Stara parowozownia na Pradze znika
Moderatorzy: Poc Vocem, Dantte
- Glonojad
- Dark Lord of The Plonk
- Posty: 26914
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
- Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki
Problem w tym, że budowa blaszaka tudzież klocka jest dużo tańsza, niż dostosowanie budynku zabytkowego (co zresztą często jest niemożliwe ze względu na wymagania konserwatora) - tym bardziej, że na dofinansowanie nie ma co liczyć.
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.
Wszystko zależy od stanu budynków, naprawdę to co zostało z tej parowozowni nadawało sie do rozbiórki anie remontu.piotram pisze:A przykłady z kraju wskazują, że można "pompowac kupę kasy w gruz". Tylko trzeba mieć pomysł, a większość "inwestorów" woli postawić zwykły blaszak albo klocek.
Na sląsku czy w poznaniu te zabytki co były w dobrym stanie lub z zamysłem inwestora - pozostawiono, to co było przeszkadzające i co nie nadawało sie do remontu - zburzono.
Swego czasu robiłem prezentacje na temat rewitalizacji starych budynków i nie ma szans zachowania wszystkiego, część i tak trzeba było wyburzyć. To że zburzono cała parowozownię? Widocznie nie dało sie nia nic zrobić.
Ciekawe co mówi PZP terenu dla parowozowni.
- kulikowski
- Posty: 895
- Rejestracja: 29 sie 2007, 9:39
- Lokalizacja: Rakowiec
Nie zawsze zalezy od stanu. Zależy od zamysłu inwestora, często jest tak, że zniszczone rzeczy trzeba po prostu odtworzyć od nowa. Wiadomo, ze klocki są tańsze, takie "trudne" budynki powinny po prostu czekać na firmę która chce w coś takiego wejść, przeważnie są to osoby "z pasją". A prostacy niech sobie stawiają swoje klocki na wolnych terenach.Teokryt pisze: Wszystko zależy od stanu budynków, naprawdę to co zostało z tej parowozowni nadawało sie do rozbiórki anie remontu.
Na sląsku czy w poznaniu te zabytki co były w dobrym stanie lub z zamysłem inwestora - pozostawiono, to co było przeszkadzające i co nie nadawało sie do remontu - zburzono.
Swego czasu robiłem prezentacje na temat rewitalizacji starych budynków i nie ma szans zachowania wszystkiego, część i tak trzeba było wyburzyć.
Niekoniecznie, teren trafił po prostu w ręce "budowniczego klocków". Być może znalazłby się jakiś chętny na zrobienie tam czegoś fajnego.Teokryt pisze:To że zburzono cała parowozownię? Widocznie nie dało sie nia nic zrobić.
"A jedenastka to pojedzie w zatrzymanie, bo oni nie mogą tymi nowymi tramwajami po innych torach jeździć"
"Odbudowa trakcji elektrycznej na Chłodnej to szalony pomysł, gdyż wymaga to budowy pętli. Tramwaj konny jej nie potrzebuje" - architekt projektu rewitalizacji Chłodnej
"Odbudowa trakcji elektrycznej na Chłodnej to szalony pomysł, gdyż wymaga to budowy pętli. Tramwaj konny jej nie potrzebuje" - architekt projektu rewitalizacji Chłodnej
Po pierwsze, to przed pierwszą akcją budynek nie kwalifikował się do wyburzenia. Konstrukcja była zdrowa i spokojnie można było ją dalej wykorzystywać po osuszeniu murów.Teokryt pisze:A gdzie tam miałes historię? w tej kupie gruzu? Patrzac po tym jak wyglądał w trakcie rozbiórki i przechodząc tam niedawno ten budynek się i tak nadawał tylko do rozbiórki - nikt by w niego nie wpompował tyle kasy co w 10 piętrowy blok.
Po drugie, to po pierwszym zniszczeniu owszem wyglądało to nieciekawie, ale pozostała część budynku stała stabilnie i nadal nadawała się do uratowania. I wcale nie musiało to kosztować majątek. Znane są w Warszawie przypadki, gdzie inwestor musiał odbudowywać zniszczone przez siebie budynki.
