Gazeta Stołeczna / Metro pisze:
Gdzie w Polsce jeździ się najgorzej. Lista czytelników
Pasażerowie pytają, czy w XXI wieku w stolicy państwa będącego członkiem Unii Europejskiej musimy jeździć w warunkach gorszych od tych, w jakich przewozi się zwierzęta
Lawinę listów z całego kraju wywołała ubiegłotygodniowa skarga warszawianki, która codziennie dojeżdża do pracy zatłoczonym, spóźnionym i przegrzanym autobusem linii 190. Okazało się, że problemy z przepełnionymi, spóźniającymi się autobusami mają mieszkańcy większości naszych miast.
Ale najwięcej skarg dostaliśmy z Warszawy. Dedykujemy je urzędnikom z Zarządu Transportu Miejskiego, a zwłaszcza tym ze stołecznego ratusza, którzy przez tydzień uparcie ignorowali próby zainteresowania ich komunikacyjnymi problemami warszawiaków.
Może uznali, że skoro wybory samorządowe już za nami i stołki zostały rozdane, to nie ma się czym przejmować. Drodzy państwo, czy nie zdajecie sobie sprawy, że w ten sposób kompromitujecie swoją szefową, Hannę Gronkiewicz-Waltz, która ma na sztandarach promocję komunikacji miejskiej?
Oto pierwsza porcja najgorszych połączeń komunikacyjnych w Polsce. Czekamy na kolejne propozycje. Gotową ściągawkę linii do naprawy przekażemy miejskim urzędnikom.
Warszawa
160
Jedna z najpopularniejszych linii autobusowych dla mieszkańców Targówka jadących do centrum miasta (do stacji metra Ratusz). Tłok jest tak wielki, że pasażerom trudno dostać się do środka. Autobus zapełnia się już na początku trasy, później utyka w korkach. Pojazdy jeżdżą przegrzane, stłoczeni pasażerowie błagają kierowcę o zmniejszenie ogrzewania.
- Nie raz widziałem, jak ludzie mdleli podczas podróży. Nie chce mi się nawet myśleć o tym, jak czują się dzieci, kobiety w ciąży i starsi - napisał Piotr, mieszkaniec Targówka.
190
Kluczowe połączenie dla osób dojeżdżających do centrum Warszawy trasą W-Z z Marek i Targówka. Walka o dostanie się do autobusu rozpoczyna się już po 5 rano. Pasażerowie skarżą się, że autobusy jeżdżą dwukrotnie rzadziej, niż wynika to z rozkładu (powinny co 5 minut). Linia obsługiwana jest przede wszystkim przez nowe, niskopodłogowe pojazdy, w których kierowca nie może regulować temperatury. Zablokowanych okien nie da się otworzyć.
- Jazda tą trasą po prostu urąga ludzkiej godności. ZTM nie umie oszacować, ilu pasażerów korzysta z tej linii. Chociaż autobus zatrzymuje się na ponad 30 przystankach, to po pierwszych pięciu jest już tak ciasno, że nie da się wsiąść - opisuje swoje doświadczenia Luiza Kwiatkowska.
127
Autobus, którym z prawobrzeżnej Warszawy mieszkańcy Bródna dojeżdżają do stacji metra Ratusz, a z Włoch do śródmieścia. Pasażerowie skarżą się, że autobusy ciągle się spóźniają, w godzinach szczytu jeżdżą głównie krótkie pojazdy, które nie zabierają wszystkich czekających na przystankach. Fatalnie jest niemal na całej trasie, bo autobus mija m.in. Dworzec Zachodni oraz duże centra handlowe: Redutę i Blue City.
527
Linia, która łączy Targówek z Wolą i dowozi warszawiaków do stacji metra Ratusz. Dla mieszkańców bloków z ul. Skarbka z Gór to obok 132, jedyna linia do centrum miasta. 132 zawsze utyka w korkach na ul. Toruńskiej, więc większość pasażerów wybiera 527. Autobus zapełnia się już na pierwszym przystanku, wejście do środka na dalszych - w porannych godzinach szczytu jest niemożliwe.
- Tłok, krzyki, przepychanki. Nikt nie marzy o miejscu siedzącym, chodzi o to, by w ogóle dostać się do środka. Gorąco, ale kierowcy nie mogą regulować temperatury. Czy w XXI wieku w stolicy państwa będącego członkiem UE pasażerowie muszą być przewożeni w warunkach gorszych od tych, w jakich przewozi się zwierzęta? - pyta Marcin.
Kraków
50
Linia łącząca Kurdwanów z Krowodrzą Górką. Korzystają z niej pasażerowie, którzy dojeżdżają do Dworca Głównego i tam się dalej przesiadają. W godzinach szczytu tramwaj jest przepełniony.
- Między godz. 7 a 8 rano w tramwaju nr 50 jest najgorzej. Czasem ludzie zostają na przystankach, bo po prostu nie ma już miejsca. Jestem niska, więc po 20 minutach wysiadam z tramwaju zgnieciona. Nie wyobrażam sobie, jak mają tam wsiadać osoby z dziećmi czy kobiety w ciąży. "50" jeździ co 10 minut, ale w godzinach szczytu to nie wystarcza - napisała do nas Agnieszka z Krakowa.
Sosnowiec
Połączenie autobusowe Sosnowiec-Gliwice, za które odpowiada Komunikacyjny Związek Komunalny
Pasażerowie skarżą się, że autobusy są przeładowane i jeżdżą dwukrotnie rzadziej, niż przewiduje rozkład jazdy (czyli co pół godziny), albo w ogóle nie przyjeżdżają. Linia najbardziej zawodzi zimą. Podczas zeszłotygodniowych opadów śniegu podróż na tej trasie zajmowała pięć godzin.
- Codziennie jeżdżę ściśnięty jak atomy w ciele stałym. Komunikacyjny Związek Komunalny tak oszczędza, że w zimie szybciej można zmarznąć w autobusie niż na zewnątrz - skarży się Marcin, student Politechniki Śląskiej z Sosnowca.
Szczecin
61 bis
Autobusy tej linii jako jedyne dojeżdżają do centrum handlowego Auchan położonego na obrzeżach miasta. Mieszkanka Szczecina skarży się, że jeżdżą zaledwie raz na godzinę, tylko do godz. 17, a do tego często się spóźniają.
- Dlaczego inne autobusy mogą przyjechać na czas, a ten nigdy? - irytuje się Gosia ze Szczecina.