Prawko i lewko

Moderatorzy: Wiliam, Szeregowy_Równoległy

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 11 paź 2016, 10:41

MichalJ pisze:W instrukcji piszą, że jazda ekonomiczna to jest zmienianie biegów w zakresie 2000-2500, na tyle to się mogę zgodzić. W ogóle to chyba zależy od konkretnego auta i silnika, nie?

A rozsądne przyspieszenie ten pojazd ma w zakresie 2500-3500(4000) obrotów...
Dokładnie
Stary Pingwin pisze:Wyrwiesz z pod świateł z mocą 140 KM i za 200 metrów hamujesz.
Nie chodzi o wyrywanie spod świateł, ale nie powiesz mi chyba że zmiana z jedynki na dwójkę w samochodzie z litrowym silnikiem przy 1800 obr to jest sprawna jazda ? A im wyższe biegi tym gorzej. Najlepiej silnik pracuje gdy jest wykorzystywany w obrotach w okolicy maksymalnego momentu obrotowego. Jeśli chcemy żeby było eko to możemy zejść trochę poniżej (max 1000 obr). Ale nie do 1500 obrotów średnio (obroty przed zmianą /obroty po zmianie).
Zmiana biegu przy 1800 obr daje na wyższym biegu ok. 1300 obr. To jest jakiś żart.
Pierwszy z brzegu pojazd, który przychodzi mi do głowy to Opel Corsa 1,0 i w danych czytam że max moment obr. występuje przy 3800 obr. I tu się mogę zgodzić że żeby to móc nadal nazywać jazdą i jeszcze do tego eko to bieg trzeba zmienić ok. 2800 obr i po zmianie mamy 2300 co daje lądowanie w jeszcze całkiem niezłym miejscu na krzywej obrotów. Przy 1800 obr ten silnik ma ok 30Nm (zamiast 85) a po zmianie biegu będzie miał grubo poniżej 20Nm. Naprawdę takich głupot uczą na kursach PJ ?

Stary Pingwin
Posty: 5791
Rejestracja: 11 lis 2009, 11:48

Post autor: Stary Pingwin » 11 paź 2016, 10:53

W corsie zmieniam biegi przy 3000 obrotów. Nie wiem , jakich głupot uczą aktualnie na kursach nj. Uważam, że litrowa corsa wystarczy do jazdy po mieście. Kurs robiłem dość dawno, bo w 76 roku. Maluch nie miał obrotomierza, biegi zmieniało się w zależności od prędkości.
Nigdzie nie napisałem, że zmiana biegów przy 1800 jest właściwa. To wymysł leśnych dziadków, którzy zaczynali przygodę z samochodem jeżdżąc warszawą, a dziś układają pytania do testów egzaminacyjnych. Taksówkarz jeżdżący warszawą wrzucał trójkę przy wyjeździe z domu i jeździł tak cały dzień.
miłośnik 13N

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 11 paź 2016, 11:22

No właśnie w tym problem. Bo za czasów tych leśnych dziadków była Warszawa, która mała 2100 pojemności, a moment w dolnozaworowym miała na 2200 obr, a później w górnozaworowym o 300 obr wyżej. A dzisiejszy egzaminacyjny Hyundai i20 ma moment przy 4000 obr.
Takie coś to mogłoby mieć cień sensu przy wtrysku bezpośrednim, ale w MPI to jest nieporozumienie.

Stary Pingwin
Posty: 5791
Rejestracja: 11 lis 2009, 11:48

Post autor: Stary Pingwin » 11 paź 2016, 11:56

Tak dziwnie uczą na kursach- jak najszybciej wrzuć jak najwyższy bieg i będzie ekonomicznie i ekologicznie przy prędkości 50. A że silnik szybko padnie? Warszawa miała 3 biegi, współczesne samochody 5 lub 6 i obroty rzędu 5 koła.
miłośnik 13N

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 11 paź 2016, 12:26

A jak hamować takim silnikiem według egzaminatorów ? Od razu z 5-ki wbijać niesynchronizowaną 1-kę z międzygazem ? Bo klasyczne zbijanie biegów nic nie da jeśli jedziemy na 5-ce 50 km/h.
I oczywiście po takiej redukcji zbiórka na przedniej szybie :P

Awatar użytkownika
Wolfchen
(Busmann)
Posty: 14778
Rejestracja: 16 kwie 2006, 9:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Wolfchen » 11 paź 2016, 14:25

A kto na 5 jedzie 50 km/h? :shock: Ja przy tej prędkości mam 4. bieg, bo coś mi musi zostać do bujnięcia się na eSce czy na ograniczeniu do 70 km/h ;)

Hamowanie silnikiem z 5. biegu ja bym zrobił przyhamowaniem, potem redukcją do 3. i wyzerowaniem prędkości, więc sprzęgło bym dopiero zaczął rozłączać, jak by mi obroty spadły do poziomu nieco ponad dławienie silnika - ale to bez problemu wyczujesz nawet nie patrząc na obrotomierz.