Budynek był na dziś unikalny pod względem konstrukcji. Taka konstrukcja zachowała się zaledwie w kilku miejscach w Europie. Ponieważ zajmowałem się sprawą tego budynku, to już samo wykonanie sprzedaży terenu parowozowni firmie Budrem przez PKP jest bardzo dziwne. Potem dochodzi do listy sposób wydawania poszczególnych ekspertyz o stanie budynku i decyzji dotyczących rozbiórki etc. Prokurator, którego zawiadomi ZOK będzie miał w czym grzebać. Szkoda tylko, że nie przywróci to już istnienia tego budynku. Teraz trzeba będzie szybko kłaść wnioski w WKZ na wpisy innych budynków we władaniu PKP, żeby nie spotkał ich ten sam los.
Gdyby pani wojewódzka konserwator żwawiej robiła wpisy do ewidencji i gdyby pani miejska konserwator żwawiej wydawała zalecenia konserwatorskie dla remontów nie byłby to żaden problem dla inwestorów.Teokryt pisze:Jak chronić zabytek to te które sie nie rozpadają bo niektóry to chcą zrobić z tego miasta kolekcje ruin z ktróymi nic nie da sie potem zrobić bo ani miasto nie będzie stac na budo...remont ruiny a prywatny inwestor będzie uciekał sie do tylu sztuczek by to albo zburzyć i postawić do nowa albo tak przekształcić pierwotny obiekt że z jego zabytkowości nic nie zostanie.
Bzdura. Warszawa jest tak dużym miastem, że nie ma potrzeby niszczenia budynków świadczących o jego historii.Teokryt pisze:Jeśli miasto sie rozwija to jest to niemożliwe bez burzenia.
Jožin z bažin kouše, saje, rdousí.... -
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
linkŻycie Warszawy pisze:Można było uratować praską parowozownię?
blik , nat 26-07-2010, ostatnia aktualizacja 27-07-2010 13:56
XIX-wieczny obiekt poszedł pod kilof, bo właściciel miał na to pozwolenie. Teraz urzędnicy przerzucają się winą, kto na to pozwolił.
Po roku walki z obrońcami zabytków właściciel terenu, firma Budrem, zburzyła ją w sobotę. Już trzy lata temu Urząd Dzielnicy Praga-Południe wydał firmie zezwolenie na rozbiórkę parowozowni przy ul. Wileńskiej.
– Nie mieliśmy podstaw, by na to się nie zgodzić – tłumaczy Paweł Zawadzki z Wydziału Architektury. Dodaje, że nikt wtedy nie protestował. Decyzja wydawana jest na dwa lata, ale w przypadku rozpoczęcia prac jest przedłużana automatycznie.
Dodatkowo w ubiegłym tygodniu Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego (MWINB) wydał nakaz o rozbiórce obiektu.
– Stan budynku stale się pogarszał, groził zawaleniem. Nie mogliśmy ryzykować – tłumaczy Jaromir Grabowski, mazowiecki inspektor nadzoru budowlanego. Dodaje, że parowozownia zgodnie z decyzją sądu nie była zabytkiem. – Więc z formalnego punktu widzenia dla nas była ona takim samym budynkiem jak każdy inny – tłumaczy Jaromir Grabowski.
Argumenty o zgodnej z prawem rozbiórce nie docierają jednak do obrońców zabytków. Domagają się ukarania winnych, którzy pozwolili na zniszczenie kolejnego zabytku w stolicy.
– Już wcześniej sygnalizowaliśmy konserwatorom zabytków w mieście i województwie, że właściciel parowozowni szykuje się do jej rozbiórki. Obiekt wpisano do rejestru, dopiero gdy wjechały buldożery i rozpoczęła się wojna z inwestorem – mówi Janusz Sujecki z Zespołu Kulturowego Dziedzictwa Warszawy.
Społecznicy zapowiadają, że wystąpią z wnioskami o dymisję Ewy Nekandy-Trepki, stołecznej konserwator, oraz Barbary Jezierskiej, konserwator wojewódzkiej. Będą domagać się także zwolnienia urzędników z Pragi-Północ i z MWINB, którzy podpisali zgodę na rozbiórkę.
– Nasz urząd zrobił wszystko, by uratować parowozownię. Przecież decyzja sądu o niewpisaniu obiektu do rejestru była nieprawomocna – mówi Monika Dziekan, rzecznik wojewódzkiej konserwator. Dodaje, że społecznicy mają prawo złożyć wniosek o odwołanie konserwator. Nie wiadomo, czy zostanie przyjęty przez wojewodę. – Badamy tę sprawę – mówi Tomasz Pietrasieński z Urzędu Wojewódzkiego.
