Humor

Moderatorzy: Wiliam, Szeregowy_Równoległy

Awatar użytkownika
Petroniusz
Posty: 658
Rejestracja: 14 gru 2005, 7:44
Lokalizacja: Gocław

Post autor: Petroniusz » 04 wrz 2010, 1:55

Maciek pisze:efekty specjalne powalają :D
Chyba robione na Atari... ROTFL!!!

Awatar użytkownika
JKTpl
Posty: 3493
Rejestracja: 12 lis 2008, 12:40
Kontakt:

Post autor: JKTpl » 04 wrz 2010, 15:49

Obrazek

reserved
Posty: 14638
Rejestracja: 27 gru 2005, 17:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: reserved » 05 wrz 2010, 13:30

Walas przy takiej fotce mógłby się schować. :D

Awatar użytkownika
METALL2357
(METALL22)
Posty: 580
Rejestracja: 29 sty 2008, 22:22
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Kontakt:

Post autor: METALL2357 » 05 wrz 2010, 19:21

2357 Ty sztruclu, czemuż mnie tak szybko opuścił ?!
http://www.youtube.com/user/METALLpl22?feature=mhsn

"Co to za ptak, co śpiewa tak
Bilety do kontroooooliii...
To kanar jest, jebał go pies,
Nikt się go tu nie booooiii...."

Tm
Posty: 7559
Rejestracja: 13 gru 2005, 21:27
Lokalizacja: Boskie Buenos

Post autor: Tm » 06 wrz 2010, 10:16

Maciek pisze:Skoro już jesteśmy przy walkach to i ja również podeślę coś ciekawego:
http://www.youtube.com/watch?v=aZXqkgFegLQ
Uganda's First Action Movie Trailer "Who Killed Captain Alex "

efekty specjalne powalają :D
Pierwszy, ale nie ostatni (choć wierzyć się nie chce, że to naprawdę).
Ramon Film Productions poleca:
http://www.youtube.com/watch?v=CrtqZEobJSg
http://www.youtube.com/watch?v=Ut-slBeASNo
ZF Skurcz ma godnego konkurenta.
აბგდევზთიკლმნოპჟრსტუფქღყშჩცძწჭხჯჰ
абвгґдеєжзиіїйклмнопрстуфхцчшщюяь
ابتثجحخدذرزسشصضطظعغفقكلمنهويةى

Tm
Posty: 7559
Rejestracja: 13 gru 2005, 21:27
Lokalizacja: Boskie Buenos

Post autor: Tm » 07 wrz 2010, 20:13

Tu to chyba najbardziej pasuje.
Rzeczpospolita pisze:Otyli pod ochroną prawa
Małgorzata Tryc-Ostrowska 07-09-2010, ostatnia aktualizacja 07-09-2010 20:03

Rząd przyjął projekt ustawy, która promuje zdrowe odżywianie, ale też zakazuje dyskryminacji otyłych

Ustawa o bezpieczeństwie żywieniowym ma zagwarantować Hiszpanom, którzy czują się gorzej traktowani z powodu nadwagi, prawo do zaskarżenia prześladowców do sądu.

Mogą to być firmy, na przykład przewoźnicy żądający od osób otyłych większych opłat za przelot, ubezpieczyciele medyczni czy pracodawcy preferujący szczupłych. „Akty i klauzule pociągające za sobą dyskryminację z powodu nadwagi czy otyłości uznane zostają za nieważne i niewiążące” – czytamy w tekście projektu ustawy, do którego dotarła hiszpańska gazeta „ABC”.
(...)
Nowa grupa dyskryminowanych nam rośnie (wszerz).
აბგდევზთიკლმნოპჟრსტუფქღყშჩცძწჭხჯჰ
абвгґдеєжзиіїйклмнопрстуфхцчшщюяь
ابتثجحخدذرزسشصضطظعغفقكلمنهويةى

Awatar użytkownika
Bernard
(MANiak3333)
Posty: 10808
Rejestracja: 09 sie 2006, 21:15
Lokalizacja: Legionowo/Rembertów

