Korki i zatory
Moderatorzy: Poc Vocem, Dantte
- hafilip84
- Jego Gryząca Albumowość
- Posty: 7641
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
- Lokalizacja: Legionowo
wczoraj na Ekspresowej 1309 3/152 wyjezdzal z zatoki przystankowej w kierunku Zerania i wpadl w lekki poslizg. stanal w poprzek i zablokowal wszystkie pasy... akurat jechal tamtedy tylko jeden samochod i zdazyl sie zmiescic w zwezajaca sie luke na lewym pasie... pozostale samochody staly na czerwonym swietle kilkadziesiat metrow wczesniej... gdyby mialy zielone zrobilby sie najprawdopodobniej spory karambol...
I wszystko pięknie. Jest 6:40. Różnica wynosi -20. Co nam daje 6:20, czyli czas rozkładowy. Maszynki podają tylko czas faktyczny i różnicę. Tak masz wszyskie dane łącznie ze znakiem matematycznym potrzebne do wykonania obliczenia brakującego czasu rozkładowego.Fikander pisze:I tylko dlatego?Siecool pisze:Z tego co mi się wydaje z tych maszynek dla kierowców, które tak właśnie wyświetlają te dane.
6.40-20 da nam 6.20, a nie 7.00 i odwrotnie.JacekM (2357) pisze:a co jest w tym nieintuicyjnego?
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27406
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
nadal jest to dla mnie nieintuicyjne. To zazwyczaj czas rozkładowy jest tym, który ja - jako pasażer - posiadam. Informacja, że pośpiech do Warszawy wyjechał +40 oraz rozkład jazdy podają mi to, co w przypadku opóźnienia jest niewiadomą - faktyczną godzinę odjazdupawcio pisze:Maszynki podają tylko czas faktyczny i różnicę. Tak masz wszyskie dane łącznie ze znakiem matematycznym potrzebne do wykonania obliczenia brakującego czasu rozkładowego.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?
surely we are living in a dream?
[img]http://miasta.gazeta.pl/i/30/warszawa/00.gif[/img] pisze: Mroźny weekend w Warszawie
arz 22-01-2006 , ostatnia aktualizacja 22-01-2006 22:51
Firmy taksówkowe nie przyjmowały zleceń, a autobusy nie przyjeżdżały na przystanki o czasie
Firmy oczyszczające jezdnie mówiły, że póki nie przestanie padać, nie poradzą sobie ze śniegiem.
Irena Zielińska, która na ul. Marszałkowskiej sprzedaje pumeks i metalowe zmywaki, już po kwadransie miała ochotę iść do domu. - Bardzo zimno i mało klientów. Uciekam, jak tylko zarobię na bilet tramwajowy - postanawia.
Wojciech Jarecki z firmy SITA postawił w południe swoją piaskarkę na Świętokrzyskiej i czekał, aż ekipa patrolowa przywiezie mu kanapki i czekoladę. - To na wzmocnienie - żartował. Najbardziej w pracy denerwuje go nie zimno, ale także kierowcy. - Kiedy odśnieżam jezdnię, mogę jechać najwyżej 15 km/h, więc wciąż wpychają się przede mnie samochody. Nie skupiam się na odśnieżaniu, ale na tym, by nikogo nie staranować.
[ Dodano: 2006-01-23, 09:24 ]
[img]http://www.rzeczpospolita.pl/gifs/head.gif[/img] pisze: Syberia na Marszałkowskiej
Śliskie jezdnie, spóźnione pociągi, pękające rury. Warszawiacy skarżą się na trzaskający mróz i zwały śniegu. Takiej zimy nie było w stolicy od ponad 20 lat
Kierowcy grzęźli w śniegu i ślizgali się na zamarzniętych jezdniach. Na walkę z zimą władze miasta wydały tylko w ten weekend ponad 6 mln zł! Płużenie i posypywanie mieszanką soli i chlorku wapnia trwało 28 godzin. 150 solarek wyjechało na ulice miasta o godz. 3 w nocy z piątku na sobotę. O godz. 6 ich ilość wzrosła do 265. W takiej liczbie jeździły do północy - z przerwami na zjazdy do baz po uzupełnienie zapasów. Mimo to w sobotę po stolicy właściwie nie dało się jeździć, nawet na głównych ulicach leżał rozjeżdżony śnieg.