Społecznicy chcą też ustalić, gdzie trafił złom z parowozowni. – Chcę, aby szkielet znalazł się w muzeum – dodaje Sujecki.
No cóż, budynku nie ma, toteż nie bardzo jest o czym teraz deliberować. Tutaj na szczęście zdążyli Parowozownia w Pile
Np dworzec Warszawa Główna.piotram pisze:Ale są pewnie inne "zagrożone" i wypadałoby, zeby zajęli się nimi odpowiedzialni ludzie
Jožin z bažin kouše, saje, rdousí.... -
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" - Stanisław Lem
Powyższy post jest tylko i wyłącznie moim prywatnym zdaniem z którym inni dyskutanci nie muszą się zgadzać.
- Glonojad
- Dark Lord of The Plonk
- Posty: 26914
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:39
- Lokalizacja: z Ochoty, jak to płaczki
Zgadzam się z przedmówcą (nadpiścą).
Wypowiedź ta stanowi moje prywatne zdanie i nie może być cytowana lub analizowana w związku z moją działalnością w jakiekolwiek instytucji z którą mogę lub mogłem współpracować, ani jako stanowisko tej instytucji. Nie wyrażam także zgody na jej przetwarzanie w żadnej formie technicznej ni magicznej.
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36836
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Ja także.
Może to obrazoburcze, ale Warszawa praktycznie nie ma historii - pewne rejony miasta ocalały i należy o nie dbać, ale nie powinno się trząść nad każdą XIX-wieczną ruiną. Było, minęło - trudno. Wolę żyć w mieście ładnym, niż ocalonym.
Obiekty zabytkowe? Tak, ale o ile rzeczywiście prezentują jakąś wartość architektoniczną (do cholery, 200 lat temu też stawiano obskurne kurniki - mamy je chronić, bo przetrwały?). I ułatwiać ich wykorzystanie. A nie - ruszyć nie wolno, przebudować nie wolno, aż w końcu się zawali. Ja bym urząd konserwatora widział raczej w roli kreatora nowego z wykorzystaniem starego, niż w roli ratowania każdej cegły. Te i tak są z Elbląga.
Może to obrazoburcze, ale Warszawa praktycznie nie ma historii - pewne rejony miasta ocalały i należy o nie dbać, ale nie powinno się trząść nad każdą XIX-wieczną ruiną. Było, minęło - trudno. Wolę żyć w mieście ładnym, niż ocalonym.
Obiekty zabytkowe? Tak, ale o ile rzeczywiście prezentują jakąś wartość architektoniczną (do cholery, 200 lat temu też stawiano obskurne kurniki - mamy je chronić, bo przetrwały?). I ułatwiać ich wykorzystanie. A nie - ruszyć nie wolno, przebudować nie wolno, aż w końcu się zawali. Ja bym urząd konserwatora widział raczej w roli kreatora nowego z wykorzystaniem starego, niż w roli ratowania każdej cegły. Te i tak są z Elbląga.
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Cegły są też z Wrocławia.Bastian pisze:Ja bym urząd konserwatora widział raczej w roli kreatora nowego z wykorzystaniem starego, niż w roli ratowania każdej cegły. Te i tak są z Elbląga.
A na poważnie, to studiowałem na uczelni, której najważniejsze budynki są wpisane do rejestru zabytków a cały kampus jest chroniony urbanistycznie czy jakoś tak i wiem co to znaczy. Zimą siedzieliśmy w podkoszulkach bo kaloryfery grzały na maxa, okien nie otworzysz bo hałas, a na wymianę ogrzewania musi być zgoda konserwatora. Podobnie kiedyś budynkowi uczelni groziło zamknięcie, bo okładziny ścian z płyty wiórowej nie spełniają wymogów ppoż, a na wymianę też musi być zgoda konserwatora. I tak na okrągło.
-
- Posty: 868
- Rejestracja: 28 lut 2007, 15:12
a czy ocalone nie moze tez byc ladne?Bastian pisze:Wolę żyć w mieście ładnym, niż ocalonym.
Problem polega na tym ze mamy zle podejscie do zabytkow. W niewielu bardzo cennych zewnatrz i wewnatrz przypadkach powinna byc ratowana kazda cegla. Jednak w wiekszosci przypadkach chodzi glownie o fasade o to powinno sie ratowac a wewnatrz zrobic nowoczesny budynek z ogrzewaniem/chlodzeniem itd. Racja w tym ze powinno chodzi o kreowanie nowego wykorzystania zabytkow (nawet starych kurnikow).