Cóż, moje jest przeciwne. Robię zazwyczaj zakupy koło domu, ale oszczędności czasu nie dostrzegam. Zresztą gdzie bym nie poszedł, i tak kolejki.piotram pisze:Doświadczenie, a nie czytanie onetu i wikipedii.
Jak kształtować układ komunikacyjny?
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36672
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Ale ile byś nie nakupował w markecie, to po bułki, ser czy coś co zapomnisz kupić w markecie i tak musisz pójść, a wtedy możesz dokupić inne rzeczy. Nawet jeśli nic nie oszczędzisz, to łatwiej jest wyskrobać dziennie 15 minut na sklep, niz tracić 2 godziny w weekend na wyjazd do marketu. Wiem, dla niektórych wizyta w "galerii" to rozrywka, ale to już inna kwestia zepsucia dzisiejszego świata.Bastian pisze:Cóż, moje jest przeciwne. Robię zazwyczaj zakupy koło domu, ale oszczędności czasu nie dostrzegam. Zresztą gdzie bym nie poszedł, i tak kolejki.
Dobrze, a zatem prosty rachunek. Mieszkam na Okęciu i w odległości ok. 400-500 metrów mam najbliższy, nieźle zaopatrzony sklep. Mam jeszcze jeden, bliżej - 300 metrów, ale go nie lubię, bo obsługa chamska, a pieczywo nieświeże; zresztą nieistotne - nie lubię go i nikt nie zmusi mnie do korzystania z niego. Mam też w odległości kilku kilometrów Carrefour w Reducie.piotram pisze:Doświadczenie, a nie czytanie onetu i wikipedii.
Policzmy zatem:
- dojście do sklepu - 5-7 minut,
- wybranie pieczywa i dojście z nim do kasy - 3 minuty,
- czekanie w kolejce i płacenie w kasie - 5 minut (przez takich wygodnickich co robią zakupy rano mamy syf przy kasach nawet w weekendy),
- powrót - 5-7 minut.
Razem: 18-22 minuty.
Kupowanie dodatkowo soków, mleka i różnych innych rzeczy które kupuję w hipermarkecie dołożyłoby 15 minut ekstra. Niby mało, ale 15 minut przez 6 dni to 1,5 godziny.
Tymczasem kupując w hipermarkecie, przy normalnych warunkach drogowych, otwartym tunelu w Dźwigowej i miesiącu innym niż grudzień, sprawa wygląda tak:
- dojazd do hipermarketu i szukanie miejsca - 20 min,
- zakupy na samej hali - 30-40 min,
- płacenie i kolejka do kasy - 10-15 minut,
- powrót - 15 minut.
Wychodzi łącznie 75-90 minut, niby to samo, a jednak mniej się nadźwigałem, a przy okazji mogłem załatwić inne sprawy - wczoraj np. przeszedłem się jeszcze do Blue City po nowy zasilacz do MacBooka bo sobie rozwaliłem stary, ale to już dodatek i wyjątkowa sytuacja. I takich wyjątkowych sytuacji jest więcej - soczewki kontaktowe, kosmetyki, i mnóstwo, mnóstwo, innych...
Nie odpada - sklep jest położony w takim miejscu, że i tak wydłuża dojście. Poza tym, wracając do domu najczęściej niosę torbę, z m.in. tym nieszczęsnym komputerem (niby tylko 2,5 kg), właśnie wysiadłem z zatłoczonego tramwaju i marzę o odpoczynku, nie o noszeniu zakupów, a poza tym 90 minut to nie jest marnowanie całego weekendu.piotram pisze:Wracając z pracy zahaczasz o sklep i odpada ci dojście. Myślę że to lepsze niż marnowanie weekendu na hipermarkety.
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36672
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
To może zreasumujmy: to, co się bardziej opłaca czasowo, zależy od wielu czynników: odległość od sklepów i hipermarketu, warunki w tychże, oferta, wreszcie własne preferencje. Poza tym inne rzeczy: czy ktoś wraca z pracy objuczony, czy zakupy w hipermarkecie robi sprawnie, czy przez pół dnia itp. I chyba możemy wrócić do kwestii komunikacyjnych? ![chtry :>](./images/smilies/chytry.gif)
![chtry :>](./images/smilies/chytry.gif)
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27440
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Podejrzewam, że wysuwasz zbyt daleko idące wnioski. Znam osoby mieszkające na zapadłej wsi pod Grójcem, pracujące w Warszawie na 6 rano i bardzo zadowolone z tego faktu; ale znam też osoby mieszkające w Podkowie Leśnej, tuż przy przystanku WKD, i narzekające na dojazd do Pruszkowa...Rosa pisze:Podejrzewam że jesli weżmiesz przeciętnego warszawiaka i się go spytasz gdzie by wolal mieszkać czy w domku czy w mieszkaniu to większośc wybrałaby domek nawet jeśli oznaczałoby to dojazd zakorkowana autostrada do pracy.
