
Dobra, ja kończę tę dyskusję, bo do pracy lecę. Wypatrywać dobiegających pasażerów.

Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
No właśnie.Stary Pingwin pisze: ↑08 sty 2019, 10:25Jeżeli jest podmiejski co godzinę, tym bardziej wypada być na przystanku o czasie, pasażerowi.
A to już jest Twoje zdanie, że pasażer nie dopełnił obowiązków. Dlatego przewoźnik rozstrzyga takie sprawy, a nie pasażer ani kierowca. Nieładnie to jest nazywać kogoś donosicielem.
Podobno śmiech to zdrowie. Naprawdę śmiać się można z wielu rzeczy/sytuacji. Mnie przykładowo ostatnio rozbawiło to, że PKP Intercity wszystkich swoich pasażerów z biletami internetowymi przechrzciło w nocy na Katarzynę Swiniarską. Tylko to nic wspólnego z tematem nie ma.reserved pisze:Zwłaszcza, że z poziomu skarg się często sami czytający śmieją w różnych firmach. Sam na kursie kwalifikacji wstępnej miałem mały "wykład" z tych skarg. Całą grupą pokładaliśmy się ze śmiechu.
Na nikogo nie będę donosił tylko wysłałem skargę, pierwszą w moim życiu, po gruntownym przemyśleniu. Mam do tego święte prawo. Nie jestem pieniaczem, co przy każdej okazji pisze skargi.
Chyba nie przeczytałeś precyzyjnie. Napisałem, że mnie minął jak byłem na wysokości przystanku, także nie musiał wcale na mnie czekać. Co więcej widział, że dobiegam machając, więc mógł spokojnie zwolnić i się zatrzymać, bez gwałtownego hamowania.Owszem, mógł się zatrzymać, ale to tylko dobra wola czekać na dobiegających, a nie obowiązek. Oczywiście kierowca nie zostanie ukarany, bo nie zrobił niczego złego (przynajmniej wg tego co piszesz), choć będzie musiał chodzić się tłumaczyć. Ale co czas stracony na tłumaczenie się z głupich skarg, to jego.
Aha, i to naprawdę nie jest wina kierowcy, że nie miałeś później czym wrócić. Mi jak bardzo zależy na konkretnym kursie, to idę na przystanek wcześniej. I nie donoszę na nikogo, że nie zdążyłem na przystanek dobiec gdy autobus już jechał.
Po przystanku może. Natomiast tu mowa chyba o biegnięciu poza przystankiem.
Tylko co z tego, że przewoźnik rozstrzyga takie sprawy, skoro kierowca i tak musi poświęcać swój czas wolny i przychodzić do pracy się tłumaczyć, bo ktoś musiał zwalić na kierowcę swoje spóźnione przyjście na przystanek? Rozumiem, że Ty byś chciał poświęcać czas wolny na wyjaśnianie takich pierdół, tyle że z reguły kierowcy mają co robić. Mają swoje rodziny, rozrywki... Także tak.
Przeczytałem to bardzo precyzyjnie. Nic z tego nie wynika, że minął Cię jak byłeś na wysokości przystanku. Żeby mieć pełen obraz sytuacji, musisz napisać gdzie byłeś kiedy kierowca dojeżdżał do przystanku. Bo samo to że w momencie przejeżdżania koło przystanku autobusu byłeś na tymże przystanku nic nie znaczy. No bo na tej samej zasadzie można uznać, że ktoś stoi na przystanku nieruchomo i w momencie przejeżdżania autobusu zaczyna machać. Wiadomo, że wtedy autobus nie jest w stanie się zatrzymać. Ale argument jest - bo jak autobus przejeżdżał to pasażer machał.
