Na wszelki wypadek zwracam jednak uwagę, że relacja jest jednostronna...
Nie odpuściłem sobie też zacytowania jednego z komentarzy na forum. Dodam tytułem wyjasnienia, że Szpital im. J. Babińskiego to znany w Krakowie szpital psychatryczny...Pod sąd i do psychiatry za przeróbki mieszkania
Iwona Hajnosz, Jarosław Sidorowicz 03-03-2006, ostatnia aktualizacja 03-03-2006 21:46
Krakowska prokuratura postawiła biznesmena przed sądem za to, że w swoim mieszkaniu wyburzał ścianki działowe. Policja skierowała go z tego powodu na badania psychiatryczne do nieżyjącego biegłego. Gdy w końcu znaleźli się żyjący biegli, okazało się, że zgodnie z policyjnym wezwaniem mają go badać pod kątem jazdy po pijanemu.
Pan Grzegorz zapewnia, że nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu taką historię opowiedział. Dwa lata temu kupił stumetrowy apartament w centrum Krakowa. Wraz z żoną wynajęli architekta, żeby go odnowić i przywrócić mu pierwotny stan. Chodziło o skucie płytek, zerwanie sufitów podwieszanych, wyburzanie gipsowych ścianek działowych oraz ponowne wstawienie zlikwidowanych wcześniej drzwi między łazienką a pokojem.
Biegły to biegła i... nie żyje
Remont przeraził sąsiada z górnego piętra, który doniósł do nadzoru budowlanego, że pękają mu ściany, a przeróbki z pewnością spowodują katastrofę budowlaną. - Po kilku miesiącach przepychanek z urzędnikami nadzór zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu przestępstwa. Ta zaś oddała ją do prowadzenia policji - opowiada pan Grzegorz.
W połowie zeszłego roku policja wezwała biznesmena i jego żonę na komisariat. Żona, będąca w zagrożonej ciąży, nie mogła przyjść. - Ode mnie chcieli na miejscu wziąć odcisku palców i zrobić zdjęcie. Nie zgodziłem się. Nie jestem przecież żadnym przestępcą. Wtedy usłyszałem, że zostanę skierowany na badania psychiatryczne - mówi nasz czytelnik.
Niedługo potem otrzymał podpisane przez młodszego aspiranta Adama Chłostę wezwanie do stawienia się w „Niepublicznym ZOS »Provita «” (pisownia oryginalna!) na badania psychiatryczne w charakterze podejrzanego. Przeprowadzić je miało dwóch biegłych: mężczyzn. Potem okazało się, że jeden mężczyzna to kobieta (aspirant z mienił imię z formy żeńskiej na męską). W dodatku: - Mecenas poradził mi, że gdybym trafił przed jej oblicze, powinienem się wcześniej trzy razy przeżegnać - mówi z przekąsem pan Grzegorz. Dlaczego? Bo biegła zmarła jakiś czas temu i w żaden sposób nie może orzekać o niczyjej poczytalności.
Nie odpuścił też żonie
Nie dość, że policjant odesłał biznesmena do świętej pamięci biegłej, to na dodatek napisał, że jest podejrzany o... jazdę po pijanemu. - Biegli prosili mnie: niech się pan przyzna, może pan jechał po pijanemu rowerem albo furmanką... A ja - zgodnie z prawdą - upierałem się, że nie. W końcu stwierdzili, że jestem poczytalny - wspomina.
Aspirant Chłosta nie odpuścił też pani Małgorzacie, żonie biznesmena. Na pięć dni przed porodem musiała przejść dodatkowe badania, czy rzeczywiście nie może być przesłuchiwana z powodu zagrożonej ciąży. Trafiła na nie do zakładu medycyny sądowej. - Bardzo przeżywałam tę wizytę. Na szczęście, lekarze okazali się wyjątkowo taktowni - wspomina pani Małgorzata.
Jakby wybudował hipermarket na Błoniach
Po kilku miesiącach przestoju remont apartamentu mógł być kontynuowany. Ponieważ nie powodował on zmian konstrukcyjnych, ten sam nadzór budowlany, który wcześniej powiadomił prokuraturę o przestępstwie, teraz godził się na przeróbki. Niezależnie od tego 30 grudnia 2005 r. prokuratur Małgorzata Kaznowska oskarżyła pana Grzegorza o naruszenie przepisów prawa budowlanego i odesłała akt oskarżenia do sądu.
- Mój klient ma taki zarzut, jakby wybudował bez pozwolenia co najmniej hipermarket na Błoniach, a on przecież tylko remontował mieszkanie. Jest gotów zapłacić za szkody - mówi mecenas Jan Widacki.
Jak sprawdziliśmy, akt oskarżenia nie jest wolny od kuriozalnych pomyłek. Pani prokurator udowadnia w nim np., że w wyniku remontu pękły ściany w mieszkaniu 32, czyli tym, w którym mieszka... pan Grzegorz. To tak, jakby sam na siebie doniósł. Co więcej, z uzasadnienia wynika, że w sprawę zamieszany jest sąsiad z dołu, gdy tymczasem odszkodowania żąda lokator z góry.
Prokuratura nie chce komentować sprawy. - Teraz decyzje należą do sądu. Naszym zdaniem znamiona przestępstwa zostały wyczerpane i będziemy bronić tego stanowiska - oświadczyła Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.
Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa. Adwokat wniósł o umorzenie sprawy, ale sąd się na to nie zgodził.
paragraf1 pisze:Pieknie. Jazda po pijanemu wiertarka po suficie, pekanie scian w mieszkaniu :
na gorze, na dole i tym, w ktorym jest remont. Odszkodowania: dla gory, dla
dolu, i dla nas samych. Ciaza: mnoga, pozamaciczna, zagrozona, urojona -
niepotrzebne skreslic w Zakladzie Medycyny Sadowej. Biegla - zyje, nie zyje,
spotkajmy sie na Rakowicach. Itp. itd. WNIOSEK jest jeden: policjanci do
szpitala Babinskiego. Odmeldowac sie i wykonac bez dyskusji! WSTYD!!! W calym
Krakowie!!! Fuj!