Awarie i wypadki kolejowe w Polsce
Moderator: JacekM
Ze skyscraperow:
[QUOTE=mamimar;142107564]Zaczelo sie od tego, ze za szczecinem stwierdzono przesunieta obrecz w loku [spowodowało to 100 minut opóźnienia, adn. własna]. Po 14 maszynista zglosil, ze skoncza mu sie godziny. a kierownik brak wypoczynku przed nastepna zmiana. Swoje zrobili. Ktos nie zareagowl i wyszlo jak wyszlo. Skad wiem? A wiem.[/QUOTE]
[QUOTE=mamimar;142107564]Zaczelo sie od tego, ze za szczecinem stwierdzono przesunieta obrecz w loku [spowodowało to 100 minut opóźnienia, adn. własna]. Po 14 maszynista zglosil, ze skoncza mu sie godziny. a kierownik brak wypoczynku przed nastepna zmiana. Swoje zrobili. Ktos nie zareagowl i wyszlo jak wyszlo. Skad wiem? A wiem.[/QUOTE]
ŁK
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Pytanie, czy godziny nadliczbowe mogą wypaść bez zgody pracownika. Szczególnie, że jest kilka grup, którym wolno odmówić pracy w nadliczbowych i nie można ich za to ukarać. Jak masz motorniczego czy maszynistę, który wychowuje małe dziecko (do lat bodajże 4), to musisz liczyć się z tym, że na hasło "zostań dłużej" powie ci "spadaj". A jak w regulaminie pracy napiszesz mu, że musi zostać, to w sądzie przegrasz. A jak go ukarzesz za to, że nie został, to też w sądzie przegrasz. Nie wiemy jak było z maszynistą, który rozpoczął dyskusję.pawcio pisze:Tylko się zastanawiam czy skończył mi się czas grafikowy czy limity z uwzględnieniem godzin nadliczbowych. Bo znam takich (choć nie na kolei, tam szczegółowych przepisów nie znam), co próbują odmawiać dalszej pracy równo z końcem grafiku.
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27388
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Biorąc pod uwagę, że pociąg już objął ze sporym opóźnieniem, to raczej to drugie jednak.pawcio pisze:Tylko się zastanawiam czy skończył mi się czas grafikowy czy limity z uwzględnieniem godzin nadliczbowych. Bo znam takich (choć nie na kolei, tam szczegółowych przepisów nie znam), co próbują odmawiać dalszej pracy równo z końcem grafiku.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?
surely we are living in a dream?
Rodziców dzieci do lat 4 to jednak nie jest bardzo dużo. Pozostali w zasadzie nie mogą odmówić, skoro takie prawo explicite posiadają tylko niektórzy.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
A co robi się jeśli osoba w takiej sytuacji ma grafik ułożony całkiem na styk (następnego dnia 10 godzin i minimalna dopuszczalna w ustawie przerwa między pracami)?Tylko się zastanawiam czy skończył mi się czas grafikowy czy limity z uwzględnieniem godzin nadliczbowych. Bo znam takich (choć nie na kolei, tam szczegółowych przepisów nie znam), co próbują odmawiać dalszej pracy równo z końcem grafiku.
W umowach o pracę jest o wymiarze tygodniowym, nie ma limitów raczej na dzień. Limity wynikają głównie z zasad bezpieczeństwa definiowanych przez przepisy ogólne...pawcio pisze:Rodziców dzieci do lat 4 to jednak nie jest bardzo dużo. Pozostali w zasadzie nie mogą odmówić, skoro takie prawo explicite posiadają tylko niektórzy.
Ale zawsze można wezwać pogotowie i powiedzieć, że się gorzej czuje.
ŁK
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
No i jeszcze są zasady współżycia społecznego. Jeśli ktoś ma skończyć, wg grafiku, pracę w określonym miejscu i czasie, a z powodu nadgodzin skończy ją w zupełnie innym miejscu i znacznie później, to też może być rozpatrywane różnie. Bo jak mam skończyć pracę o 14 pod Pedetem, gdzie mam samochód, a skończę pracę na Gocławku godzinę później, bo zmiany nie było i zmiennik dopiero na Gocławek dojechał, przez co przepadnie mi zaplanowana na dwie godziny po skończeniu pracy wizyta u lekarza, to mam prawo być niezadowolony i mam prawo nie godzić się na nadgodziny. Na przykład. I tego typu przedłużenia czasu pracy są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, a kodeks pracy mówi o tych zasadach wprost. Pytanie, co jest ważniejsze: szczególne potrzeby pracodawcy, czy zasady współżycia. I pytanie, gdzie i kiedy skończyłby pracę wspomniany maszynista, gdyby nie wysiadł w Tłuszczu. Kolej to ciut większe odległości niż tramwaje. Gdyby w Tłuszczu nie wysiadł, to gdzie by mógł wyjść? I ile czasu by wracał do miejsca, w którym miał skończyć pracę planowo? Raz, że nikt za takie powroty nie płaci a dwa, że ludzie mają życie prywatne, a nie żyją tylko pracą.