- Warunki pogodowe były fatalne. Przy temperaturze minus 16 stopni sypał śnieg. Nie nadążaliśmy z jego usuwaniem - rozkłada ręce Iwona Fryczyńska, rzecznik Zarządu Oczyszczania Miasta.
W niedzielę solarki znów pracowały - od godz. 8 do 15.
Pług zepsuł tramwaj
W sobotę gigantyczne opóźnienia miały pociągi, np. z Kijowa - prawie dwie godziny. Pociąg z Lublina do Szczecina przyjechał do Warszawy prawie trzy godziny po czasie. W niedzielę opóźnienia sięgały 60 minut. Na Dworcu Centralnym było spore zamieszanie. Trzy razy pękły tory na linii średnicowej: na wysokości Ursusa, Włoch i Śródmieścia. Pociągi kursowały po torach dalekobieżnych.
Pasażerowie narzekali na komunikację miejską. Autobusy spóźniały się po kilkadziesiąt minut. Ikarusy przypominały zamrażarki.
- Szwankowały w nich układy grzewcze - przyznaje Wojciech Bosakirski, wiceprezes Miejskich Zakładów Autobusowych. - Przy średnim wieku naszych pojazdów 14 - 15 lat mechanicy i tak dokonują cudów, żeby wszystkie wyjechały - twierdzi.
W sobotę o godz. 6.30 tramwaj linii 26 ugrzązł na Trasie W-Z. Dlaczego? Według Wojciecha Szydłowskiego z Tramwajów Warszawskich pługi zgarnęły śnieg z jezdni... prosto na tory. Tramwaje stały dwie godziny. O 12.30 mrozu nie wytrzymał napęd tramwaju linii 23 kursującego Rembielińską. Zepsuty pojazd na trzy godziny zatarasował przejazd.
Oblężenie przeżywała podziemna kolejka. - W mrozy przewozimy ponad 370 tys. osób dziennie - mówi Grzegorz Żurawski z Metra Warszawskiego. - To rekord. Pasażerowie przesiedli się z autobusów.
Miejskie służby nie radziły sobie z odśnieżaniem miejsc parkingowych. Pryzmy zamarzniętego śniegu uniemożliwiały postój. Iwona Fryczyńska z ZOM apeluje do kierowców o wyrozumiałość. Zarząd Dróg Miejskich odmawia czasowej rezygnacji z pobierania opłat - według Adama Czugajewicza z ZDM, śnieg nie zwalnia kierowców z obowiązku wrzucania pieniędzy do parkometrów.
W ścisku, ale w cieple
W stolicy dochodziło do wypadków przy próbach ogrzewania mieszkań. Przy ul. Środkowej lokatorzy włączyli piecyk. Przeciążyli sieć i wysadzili korki. W sobotę w Modlinie zginął 40-letni mężczyzna. Doszło do eksplozji, bo próbował napalić w piecu za pomocą benzyny. Przy ul. Muszkieterów palił się pustostan. Strażacy wyprowadzili ze środka 39-letniego mężczyznę. Tadeusz W. był pijany.
W noclegowniach dla bezdomnych panował ścisk. Nigdzie nie było wolnych miejsc, ale kierownicy ośrodków nie zamykali przed nikim drzwi. Przy ul. Stawki rozkładano materace na podłodze. Podobnie w ośrodku w przejściu pod Puławską. - Ludzie spali, jak się da: nawet na siedząco przy stole, byle w cieple - mówi Andrzej Śleżyński, kierownik tej noclegowni.
W śródmiejskich kościołach księża odczytali apel o pomoc dla bezdomnych. Ulotki z informacjami leżały w świątyniach.
Zamarzały gazomierze
W całym mieście były wahania ciśnienia gazu. Ludzie mocniej odkręcali kaloryfery, częściej gotowali. W gazowni do usuwania awarii skierowano wszystkie ekipy. W sobotę wyjechały 140 razy, w niedzielę taką liczbę interwencji mieli już o godz. 11. Gazownikom zamarzały tzw. reduktory, czyli urządzenia do obniżania ciśnienia. Na ul. Motylkowej zamarzł nawet gazomierz.
Włodzimierz Kleniewski z Mazowieckiej Spółki Gazownictwa zapewnił jednak, że nie ma ryzyka wstrzymania dostaw gazu do mieszkań.
Pełne ręce roboty mieli też ciepłownicy i wodociągowcy. SPEC ściągnął do pracy nawet tych, którzy byli na urlopach. Według Sławomira Szczepankiewicza z MPWiK wodociągowcy wyjeżdżali do awarii kilkadziesiąt razy.