Szczerze nie bardzo rozumiem skąd pasażerowie od razu tak dużo wiedzą, ile widział kierowca. Skąd wiesz, że widział? Mrugał Ci światłami? W wielu skargach przewijają się barwne opowieści jak to kierowca szyderczo się zaśmiał itd. Totalnie tego nie kumam. Równie dobrze mogło być tak, że kierowca musiał skupiać uwagę na wielu innych rzeczach, np. ruch drogowy, jakiś pytający pasażer, może coś mu się wyświetliło na pulpicie, a że był przystanek na żądanie, to szybko zerknął czy ktoś na nim stoi i macha czy nie, zobaczył że nikogo nie ma to pojechał dalej. Równie dobrze mogło tak być. Czemu zakładasz, że musiał to zrobić złośliwie i z premedytacją? Mi z poziomu ulicy ciężko dostrzec co robi kierowca, jaki ma wyraz twarzy, na co się patrzy. Zwłaszcza z pozycji dobiegającego, i to od tyłu.
Nie no, jasne że tak. Rozumiem, że nie zawsze da się wyjść o czasie, czasem też są takie sytuacje losowe, że trzeba wyjść później. Czasem jest też lenistwo - sam miewam tak że za późno wychodzę bo mi się nie chce wcześniej. Tyle że... nie obwiniam za to potem kierowcy! No litości. To że za późno wyszedłem, to że za daleko miałem do przystanku i nie dobiegłem, to jest wtedy moja wina, a nie kierowcy który musiał przewidzieć że ja będę biegł. Oczywiście mówimy o sytuacji kiedy kierowca nie pojechał sobie przed czasem, to jest jasne.
Cóż, to już nie sprawa pasażera w jaki sposób pracodawca wyjaśnia skargi z pracownikami ani dlaczego nie rekompensuje im tych niezasadnych. Pamiętaj też, że jako kierowca w MZA Warszawa masz dużo cięższą pracę od kierowcy w MZK Pierdziszewo Dolne (oczywiście bez urazy dla żadnego przedsiębiorstwa) nie tylko ze względu na większy ruch uliczny czy większą ilość pasażerów, ale też dlatego, że w wielu kwestiach (nawet przy jakichś pierdołach) jesteś obwarowany bezlitosnym regulaminem. I to takimi punktami, które w innych firmach by do głowy nikomu nie przyszły. Wiele kwestii obowiązuje umownie i świetnie działa na linii MZK - kierowca - pasażer. Niestety u nas jest dużo większa skala przewozowa, "dupochron" na każdą okazję i oczywiście niewyobrażalne ambicje, dlatego musisz cierpieć.reserved pisze: ↑08 sty 2019, 22:08Tylko co z tego, że przewoźnik rozstrzyga takie sprawy, skoro kierowca i tak musi poświęcać swój czas wolny i przychodzić do pracy się tłumaczyć, bo ktoś musiał zwalić na kierowcę swoje spóźnione przyjście na przystanek? Rozumiem, że Ty byś chciał poświęcać czas wolny na wyjaśnianie takich pierdół, tyle że z reguły kierowcy mają co robić. Mają swoje rodziny, rozrywki... Także tak.
Normalnie bym się z Tobą zgodził. Uznał, że pasażerowie są jacy są, roszczeniowi bo takie czasy i co poradzić. Ale wydawało mi się że od osób, które siedzą w środowisku miłośników komunikacji miejskiej wymaga się więcej.
To też ma swoje plusy.
Więcej? Czego? Olewania dziadowania w KM? Spójrz sobie na niemieckie Verbandy zajmującymi się prawami pasażerów. Z reguły to miłośnicy, którzy wertując regulaminy i uderzając do gazet lokalnych opisują przypadki żenujących zachowań tak przewoźników, jak i organizatorów. I uwierz, to właśnie my powinniśmy walczyć o to, żeby komunikacja (i kierowca) była dla ludzi, a nie odwrotnie. Raz z czysto praktycznego punktu widzenia (więcej ludzi by nią jeździło więc więcej by się w nią inwestowało - chociaż OK, może "Ginące gatunki" na OB by wyginęły, co nie wszystkim by pasowało), dwa: z racji tego, że KM jest usługą za ktorą nie dość, że się płaci w biletach, to jeszcze podatkach. I to pod ludzi powinna być ustawiona; to kierowcy powinno zależeć na dobru pasażera. Jakie konsekwencje poniesie kierowca za to, że postoi te paręnaście sekund dłużej na przystanku? A jakie pasażer, że nie ma czym wrócić do domu? OK, warszawski system premiowania za punktualność jest chory, to też musimy sobie przyznać (ale jakoś nie widziałem strajków ZZ przeciwko temu); mówię o czystych, "ludzkich" odruchach, których po prostu brakuje. Bo najłatwiej jest się, niestety, obrzucać wzajemnie regulaminem. I ja wierzę, że są kierowcy i motorniczy, którzy by poczekali, i chwała im za to; oraz że są kierowcy, którzy specjalnie by przyspieszyli, z tym "chamskim uśmiechem" na twarzy.
