zofey pisze:Rufio. Klikam "projekt rocznego rozkładu jazdy" i widzę wszystko. Czeremchowy zjazd do Tłuszcza jest w środku dnia, a łukowski do Warszawy w nocy. Dobrze że zabrali je z popularnych kursów.
Znalazłem - widzę je. Odpada jeden poranny kurs z Siedlec do W-wy( Czeremcha )
Z dwóch porannych z Łukowa do W-wy zostaje tylko Łukowianka- przynajmniej tak mi pokazuje.
Glonojad pisze:Z drugiej jednak strony - oznacza to, że gdy wszystko działa,
No właśnie- gdy wszystko działa. Ostatnio to rzadkość.
Glonojad pisze:to można zaprojektować równy takt na obu gałęziach. A nie 10, 40 po przyjeżdżają Siedlece, 20, 50 po przyjeżdża Otwock, do Skierniewic puszczasz raz Siedlce, raz Otwock i masz takt typu 20-40. Znam z autopsji kilka zachodnich S-Bahnów i generalnie nadmiarem relacji to one jednak nie grzeszą, a KM to jednak w dużej mierze kolej aglomeracyjna.
Generalnie masz rację - jeszcze na początku lat 90 było tak w godzinach szczytu- 05- Otwock, 10 - Mińsk, 15- Otwock, 20 Mińsk itp. Oczywiście pisząc Otwock i Mińsk mam na myśli kierunek nie relacje. Na powrót też tak było, 05- z Otwocka, 10- z Mińska. Od czasu do czasu w ten takt wpadał jakiś pociąg do/z Tłuszcza. Regułą było tez że pociągi z kierunku otwocka jechały na Grodzisk, Skierki, z Mińska na Sochaczew i odwrotnie. Ale to było złe - według niektórych - bo przecież to układał tzw beton.
Osobiście nie twierdzę że było to złe - tylko że wtedy w razie jakiejkolwiek awarii taboru - o ile do takiej dochodziło - to usuwanie jej skutków rzadko trwało dłużej niż 10-15 minut. Z wymianą uszkodzonego taboru tez nie było problemów.Wszystkim rządziło 2 ludzi -dyspozytorów: jeden w dyrekcji tzw odcinkowy i jeden na szopie. Nie trzeba było zamawiać tras na zjazd/wyjazd ( choć to akurat przy obecnej polityce PLK nie jest wielkim problemem. ) I jeszcze jedno - tabor był młodszy o jakieś 20 lat i był zadbany. Maszyniści mieli tabor na ,, ręku''. Jak coś się psuło to wiedział od razu co należy zrobić żeby jechało- tabor był po prostu bardziej zadbany. Teraz tak na dobra sprawę maszynista w wypadku awarii powinien zarządzać pomocy i czekając na nią czytać gazetę. Na niektórych eztach - tych na gwarancji - nic nie wolno mu samemu robić.
Na pozostałych z tego co pamiętam - tez nie. To że coś naprawiają to jeszcze po prostu działa na nich ambicja, żeby na bzdury nie odwoływać pociagu.
Glonojad pisze: Może warto by się zastanowić, dlaczego awarie to norma, a nie wyjątki?
Wiek taboru, nadmierna eksploatacja ( słynne obiegi dla ER75 po 10 minut na obrót), rożne pseudo-modernizacje gdzie nawet twórcy tych ulepszeń rozkładają ręce i nie wiedzą czemu coś się psuje, brak czasu i ludzi na warsztatach żeby naprawy wykonać jak należy. Przyczyn jest zresztą więcej. Zresztą awarie to też problemy z winy innej niż tabor Km-ów- przypomnij sobie słynne awarie rozjazdów na Zachodnim w zeszłym roku z początku wakacji. I nie zawsze rozjazdy psują się dlatego ze są stare - w zeszłym roku podczas zamknięcia między Wawrem - Wschodnia poszła jakaś część elektroniczna w rozjeździe na Gocławku. Zanim sprowadzono tą część to minęły 2 czy 2 dni. Zresztą wczorajsza awaria w Opolu pokazała co się dzieje w wypadku awarii systemu komputerowego.
