Warszawskie Przejścia Podziemne sp. z o.o.Stary Pingwin pisze:Zarządca przejścia pod Rondem Czterdziestolatka
Swoją drogą to jest całkiem niezła fucha być pracownikiem takiej spółeczki...
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
Warszawskie Przejścia Podziemne sp. z o.o.Stary Pingwin pisze:Zarządca przejścia pod Rondem Czterdziestolatka
Źle mnie zrozumiałeś. Nie brałem w tym momencie pod uwagę kierowców samochodów jako strony "konfliktu" bo w centrum bywam jako pieszy lub pasażer KM. Z resztą nie ma sensu traktować ruchu drogowego w kategoriach sporu piesi vs pozostali uczestnicy. Czy nie można sobie gdzieś przyjechać samochodem/autobusem/tramwajem, a następnie by w tych okolicach pieszym?person pisze:Za Słownikiem Języka Polskiego PWN:Sebastian pisze:Przejście podziemne jest pewnym kompromisemW którym miejscu w przypadku przejść podziemnych jest jakiekolwiek ustępstwo ze strony ruchu samochodowego?SJP PWN pisze: kompromis
1. «porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw»
2. «odstępstwo od zasad, założeń lub poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznych korzyści»
Na Wileńskim tak jest od godzin porannych do godzin wieczornych i to pomimo przejść podziemnych, po prostu elektryczno-przyjezdni z kierunku Wołomińskiego idą tłumem pomimo czerwonego niczym tępe bydło idące na rzeź.person pisze:Czy tak jest codziennie przez 24 h?Adam G. pisze:Zobaczcie jak to wygląda na Zawiszy, na wshodniej stronie przejścia przez Towarową. Tłum ludzi zaczyna przechodzić. Zaczyna migać zielone, wchodzą nadal. Świeci się czerwone, wchodzą nadal, nieliczni się zatrzymują. I w ten oto sposób samochody skręcające w prawo mogą przejechać nawet 10 sekund po zapaleniu się czerwonego dla pieszych. To jest nic innego jak tamowanie ruchu,
Słucham?person pisze:Na trasach wewnątrz zaznaczonego ringu korków nie ma, tak? Jeszcze dorzuć, że korki powodują piesi na przejściach, a nie samochodu.BJ pisze: Świetna trasa, zero korków
Jeżeli kompromisem jest porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw, to wciąż nie rozumiem gdzie jest w Twoim rozumowanie ustępstwo drugiej strony. Używasz zdań, które usprawiedliwiają ograniczanie swobody pieszych i tłumaczą dlaczego samochody powinny być lepiej traktowane.Sebastian pisze: Ale wracając do tematu wyjaśniam co miałem na myśli. Dla jednostki jakim jest pieszy przejście podziemne jest pewnym kompromisem. Pieszy odstępuje od krótszego czasu pokonania tego węzła (choć przy głupio ustawionych fazach świateł wcale naziemnie nie musi być szybciej) na rzecz większego bezpieczeństwa.
Dlaczego na Białołękę "jadę obwodnicą", a na Targówek już nie? To niby wielka różnica jest? A może po oddaniu wschodniej obwodnicy będziesz jeździł nią do Rembertowa? Srsly, mówienie że "wpierw niech powstanie obwodnica", to czysty populizm i wykręcanie się od odważnych kroków. Czy cokolwiek ograniczono dla ruchu samochodowego po wybudowaniu Trasy Siekierkowskiej? Nie. A przecież to już był zalążek obwodnicy w relacji SE-SW. Czy cokolwiek ograniczono po oddaniu do użytku S8/S2? Nie. A przecież to już jest obwodnica w relacji N-S. Oh, wait, za każdym razem mówiono "ale są remontu tu", "ale jeszcze tam są ograniczenia", albo "póki trwa przebudowa w miejscu X, to nie można ograniczać samochodów"...BJ pisze:To że jadąc na Targówek będzie się opłacało jechać obwodnicą, a nie przez szeroko rozumiane Śródmieście.
Nie jestem inżynierem, ale chyba po to są obwodnice?
Teraz od siebie na Żoliborz, Bielany, Białołękę jadę obwodnicą i jest fajnie.
Tak to pozostawałaby tylko Wisłostrada albo któryś z ciągów typu Marszałkowska albo JP2.