Ja nigdy nie miałem problemu z zatrzymaniem autobusu na przystanku na żądanie i nigdy z tego powodu nie napisałem skargi. Przedstawiam zdanie typowego Kowalskiego, które doskonale rozumiem.
Zapewniam Ciebie, że w Pierdziszewie Dolnym też kierowcy się nie zastanawiają co mają zrobić czy gdzie się zatrzymać. Mają o tyle lepiej, że regulamin ich nie paraliżuje. Na pasażera byś może i zaczekał na przystanku, ale 20 metrów wcześniej byś go nie zabrał, bo nie był w strefie przystankowej?reserved pisze:To też ma swoje plusy.Np. mam konkretne zasady, więc nie muszę się zastanawiać czy tu coś zrobić tak czy tak. Tu jest wszystko uporządkowane, mam w rozkładzie dokładnie napisany przystanek na który mam podjechać itd.
W tym przypadku napisanie skargi (nawet jeśli okaże się niezasadna) może i tak odnieść pozytywne rezultaty. Mianowicie jak będzie musiał specjalnie tracić czas na tłumaczenia u kierownika to może następnym razem "dla świętego spokoju" się zatrzyma, jeśli rzeczywiście będzie miał taką możliwość, a nie regulaminowo pojedzie dalej.Dantte pisze: ↑09 sty 2019, 8:45Więcej? Czego? Olewania dziadowania w KM? Spójrz sobie na niemieckie Verbandy zajmującymi się prawami pasażerów. Z reguły to miłośnicy, którzy wertując regulaminy i uderzając do gazet lokalnych opisują przypadki żenujących zachowań tak przewoźników, jak i organizatorów. I uwierz, to właśnie my powinniśmy walczyć o to, żeby komunikacja (i kierowca) była dla ludzi, a nie odwrotnie. Raz z czysto praktycznego punktu widzenia (więcej ludzi by nią jeździło więc więcej by się w nią inwestowało - chociaż OK, może "Ginące gatunki" na OB by wyginęły, co nie wszystkim by pasowało), dwa: z racji tego, że KM jest usługą za ktorą nie dość, że się płaci w biletach, to jeszcze podatkach. I to pod ludzi powinna być ustawiona; to kierowcy powinno zależeć na dobru pasażera. Jakie konsekwencje poniesie kierowca za to, że postoi te paręnaście sekund dłużej na przystanku? A jakie pasażer, że nie ma czym wrócić do domu? OK, warszawski system premiowania za punktualność jest chory, to też musimy sobie przyznać (ale jakoś nie widziałem strajków ZZ przeciwko temu); mówię o czystych, "ludzkich" odruchach, których po prostu brakuje. Bo najłatwiej jest się, niestety, obrzucać wzajemnie regulaminem. I ja wierzę, że są kierowcy i motorniczy, którzy by poczekali, i chwała im za to; oraz że są kierowcy, którzy specjalnie by przyspieszyli, z tym "chamskim uśmiechem" na twarzy.
Ostatnio taki jeden zatrzymał się mi w nocy na samym środku zatoki, mimo że stałem na samym jej początku, i chciał mi zamknąć drzwi przed nosem (oczywiście wyłączając obsługę pierwszych drzwi). Oczywiście elegancko zablokowałem jeden płat ręką; i wiesz kto by w tej sprawie był "wygrany" przed ZTMem? Kierowca, bo "po usłyszeniu sygnału nie wsiadać". I czekaj godzinę na następny nocny. Takiej komunikacji chcesz?
W firmie pewnej pracownik by stracił znaczną pewną sumę, bo pasażer ma zawsze racje.