Glonojad pisze:Poza tym - co byś zyskał, gdyby na te trzy pociągi do Skierniewic jeden był z Siedlec i w związku z tym uniknąłby awarii na linii otwockiej, która zatrzymała pozostałe dwa? Zabrałby wszystkich pasażerów z trzech pociągów? Bo sądzę, że wątpię.
Żadnego nie zrobiłbym przelotowego - wszystkie tak jak teraz z Grochowa. Jeszcze w dawnym MZPR i na początku KM-ów zaczęto odchodzić od wiązanych długich relacji. Po prostu osoby odpowiedzialne za obiegi/rozkład zdawały sobie sprawę że : w wypadku awarii na jednej linii automatycznie opóźnienia są przenoszone na drugą co w wypadku jeżeli dwa pociągi do miasta X jadą z linii Y gdzie jest awaria, automatycznie dwa kursy wypadają z planu; tabor ma mniej okazji do wizyty w lokomotywowni. Przeważnie raz na 72h czyli na wykonanie PK. Wszystkie występujące w tym czasie usterki drobne nie są usuwane - pies drapał jak za bardzo nie przeszkadzają, gorzej jak są kłopotliwe.
W takie wiązane obiegi planowane są m.in AKM-y - m.in z Łowicza do Siedlec. Zeszłą zimę ten sprzęt przestał w szopie. Nie nadawał się do jazdy. Zresztą w lato tez za często nie jeździł.
Glonojad pisze:Tak więc jak widzisz są pewne plusy dodatnie i plusy ujemne tych rozwiązań.
Jak każdego rozwiązania - ważne jest aby te minusy nie przeważyły nad plusami
marian89mr pisze:DOTYCZY: LINIA SIEDLECKA
Może i rano jest o jeden pociąg mniej itp ale jednak w godzinach 8-12 do Warszawy był z Mrozów 1 pociąg na godzinę a teraz mają być po dwa ... to 100 % więcej ...
Co więcej teraz do Mrozów jest po południu oprócz siedleckich standardowych o pełnej tylko 3 dodatkowe a będzie 5 .... ew może jeszcze 6 połączenie wspominane wyżej o 17:36 /śródmieście/
Żeby na jedną linię dać więcej, trzeba zabrać z innej. Zostanie zmniejszone zestawienie na liniach do np. do Działdowa, czy do Radomia ( parę postów wyżej Fidzio pisał że do Radomia po 15 został zaplanowany na 1 ezt - szczytowy pociag, gdzie 2 ezt to za mało
![](*,) ](*,)](./images/smilies/eusa_wall.gif)
)
W tej chwili w godzinach największego szczytu żadne sprawne ezety nie stoją bezczynnie. Jeżeli zjeżdżają do lokomotywowni, to przeważnie dlatego że PLK-a nie zgodziła się na obroty w torach stacyjnych/postojowych na WWO czy WZP. Jak wygląda zestawienie niektórych pociągów - sam pewnie możesz zobaczyć. Dla przykładu powiem że we wtorek po awarii na Stadionie poc 8942 była całkiem realna groźba że poc do Łukowa pojedzie w 1 ezt.
Bo po prostu jest brak taboru. Zresztą proponuje przypomnieć sobie z ilu eztów były zestawione pociągi popołudniowe do Łukowa, Mrozów,a z ilu teraz? Przypominasz sobie?
A teraz odpowiedz sobie na pytanie - z ilu ezt będą składać się te wszystkie pociągi do Mińska, Mrozów itp zaczynające bieg w Warszawie, jeżeli teraz - przy mniejszej ilości pociagów jest problem z planowym zestawieniem?