To jak pasażer może w takim razie sprawdzić ważnosc swojego biletu? Wg twojej teorii nie ma jak tego zrobić jeśli nie ma dostępu do czytnika kontolera.fik pisze:Urządzeniem do sprawdzania ważności biletów jest czytnik kontrolera, nie kasownik w pojeździe.
Bilety, kontrole, taryfa
Moderator: JacekM
Sprawa się wyjaśniła. Koleś z pełną świadomością jeździł z wadliwą kartą:
http://ztm.waw.pl/informacje.php?i=1360&c=98&l=1
http://ztm.waw.pl/informacje.php?i=1360&c=98&l=1
To naprawdę nie jest sprawa pasażera, czym kontroler sprawdza bilet. Jeśli bilet jest ważny, to powinien zostać sprawdzony czytnikiem, kasownikiem, zębami, telefonem do centrali, czy czym tam jeszcze.fik pisze:Urządzeniem do sprawdzania ważności biletów jest czytnik kontrolera, nie kasownik w pojeździe.
ŁK
-
- Posty: 5834
- Rejestracja: 11 lis 2009, 11:48
Sam w to kiedyś nie wierzyłem, ale....
Przestało mi odczytywać kartę, a byłem pewien jej ważności. Już miałem wymieniać, kiedy ktoś poradził mi odczytanie karty w M2. Odwiesiła się.
Przestało mi odczytywać kartę, a byłem pewien jej ważności. Już miałem wymieniać, kiedy ktoś poradził mi odczytanie karty w M2. Odwiesiła się.
miłośnik 13N
Te kilka lat pracy w zawodzie kompletnie wyprało mózg? Sam mogę przytoczyć co najmniej kilka sytuacji w których to oprogramowanie urządzeń do kontroli powodowało brak możliwości odczytu biletu.fik pisze:Jeśli bilet nie może zostać sprawdzony czytnikiem, to jest nieważny.
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27425
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
No nie wiem, jeśli tak jest, to bardzo mi przykro, ale wydaje mi się, że jeszcze masz szanse.Premo pisze:Te kilka lat pracy w zawodzie kompletnie wyprało mózg?fik pisze:Jeśli bilet nie może zostać sprawdzony czytnikiem, to jest nieważny.
Raz jeszcze: bilet nie może zostać odczytany w czytniku kontrolera = wezwanie do zapłaty. Kontroler nie wie, co jest na karcie, czy brak możliwości odczytu nie wynika z grzebania przy karcie, wgrania zmodyfikowanego kontraktu na lewo, czegokolwiek, co nie jest wykrywane poprawnie przez oprogramowanie kasownika. Pasażer wtedy bierze kwita i kartę i turla się do POPu, gdzie jest weryfikowana historia karty (czego nie może zrobić kontroler) i to, czy pasażer uczciwie opłacił przejazd, czy może jednak niekoniecznie.
Z ciekawych historii z życia wziętych: pasażer okazuje do kontroli bilet jednorazowy na strefę 1, dość wymemłany. Bilet w czytniku kontrolerskim odbija się jako ważny, w kasowniku jako nieczytelny, dodatkowo posiada na sobie nadruk informujący, że termin jego ważności upłynął kilka miesięcy temu. Wystawiono wezwanie do zapłaty, którego pasażer nie przyjął, a po weryfikacji okazało się, że bilet jest wadliwy i każde jego włożenie do kasownika powodowało zapisanie nowej daty i godziny ważności, tak jakby nie był wcześniej skasowany. Pół roku jazdy za 4,40, całkiem niezły interes.
Oczywiście, można stwierdzić, że tego typu przypadki to incydenty i celem poprawy wizerunku można wszystkie wątpliwości rozstrzygać na korzyść pasażera, jednak nie leży to w gestii kontrolera, tylko zupełnie gdzie indziej, i wcale nie wydaje mi się, aby to była dobra ścieżka w tym kraju.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?
surely we are living in a dream?
-
- Posty: 717
- Rejestracja: 09 sie 2010, 15:45
Na pewno lepszą jest obciążać pasażera efektami niedostatków technicznych systemu. Rozumiem, że w takim razie zwrot kosztów wizyty w POP-ie (wraz z utraconym wynagrodzeniem za ten czas) jest dla Ciebie naturalną konsekwencją sytuacji?
Jak to było? Wątpliwości na korzyść oskarżonego?
Ostatnio widziany 12.04.2018 w 522
To nie czasy MZK i Senatorskiej. POP-ów w Warszawie parę jest i naprawdę można znaleźć chwilę czasu i podjechać aby sprawę wyjaśnić.
Afera jakby facet dostał 3-letni wyrok.
Afera jakby facet dostał 3-letni wyrok.
-
- Posty: 717
- Rejestracja: 09 sie 2010, 15:45
Chwila czasu to często będzie pół dniówki (czyli w wielu przypadkach bliżej ceny kwartalnego, niż miesięcznego). To ZTM spieprzył i niech wyjaśnia sprawę na swój koszt.
Jeśli bilet jest wymemłany to należy się kwit za nieczytelność danych osobowych. Ważność biletu definiuje system a nie czytnik nośnika. Czy ZTM naprawdę chce wydać kilkadziesiąt tysięcy na koszty sądowe?
ŁK
Pamiętajmy, że na początku to koszta sądowe ponosi skarżący. A wygrana w sądzie co najmniej wątpliwa. Jak sam napisałeś, ważność biletu definiuje system, a kontroler w czasie kontroli do systemu dostępu nie ma. Więc wystawienie wezwania i odesłanie do POP-u celem wyjaśnienia było prawidłowe. Więc z jakiego powodu te kilkadziesiąt tysięcy na koszty sądowe?
-
- Posty: 717
- Rejestracja: 09 sie 2010, 15:45
ZTM może jeszcze nie miał okazji, ale dostawcy prądu już parę razy boleśnie się przekonali, że próba przenoszenia swoich problemów z licznikiem na klienta może skończyć się niefajnie, jeśli klient jest wystarczająco kumaty.