylko pomarzyć.
Oczywiście, bardziej nie nieprzejście.Premo pisze:Przejście 200m jest uciążliwe?
Jeżeli umiesz się teleportować to nie.Premo pisze:Powoduję stratę czasu?
A więc jednak mamy straty czasu.Premo pisze:To wstańcie te 5 minut wcześniej!
Myślę, że nie sądzę.Premo pisze:Macie ten luksus że po Warszawie autobusy jeżdżą z bardzo dużą częstotliwością o której inni mogą tylko pomarzyć.
აბგდევზთიკლმნოპჟრსტუფქღყშჩცძწჭხჯჰ
абвгґдеєжзиіїйклмнопрстуфхцчшщюяь
ابتثجحخدذرزسشصضطظعغفقكلمنهويةى
абвгґдеєжзиіїйклмнопрстуфхцчшщюяь
ابتثجحخدذرزسشصضطظعغفقكلمنهويةى
- Solaris
- Posty: 534
- Rejestracja: 04 sie 2007, 11:08
- Lokalizacja: R-10 - Solaris Urbino 18 Electric IVG
Teokryt weź pod uwagę, że ja pisałem o odległościach rzędu 100, 200 metrów, a nie 500-set.
Zgadzam się, ze problemem może być przechodzenie przez światła na przejściach. Niestety, nie uda się tak postawić wszędzie przystanków, żeby to wyeliminować. Ale jak to Premo zauważył:
Sorki, ale tu już dowaliłeś do pieca No chyba, że miałeś na myśli linie podmiejskie i zapomniałeś tylko o tym napisać.Teokryt pisze:bo komunikacja kursuje rzadko
Zgadzam się, ze problemem może być przechodzenie przez światła na przejściach. Niestety, nie uda się tak postawić wszędzie przystanków, żeby to wyeliminować. Ale jak to Premo zauważył:
Nie da się pogodzić spania do ostatniej chwili, a potem wymaganie od komunikacji, żeby była co do sekundy.To wstańcie te 5 minut wcześniej!
Eee chyba przesadzasz Ty z Prac Dużych chyba nie masz 4 km ? Ja od siebie mam 3 km do 728 i nie całe 4 do 727 I nie narzekam bo można działać na zasadzie Park&Ride a poza tym jest jeszcze PPKS Warszawamzk804 pisze:Ja mam do najbliższej linii ZTM jedyne 4km. Nie narzekam.
Bardziej denerwuje jak się jedzie do Warszawy, np. na tetkę a między przyjazdem 728 i odjazdem 182 jest 1 minuta. Nie raz mi się drzwi przed twarzą zamykały w kleszczowym Neoplanie. Szkoda, że następny był po 30min.
- Glonojad
- Dark Lord of The Plonk
- Posty: 26820
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
- Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki
Zależy, do czego.
Jeśli owo 15/20/20 to środkowe ogniwo w podróży z dwoma (dwiema) przesiadkami, to tak, to jest rzadko...
Jeśli owo 15/20/20 to środkowe ogniwo w podróży z dwoma (dwiema) przesiadkami, to tak, to jest rzadko...
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.
TO tak apropo wczoraj usłyczałem szczyt szczytów. Ktoś się żalił, że Piaseczno to takie duże miasto, a mają tylko 2 linie autobusowe, Do tego powiedział, że Raszyn już ma więcej lini niż Piaseczno. Myślałem, że pękne.
Polecam: http://www.zm.org.pl
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.