siedziałeś kiedykolwiek w kabinie kierowcy dowolnego autobusu?biedronp pisze:tylko wysiadania pierwszymi drzwiami dawało gwarancję, że znajdę się w polu widzenia
![8-(](./images/smilies/eusa_shifty.gif)
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
Polecam mu usiąść w gniocie gdzie widok na pierwsze drzwi jest tragiczny.Adam G. pisze:siedziałeś kiedykolwiek w kabinie kierowcy dowolnego autobusu?biedronp pisze:tylko wysiadania pierwszymi drzwiami dawało gwarancję, że znajdę się w polu widzenia
Tylko że to tak naprawdę nie ma znaczenia, skoro doświadczenia są takie jakie są. Można wysnuwać tu różne teorie, ale ryzyko przytrzaśnięcia w pierwszych drzwiach wcale nie jest tak duże jakby się to mogło wydawać z opisu kierowców. Może to rutyna, znużenie lub nie wiem co jeszcze. Skoro widoczność w drugich drzwiach jest tak dobra, to przytrzaśnięcia, gdy nie ma tłoku, nie powinny się zdarzać wcale, a jednak się zdarzają. W pierwszych drzwiach też, ale wcale nie tak znowu często, jakby wynikało z tego opisu. Mi się zdarzyło to raz, przy czym kierowca okazał się w porządku. Nie mówiąc już o tym, że jak się wypada z autobusu, to jest większe prawdopodobieństwo, że kierowca wyjdzie z kabiny i zapyta, czy jest ok, a nie będzie zamykał drzwi.Adam G. pisze:siedziałeś kiedykolwiek w kabinie kierowcy dowolnego autobusu?
To zostało jeszcze pewnie od czasów ikarusów, kiedy to na schodach może naprawdę dojść do niespodziewanych sytuacji i właśnie w takich niespodziewanych sytuacjach wychodzenie pierwszymi drzwiami jest nieocenione - raz sprzęt mi wypadł przy autobusie (po prostu coś co nie powinno pęknąć, pękło) i gdybym wysiadał dalszymi drzwiami, to mogłoby się to skończyć nieprzyjemnie, a tak odwróciłem się, porozumiałem się wzrokowo z kierowcą, złapałem się za wewnętrzną poręcz i wyciągnąłem to, co mi wypadło.I cos w tym waleniu dziadkow do pierwszych drzwi jest. Jesli, rzeczywiscie lepiej bylo w srodkowych, to przez te 40 - 50 lat by sie nauczyli.
Nie, pierwszych drzwi nie obejmuje praktycznie żadne lusterko. Z zewnątrz są w martwym polu tego zewnętrznego, wewnętrzne z reguły ustawia się tak, żeby widzieć drugie i kolejne drzwi, bo wszystkich się i tak nim nie obejmie. Poza tym mam prawo oczekiwać, że ludzie niepełnosprawni ruchowo jednak będą się stosować do naklejek i pójdą do tych drzwi, które są dla nich przewidziane, przy których są siedzonka bez podestu, którymi to drzwiami staram się im podjeżdżać niemal pod nos. I to na te drzwi zwracam szczególną uwagę, bo tam się spodziewam inwalidów.biedronp pisze:Widoczność to kierowca ma jak mu się zechce spojrzeć w lustro wewnętrzne. A większość niestety patrzy tylko w boczne i tylko wysiadanie pierwszymi drzwiami dawało gwarancję, że znajdę się w polu widzenia i nie będzie na mnie testowana blokada przystankowa!
Nie, wystarczy jeden człowiek stojący przy kabinie, żeby drzwi nie widzieć w ogóle. Niniejszym cię oficjalnie zapraszam do siebie, usiądziesz w kabinie, popatrzysz, może zrozumiesz czemu pierwsze drzwi nie są najrozsądniejszym wyborem ludzi którzy mają problemy z poruszaniem się.biedronp pisze:Nie wiem jaki to ma związek? W nowych autobusach, kabina jest przeszklona, siłą rzeczy kierowca patrząc w prawo w boczne lusterko zauważa ruch w pierwszych drzwiach - "gramolącego się" pasażera. Może usłyszeć stuknięcia kul o poręcz. Tak jak pisze tomek0409 - kierowca ma szanse nawet mimowolnie zarejestrować fakt, ze ktoś wysiada.