:arrow: A co do obrotów - każdy silnik jest inny, ja zawsze sugeruję się "zielonym" zakresem na obrotomierzu - bo po coś to jest. Szczególnie, że znawcą nie jestem i zdarzało mi się nie pamiętać, jaką mam pojemność silnika, szczególnie w pierwszym okresie po zakupie samochodu (a miałem trzy, najpierw Polonez, potem Golf IV, a potem Dacię Logan - po podwyżkach OC nie mam żadnego, bo nie opłaca mi się).
S3 | S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 11 paź 2016, 15:23

Wolfchen pisze:Hamowanie silnikiem z 5. biegu ja bym zrobił przyhamowaniem, potem redukcją do 3. i wyzerowaniem prędkości, więc sprzęgło bym dopiero zaczął rozłączać, jak by mi obroty spadły do poziomu nieco ponad dławienie silnika - ale to bez problemu wyczujesz nawet nie patrząc na obrotomierz.
To co proponujesz to nie jest hamowanie silnikiem (przydatne na stromych zjazdach lub oblodzonej nawierzchni) tylko wyhamowanie silnika masą samochodu czyli coś dokładnie odwrotnego.

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36586
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 11 paź 2016, 18:15

No właśnie, jak to jest z tym hamowaniem silnikiem? Jak, po co, kiedy? :)
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 12 paź 2016, 7:56

Bastian pisze:Jak
Bieg po biegu aż do dwójki. Bieg zmieniamy gdy czujemy że siła hamowania słabnie. Są dwie szkoły. Jedna mówi żeby w trakcie zmiany biegu lekko dodać gazu i całkiem puścić sprzęgło. To do danie gazu ma zniwelować szarpnięcie po gwałtownym spięciu skrzyni z silnikiem. Druga szkoła mówi żeby nie dodawać gazu tylko puszczać sprzęgło wolniej i płynnie.
Bastian pisze:po co,
Oszczędność paliwa i klocków hamulcowych, ale przede wszystkim bezpieczeństwo. Tak wyhamowywany pojazd lepiej zachowuje stabilność i rozkład mas w trakcie hamowania.
Bastian pisze:kiedy?
Jeśli chodzi o oszczędność to można zawsze kiedy dystans do miejsca zatrzymania na to pozwoli. Można też wspomagać tym hamowanie główne (za pomocą pedału). Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to jest to szczególnie istotne na śliskich nawierzchniach. Zwłaszcza w pojazdach bez ABS i ESP wpływa to na zachowanie stabilności podczas hamowania. Masa nie przenosi się gwałtownie na przód pojazdu więc niwelowane jest zjawisko odciążania tylnej osi, która odpowiada za stabilność. Jeśli tylna oś nie jest odciążona to ma mniejsze szanse na wpadnięcie w poślizg i utratę stabilności pojazdu. Na bardzo śliskich nawierzchniach (tzw. żywy lód) umiejętne hamowanie silnikiem bywa skuteczniejsze i bezpieczniejsze niż ABS z ESP.
Druga sytuacja to zjazd ze wzniesienia. Długotrwała jazda w dół na wciśniętym hamulcu doprowadza do przegrzewania się tarcz hamulcowych, które nie mogąc się schłodzić oddają ciepło do zacisku i zgromadzonego w nim płynu. W efekcie płyn zaczyna wrzeć co powoduje zmianę ciśnienia w układzie i całkowitą utratę hamulca zasadniczego (miękki pedał wpada w podłogę). Nie pomoże tu także hamulec awaryjny (ręczny) ponieważ nie ma on hydraulicznego wspomagania, a do tego hamuje oś tylną (z wyjątkiem większości starszych Citroenów), która jest odciążona w wyniku zjazdu w dół. Wprowadzenie tej osi w poślizg na pewno nie skończy się dobrze, bo odpowiada ona za stabilność. Tylko hamowanie silnikiem może w tej sytuacji pomóc.

Awatar użytkownika
yavorius
Posty: 2355
Rejestracja: 13 cze 2007, 15:11
Lokalizacja: Prosto i w czwartek w prawo

Post autor: yavorius » 12 paź 2016, 8:55

Jak dla mnie zdecydowanie pierwsza szkoła, lekko gaz i umiejętnie sprzęgło. Oszczędność żarówek, hamulców. Zawsze masz pod ręką bieg, gdyby była konieczność "awaryjnego" przyspieszenia. Mimo wszystko, dochodzi do tego oszczędność paliwa - na luzie samochód jednak coś tam spala, przy hamowaniu silnikiem komputer pokazuje mi 0,0 l / 100 km. Ja z szóstki czy z piątki hamuję biegami po kolei (bez jedynki).
Ostatnio widziany 12.04.2018 w 522

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36586
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 12 paź 2016, 21:39