Sam powołałeś się na definicję, że kompromis to także odstępstwo od zasad, założeń lub poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznych korzyści. Według tej definicji pokazałem sytuację. Z resztą dlaczego korzystających z samochodów należy uważać za wrogów pieszych i czy jedni nie mogą być drugimi? Przejścia podziemne mogą być przyjazne ludziom. Potrzeba tylko pomyśleć o osobach z wózkami i niepełnosprawnościami i przy okazji remontu przejść przy dworcu centralnym pomyśleć windach/platformach. Tak jest na stacjach metra i jakoś nikt nie podnosi argumentów, że koncepcja wyłącznie podziemnego metra jest "ograniczaniem swobody pieszych".person pisze:Jeżeli kompromisem jest porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw, to wciąż nie rozumiem gdzie jest w Twoim rozumowanie ustępstwo drugiej strony. Używasz zdań, które usprawiedliwiają ograniczanie swobody pieszych i tłumaczą dlaczego samochody powinny być lepiej traktowane.Sebastian pisze: Ale wracając do tematu wyjaśniam co miałem na myśli. Dla jednostki jakim jest pieszy przejście podziemne jest pewnym kompromisem. Pieszy odstępuje od krótszego czasu pokonania tego węzła (choć przy głupio ustawionych fazach świateł wcale naziemnie nie musi być szybciej) na rzecz większego bezpieczeństwa.
Przejście naziemne jest wygodniejsze od przejścia podziemnego, co powoduje, że kretowiska nigdy nie będą przyjaźniejsze.Sebastian pisze:Przejścia podziemne mogą być przyjazne ludziom.
Jeśli schodzę na stację metra, to nie po to, żeby popierdalać przez całą staję, tylko po to, żeby skorzystać z pociągu. A metro jest to tyle fajnym środkiem transportu, że pod względem czasu przejazdu góruje nad komunikacją naziemną. Przejście podziemne nie daje mi zysku czasowego w odróżnieniu od metra. Dodatkowo wydłuża mi dystans pokonywany pieszo, w przeciwieństwie do pasów na jezdni.Sebastian pisze:Tak jest na stacjach metra i jakoś nikt nie podnosi argumentów, że koncepcja wyłącznie podziemnego metra jest "ograniczaniem swobody pieszych".
Jeśli samochodami po centrum mają jeździć ci, którzy naprawdę muszą, to tym bardziej trzeba spowodować, żeby ciągi piesze były lepsze. Spychanie do podziemi tego nie powoduje.Sebastian pisze:Wiadomo, że im bardziej ścisłe centrum miasta tym bardziej uciążliwy jest ruch środków transportu. Trzeba robić w miarę możliwości podejmować działania żeby samochodami po centrum jeździli tylko ci, co naprawdę muszą, a nie ze względów ambicjonalnych czy podobnych.
No właśnie przejście podziemne daje zysk czasowy, i to spory - nie trzeba kwitnąć i czekać na zielone światło. A przy Centralnym fazy są chyba dosyć długie i jeśli zrobią tam przejścia naziemne, to piesi na zielone trochę sobie poczekają. Przy Wileńskim zawsze korzystam z przejść podziemnych w relacjach, w których mogę przejść na poziomie ulicy - wolę trochę pobiegać po schodach, niż stać w miejscu i czekać na zielone. Wiem, są osoby starsze i niepełnosprawni - ale dla takich właśnie wymyślono windy.primoż pisze:Przejście podziemne nie daje mi zysku czasowego w odróżnieniu od metra. Dodatkowo wydłuża mi dystans pokonywany pieszo, w przeciwieństwie do pasów na jezdni.
Niemniej wygodniej jest przejść po pasachAsesino pisze:No właśnie przejście podziemne daje zysk czasowy, i to spory - nie trzeba kwitnąć i czekać na zielone światło. A przy Centralnym fazy są chyba dosyć długie i jeśli zrobią tam przejścia naziemne, to piesi na zielone trochę sobie poczekają. Przy Wileńskim zawsze korzystam z przejść podziemnych w relacjach, w których mogę przejść na poziomie ulicy - wolę trochę pobiegać po schodach, niż stać w miejscu i czekać na zielone. Wiem, są osoby starsze i niepełnosprawni - ale dla takich właśnie wymyślono windy.