Deutsche Bahn na cenzurowanym

Moderator: JacekM

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36586
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 30 sty 2011, 12:51

http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,895 ... unelu.html
Jak nie mróz, to owce w tunelu. Niemieckie koleje jak PKP?
Bartosz T. Wieliński
18.01.2011 aktualizacja: 2011-01-16 18:31


Obrazek
Gdyby w Niemczech stan kolei wywoływał takie emocje jak w Polsce, cały rząd Angeli Merkel musiałby podać się do dymisji. Nowoczesna z pozoru Deutsche Bahn sypie się bowiem nie tylko zimą, ale i latem.

Dla polskich pasażerów, którzy na początku roku do zatłoczonych pociągów PKP musieli wchodzić przez okna, nie jest to żadne pocieszenie, ale po drugiej strony Odry wcale nie było lepiej. Atak zimy rozłożył Deutsche Bahn na łopatki. W grudniu punktualnie odjechało jedynie 20 proc. pociągów, a wiele w ogóle nie wyjechało na trasę. Bynajmniej nie chodzi o regionalne połączenia między miejscowościami w Alpach. Zimie nie dały rady pociągi podmiejskie, regionalne, a nawet duma Deutsche Bahn, szybkie międzymiastowe składy ICE. W końcu doszło do rzeczy niesłychanej. Deutsche Bahn w grudniu musiała wezwać pasażerów, aby nie korzystali z jej usług, jeśli to nie jest absolutnie konieczne, ale chaos na kolei pogarszał się z dnia na dzień. Tuż przed świętami śnieg zasypał tory na odcinku Berlin - Hanower, najważniejszej kolejowej arterii kraju łączącej wschodnie i zachodnie Niemcy. Lód, który osadzał się na trakcji, był gruby jak palec. Zamarzały też zwrotnice. Noc w pociągach musiało spędzić ponad 700 pasażerów pięciu szybkich pociągów międzymiastowych ICE. Bynajmniej nie byli to pierwsi pasażerowie, których w grudniu spotkał taki los. Podobne sceny stały się normą w północnych i wschodnich Niemczech. Na wielu trasach w ogóle zawieszono kursowanie pociągów. W składach, które ruszyły w trasy, działy się dantejskie sceny. Nie wchodzono do nich przez okna chyba tylko dlatego, że większość niemieckich wagonów jest klimatyzowana i okien nie da się tak szeroko otworzyć jak w pociągach PKP.

Bilans zimy dla Deutsche Bahn jest katastrofalny. Ponad 100 tys. pasażerów będzie domagać się zwrotu pieniędzy za bilety. Straty pójdą w miliony. A co gorsza, kolejową spółkę odpowiedzialną za utrzymanie torów (odpowiednik Polskich Linii Kolejowych) chcą skarżyć prywatni przewoźnicy, którego pociągi nie wyjechały na tory przez zamarzniętą trakcję i zwrotnice. Ale najgorsza jest utrata przez Deutsche Bahn twarzy.

Przed zeszłorocznym kolejowym chaosem niemiecka prasa lubowała się w wyliczaniu, jak bardzo niepunktualna jest niemiecka kolej, a przeciętni pasażerowie zżymali się, gdy ich dalekobieżny pociąg przyjeżdżał na stację z kilkuminutowym poślizgiem, albo nie daj Boże stanął na trasie z powodu awarii. Niemiecka kolej była jednak uważana za jeden z filarów państwa. Widok tysięcy podróżnych czekających na peronach albo spędzających noc w stojących w polu wagonach ten wizerunek burzy. - Żyjemy w republice awarii. Państwo zawodzi - pisał ostatnio "Spiegel", wypominając m.in. chaos na kolei. A inne gazety pytały, jak to możliwe, że nowoczesne Niemcy nie radzą sobie z zimą, skoro nawet rosyjska kolej o tej porze roku jeździ punktualnie. Ba, jeszcze 50 lat temu niemiecka kolej na zimę gwizdała i jeździła bez opóźnień.

O dziwo politycy podchodzą do sprawy raczej na chłodno. Niemiecka opozycja, choć nie oszczędza Angeli Merkel, nie obwinia jej za spóźnione pociągi i zamarznięte tory. Nie domaga się również dymisji ministra transportu, bawarskiego chadeka Petera Ramsauera. Ten wprawdzie mówi, że winnych za katastrofalny stan na kolei trzeba ukarać, ale nie wskazuje palcem na szefa Deutsche Bahn Rüdigera Grubbego. A ten ze szczerością mówił ostatnio, że podczas ataku zimy kolej zrobiła wszystko, co w jej mocy, a on sam nie jest w stanie zagwarantować, czy w grudniu 2011 r. nie rozegra się ten sam scenariusz.

Jednak problemem niemieckiej kolei nie jest tylko śnieg i lód. Prasa pisze o pladze awarii, która prześladuje Deutsche Bahn. W pociągach ICE albo wysiądzie pokładowa elektronika, albo instalacja elektryczna, przez co pasażerowie muszą godziny, i to bez światła siedzieć w unieruchomionym pociągu. Zdarzało się, że wszystkich pasażerów trzeba było z pociągu ewakuować, bo uszkodzony czujnik dymu wszczął alarm. Felerne okazały się też osie szybkich pociągów. Pociągi trzeba więc ściągać do warsztatów i wymieniać elementy podwozia, a składy w tym czasie nie kursowały.

