MSI w Ĺodzi
Moderator: JacekM
- Kleszczu
- Stoi... Sofista?
- Posty: 13046
- Rejestracja: 14 gru 2005, 19:48
- Lokalizacja: Nowe Włochy
- Kontakt:
GAZETA WYBORCZA pisze: Charakterystyczne dla Warszawy niebieskie znaki montują też w Łodzi. W 2005 r. ówczesny prezydent stolicy Lech Kaczyński podarował łódzkim włodarzom prawa do tego systemu. - Bezprawnie - twierdzą autorzy pomysłu.
Pierwsze tablice pojawiły się na ulicach stolicy dziesięć lat temu jako część specjalnego projektu tzw. Miejskiego Systemu Informacyjnego. Dziś niebiesko- czerwone panele są znakiem rozpoznawczym Warszawy. Powszechnie się uważa, że właśnie dzięki nim stolica jest najlepiej oznakowanym miastem w Polsce. Być może właśnie dlatego inne miasta zaczęły interesować się zaadaptowaniem tego systemu do swoich warunków. Identyczne znaki pojawiły się ostatnio w łódzkim Śródmieściu, a w przyszłości mają też być umieszczane w innych dzielnicach.
Autorzy pomysłu z Towarzystwa Projektowego twierdzą, że łódzki samorząd bezprawnie wykorzystuje warszawski system.- Kiedy dziesięć lat temu zrodził się ten projekt, mieliśmy dwa zamysły - dobrze oznakować Warszawę i opracować pewną symbolikę charakterystyczną dla tego miasta, a nawiązującą do jego położenia i historii. Stąd m.in. znak równoległości i prostopadłości do Wisły - wyjaśnia Jerzy Porębski, jeden z twórców projektu. - Udało nam się to osiągnąć. Dziś niemal każdy w Polsce rozpoznaje te niebiesko-czerwone tabliczki. Nie rozumiem, dlaczego w innych miastach mają one wyglądać identycznie. Nikt się nas nie zapytał o zdanie, zostały naruszone nasze prawa autorskie. Nie wykluczam, że będziemy się o te znaki sądzić - dodaje.
Wojciech Sławiński z ZDM zajmujący się realizacją MSI potwierdza: - W 2005 roku prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki wystąpił do ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego o zgodę na użycie tego oznakowania. Pozwolenie otrzymał.
Według Sławińskiego prawa majątkowe do systemu należą do miasta i prezydent Kaczyński mógł zezwolić na jego wykorzystanie w Łodzi. Na temat samych praw autorskich nie chciał się wypowiadać. Przyznał tylko: - W 1996 roku nikt nie miał pojęcia, że te tablice zrobią taką furorę i będą wieszane poza Warszawą. Gdyby autorzy wiedzieli, że tworzą projekt ogólnopolski, domagaliby się pewnie większych honorariów. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi właśnie o pieniądze.
Podobne stanowisko reprezentuje ratusz. - To jest ciągłość władzy - mówi rzecznik Tomasz Andryszczyk. - Nie możemy teraz cofnąć decyzji, którą ponad dwa lata temu wydał prezydent Kaczyński. Z naszych ekspertyz wynika zresztą, że miał do tego prawo.
Rzecznik nie potrafił jasno odpowiedzieć, czy prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz pozwoli innym miastom na wykorzystanie systemu. - Na razie masowo nie wpływają do nas takie zapytania - twierdzi. - Z jednej strony czymś doskonałym należy się dzielić, z drugiej - ten projekt jest bardzo "warszawski". Ale nawet jeżeli umowy tego nie wymagają, to należy zapytać twórców, co sądzą o instalowaniu tego projektu w innych miastach - dodaje.
"Ale potrafił podać dokładnie godziny wyjazdu i przyjazdu pociągu Paryż-Berlin, kombinacje połączeń między Lyonem i Warszawą.(...) Nawet naczelnik stacji by się w tym zgubił..."
Albert Camus-"Dżuma"
"Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej..." - Ryszard Riedel
Albert Camus-"Dżuma"
"Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej..." - Ryszard Riedel
Jeśli zapłacą, to mają prawo wykorzystywać oryginał. Jeśli kilka miast wykorzystywałoby to samo, to ludzie szybko nauczyliby się zasad poszczególnych oznaczeń (strzałki, zakresy numerów między przecznicami itp.).MeWa pisze:tylko mogliby jakieś swoje elementy wprowadzać, inne kolory, cokolwiek... bo faktycznie ten system stał się rozpoznawalny jako warszawski
Łódzka wersja artykułu wklejonego przez Kleszcza z ciekawostką w ostatnim zdaniu.
Spór o łódzko-warszawskie tablice
Warszawa oburza się, że w Łodzi są takie same tablice z nazwami ulic jak w Warszawie. Tyle że władze stolicy same podarowały Łodzi prawo do korzystania z Miejskiego Systemu Informacji
Pierwsze tablice pojawiły się na ulicach stolicy dziesięć lat temu jako część specjalnego projektu tzw. Miejskiego Systemu Informacyjnego (MSI). Dziś niebiesko-czerwone panele są znakiem rozpoznawczym Warszawy. Powszechnie się uważa, że właśnie dzięki nim stolica jest najlepiej oznakowanym miastem w Polsce. Być może właśnie dlatego inne miasta zaczęły interesować się zaadaptowaniem tego systemu do swoich warunków. Identyczne znaki od kilku miesięcy są już w Łodzi.
Autorzy pomysłu z Towarzystwa Projektowego twierdzą, że łódzki samorząd bezprawnie wykorzystuje warszawski system. Jerzy Porębski, jeden z twórców projektu, oburza się: - Dziś niemal każdy w Polsce rozpoznaje te niebiesko-czerwone tabliczki. Nie rozumiem, dlaczego w innych miastach mają one wyglądać identycznie. Nikt się nas nie zapytał o zdanie, zostały naruszone nasze prawa autorskie. Nie wykluczam, że będziemy się o te znaki sądzić - mówi.
Opinię, że Warszawa jest bardzo dobrze oznakowana, podzielał także Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi, który jako minister w kilku rządach pomieszkiwał w Warszawie. W 2005 r. zwrócił się do ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego o zgodę na użycie tego oznakowania. Pozwolenie otrzymał. Kropiwnicki jest spokojny o prawa do tablic i zdumiony nagłym szumem wokół MSI. - Zwróciłem się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i otrzymałem formalną zgodę na skorzystanie z dobrego pomysłu i adaptowałem go na terenie Łodzi - mówi prezydent i dodaje, że jest przekazane na piśmie z wyraźnym stwierdzeniem, że mam prawo użyć tego systemu na terenie Łodzi.
Nie ma obawy, że władze Warszawy cofną prawo do używania tablic. - To jest ciągłość władzy. Nie możemy teraz cofnąć decyzji, którą ponad dwa lata temu wydał prezydent Kaczyński. Z naszych ekspertyz wynika zresztą, że miał do tego prawo - mówi Tomasz Andryszczyk, rzecznik prezydenta Warszawy.
Niezadowoleni są autorzy. Wykonali projekt na zlecenie warszawskiego urzędu i za "warszawskie" pieniądze. Tymczasem okazał się tak dobry, że zaadaptowała go Łódź, a wkrótce także Wrocław.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź