Biznes to są ludzie. Widocznie Pani Ola ma duży dar przekonywaniapx33 pisze: ↑09 wrz 2024, 10:00Chyba w sumie o tym jak miękkie lądowanie dostaje ITS. Realizuje umowę na poziomie uzasadniającym jej zerwanie z winy wykonawcy, najpierw ma zredukowany plan żeby płacić mniejsze kary, potem miasto godzi się na dobrowolne rozwiązanie umowy (tracąc 20% kary umownej za zerwanie - to pewnie tyle ile jest warta ta zajezdnia), odkupuje autobusy dzięki czemu ITS na pewno ma łatwiejsze negocjacje z leasingodawcą, i ostatecznie odkupuje bazę. Jeszcze tylko brakuje żeby po drodze MZA wzięły od ITS-u kierowców na wynajem i byłby 100% wykup niedziałającego biznesu przez miasto.
A myślę że sytuacja uzasadniałaby pełne pójście na noże - zerwanie umowy, wprowadzenie wykonawcy zastępczego, i przejęcie bazy w ramach rozliczenia kar albo na licytacji komorniczej.
Quo vadis, MZA?
Tja... Jakoś tak się uaktywnił po dyplomie MBA oraz nowych znajomościach przy okazji jego zdobywania.
Może i wynegocjować się dało niżej, ale bierzecie pod uwagę instalacje które tam są? Stacja paliw, stacja do gazu? Na Ostrej instalacja do gazu będzie kosztowała 11 mln. Stacja paliw jakieś z 3 mln. Ile może kosztować warsztat z urządzeniami? Sama stacja kontroli pojazdów to pewnie z milion na budowę. A to są koszty jakie by MZA musiało zapłacić gdyby budowała od nowa. Grunt w tej transakcji to pewnie z 30-40% ceny.
Swoją drogą jak uważacie że łagodnym lądowaniem jest pozbawienie się sporej części majątku za długi. Co jej zostało z tej firmy? Ojciec zbudował spory biznes, córka go rozwaliła.
Swoją drogą jak uważacie że łagodnym lądowaniem jest pozbawienie się sporej części majątku za długi. Co jej zostało z tej firmy? Ojciec zbudował spory biznes, córka go rozwaliła.
Polecam: http://www.zm.org.pl
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Bardzo łagodnym - rozwiązanie umowy za porozumieniem stron a nie z winy to uratowanie ITS-u przed koniecznością zapłaty 20% pełnej wartości kontraktu (nie wiem czy pierwotnej wysokości czy z uwzględnieniem waloryzacji), czyli de facto bankructwem firmy, zabiciem innych oddziałów i wyprzedażą majątku na licytacjach za prawdopodobnie niższe kwoty.
Pierwotna wartość kontraktu to ok. 160M zł, więc kara wyniosłaby ok. 30M lub więcej gdyby liczyć z waloryzacjami.
I mimo przeszkód (wrocławska umowa bez waloryzacji na pewno ich mocno zabiła), myślę że ITS skończy poniżej możliwego potencjału ale jednak nie tragicznie. We Wrocławiu pewnie też miasto odkupi bazę (gdzieś muszą trzymać ten gazylion wozów z nowego przetargu), na przyjaznym terenie Radomia pewnie będą sobie egzystować w małej skali, a z likwidacji oddziałów w wielkich miastach zostanie trochę kasy, nawet po odjęciu długów. Mogłoby być gorzej.
Pierwotna wartość kontraktu to ok. 160M zł, więc kara wyniosłaby ok. 30M lub więcej gdyby liczyć z waloryzacjami.
I mimo przeszkód (wrocławska umowa bez waloryzacji na pewno ich mocno zabiła), myślę że ITS skończy poniżej możliwego potencjału ale jednak nie tragicznie. We Wrocławiu pewnie też miasto odkupi bazę (gdzieś muszą trzymać ten gazylion wozów z nowego przetargu), na przyjaznym terenie Radomia pewnie będą sobie egzystować w małej skali, a z likwidacji oddziałów w wielkich miastach zostanie trochę kasy, nawet po odjęciu długów. Mogłoby być gorzej.
W kuluarach mówi się, że jest pomysł by MZA wykupiło U12 od Relo oraz U8,9 od Mobilisa bo ma tańszą stawkę niż zaproponował Mobilis oraz Relo w przetargach...