Dzięki! Oczywiście o hamowaniu na lodzie oraz na zjeździe ze wzniesienia wiedziałem i z tej wiedzy korzystałem. Miałem jednak wrażenie, że w dyskusji bardziej chodziło o redukcję prędkości w zwykłych warunkach. Przyznaję, że choć hamuję z zasady łagodnie, to jednak zazwyczaj hamulcem - i nie na tyle jednak łagodnie, by wystarczyło samo hamowanie silnikiem do dwójki. Może się jednak nauczę ;)

Choć tu jest jeden problem, przynajmniej w mieście, gdzie panuje większy ruch. Tu, w sytuacji gdy hamuje się łagodnie i na dłuższym dystansie, zawsze, ale to zawsze, znajdzie się jakiś przynajmniej jeden typ, który skorzysta z okazji, by wyprzedzić i wpakować się z przodu, skracając w ten sposób przewidywaną drogę hamowania. :/ A spodziewam się, że silnikiem trzeba hamować jeszcze łagodniej...
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

MichalJ
Posty: 15236
Rejestracja: 12 kwie 2010, 19:33

Post autor: MichalJ » 12 paź 2016, 21:49

W Warszawie to wystarczy w ogóle nie hamować, tylko wrzucić luz, żeby w tego z tyłu wstąpiło szaleństwo wyprzedzenia i zajęcia w korku przed następnym skrzyżowaniem pozycji o jedno miejsce do przodu. A potem taki pacan i tak szuka rączki biegów przy ruszaniu i wszystkich opóźnia... :)

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36586
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 12 paź 2016, 23:49

No więc właśnie... Zawsze, gdy w korku próbuję jechać płynnie, rychło tego żałuję, bo każda wolna przestrzeń przede mną natychmiast się zapełnia :evil:
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

cns80
Posty: 981
Rejestracja: 01 wrz 2011, 12:33
Lokalizacja: Warszawa-Lucerny

Post autor: cns80 » 13 paź 2016, 8:16

Bastian pisze:Choć tu jest jeden problem, przynajmniej w mieście, gdzie panuje większy ruch. Tu, w sytuacji gdy hamuje się łagodnie i na dłuższym dystansie, zawsze, ale to zawsze, znajdzie się jakiś przynajmniej jeden typ, który skorzysta z okazji, by wyprzedzić i wpakować się z przodu, skracając w ten sposób przewidywaną drogę hamowania. :/
Masz rację. Ale już sobie wyrobiłem metodę i jeśli z daleka widać czerwone, a obok mnie jedzie normalny kierowca, który hamuje lekko hamulcem lub wyrzuca na luz (to już nie jest normalne) to hamując silnikiem jadę równo z nim więc F&F się nie przeciśnie, chyba że górą :)
Bastian pisze:Miałem jednak wrażenie, że w dyskusji bardziej chodziło o redukcję prędkości w zwykłych warunkach. Przyznaję, że choć hamuję z zasady łagodnie, to jednak zazwyczaj hamulcem - i nie na tyle jednak łagodnie, by wystarczyło samo hamowanie silnikiem do dwójki. Może się jednak nauczę ;)
Mam teraz same benzyny i tu się trudniej hamuje silnikiem. Diesel pod tym względem jest o rząd wielkości lepszy. W benzynie muszę mieć zawsze zaplanowane takie hamowanie i odpowiednio dużo miejsca. W dieslu prawie każde hamowanie (oprócz sytuacji awaryjnych) mogłem wykonać silnikiem :)
MichalJ pisze:W Warszawie to wystarczy w ogóle nie hamować, tylko wrzucić luz, żeby w tego z tyłu wstąpiło szaleństwo wyprzedzenia i zajęcia w korku przed następnym skrzyżowaniem pozycji o jedno miejsce do przodu.
W dobie eko i bezpieczeństwa to Ty jesteś wywrotowiec ;) Nie dość że spalasz zbędnie paliwo jadąc na luzie to jeszcze jesteś niebezpieczny, bo twój samochód jest niestabilny. To się dziwisz że Cię wyprzedzają. Przecież przez Ciebie spalą więcej :P

Awatar użytkownika
yavorius
Posty: 2355
Rejestracja: 13 cze 2007, 15:11
Lokalizacja: Prosto i w czwartek w prawo

Post autor: yavorius » 13 paź 2016, 8:26

Mnie na szkoleniu z jazdy defensywnej uczono, że każdy taki typ wydłuża Twoją podróż o trzy sekundy. Akurat z tym się nie zgadzam, bo najczęściej przez takiego typa zostajesz na czerwonym, bo on pojechał na późnym pomarańczowym ;)

A co do zmiany biegów w dieslu, mi samochód pokazuje, że czas zmienić bieg na wyższy przy 1900 obrotach. Na niższy - gdzieś ok. 1200 obrotów.
Ostatnio widziany 12.04.2018 w 522

ODPOWIEDZ