Jedyny sklep spożywczy, jaki mam po drodze od przystanku do domu, nie prowadzi sprzedaży wielu artykułów, które codziennie lub prawie codziennie są u mnie w domu używane. Aby nabyć jadalne pieczywo, wędliny, napoje i inne drobiazgi, musiałbym odwiedzić przynajmniej dwa różne sklepy; to już wolę przejść się do Hali Banacha, gdzie mam większość artykułów w jednym miejscu, znacznie szerszy wybór i miłą obsługę.piotram pisze:Wracając z pracy zahaczasz o sklep i odpada ci dojście.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?
surely we are living in a dream?
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36672
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Byłyby pewnie mniej zadowolone, gdyby zaczynały pracę o 8fik pisze:Znam osoby mieszkające na zapadłej wsi pod Grójcem, pracujące w Warszawie na 6 rano i bardzo zadowolone z tego faktu
![:P :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
-
- Posty: 12142
- Rejestracja: 20 mar 2009, 19:40
- Lokalizacja: Z najlepszej dzielnicy Warszawy-czyli Uuk
Czy one sa "jadalne" (pieczywo i wędliny) to inna sprawafik pisze: Jedyny sklep spożywczy, jaki mam po drodze od przystanku do domu, nie prowadzi sprzedaży wielu artykułów, które codziennie lub prawie codziennie są u mnie w domu używane. Aby nabyć jadalne pieczywo, wędliny, napoje i inne drobiazgi, musiałbym odwiedzić przynajmniej dwa różne sklepy; to już wolę przejść się do Hali Banacha, gdzie mam większość artykułów w jednym miejscu, znacznie szerszy wybór i miłą obsługę.
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Halę Banacha trudno nazwać hipermarketem. Lezy w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowy mieszkaniowej, jest raczej takim supermarketem. I własnie takie sklepy są najlepsze, nie za małe, żeby był pełny asortyment, nie za duże, żeby zakupy nie były czasochłonne. Aspekt komunikacyjny oczywiście jest, bo leżąc w dużych skupiskach ludności nie generują niepotrzebnych dalekich podróży.
[ Dodano: |29 Sie 2010|, 2010 22:57 ]
Wtedy gdy jest największy ruch (na drogach i w sklepach)? A tańsze to są głównie niejadalne produkty własnomarkowebartoni722 pisze: W hipermarketach jest taniej, a po drugie, to możesz sobie śmignąć w piątek po południu i weekend masz wolny.
![:P :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Tak w kwestii komunikacyjnych, piszecie o chodzeniu do sklepu pieszo i robieniu zakupów w hipermarkecie ale!
zakupy w hipermarkecie robi sie załóżmy 1 dzień w tygodniu, przez pozostałe 6 dni samochód na ogól stoi w garażu/na parkingu, no dołóżmy w niedzielę jeszcze ktoś się gdzieś za miasto wybierze albo przewiezie coś ciężkiego - tyle że w weekend ruch towarowy, ruch pracownicy praktycznie nie istnieje wiec mozemy te dwa dni odpuścić jako normalne użycie samochodu (nie ma szczytów komunikacyjnych)
Wiec jeśli ktoś korzysta z samochodu tylko w weekendy to uważam ze nie przyczynia sie do specjalnych problemów w mieście jeśli chodzi o ruch.
Gorzej gdy samochód jest w użyciu 7 dni w tygodniu 365 dni w roku a prowadzący nie jest pracownikiem taksówki, firmy kurierskiej, karetki pogotowia. itd. I tę postawę powinno sie piętnować czyli używanie samochodu bezmyślnie w dni powszednie.
parkowanie w mieście powinno być w godzinach 8-16 znacznie droższe niż teraz i to by odpowiednio zniechęciło część osób.
komunikacja dla osób posiadających auto powinna być o 10% tańsza (na początku) by zachęcić tych co i tak już mają auto i mogą znaleźć alternatywę).
Kolejna rzecz to wprowadzanie jeszcze długo okresowej taryfy jak bilety półroczne roczne. Dlaczego? jeden wydatek na bilet w wysokosci tylko OC by wyglądał dość hmm, porównywalnie.