Czyli w Solarisach U18 z Woronicza serii 81xx także pierwsze drzwi. Przyjrzyj się tym piktogramom przy następnej okazji - widać jak na dłoni rysuneczek człowieka z laską przy pierwszych drzwiach.Szeregowy_Równoległy pisze:Poza tym mam prawo oczekiwać, że ludzie niepełnosprawni ruchowo jednak będą się stosować do naklejek i pójdą do tych drzwi, które są dla nich przewidziane,
Najrozsadniejsze - tak, najwygodniejsze - tak. Ale ciagle przy pierwszych drzwiach jest najmniejsze ryzyko przytrzasniecia.Szeregowy_Równoległy pisze:Nie, wystarczy jeden człowiek stojący przy kabinie, żeby drzwi nie widzieć w ogóle. Niniejszym cię oficjalnie zapraszam do siebie, usiądziesz w kabinie, popatrzysz, może zrozumiesz czemu pierwsze drzwi nie są najrozsądniejszym wyborem ludzi którzy mają problemy z poruszaniem się.
W lusterku wewnętrznym też kierowca nie może wszystkiego zobaczyć. Dlatego może oceniać sytuację w bocznym, o ile przyjmie, że nie powinien zamykać drzwi od razu po tym jak pasażer wysiądzie, tylko poczeka aż się odsunie od autobusu (wtedy unika się niebezpieczeństwa, że w autobusie zostanie ręka bądź noga). Natomiast korzystanie tylko z lusterek bocznych jest niebezpieczne podczas wsiadania, bo kierowca myśli, że się stoi przy autobusie, podczas gdy kule bądź ręce mogą być już wewnątrz. I wtedy też jest przytrzaśnięcie, co również się zdarza. Także to nie jest prosta sprawa z tymi pasażerami niepełnosprawnymi ruchowo, nawet jeśli nie jeżdżą na wózkach.biedronp pisze:Drugie drzwi były dla mnie wygodniejsze do wsiadania - szeroko i blisko do foteli na "poziomie 0". Po dwóch przytrzaśnięciach przy wysiadaniu - musiałem obrać strategię opuszczania pojazdu pierwszymi drzwiami.
Osobie stojącej tuż przy drzwiach na zewnątrz należy umożliwić wejście, a nie zatrzaskiwać jej drzwi przed nosem.fraktal pisze:Natomiast korzystanie tylko z lusterek bocznych jest niebezpieczne podczas wsiadania, bo kierowca myśli, że się stoi przy autobusie, podczas gdy kule bądź ręce mogą być już wewnątrz. I wtedy też jest przytrzaśnięcie, co również się zdarza.
Dobrze byłoby nauczyć ludzi, że drzwi to nie jest miejsce na pogaduszki, pocałunki i inne tego typu rzeczy, nie do końca związane z wsiadaniem/wysiadaniem z pojazdu. Tego typu osobom zdecydowanie można i należy przypomnieć właściwe zastosowanie drzwi za pomocą dzwonka.MichalJ pisze:Dobrze by też było nauczyć motorkowych, że dzwonek nie służy do poganiania WYsiadających. Wsiadających zresztą też nie. Chociaż fakt, że ostatnio z tym lepiej.
Oczywiście, że nie. To sygnał, że drzwi się zamkną. Dzwonek, 4 sekundy przerwy i zamknięcie drzwi - o tym pasażerowie powinni pamiętać.MichalJ pisze:Dobrze by też było nauczyć motorkowych, że dzwonek nie służy do poganiania WYsiadających. Wsiadających zresztą też nie. Chociaż fakt, że ostatnio z tym lepiej.