Ciepło!
: 06 gru 2006, 13:31
Po rekordowym w historii pomiarów meteorologicznych lipcu (wspomniany w artykule) mieliśmy z kolei do czynienia z rekordową jesienią.
Gazeta Wyborcza pisze: Mamy najcieplejszą jesień od 227 lat
Tomasz Ulanowski, 2006-12-06, ostatnia aktualizacja 2006-12-06 09:49
Tegoroczna jesień jest w Polsce najcieplejsza od 1779 r. To właśnie wtedy, za panowania króla Stasia, rozpoczęto w Warszawie prowadzenie regularnych pomiarów meteorologicznych
Kiedy na początku listopada na chwilę chwycił mróz (w Suwałkach zanotowano -7 st. C) i spadło trochę śniegu, kierowcy rzucili się do zmiany opon na zimowe. Była to, jak się okazało, decyzja pochopna, bo mróz szybko odpuścił. Wszystko przez bardzo ciepłe powietrze napływające do nas z południa Europy.
W ciągu trzech miesięcy kalendarzowo uznawanych za jesień - września, października i listopada - średnia temperatura w centralnej Polsce wyniosła aż 10,9 st. C. Normalnie nie przekracza ośmiu.
Niedźwiedzie do łóżek!
Jak wynika z pomiarów Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, na niezwykle ciepłą jesień złożył się każdy z tych trzech miesięcy. We wrześniu odchylenie na plus od temperaturowej normy wyniosło w Polsce od 2,5 st. na wschodzie do 3,5 st. na zachodzie. Podobnie było w październiku.
W samym listopadzie średnia temperatura w Warszawie wyniosła aż 5,9 st., ponad dwa razy więcej niż zwykle. Najwyższą temperaturę w ciągu dnia zanotowano w Słubicach - 23 st. powyżej zera.
A jeszcze w 1993 r. listopad w Polsce był, jak mówią meteorolodzy, ekstremalnie chłodny. W Warszawie było -2,7 st.
- Myśleliśmy, że taka tendencja się utrzyma i w następnych latach zima będzie zaczynać się już w listopadzie - mówi prof. Halina Lorenc z IMiGW.
W tym roku ciepłą jesień, a teraz już zimę widać świetnie na... trawnikach. - Trawa jest tak zielona, jak nie była latem - mówi prof. Lorenc. W Tatrach wczoraj rano były 3 st. ciepła, a śniegu jak na lekarstwo.
Na jego brak narzekają też mieszkańcy kurortów alpejskich. W Austrii wiele narciarskich ośrodków przełożyło otwarcie sezonu. W dolnych partiach gór kwitną na błękitno goryczki. W dolinach zaś - forsycje.
Równie ciepło jest w całej Europie aż po Skandynawię. Norwegowie rozpoczynają już nawet pomiary stężenia w powietrzu pyłków drzew, które normalnie pylą po Nowym Roku. Śniegu brakuje w fińskiej Laponii, gdzie swoją kwaterę główną ma św. Mikołaj. A po Syberii włóczą się niedźwiedzie, które powinny już spać.
Najcieplejszy rok?
Skąd te "upały"? To efekt ocieplenia klimatu. - Zaczęło się od kilkunastu lat łagodnych zim. W tym roku doszło do nich upalne i suche lato - przypomina prof. Lorenc. Lipiec, podobnie jak teraz jesień, okazał się najcieplejszy od 227 lat.
- To anomalia, której nie da się wyjaśnić zwykłymi wahaniami klimatu - mówił wtedy w wywiadzie dla "Gazety" (29-30.07.2006) prof. Zbigniew Kundzewicz, klimatolog z Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu. - Gdyby uznać, że podlega on tylko stabilnym wahaniom, prawdopodobieństwo wystąpienia u nas takich upałów jest jak trafienie szóstki w totka.
A kto z kolei odpowiada za ocieplenie klimatu? Oczywiście Słońce, które obecnie jest bardzo aktywne, ale także człowiek. Emitujemy do atmosfery potężne ilości gazów cieplarnianych (głównie dwutlenku węgla), które okrywają Ziemię niczym kożuch i zatrzymują ciepło na naszej planecie. A ponieważ CO2 pompujemy w powietrze coraz więcej (klimatolodzy oceniają, że jego poziom w atmosferze będzie rósł co najmniej przez 20-30 lat), będzie jeszcze cieplej. Do końca wieku temperatury mogą wzrosnąć nawet o 5 st. Nie będą oczywiście rosnąć w nieskończoność, w końcu przyjdzie ochłodzenie.
A w krótszej perspektywie - czy po tak ciepłej jesieni mamy szansę na porządną, mroźną i śnieżną zimę?
- Obecnie klimat jest tak rozchwiany, że każda prognoza wybiegająca do przodu na ponad tydzień jest jak wróżenie z fusów - uważa prof. Lorenc. - Mamy teraz początek grudnia, a więc kalendarzowej zimy, a temperatury są wrześniowe. Mogę tylko powiedzieć, że obecna pogoda utrzyma się do końca tygodnia. Może też padać, bo z północnego zachodu nadciąga niż. Zimno zrobi się dopiero wtedy, kiedy napłynie do nas mroźne powietrze z Syberii.
Prawdopodobnie rok 2006 okaże się najcieplejszym w historii pomiarów w Polsce. Na razie to zaszczytne miano nosi upalny rok 2000. W rejonie Warszawy zanotowano wtedy średnio 9,6 st., podczas gdy norma wynosi 8,1 st.