Zebry na wybiegu
Syberyjska temperatura nie przeszkadzała zwierzętom... afrykańskim. W warszawskim zoo zebrynie dały się zagonić do ogrzewanych pomieszczeń. Wolały spacerować po wybiegu.
- Jedna z nich zawsze stoi w drzwiach na czatach, by nie można było ich zamknąć - śmieje się wicedyrektor zoo Włodzimierz Konrad.
- Idzie luty, podkuj buty. Mróz utrzyma się co najmniej do końca tygodnia - przewiduje synoptyk Ryszard Klejnowski. - Jako mieszczuchy jesteśmy trochę zbyt rozpieszczeni. Radzę po prostu wyciągnąć z szaf kalesony i kozaki.Panie muszą zapomnieć o stringach i butach na obcasie.
Aleksandra Paulska, Konrad Majszyk, blik
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.
Tylko, że cały ten system jest dla prowadzących poojazd. I dla nich ten system jest już intuicyjny. Nie bez powodu te informacje są na sterownikach do R&G w kabinie, a nie na wyświetlaczach w przedziale pasażerskim.Fikander pisze:nadal jest to dla mnie nieintuicyjne. To zazwyczaj czas rozkładowy jest tym, który ja - jako pasażer - posiadam. Informacja, że pośpiech do Warszawy wyjechał +40 oraz rozkład jazdy podają mi to, co w przypadku opóźnienia jest niewiadomą - faktyczną godzinę odjazdupawcio pisze:Maszynki podają tylko czas faktyczny i różnicę. Tak masz wszyskie dane łącznie ze znakiem matematycznym potrzebne do wykonania obliczenia brakującego czasu rozkładowego.
Zawsze trzeba rozpocząć analizę od ustalenia, dla kogo system ma funkcjonować.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
Jako, że jest to jedyny oficjalny system, to i my z niego korzystamy. Innych nie ma.
Przyznaję. Mi też dłuższą chwilę zajęło przystosowanie się do niego. Ale, jak widzisz, można.
Przyznaję. Mi też dłuższą chwilę zajęło przystosowanie się do niego. Ale, jak widzisz, można.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
No cóż, zdania są podzielone. Ja jestem za opóźnieniem jako minusem, a przyspieszeniem jako plusem. Te symbole nie powinny bowiem oznaczać, że coś należy dodawać lub odejmować, ale że autobus jest opóźniony (do tyłu, czyli na minusie) lub przyspieszony (do przodu, czyli na plusie).tomo pisze:Ja także jestem zdecydowanym zwolennikiem wersji (+) spóźnienie i (-) przed czasem. Według mnie jest to o wiele bardziej logiczne...
Ja to widzę m.in. jako analogię do sposobu przekazywania wydarzeń sportowych.
Jeżeli jakiś zawodnik ma międzyczas lepszy od kogoś kto jechał/biegł wcześniej to ma w stosunku do niego np. -1 sek. - jest przed nim tak jak autobus jest przed czasem.
Jeżeli zawodnik ma stratę to jego czas wykazywany jest jako np. + 1 sek. - czyli jest po czasie, jest spóźniony.
Proste...
Jeżeli jakiś zawodnik ma międzyczas lepszy od kogoś kto jechał/biegł wcześniej to ma w stosunku do niego np. -1 sek. - jest przed nim tak jak autobus jest przed czasem.
Jeżeli zawodnik ma stratę to jego czas wykazywany jest jako np. + 1 sek. - czyli jest po czasie, jest spóźniony.
Proste...
Jasne. Tylko, że tam masz podawany czas tego pierwszego. A tutaj zamiast czasu rozkładowego masz tylko czas rzeczywisty. Nie to jest podstawą do wyliczeń.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27406
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Patrz, a maszynista prowadzący pociąg już takdzidek pisze:Kierowca nigdy nie powie, że zajechał na pętlę spóźniony 5 minut czyli +5 bo to się kupy nie trzyma
Oczywiście, że można, i jakoś mi się to udaje nawet tylko, że pisząc sporo także na pl.misc.kolej muszę za każdym razem chwilę się zastanawiaćpawcio pisze:Przyznaję. Mi też dłuższą chwilę zajęło przystosowanie się do niego. Ale, jak widzisz, można.
Dobra, sądzę, że wynikłego z mojej ciekawości OTa można zakończyć dziękuję za wszystkie odpowiedzi i wypowiedzi.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?
surely we are living in a dream?