Sprawnemu poruszaniu po mieście komunikacja, rowerem i pieszo nie sprzyja zmiana poziomów (schody, windy, podziemia), nie sprzyja długi czas przejścia miedzy punktami przystankowymi i niska jak na warunki Warszawskie prędkość komunikacyjna. te 3 rzeczy koniecznie trzeba poprawić inaczej cały czas samochodziarze beda mieli sporo argumentów przeciwko zbiorkomowi.
zakupy w hipermarkecie robi sie załóżmy 1 dzień w tygodniu, przez pozostałe 6 dni samochód na ogól stoi w garażu/na parkingu, no dołóżmy w niedzielę jeszcze ktoś się gdzieś za miasto wybierze albo przewiezie coś ciężkiego - tyle że w weekend ruch towarowy, ruch pracownicy praktycznie nie istnieje wiec mozemy te dwa dni odpuścić jako normalne użycie samochodu (nie ma szczytów komunikacyjnych)
Wiec jeśli ktoś korzysta z samochodu tylko w weekendy to uważam ze nie przyczynia sie do specjalnych problemów w mieście jeśli chodzi o ruch.
Gorzej gdy samochód jest w użyciu 7 dni w tygodniu 365 dni w roku a prowadzący nie jest pracownikiem taksówki, firmy kurierskiej, karetki pogotowia. itd. I tę postawę powinno sie piętnować czyli używanie samochodu bezmyślnie w dni powszednie.
parkowanie w mieście powinno być w godzinach 8-16 znacznie droższe niż teraz i to by odpowiednio zniechęciło część osób.
komunikacja dla osób posiadających auto powinna być o 10% tańsza (na początku) by zachęcić tych co i tak już mają auto i mogą znaleźć alternatywę).
Kolejna rzecz to wprowadzanie jeszcze długo okresowej taryfy jak bilety półroczne roczne. Dlaczego? jeden wydatek na bilet w wysokosci tylko OC by wyglądał dość hmm, porównywalnie.
Sprawnemu poruszaniu po mieście komunikacja, rowerem i pieszo nie sprzyja zmiana poziomów (schody, windy, podziemia), nie sprzyja długi czas przejścia miedzy punktami przystankowymi i niska jak na warunki Warszawskie prędkość komunikacyjna. te 3 rzeczy koniecznie trzeba poprawić inaczej cały czas samochodziarze beda mieli sporo argumentów przeciwko zbiorkomowi.
![Obrazek](http://oi43.tinypic.com/2whniuw.jpg)
Pytanie na ile jest to kwestia oferty, a na ile kwestia siedzenia na tyłku w fotelu, dostosowania temperatury we wnętrzu do własnego widzimisię, słuchania stacji radiowej, płyty CD czy iPoda w głośnikach, braku smrodu ze strony innych współpasażerów i kilka innych zalet samochodu w porównaniu z zbiorkomem...
Jeśłi ktos wymaga super warunków jazdy to widocznie stać go na samochód, drogie parkowanie i opłaty za wjazd do centrum. Jelsi nie uderzy się finansowo po bezmyślnym używaniu samochodu "dla wygody" to nic z tego. To tak jak z oczekiwaniem tego samego w przypadku łóżka, jeden może spać na zwykłym materacu i ok, będzie dobrze a drugi potrzebuje specjalnie wyprofilowanych sprężyn i aksamitnego materiału. Wiec czemu materace kosztują bardzo różne ceny? no bo ten drugi jako wygodniejszy jest droższy w produkcji i utrzymaniu. Wiec całe bajanie o wygodzie to proszę bardzo ale samochody w centrum będziemy tępić i wygodniccy będą płacić za to - dlaczego? bo przestrzeń zajęta przez hałasujące smrodzące puszki można wykorzystać lepiej.
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ja np. teraz dużo jeżdżę samochodem ale tylko dlatego że komunikacja na odcinkach po których jeżdżę jest droższa niż paliwo do samochodu (PKS Grodzisk), a po warszawie tak jeżdżę zbiorkomem, nawet w weekendy. Czy samochodem jest wygodniej? Średnio - męczy mnie każdorazowe zamykanie go, blokowanie i tym podobne, że o parkowaniu nie wspomnę przy czym jazda autem wraz z innymi niedorozwiniętymi użytkownikami jest znacznie bardziej stresująca.
Równie dobrze można przeprowadzić sondaż wśród użytkowników komunikacji miejskiej czy się przesiądą do autobusu i 76% powie że nie bo... nie ma samochoduRosa pisze:Ostatnio był sondaż "czy przesiądziesz się z samochodu do komunikacji miejskiej" i 76% ludzi odpowiedziało że nie.
![;) ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ja np. teraz dużo jeżdżę samochodem ale tylko dlatego że komunikacja na odcinkach po których jeżdżę jest droższa niż paliwo do samochodu (PKS Grodzisk), a po warszawie tak jeżdżę zbiorkomem, nawet w weekendy. Czy samochodem jest wygodniej? Średnio - męczy mnie każdorazowe zamykanie go, blokowanie i tym podobne, że o parkowaniu nie wspomnę przy czym jazda autem wraz z innymi niedorozwiniętymi użytkownikami jest znacznie bardziej stresująca.
![Obrazek](http://oi43.tinypic.com/2whniuw.jpg)