Post autor: Bernard » 09 wrz 2010, 20:15

102,105,109,115,157,183,500,514,N21,N24,N63,N71,723,731,736,L-9,L10,L11,S2,S3,S9,RL,R2,R9

Awatar użytkownika
snooker
Posty: 1460
Rejestracja: 31 maja 2010, 13:36
Lokalizacja: Targówek

Post autor: snooker » 09 wrz 2010, 22:59

Pierwszy filmik genialny. Tylko w jaki sposób ma on promować Gdańsk? Morze możliwości... :grin:

Awatar użytkownika
Bernard
(MANiak3333)
Posty: 10808
Rejestracja: 09 sie 2006, 21:15
Lokalizacja: Legionowo/Rembertów

Post autor: Bernard » 10 wrz 2010, 23:43

Obrazek

Przystanek zasłonił dojazd

Korzyści z przebudowy ulicy Modlińskiej w Jabłonnie są widoczne gołym okiem. Niestety, nowe rozwiązania nie wyszły na dobre wszystkim mieszkańcom.


Lokatorzy z rejonu ulicy Piaskowej w Jabłonnie chcą przy-wrócenia poprzedniej lokalizacji przystanku autobusowe-go, który obecnie uniemożliwia wjazd na jedną z działek.

Zmiana lokalizacji przystanku Piaskowa w kierunku Warszawy, jest wynikiem przebudowy chodników oraz ulicy Modlińskiej. - Nikt nie konsultował z nami przeniesie-nia tego przystanku - mówi mieszkaniec Jabłonny. - Miał on zostać tylko nieznacznie przesunięty od swojego pier-wotnego położenia, ale to "nieznacznie" zmieniło się na około 400 metrów dalej - dodaje. W wyniku zmian miesz-kańcy osiedli z rejonu ulic Krzywej, Piaskowej i innych w tej okolicy mają daleko do autobusu. Kolejny przystanek znajduje się ponad kilometr dalej - przy poczcie. - W urzędzie gminy powiedzieli mi, że nie będą tego przerabiać ani przenosić - mówi z rozgoryczeniem mieszkaniec Jabłonny.

Bez wjazdu
Sama odległość nie jest jedynym problemem. Po przeniesieniu przystanku i zbudo-waniu zatok okazało się, że zasłaniają one wjazd na jedną z nieruchomości położo-nych za przystankiem. Na widok tego absurdu właściciel działki znacząco puka się w czoło. - Moja posesja ma tylko 15 m szerokości, a po drodze były działki sze-rokie na 30 i 40 metrów. Założono, że niepotrzebny mi wjazd do domu? - pyta zde-nerwowany mężczyzna.

Okoliczni mieszkańcy mówią stanowcze "nie" dla nowej lokalizacji przystanku. Pod wnioskiem w tej sprawie podpisało się już około pięćdziesięciu osób.

Władze: narzekają głównie starsi
Sprawę znają też radni i sołtys Jabłonny. - Wiem, że mieszkańcy chcą przywróce-nia poprzedniej lokalizacji. Niezadowoleni byli głównie ludzie starsi, bo autobus za-trzymuje się teraz znacznie dalej od tego licznie zamieszkiwanego terenu - mówi Agata Lindner, sołtys Jabłonny. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że przy daw-nym przystanku autobusowym było zlokalizowane przejście dla pieszych. Tam też zostało, a przy nowej lokalizacji zebry nie ma.

Urzędnicy nie widzą jednak problemu. - Przystanek nie koliduje z wjazdem na posesję. Powstał w pasie drogi gminnej, tam gdzie było dostępne miejsce. Taka lo-kalizacja wynikała z projektu - mówi Tadeusz Rokicki, zastępca wójta gminy Ja-błonna.

