Spartańskie warunki na pętli po generalnym remoncie
Ten z kierowców, który ma kluczyk do kłódki, za potrzebą udaje się do wychodka. Reszta załatwia się obok. Takie zwyczaje panują na wyremontowanej za 2 mln zł pętli autobusowej Esperanto na Woli.
Na stanowisku dla linii 107 zastajemy kucającego za wiatą przystankową kierowcę solarisa. Przy dziesięciostopniowym mrozie bierze gołymi rękami śnieg i rozciera go w dłoniach. - Myję się, bo zjadłem pomarańczę i przylepiłbym się do kierownicy - mówi, strzepując krople wody. - Takie tu mamy warunki. A obok nowiutki budynek socjalny. Zamknięty, odkąd oddali tę pętlę po remoncie.
Czyli od 1 października. Wtedy Zarząd Transportu Miejskiego poinformował, że z sukcesem zakończył kilkumiesięczne prace przy ul. Anielewicza róg Esperanto. Zamiast ciasnej zatoczki do zawracania teraz jest ogromny plac manewrowy z aż czterema przystankami dla dwóch linii. "Znalazła się [na pętli] ekspedycja, która znacząco poprawi warunki socjalne kierowców" - czytamy w komunikacie ZTM sprzed prawie czterech miesięcy. Chodzi o parterowy budynek ze spadzistym dachem, obwieszony kamerami. Nic nie działa, w środku pusto. Przez szyby widać dwa jasne pomieszczenia, w jednym stoi umywalka.
- Siedzi się w wozie, nie wyłącza silnika, żeby było ciepło, i tak mija przerwa - opowiada pan Janusz, kierowca linii 111. Na szczęście na drugim końcu trasy (pętla Gocław) jest budynek socjalny, w którym można się ogrzać, zrobić sobie herbatę i skorzystać z toalety. Przy Esperanto stoi tylko niebieska toi toi z kłódką. Kluczyk do niego mają tylko kierowcy Miejskich Zakładów Autobusowych. Ci z prywatnej firmy Mobilis, która obsługuje linię 107, nie mogą korzystać nawet z tego wychodka. - Wystarczy spojrzeć, jaki kolor ma śnieg obok niego - pokazują. - Mamy też kilka pań za kierownicą, one mają najgorzej. Trzeba jakoś wytrzymać półtorej godziny do drugiej pętli na Ursynowie. Tam chodzimy na stację benzynową - mówi pan Andrzej, który pracuje w MZA, a dorabia w Mobilisie. Zna więc wszystkie blaski i cienie pętli Esperanto.
- Wszystko przez Stoen. Obiecywali przyłącze energetyczne do naszej ekspedycji. Że już niedługo, że za kilka dni i ciągle kończyło się na słowach - twierdzi Igor Krajnow, rzecznik ZTM. Monika Żychlińska z RWE Stoen usprawiedliwia swoją firmę tak: wykonanie przyłącza to proces skomplikowany, wymaga wielu uzgodnień, projektu itp. Jej zdaniem wszystko jest już zresztą gotowe i od 7 stycznia Stoen czeka, aż ZTM zapłaci za przyłącze i dostosuje instalacje wewnętrzne w ekspedycji. Ta według Igora Krajnowa będzie otwarta na dniach.
Jak powinny działać pętle autobusowe, młodzi pracownicy ZTM sprawdzali w zeszłym roku podczas miesięcznego pobytu w Berlinie. Do wyjazdu w ramach programu Leonardo da Vinci dołożyła się Unia Europejska. Rafał Lamch z działu zarządzania infrastrukturą przystankową opowiadał potem historie, które wobec warunków na wyremontowanej pętli Esperanto brzmią wręcz niesamowicie. "Kierowca, motorniczy - też człowiek" - brzmiał tytuł jednego z przezroczy. Można było na nim zobaczyć, jak pracownicy berlińskiej komunikacji spędzają czas między kursami. Po pierwsze, autobus czy tramwaj, którym przyjechali na pętlę, od razu przejmuje ich kolega. Oni zaś mają opracowane ćwiczenia fizyczne, które powinni wykonywać w pomieszczeniach socjalnych. Władze Berlina dbają nawet o ich rozrywki intelektualne, zapewniając im np. czasopisma czy gry planszowe.