fraktal pisze: ↑19 sty 2019, 11:41
To że Arriva znajduje kierowców a Michalczewski nie, to jeszcze nie musi oznaczać że Arriva jest bardziej rzetelna niż Michalczewski tylko że umie bardziej do pracy u siebie zachęcić, może też ściąga pracowników ze swoich PKSów na przykład. Mam swoje obserwacje i wnioski na temat tych dwóch przewoźników ale zachowam je dla siebie. W każdym razie zobaczymy czy Michalczewski pokona trudności kadrowe i czy w dłuższej perspektywie nie będzie kolejnych wpadek.
Rzetelność firmy ocenia się na podstawie wielu wskaźników, a realizacja kursów jest tylko jednym z nich. Nie oceniam tylko na podstawie jednego wskaźnika. Ostatnio robiłem w ramach ćwiczenia raport etyczny dla jednej z dużych spółek w Polsce i na niektóre kwestie jestem mocno uczulony.
Czasem pierdoły pozwalają ocenić jak podchodzą firmy do swoich klientów (w tym przypadku to bardziej do pasażerów), pracowników czy dostawców (w tym przypadku to dostawców autobusów). Przykład? Oświetlenie wewnętrzne. Niby pierdoła, ale w Scaniach często przód pojazdu jest ciemny, bo 4 z bodajże 16 lamp są wyłączone (w Grodziu też to się często zdarzało). Oczywiście po to, żeby kierowcy się światło nie odbijało w szybie i mu się dobrze prowadziło pojazd. Tylko jak to jest, że Arriva z Otokarem potrafiła przygotować taki pojazd, aby jednocześnie kierowcom światło w szybie się nie odbijało, a pasażerowie mieli widno w pojeździe? Stonowane światło daje możliwość wykorzystania go po całej długości pojazdu. Mówisz, że Arriva może ściągać pracowników z PKSów, owszem może tylko, że Arriva prowadzi np. swoją działalność na Podlasiu, Podkarpaciu czy Kujawach. Tak samo jak Michalczewski prowadzi też swoją działalność w Radomiu i Wrocławiu. A taki argument to żaden argument - to nie ma znaczenia i to jest sprawa przewoźnika skąd i w jaki sposób pozyskuje swoich pracowników.
Szeregowy_Równoległy pisze: ↑19 sty 2019, 14:28
Mam nadzieję, że się zdarzać nie będą. No i plan brygadowy nie ma nic do rzeczy, jak niezależnie w ciągu kilku godzin kilku kierowców wypada z różnych przyczyn. Przypominam, że z wolnego kierowca przyjść nie musi, a trzymanie nie wiadomo ilu dyżurnych przy 25 wozach w ruchu to znowu marnotrawstwo zasobów ludzkich i wywalanie pieniędzy. W piątek zbiegło się wszystko, co mogło. W dzień, kiedy z ludźmi i tak było średnio, dodatkowo kilku postanowiło zachorować albo wziąć na żądanie, w dodatku na tyle późno, że nie było szans na znalezienie zastępstwa. Tego nie da się przewidzieć. A znowu instruktor nadzoru ruchu jest tylko jeden, zgodnie z wymogami ZTM, więc nie ma możliwości, jak Arriva czy Mob, łatać planu wysyłaniem nadzorcy.
To problem Michalczewskiego w jaki sposób i na jaką skalę prowadzi swoją działalność przewozową. Mobilis np. wystawia 200 brygad, a jeszcze jest w stanie czasem sam zastąpić m.in. Michalczewskiego. Mam wątpliwości czy mając 8x większą pracę przewozową czy jest łatwiej. Jak 6 z 25 brygad z różnych przyczyn nie stawia się w firmie to ile się nie stawia przy 200 kierowcach i ile osób siedzi na rezerwie, że tego się na mieście nie odczuwa? Mobilis też miał problemy, ale też w miarę szybko i skutecznie "ugasił" ten pożar (i skutecznie), w dodatku pojawił się nagle (czytaj w czasie trwania kontraktów). A czy Arriva ma łatwiej przy 75 brygadach, ale mając 2 oddziały? A wkrótce może mieć i 3 oddziały. To też jest logistyczne wyzwanie i przesuwanie kierowców z oddziału do oddziału w zależności od zapotrzebowania. Albo Grodzio 50 brygad, ale ma też kierowców do obsługi linii w kilku mniejszych miastach, przewozów do marketów czy pracowniczych. To naprawdę problem Michalczewskiego, że jego warszawski oddział realizuje tylko ten jeden mały kontrakt. Nie ma przeciwwskazań, żeby poza realizacją usług przewoźnik realizował przewozy komercyjne. Poza tym z Twojego postu wynika, że na rezerwie nie było absolutnie nikogo. Już zrozumiałem, że jak w środę czy czwartek było wszystko wystawione to była to kwestia szczęścia, bo akurat nikt nie zachorował, nie wziął urlopu na żądanie, inne przyczyny uniemożliwiły mu przybycie do pracy.
Dantte pisze: ↑19 sty 2019, 15:50
Wywalanie pieniędzy na kierowców na dyżurze? To nikogo nie powinno interesować. Umowa podpisana, radzić sobie jakoś trzeba.
Dokładnie. To już nie ta jakość Michalczewskiego co kiedyś. Może jakby nie było szkoda pieniędzy na kierowców to i tego problemu by nie było albo zostałby rozwiązany dużo szybciej. Własna szkoły jazdy też już chyba nie jest prowadzona? Powtórzę po raz kolejny to wstyd, że firma z tak ogromnym 25-letnim doświadczeniem nie potrafi uzbierać 1/4 kierowców w stosunku do starych kontraktów, gdy nie miała żadnych problemów kadrowych. Kiedyś Michalczewski to sam wyznaczał standardy, jak choćby w kwestii zakupów rezerwowych autobusów. 55 autobusów (i to z najwyższej półki) na 50 brygad i to w czasach, kiedy ZTM nie bardzo interesował się stanem technicznym pojazdów i każdy złom mógł wyjechać na miasto (byle mógł o własnych siłach jechać). To jest nadal więcej niż ZTM wymaga w aktualnych przetargach. Ktoś też by mógł powiedzieć: "wyrzucanie pieniędzy w błoto", a jednak była to bardzo mądra inwestycja, dzięki czemu przez 13 lat nawet jak z różnych przyczyn wypadały autobusy na dłużej z eksploatacji to nie było większych problemów z taborem. A przecież można było z początku przyoszczędzić kilka milionów, tylko byłaby to pozorna oszczędność.