-
- Posty: 4218
- Rejestracja: 08 sie 2011, 23:20
- Lokalizacja: Stary Mokotów
- Kontakt:
W obecnych realiach, gdzie operatorzy prywatni może i są najdroższi, za to oferują swoim pracownikom najgorsze warunki pracy + trzeba ich kontrolować 10x bardziej niż operatorów komunalnych, ich dalsze utrzymywanie w systemie nie ma najmniejszego sensu. No, może w małej skali na jakichś liniach peryferyjnych żeby ograniczyć puste kilometry na trasach takich jak Stalowa-Nieporęt czy Woronicza-Władysławów, choć przy obecnych warunkach umów zakazujących parkowania autobusów poza zajezdnią operatora, to raczej i tak by nie pykło.
Tylko w przypadku upadłości likwidacyjnej nie tak prosto jest odzyskać należności (i im wyższe, tym trudniej), a już w szczególności nie tak prosto byłoby wyjąć w ramach ich odzyskiwania te aktywa, które dla miasta byłyby najbardziej interesujące.px33 pisze: ↑09 wrz 2024, 23:27Bardzo łagodnym - rozwiązanie umowy za porozumieniem stron a nie z winy to uratowanie ITS-u przed koniecznością zapłaty 20% pełnej wartości kontraktu (nie wiem czy pierwotnej wysokości czy z uwzględnieniem waloryzacji), czyli de facto bankructwem firmy, zabiciem innych oddziałów i wyprzedażą majątku na licytacjach za prawdopodobnie niższe kwoty.
Pierwotna wartość kontraktu to ok. 160M zł, więc kara wyniosłaby ok. 30M lub więcej gdyby liczyć z waloryzacjami.
I mimo przeszkód (wrocławska umowa bez waloryzacji na pewno ich mocno zabiła), myślę że ITS skończy poniżej możliwego potencjału ale jednak nie tragicznie. We Wrocławiu pewnie też miasto odkupi bazę (gdzieś muszą trzymać ten gazylion wozów z nowego przetargu), na przyjaznym terenie Radomia pewnie będą sobie egzystować w małej skali, a z likwidacji oddziałów w wielkich miastach zostanie trochę kasy, nawet po odjęciu długów. Mogłoby być gorzej.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
Ale to w takim razie zaostrzmy reguły gry także dla przewoźników miejskich, wprowadzając ostrzejsze nakazy taborowe dla wybranych linii, tak żeby na określonych liniach jeździły autobusy z określonych roczników, a nie tak jak jest teraz, że zazwyczaj może się pojawić wóz i z 2007 i 2017 roku na jednej linii.Autobus Czerwon pisze: ↑10 wrz 2024, 7:31W obecnych realiach, gdzie operatorzy prywatni może i są najdroższi, za to oferują swoim pracownikom najgorsze warunki pracy + trzeba ich kontrolować 10x bardziej niż operatorów komunalnych, ich dalsze utrzymywanie w systemie nie ma najmniejszego sensu. No, może w małej skali na jakichś liniach peryferyjnych żeby ograniczyć puste kilometry na trasach takich jak Stalowa-Nieporęt czy Woronicza-Władysławów, choć przy obecnych warunkach umów zakazujących parkowania autobusów poza zajezdnią operatora, to raczej i tak by nie pykło.
Nie no można by było zarżnąć firmę, ale zwykle póści na noże oznacza chaos i ryzyko że nie dostanie się nic w procesie sądowym gdy zapomni się o jakiejś pierdole. Już nie mówiąc, że zwykle takie sprawy ciągną się latami. A tak przeszliśmy łagodnie przez całą drogę . Wozy i zajezdnia trafią do MZA i miejmy nadzieję, że w najbliższej przyszłości skończymy z patologią Ajentów w Warszawie.
Polecam: http://www.zm.org.pl
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Stacja gazowa jest własnoscia firmy dostarczającej gaz.
Skorą są najgorsze to skąd Ci pracownicy w tych najgorszych firmach skoro drzwi do operatora komunalnego są szeroko otwarte?