Barbara Kiliszek

Obrazek

Obrazek
http://www.gazetaecho.pl/cgi-bin/echo/e ... 10-09_10-8
102,105,109,115,157,183,500,514,N21,N24,N63,N71,723,731,736,L-9,L10,L11,S2,S3,S9,RL,R2,R9

Awatar użytkownika
JKTpl
Posty: 3493
Rejestracja: 12 lis 2008, 12:40
Kontakt:

Post autor: JKTpl » 19 wrz 2010, 14:58

- Franek! Sprawdź czy w naszym radiowozie działa lewy kierunkowskaz - mówi milicjant do kolegi.
- Działa... nie działa... działa... nie działa...

Awatar użytkownika
m72
(mateusz72)
Posty: 1780
Rejestracja: 17 mar 2006, 19:46
Lokalizacja: z nienacka

Post autor: m72 » 19 wrz 2010, 19:05

Informuję, że powyższa wypowiedź stanowi wyłącznie moje prywatne zdanie i nie jest dozwolonym ażeby była wiązana z nieoficjalnym lub oficjalnym stanowiskiem organizacji lub firmy, z którą byłem, jestem lub będę zawodowo lub prywatnie związany.

rudy
Posty: 1803
Rejestracja: 21 maja 2007, 12:26
Lokalizacja: Skorosze

Post autor: rudy » 19 wrz 2010, 19:49

Dobre, niech tylko jakiś się stolarz znajdzie, co bezpłatnie zrobi odpowiednią liczbę egzemplarzy. :D
Pozdrawiam

reserved
Posty: 14638
Rejestracja: 27 gru 2005, 17:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: reserved » 22 wrz 2010, 22:44


Awatar użytkownika
Bernard
(MANiak3333)
Posty: 10808
Rejestracja: 09 sie 2006, 21:15
Lokalizacja: Legionowo/Rembertów

Post autor: Bernard » 27 wrz 2010, 22:08

102,105,109,115,157,183,500,514,N21,N24,N63,N71,723,731,736,L-9,L10,L11,S2,S3,S9,RL,R2,R9

Awatar użytkownika
MZ
Słońce Radomia
Posty: 8621
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:25
Lokalizacja: Radom
Kontakt:

Post autor: MZ » 27 wrz 2010, 22:14

:arrow: Jednak dowcipy o milicjantach to nie jest zbytnia przesada:
Onet.pl pisze:Najzabawniejsze wpadki w raportach policji

Oficjalny język wielu meldunków, raportów i notatek stróżów prawa nie zmienił się od epoki głębokiego PRL-u.


"Patrolując ulicę ze starszym sierżantem X, poczułem gwałtowną potrzebę oddania moczu, który oddawszy, ujrzałem wyłaniającego się zza wzgórza figuranta podejrzewanego o czyn z art. 286 KK" – w ten sposób starszy posterunkowy Paweł K. z Łodzi kilka lat temu pisemnie relacjonował zatrzymanie obywatela, którego uznał za poszukiwanego przestępcę. Po kilku godzinach okazało się, że sprawa jest pomyłką, a zatrzymany człowiek nie miał nic wspólnego z poszukiwanym przestępcą. Dlaczego więc wzbudził podejrzenia u funkcjonariusza? Wyjaśnia to dalsza część notatki. "Wybiegając z krzaków, zauważyłem, że figurant krzyknąwszy, zaczął oddalać się na mój widok". Niefortunnie zatrzymany człowiek został zwolniony do domu, a sprawa zakończyła się. Tyle tylko, że jej akta wyglądałyby znacznie bardziej poważnie, gdyby obaj patrolowi sprawę opisali zwięźle i merytorycznie, używając potocznie zrozumiałych słów.

Towar zwany jedzeniem

Ranga opisywanego zdarzenia i względnie mało dotkliwe skutki dla zatrzymanego pozwalają potraktować całą notatkę humorystycznie. Ale obywatelom nie zawsze jest do śmiechu, gdy tym samym językiem pisane są notatki w sprawach dotyczących poważnych przestępstw. Potwierdza to przykład mazowieckiego biznesmena, któremu w 2003 roku uprowadzono dla okupu syna (chłopca uwolnili później policjanci z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw). Zdarzenie miało miejsce w małej miejscowości w województwie mazowieckim. Doszło do niego, gdy młody człowiek spacerował obok sklepu, w którym jego ojciec robił drobne zakupy.

