: 03 sty 2006, 1:25
http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3094301.html
[ Komentarz dodany przez: MeWa: 2008-04-12, 00:24 ]
Zmiana koloru tematu. MeWa
Pociąg InterCity czekał wczoraj przez 40 minut, aż kilkunastu turystów
dotrze na dworzec w Krakowie z wypoczynku w Tatrach. - Wystarczył jeden
telefon do kogoś ważnego w Warszawie - zdradzili spóźnialscy wściekłym
współpodróżnym
Do naszej redakcji chwilę po godz. 17 zadzwonił pan Dariusz Mochocki. - Jadę
właśnie pociągiem InterCity, który miał dziś o godz. 15.50 wyjechać z
Krakowa do Warszawy. Odjazd opóźnił się o 40 minut, a po pociągu krążą
pogłoski, że stało się to na żądanie jakichś bardzo ważnych osób -
relacjonował zdenerwowany podróżny, który za bilet do Warszawy zapłacił
grubo ponad 100 zł.
Przytrzymany skład
Czy to możliwe, żeby na PKP wstrzymywano pociągi z powodu jednego telefonu?
Nie bardzo chciało nam się w to wierzyć, dlatego uspokoiła nas odpowiedź
Anny Rosiek, rzecznik PKP InterCity. - Rzeczywiście, taka sytuacja miała
miejsce, ale pociąg został wstrzymany po telefonie do dyspozytora na dworcu
PKP w Krakowie. Dzwonili turyści z Trójmiasta, którzy wracali ze Słowacji i
utknęli w korku na "zakopiance". Tłumaczyli, że dojadą na dworzec w ciągu 15
minut. Dyspozytor sprawdził, że było to ostatnie połączenie do Trójmiasta
tego dnia, gdyż na pociąg Tanich Linii Kolejowych wszystkie miejscówki
zostały wykupione, i podjął decyzję o przytrzymaniu składu.
Tłumaczenie pani rzecznik brzmiało przekonująco. Aż do kolejnego telefonu od
pasażera z feralnego pociągu - pani Marty Lizak. - Przez 40 minut czekaliśmy
na nie wiadomo co, aż nagle na dworzec wpadła wesoła grupka turystów. Gdy
wygodnie zajęli miejsca w przedziałach, w końcu ruszyliśmy. - Pani Marta
miała wątpliwą przyjemność siedzieć w tym samym wagonie co spóźnialscy: -
Spotkałam się z nimi, na wstępie pochwalili się, że znają jakiegoś
wiceprezesa PKP i że wystarczył telefon do Warszawy, żeby pociąg na nich
poczekał.
Udało nam się ustalić, czyj telefon zatrzymał w Krakowie pociąg z kilkuset
osobami. Tą osobą okazał się Tomasz Janiak z gdańskiej firmy Prosport, która
zorganizowała sylwestra w Dolnym Kubinie na Słowacji. To na grupę turystów z
tej imprezy czekali nasi czytelnicy. Do Janiaka dodzwoniliśmy się gdzieś pod
Działdowem. - To kwestia ludzkiej uprzejmości, rozmowy i życzliwości -
zdradził swój sekret rozbawiony mężczyzna, ale za chwilę stracił ochotę na
rozmowę, rozłączył się, przestał odbierać telefon, nie odpowiadał na
SMS-y. - Obiecuję, że zrobię wszystko, by ustalić ewentualnego protektora,
który wstrzymał ten pociąg - zapewnia Anna Rosiek.
Firma z poprzedniej epoki?
Pan Dariusz spóźnił się w Warszawie na ważne spotkanie. Pani Marta z powodu
przestoju w Krakowie musiała spędzić wczorajszą noc u koleżanki w Warszawie,
a dziś nie przyjdzie punktualnie do pracy. Pasażerowie z jej przedziału nie
zdążyli na pociąg do Torunia i Konina. - To dlatego że w tym przedziale z
jakichś powodów nie zadziałały głośniki. Inni pasażerowie przesiedli się w
Warszawie na inne pociągi - twierdzi Rosiek. I dodaje, że wszyscy
pasażerowie, którzy nie zdążyli z przesiadką na inne pociągi w Warszawie,
mogą się zwracać się do InterCity, które zrekompensuje im straty. - Staramy
się nie być firmą z poprzedniej epoki. Naszym standardem nie jest reagowanie
na protekcję osób ważnych i średnio ważnych - przekonuje pani rzecznik.
Udało się nam dowiedzieć, że sprawa musiała się oprzeć co najmniej o zarząd
którejś z dziesięciu spółek z grupy PKP SA. - Dyspozytor nie miałby odwagi
samodzielnie podjąć takiej decyzji - usłyszeliśmy od jednego z kolejarzy.
[ Komentarz dodany przez: MeWa: 2008-04-12, 00:24 ]
Zmiana koloru tematu. MeWa