Ty akurat masz obowiązek na Gocławek dojechać, bo zrobienie zatrzymania zgodne z zasadami współżycia społecznego na pewno nie jest.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Właśnie ciekawi mnie jak sądy w orzecznictwie równoważą ważny interes pracodawcy, zasady współżycia społecznego i interes pracownika. To ostatnie nie jest wspomniane w przepisach, ale zazwyczaj współżycie społeczne uwzględniało też to, że pracownik jest częścią społeczeństwa. No i też ciekawi mnie jak to jest z ludźmi, którzy mają, za zgodą pracodawcy, indywidualny czas pracy. Pracodawca wie, że pracownik ma powody, żeby pracować w konkretnych godzinach, pracodawca to szanuje i na piśmie potwierdza, że to nie przelewki, tylko naprawdę te godziny są kluczowe, czyli powody nie są błahe, a jednocześnie wymaga od pracownika, żeby olał to, co determinuje mu godziny pracy i jeździł dłużej niż teoretycznie powinien. A sam wiesz, że potrafi chodzić np. o rodziców wychowujących niepełnosprawne dzieci, które mają zapewnioną opiekę w konkretnych godzinach. Jak to wtedy wygląda? Brak zmiany, motorowa naprawdę musi uciekać i co dalej?
Moim zdaniem w przypadku naszej firmy każdy przypadek odmowy dalszej jazdy i zatrzymania bez oparcia bezpośrednio w przepisach ustawowych powinien się skończyć ukaraniem. Regulamin pracy nakłada obowiązek wykonania kursu w razie braku zmiany.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
Ale nie ma ograniczeń na czas pracy za sterownikiem? Bo jeśli są, to regulamin nie może być z nimi sprzeczny.
ŁK
Dlatego odmowa powinna być oparta na przepisach KP lub UoCzPK.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Znaczy, że motorniczy powinien być ukarany nawet w sytuacji, gdy pracodawca układa czas pracy pod indywidualne, uzasadnione (pod nieuzasadnione by nie ułożył), potwierdzone dokumentami potrzeby pracownika? Czyli w momencie, gdy pracodawca wie, że bardzo ważne jest, żeby pracownik nie pracował dłużej niż grafikowo, bądź dłużej, niż do godziny określonej w indywidualnym czasie pracy? Dla mnie to dziwne. Pracodawca sam się zgadza na to, żeby człowiek pracował w ściśle określonych godzinach i ktoś miałby pracownika karać za to, że nie chciał pracować w godzinach innych, niż określone indywidualnym czasem pracy? No i np. jeden z forumowiczów, mający roczną córkę. On może kazać dyspozytorowi spadać na drzewo w przypadku braku zmiany. Zgodnie z kodeksem pracy tego gościa nikt do nadgodzin zmusić nie może. A przepisy wewnętrzne TW mówią, że jednak można i nakazują zrobienie kółka. Taki motorniczy może nie pojechać dalej tylko czekać, aż ktoś przejmie wagon?
Moim zdaniem indywidualny czas pracy uzgodniony z pracodawcą ma mniejszą moc niż interes społeczny, aby tramwaje jeździły. Specyfika branży.
Naszemu forumowiczowi formalnie można naskoczyć. Formalnie. Choć gdyby po prostu poszedł do domu, to nie wiem jak by zostało to potraktowane. Za zatrzymanie i wezwanie instruktora przez CR karać bym radził nie próbować.
Naszemu forumowiczowi formalnie można naskoczyć. Formalnie. Choć gdyby po prostu poszedł do domu, to nie wiem jak by zostało to potraktowane. Za zatrzymanie i wezwanie instruktora przez CR karać bym radził nie próbować.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
-
- Posty: 5799
- Rejestracja: 11 lis 2009, 11:48
Maszynista był z Białegostoku i tam miał planowo zakończyć pracę. Gdyby nie awaria lokomotywy i następnie czekanie na wolny przelot, bo był opóźniony, to planowo doprowadził by pociąg do Białegostoku. Powiadomił przełożonych kilka godzin wcześniej, że w Tłuszczu kończy mu się czas pracy. Coś nie zagrało wyżej.
miłośnik 13N