Biznesmen natychmiast zgłosił sprawę na policję. Zawiadomienie przyjął od niego gruby sierżant, w wieku ponad 50 lat, który cały protokół spisywał na maszynie. I poprawiał zeznania biznesmena, przekładając je na język policyjny. "Udałem się do obiektu gastronomicznego w postaci sklepu celem dokonania zakupu towaru konsumpcyjnego zwanego jedzeniem" – od takiego zdania sierżant zaczął opis zdarzenia. Później było jeszcze lepiej: "Posłyszałem brzęk tłuczonej szyby, a następnie dźwięk, który zidentyfikowałem jako odgłos syna". Protokół rozpoczyna akta śledztwa w tej sprawie. Później jest notatka do przełożonego, w której policjant kryminalny proponuje "zacząć od ustalenia potencjalnych sprawców", a obok widnieje podpis naczelnika "akceptuję", który jednak został złożony do góry nogami.

Jak u Barei

Policyjne akta roją się od humorystycznym notatek pisanych językiem znanym z czasów komedii Stanisława Barei. "Zauważywszy nas, wskazany figurant kazał nam spier…, co niezwłocznie uczyniliśmy" – napisał warszawski posterunkowy w notatce wyjaśniającej powody odstąpienia od interwencji. "Od legitymowanego czuć było silną woń alkoholu, która jednak nie roztaczała się wokół" – to z kolei notatka z legitymowania obywatela. Inny fragment, tym razem z warszawskiej Pragi: "Poszkodowany twierdzi, że ran doznał wskutek uderzenia torebką w twarz zadanego przez kobietę, którą uprzednio zamierzał zgwałcić, a która okazała się instruktorką karate".

Trzeba jednak przyznać, że język notatek potrafi czasem oddać brutalną rzeczywistość lepiej niż jakiekolwiek wyjaśnienia. "Na trawniku leżał jak zwykle obok ławki znany mi Zygmunt J. Wymienionego obywatela nie legitymowałem, gdyż znam go osobiście, a i tak wymieniony obywatel nie nosi przy sobie dowodu osobistego, więc legitymowanie nie miałoby najmniejszego celu. Podany mu probierz trzeźwości nie zmienił koloru warstwy wskaźnikowej, ponieważ Zygmunt J. nie był w stanie nadmuchać w probierz". Inny przykład: "Z przeprowadzonego starannie wywiadu środowiskowego wynikło bezsprzecznie, że Andrzej K. nie mógł dokonać włamania, gdyż w czasie, gdy ono się wydarzyło, spał pijany w krzakach przy Rynku, a poza tym we wspomnianym tygodniu najprawdopodobniej niczego nie ukradł". Bywają jednak bardziej literackie sformułowania. "Była piękna, ciepła, listopadowa noc. Koła radiowozu leniwie toczyły się ulicami Ursynowa, mijając kolejne skrzyżowania. Około godziny 23 funkcjonariusze zauważyli dwóch podejrzanych mężczyzn kręcących się przy nowoczesnym samochodzie. Doświadczony aspirant A. natychmiast rozpoznał w nich poszukiwanych złodziei. Praworządni policjanci natychmiast przystąpili do zatrzymania, które dzięki ich odwadze już po chwili zakończyło się pełnym sukcesem" – w ten sposób jeden z raportów opisywał zatrzymanie złodziei samochodowych na stołecznym Ursynowie.

