Emdegger pisze:Hehe, czasem faktycznie lepiej jest np. z piwem u boku, bo nie żąda równości, nie żartuje, że jest w ciąży czy nie obraża się, gdy przynosisz do domu inne piwo. Acz ja muszę przyznać, że choć jestem samotnikiem, to brak dziewczyny często mi doskwierał. Zresztą wcale nie trzeba być skrępowanym w związku - ja zawsze robiłem cała konstrukcję na zasadzie partnerstwa i jestem człowiekiem liberalnym. Chcesz sobie pojechać na imprezę 200 km stąd, jedź. Czytałaś Paolo Coelho - trudno, miłosiernie wybaczam, iż czytałaś tego kretyna. Nie możesz się powstrzymać od siorbania przy herbacie - a siorb, mnie to w ogóle nie przeszkadza, nie związałaś się z Magdą Gessler.
Ty może i jesteś liberalny, ale czy Twoja dziewczyna jest? A nawet jeśli jest, to od razu mogę powiedzieć, że nie wszystkie są. A nawet śmiem twierdzić, że spora część nie jest. A zbytni liberalizm też nie jest dobry, bo wtedy przestaje Wam na sobie zależeć. Jak na przykład chłopak wyjeżdża sobie za granicę na narty z kolegami na dwa tygodnie (przypadek autentyczny), a dziewczyna zostaje w Polsce, to tu też jest coś nie tak. Z drugiej strony, jeśli każde pytanie, o plany na najbliższy czas młodego męża, kończy się odpowiedzią: "Nie wiem, muszę się skonsultować z żoną, Nie wiem, muszę zapytać, Nie wiem, co żona powie, Nie wiem, czy to żonie humoru nie popsuje, Nie wiem, czy żona będzie zadowolona itp, to nie tylko to jest irytujące dla pytającego, ale i smutne, bo nie ma tu miejsca dla wolności, autonomii najprościej rozumianej. A jak żyjesz samotnie, to nie masz takich problemów, robisz, co chcesz.
Inna sprawa, że większość dziewczyn chce wygodnego życia u boku przystojnego mężczyzny, czemu nie należy się dziwić, więc będą szukały kogoś, z kim będą mogły ten ideał osiągnąć. Żyjąc samotnie, możesz żyć jakkolwiek, aby tylko przetrwać, nie musisz utrzymywać rodziny/dzieci itp. Nie musisz więc robić tego, co Cię nie interesuje, tylko po to, aby zarobić więcej pieniędzy.