Potworny tłok w pociągach podmiejskich
Krzysztof Śmietana 12-12-2005 , ostatnia aktualizacja 13-12-2005 11:41
Razem z setką zdesperowanych pasażerów wczoraj próbowałem się wepchnąć się do podmiejskiego pociągu w Zielonce. Ścisk był tak ogromny, że do środka mogli się dostać tylko najsilniejsi. Takie "atrakcje" kolejarze zafundowali ludziom w nowym rozkładzie jazdy
Na stację w Zielonce wchodzę o godz. 7.15. Na peronie czeka spory tłum. Temat rozmów jest jeden: nowy rozkład jazdy, który obowiązuje od niedzieli. - To jakieś kpiny! Nie zmieściłam się w poprzednim pociągu, bo tak był zatłoczony. A teraz spóźnię się do pracy - denerwuje się Krystyna Gajewska.
Na nowy rozkład złości się też Robert Wyrzykowski. - Skasowali część kursów do Dworca Zachodniego przez Śródmieście, rzadziej puszczają pociągi do Dworca Wileńskiego. W jakich warunkach mamy podróżować? Od jutra zacznę dojeżdżać autobusem - zapowiada.
W ścisku, w duchocie
Po chwili z trzyminutowym opóźnieniem od strony Tłuszcza wjeżdża pociąg do Warszawy. Zaczyna się walka o wejście do środka. Najlepiej radzą sobie nastolatkowie. Zapierają się nogami na peronie i plecami wpychają się do pociągu. Ten stoi na stacji kilka minut, bo drzwi nie mogą się zamknąć. W końcu niektórzy rezygnują z wciskania się do środka i zostają na peronie.
- Przed niedzielą też był tłok, ale teraz to już jest rekordowy - komentują pasażerowie, którym udało się zabrać. Aż do Dworca Wileńskiego przez 20 minut jedziemy ściśnięci jak sardynki w puszce, robi się coraz bardziej duszno.
Do końcowej stacji pociąg dociera spóźniony o pięć minut. - Jest jak jest. Nic na to nie poradzę. Tym pociągiem jeździ naczelnik Dworca Wileńskiego, to mógłby powiedzieć "tym na górze", żeby coś zmienili - rzuca konduktor.
Kolejowe "nie da się"
Okazuje się, że pogorszyło się też na innych liniach dojazdowych do stolicy. W tłoku dojeżdżają pasażerowie od strony Nowego Dworu Mazowieckiego. - Większość pociągów jest teraz o połowę krótsza niż poprzednio. Ledwo się mogłem dostać do środka - narzeka Michał Piekutowski z Legionowa. Na krótsze pociągi pomstują też pasażerowie dojeżdżający linią z Grodziska Mazowieckiego. Wczoraj wielu z nich także nie mieściło się w pociągach. W dodatku część składów dojeżdżała do Warszawy z dużym opóźnieniem.
Pasażerowie są tym bardziej wściekli, bo według zapowiedzi kolejarzy nowy rozkład jazdy miał być dla nich korzystniejszy. Marszałek Mazowsza Adam Struzik tak zachwalał w zeszłym tygodniu jego zalety: pociągi zaczną jeździć cyklicznie - w regularnych odstępach, przybędzie prawie sto nowych połączeń.
W rzeczywistości nowe połączenia to głównie te przejęte od spółki Przewozy Regionalne, np. z Radomia do Skarżyska-Kamiennej czy z Siedlec do Łukowa.
Co na to pracownicy Kolei Mazowieckich? - Wszystkie głosy pasażerów będziemy analizować. Jeśli gdzieś jest rzeczywiście zbyt ciasno, być może zwiększymy częstotliwość. Korekta rozkładu jazdy ma wejść w życie w lutym - mówi Donata Nowakowska, rzeczniczka Kolei Mazowieckich.
Dlaczego skazuje ludzi na jazdę w fatalnych warunkach aż do lutego? Bo jej zdaniem wcześniej nie da się zmienić rozkładu. 19 grudnia po jednym pociągu przybędzie tylko na linii z Legionowa i Mińska Maz. Być może uda się też wydłużyć niektóre składy tak, by pasażerowie nie musieli zostawać na peronach.
[ Dodano: 2005-12-14, 00:51 ]
Skąd ten tłok w podmiejskich pociągach?
Rozmawiał Krzysztof Śmietana 13-12-2005 , ostatnia aktualizacja 13-12-2005 22:54
Ogromny ścisk panuje od początku tygodnia w pociągach podmiejskich. Jak przekonaliśmy się na własnej skórze, na niektórych stacjach nie da się wejść do środka. Nowy rozkład miał być korzystniejszy dla pasażerów, a jest odwrotnie.
Krzysztof Śmietana: Widział Pan w "Gazecie" zdjęcia potwornie zatłoczonego pociągu z Tłuszcza?
Grzegorz Kuciński, wiceprezes spółki Koleje Mazowieckie: Widziałem.
I chciałby Pan jeździć w takich warunkach?
- Ja wiem, że jest tłok, ale to, że pociągi na linii z Tłuszcza kursują co 20 minut, a nie co 15 jak dawniej, to nie jest nasza wina. Właściciel torów - spółka PKP Polskie Linie Kolejowe - wydłużył czas przejazdu na tej linii.
Ale pasażerów nie interesują spory między spółkami kolejowymi. Chcieliby w normalnych warunkach dojechać do pracy.
- Dlatego postaramy się temu zaradzić. W ciągu kilku dni przesuniemy jeden pociąg z późniejszej godziny na wcześniejszą, żeby rozładować poranny tłok.
Dostajemy mnóstwo skarg także od pasażerów innych linii. Pociągi jeżdżą często dwa razy krótsze niż do tej pory. Jak ludzie mają się w nich pomieścić?
- Problem w tym, że mamy teraz mniej pociągów. 15 zabrała nam spółka Przewozy Regionalne, od której dzierżawimy część składów. Mieli do tego prawo. W dodatku musieliśmy przejąć obsługę tras na obrzeżach województwa mazowieckiego, np. z Siedlec do Łukowa. Zapewniam, że pociągi, które mamy, są cały czas wykorzystane. Na razie nie da się zwiększyć liczby składów w ruchu.
Przecież Koleje Mazowieckie kupiły szynobusy, które zastąpiły pociągi elektryczne na linii z Tłuszcza do Ostrołęki.
- Ale mamy ich na razie tylko trzy. Kolejnych osiem dotrze za miesiąc lub półtora. Wtedy niektóre z nich puścimy np. w okolicy Skarżyska, a do Warszawy ściągniemy większe pociągi elektryczne. Do tego dość szybko chcemy kupić dwa kolejne, używane.
Ale co zrobić, żeby już teraz rozładować ten straszny tłok w pociągach?
- Oprócz dodatkowego pociągu na linii z Tłuszcza, rano puścimy jeszcze jeden pociąg z Legionowa. Wydłużymy też skład, który o godz. 5.38 wyrusza z Ciechanowa do Warszawy. Na pozostałych liniach cały czas obserwujemy ruch. Możliwe, że też wprowadzimy jakieś poprawki.