Tak, dlatego u operatora komunalnego zawsze działają wyświetlacze, kierowcy nie jeżdżą w jeansach, wszystkie zgłoszenia do CR ZTM są w 5 minut, a tryb SB może też prowadzić w razie potrzeby ZTM drogą radiowąAutobus Czerwon pisze: ↑10 wrz 2024, 7:31+ trzeba ich kontrolować 10x bardziej niż operatorów komunalnych,
A no i oczywiście u operatora komunalnego nie na umów zlecenie w przeciwieństwie do prywatnych operatorów
-
- Posty: 4218
- Rejestracja: 08 sie 2011, 23:20
- Lokalizacja: Stary Mokotów
- Kontakt:
I co to według Ciebie miałoby na celu? Przecież przeciętnego pasażera zupełnie nie obchodzi co jest na tabliczce znamionowej. Jeśli miasto (moim zdaniem zupełnie zbędnie) zadeklarowało że będzie kupować wyłącznie 2x droższe pojazdy zero emisyjne, to trzeba się liczyć z tym że tempo wymiany taboru będzie odpowiednio gorsze.fraktal pisze: ↑10 wrz 2024, 7:55Ale to w takim razie zaostrzmy reguły gry także dla przewoźników miejskich, wprowadzając ostrzejsze nakazy taborowe dla wybranych linii, tak żeby na określonych liniach jeździły autobusy z określonych roczników, a nie tak jak jest teraz, że zazwyczaj może się pojawić wóz i z 2007 i 2017 roku na jednej linii.Autobus Czerwon pisze: ↑10 wrz 2024, 7:31W obecnych realiach, gdzie operatorzy prywatni może i są najdroższi, za to oferują swoim pracownikom najgorsze warunki pracy + trzeba ich kontrolować 10x bardziej niż operatorów komunalnych, ich dalsze utrzymywanie w systemie nie ma najmniejszego sensu. No, może w małej skali na jakichś liniach peryferyjnych żeby ograniczyć puste kilometry na trasach takich jak Stalowa-Nieporęt czy Woronicza-Władysławów, choć przy obecnych warunkach umów zakazujących parkowania autobusów poza zajezdnią operatora, to raczej i tak by nie pykło.
Rocznik jest jednak kwestią wtórną przy pozostałych kwestiach związanych z jakością taboru. Jeżeli jeden operator dostaje 900 zł kary za brak żelka ochronnego na monitorze, a drugi operator może jeździć cały dzień autobusem bez wyświetlaczy lub klimatyzacji to raczej oczywiste, że ten pierwszy będzie miał wyższa stawkę.
Oczywiście drugi operator może dorównać do pierwszego - szczególnie mając na uwadze posiadane przez niego zasoby - ale nie będzie to łatwe i na pewno nie za 12,80 jak obecnie i mając na uwadze obecny tabor.
Oczywiście drugi operator może dorównać do pierwszego - szczególnie mając na uwadze posiadane przez niego zasoby - ale nie będzie to łatwe i na pewno nie za 12,80 jak obecnie i mając na uwadze obecny tabor.
-
- Posty: 4218
- Rejestracja: 08 sie 2011, 23:20
- Lokalizacja: Stary Mokotów
- Kontakt:
To jest bardzo dobre pytanie na które dotychczas nie znalazłem satysfakcjonującej odpowiedzi.
Kwestia podwójnych standardów to jedno, ale MZA ma też mocno preferencyjne w porównaniu do operatorów prywatnych stawki kar. Z jednej strony - nakładanie kar na "swoich" jest trochę bezsensowne, z drugiej kiedyś operatorzy prywatni mieli trochę więcej wolności i wszyscy wiemy jak to wyglądało I tak, nie jest niczym zaskakującym że operatorzy prywatni muszą sobie wkalkulować w stawkę wyższe i być może częstsze kary. Sens angażowania operatorów prywatnych zarżnął po sporej części sam organizator.
Zawsze znajdzie się ktoś kto ma bliżej, albo pokłócił się z kimś, zasiedział, pasuje mu jeździć jednym typem wozu, albo obsługa linii w danym obszarze itd. Nie bez powodów największe braki kadrowe mają Ajenci przy dużo mniejszej skali działania.
Ja jestem ciekawy czy gdyby wziąć pod uwagę biuro czy mechaników to jednak skala śmieciówek nie jest większa u ajentów.
Problem z ajentami jest taki że o ile nie złapiesz ich za mordę to będą szukać każdej luki byleby okraść swoich pracowników z urlopu/emerytury. Jak nie będzie to kierowca to będzie to sprzątaczka.
Ajent gdy stosuje te same standardy to będzie droższy bo musi wykazać zysk w którym wkalkulowuje sobie ryzyko.
Polecam: http://www.zm.org.pl
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Nazywam się Kajo i jestem Roweroholikiem.
Ale na etaty jest stosunkowo prosty sposób, który godzi wszystkie podejścia. Trzeba wyliczyć liczbę pracowników (etatów) niezbędną do realizacji planowanych zadań, wziąć z tego 85-90% i wymagać od firmy żeby w każdym momencie miała tyle etatów. Wtedy ogół pracowników pracuje na etatach a jednocześnie firma ma możliwość dobierania załogi na bardziej elastycznych zasadach. Ale nie, lepiej wziąć za mordę i dziwić się że są problemy kadrowe.
Co do standardów, to bardzo długo prywaciarze jednak byli tańsi i zapewniali w dużej mierze lepszą lub porównywalną jakość.
Co do standardów, to bardzo długo prywaciarze jednak byli tańsi i zapewniali w dużej mierze lepszą lub porównywalną jakość.