Matt Cubis pisze: ↑28 mar 2023, 7:37
Co do Nowego Światu to się nie zgadzam.
Tramwaj na deptaku tworzy przestrzeń miejską, zrobienie tam tramwaju jadącego 50 km/h wymagałoby wydzielenia torowiska i w zasadzie przedzielenia ulicy na pół.
Stalowa, 11 Listopada, Kawęczyńska, Młynarska i część Nowowiejskiej są wytworem mojej wyobraźni czy tam są torowiska w jezdni?
Stary Pingwin pisze: ↑28 mar 2023, 8:19
Na Moście Poniatowskiego były badania hałasu i drgań, bardziej hałasują samochody i autobusy, więc zwolniono prędkość tramwajów. To jest najprostsze i łatwe do wyegzekwowania. W latach 80 na rzeczonym moście(a w zasadzie wiadukcie), cykało się 10 km/h. Zwłaszcza w kierunku Centrum było to zabójcze dla aparatury tramwaju-z tego czasu powstało przekonanie, że tramwaje są powolne i awaryjne.
Po prawie trzynastu latach na tym forum mógłbym, niczym Fikander, odpowiadać autocytatami
:
primoż pisze: ↑21 mar 2023, 14:09
Zatokomania panuje nie tylko w Warszawie. Buduje się zatoki w
miejscach takie jak to, gdzie ruch pojazdów jest znikomy, na dodatek wydając pieniądze na wykup części działki pod poszerzenie drogi o przenajświętszą zatokę przystankową. Ale żyjemy w kraju, gdzie wg massmediów jedną najbardziej uciskanych grup społecznych są kierowcy samochodów, a samochód jest dla sporej części społeczeństwa wyznacznikiem statusu społecznego, tak więc polska zatokomania jest niczym innym, jak efektem ubocznym panującej w naszym kraju samochodozy. A według tego każdy inny pojazd niż samochód to zawalidroga, tak więc autobus musi zjechać do zatoki na postój w celu wymiany pasażerów, żeby nie psuć humoru kierowcom samochodów i, co najważniejsze, w imię świętej przepustowości. Bo cały czas w Polsce panuje przekonanie o priorytecie przepustowości, nawet kosztem bezpieczeństwa czy też zdrowego rozsądku.
Zamieńcie sobie autobusy w zatokach na tramwaje i macie kwintesencję myślenia drogowców w Polsce
Bastian pisze: ↑28 mar 2023, 11:51
Ale może jednak załóżmy, że tramwaj jechałby tam po szynach, a nie po kostce, jak obecnie tam autobusy telepią się i wszystkim wokoło. Sam stan tej nawierzchni, i tak przecież co parę lat remontowanej, powinien ci dać do myślenia, że to, co napisałeś, jest bez sensu.
Ja bym jeszcze przytoczył nawierzchnię na TTA na Trasie W-Z czy też części jezdni przystanków autobusowych niebędące wykonane z betonu, gdzie co kilka lat trzeba wymieniać asfalt z powodu kolein. To też pokazuje, że dla większych potoków pasażerskich dedykowanym środkiem transportu powinien być tramwaj, gdyż torowisko, pomimo że droższe w budowie, ma dłuższy czas eksploatacji od jezdni.
Bastian pisze:Ale na wszelki wypadek powtórzę drukowanymi: TRAMWAJ NA NOWYM TOROWISKU WYGENERUJE ZNACZNIE MNIEJSZE DRGANIA, NIŻ AUTOBUS, ZWŁASZCZA NA KOSTCE.
Przy tej ilości autobusów na KP jaka jest, to tam powinna być nawierzchnia betonowa albo co najmniej asfalt.