Jeszcze w czasach stanu wojennego powodem drwin i kawałów o milicji stała się notatka, którą opublikowało podziemne wydawnictwo. Czytamy w niej: "W dniu 17 kwietnia 1980 roku z polecenia oficera dyżurnego udałem się na ulicę Partyzantów, gdzie nietrzeźwy Jarosław R. oddawał prywatnie mocz i inne ekskrementy fizjologiczne, co czynił w biały dzień publicznie pod oknami budynku Komitetu Miejskiego PZPR. Wezwałem go, by natychmiast zaprzestał tych czynności, lecz na moje wezwanie Jarosław R. zareagował negatywnie, a wręcz czynności swoje nasilił". Inny początkujący milicjant z Gdańska tak opisał interwencję z 1986 roku: "Za odstąpienie od czynności służbowych podejrzana o nielegalny wyrób spirytusu Genowefa T. zaproponowała mi do wyboru: pełne wiadro wysoko procentowego bimbru albo stosunek z jej osobą, przy czym ja w tym dniu na stosunek z jej osobą nie miałem większej ochoty". Język ten nie zmienił się do dziś, choć milicjanci stali się policjantami. Przykładem może być raport wyjaśniający przyczyny wycofania zawiadomienia o przestępstwie. Czytamy w nim: "Obywatel wycofał dziś swe zawiadomienie o zuchwałej kradzieży swojej sztucznej szczęk,i bowiem babka klozetowa, czyli pisuardessa w restauracji K. znalazła sztuczną szczękę wyżej wymienionego w ubikacji, którą Franciszek R. przez własną nieuwagę wyrzygał w dniu wczorajszym wraz z obiadem, przekąską i pół litrem wódki żołądkowej gorzkiej".

Najczęstszym błędem językowym popełnianym przez policjantów jest tzw. niemanie. Co to jest? Wyjaśnienie znajdziemy w jednej z notatek. "Przybywszy na miejsce, ukarałem kierującego mandatem za niemanie dowodu rejestracyjnego". "Niemanie" jest od wielu lat stałym powodem wymierzania mandatów. Głównie za sprawą drogówki, która karze "niemanie włączonych świateł" i "niemanie zapiętych pasów". Drugim, częstym powodem kar jest "manie" – głównie "manie za dużo pasażerów w samochodzie" lub "manie antyradaru".

Wystarczy matura

Zapytaliśmy Komendę Główną Policji o warunki stawiane kandydatom do pracy. Z przysłanej nam odpowiedzi wynika, że kandydat do służby musi legitymować się co najmniej średnim wykształceniem. Warunek ten nie określa jednak minimalnych ocen uzyskanych z poszczególnych przedmiotów. Na pracę w policji ma więc taką samą szansę maturzysta, który z języka polskiego otrzymał ocenę mierną, jak i taki, który otrzymał celującą. Co ciekawe: z każdym rokiem policja w Polsce inwestuje w kształcenie swoich kadr (m.in. w naukę języków obcych), ale nie zadbała o kursy języka polskiego. Mamy więc do czynienia z sytuacją paradoksalną. Pieniądze podatników inwestowane są w nauczanie języków obcych ludzi, którzy powinni najpierw opanować język własny.

Problemy z notatkami

Kłopot w tym, że wspomniane notatki załączane są czasem do akt prokuratorskich i sądowych. - Nieporadność językowa nie umniejsza wartości dowodowej takiej notatki – mówi radca prawny Bartłomiej Kachniarz. – Często jednak sąd musi się zastanawiać i tracić czas na rozstrzyganie tego, co autor notatki chciał naprawdę wyrazić przez treść tego, co napisał. Z kolei adwokat Wojciech Domański specjalizujący się w sprawach karnych pamięta przypadki, że sądy w ogóle nie chciały dopuszczać takich notatek jako dowodów. - Były one pisane takim językiem, że nawet sędziowie mający wieloletnie doświadczenie w orzekaniu w skomplikowanych sprawach nie byli w stanie zrozumieć, o co chodziło – mówi Domański. – Wzywano więc na świadków autorów tych notatek, a ci niczego nie pamiętali i próbowali swoją wiedzę odtwarzać z notatek, które także dla nich przestawały być zrozumiałe.

Jak zaznacza Domański, sądy nie powinny traktować notatek jako dowodów, lecz powinny stan faktyczny odtworzyć z zeznań świadków. Czyżby więc policyjne notatki powoli stawały się przeżytkiem?

Autor: Leszek Szymowski
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/najzaba ... omosc.html

ODPOWIEDZ