W kwietniu zeszłego roku z pędzącego 250 km na godz. ICE urwały się drzwi i uderzyły w inny pociąg jadący po sąsiednim. Sześciu pasażerów zostało rannych. 19 osób odniosło obrażenia. Dwa lata wcześniej rozpędzony pociąg ICE wjechał w tunelu w Hesji w stado owiec.

Deutsche Bahn nie radziła sobie z również upałami. W lipcu 2010 r. w pociągach dalekobieżnych notorycznie psuła się klimatyzacja. Temperatura w przedziałach dochodziła do 50 st., pasażerowie mdleli albo zdesperowani wybijali szyby, aby przewietrzyć wagony. Co gorsza, początkowo konduktorzy ignorowali ten problem. Kolej twierdziła zaś, że klimatyzacja w ICE jest w porządku, tyle że przestaje działać, gdy temperatura na zewnątrz przekroczy 32 st. - Winny jest zmieniający się klimat - orzekli przedstawiciele Deutsche Bahn, rozwścieczając Niemców. Sprawę wyjaśniał nawet parlament.

Innym symbolem problemów kolei w Niemczech jest berliński S-Bahn, czyli tamtejsze metro. Z założenia pociągi mają odjeżdżać co 5 minut, ale od ponad dwóch lat to nie wychodzi. Winne są oszczędności i zamykanie warsztatów naprawczych. Przez złe konserwowanie psuły się elementy podwozia pociągów. W efekcie z ponad 600 składów S-Bahn na tory Berlina wyjeżdżał co trzeci, a były miesiące, że co czwarty pociąg. Gdy uporano się z podwoziem, defekty stwierdzono w drzwiach. Potem w silnikach. Awarie sparaliżowały niemiecką stolicę, a kolej szacuje, że do 2014 r. w Berlinie straci 700 mln euro. Dopiero za dwa lata pociągi S-Bahn będą jeździć znowu co 5 minut, a kolej zacznie w Berlinie zarabiać dopiero w 2017 r.

- Jesteśmy niedofinansowani - mówi o przyczynie problemów na kolei prezes Grube. Eksperci wyliczają, że nie wszystkie zwrotnice mają instalację odlodzeniową, bo kolej ograniczała zużycie energii. Zimą brakowało rąk i sprzętu do pracy, bo kolej racjonalizowała zatrudnienie. Z powodu oszczędności nie ma też nowych wagonów. Cięcia kosztów są nieuniknione, bo niemiecka kolej nie jest już państwowym molochem, tylko spółką akcyjną, która ma przynosić zyski.

W zeszły poniedziałek na konferencji ministrów transportu 16 niemieckich landów to tłumaczenie przyjęto ze zrozumieniem. - Deutsche Bahn potrzebuje więcej pieniędzy od państwa - apelowali landowi politycy. A federalny minister Ramsauer zapowiedział koniec oszczędności na torach.

Na osłodę Deutsche Bahn zaprezentowała pasażerom nowe pociągi dalekobieżne. Pociąg ICx, który w najdłuższej konfiguracji będzie zabierać nawet 800 pasażerów, a na pokładzie zaoferuje im dostęp do internetu, będzie osiągał prędkość do 280 km na godz. Na niemieckie tory wyjedzie najwcześniej w 2015 r. Wcześniej na szynach mają się pojawić za to piętrowe szybkie pociągi dalekobieżne. Czy dadzą sobie radę zimą? Nie wiadomo.



Źródło: Gazeta Wyborcza
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

bosman30
Posty: 400
Rejestracja: 15 mar 2010, 15:51
Kontakt:

Post autor: bosman30 » 30 sty 2011, 14:10

Może mają w Zarządzie DB jakiegoś polskiego doradcę ;-)
Operator Żurawia Wieżowego :-D

Adam G.
Posty: 5443
Rejestracja: 15 gru 2005, 19:56
Lokalizacja: Żoliborz

Post autor: Adam G. » 30 sty 2011, 19:42

Co racja to racja - od dawna byłem zdania, że DB jest bardzo dalekie od ideału. Podczas przemieszczania się po Berlinie wielokrotnie trafiałem na sytuacje, w których RE czy S-bahn, którym akurat chciałem podjechać miał 10min spóźnienia, lub w ogóle był odwołany. O 150-minutowym opóźnieniu "Kiepury" z wyłącznej winy DB i całkowitym olaniu pasażerów już gdzieś tu pisałem.
Głupio to zabrzmi, ale paradoksalnie najlepsze zdanie mam o RŻD, BCz czy UZ. Tam opóźnienia to rzadkość, mimo że pociągi pokonują niezwykle długie odcinki. Fakt, jeżdżą znacznie wolniej, ale ogólne wrażenie wychodzi na plus :)
Oczywiście jeszcze SBB-CFF-FFS jest poza kategorią, choć czuję się głupio gdy ktoś przeprasza mnie za 3 minuty opóźnienia :D
noidea

Awatar użytkownika
Daniel_FCB
(kaczofob)
Posty: 1596
Rejestracja: 23 lut 2008, 20:54
Lokalizacja: Natolin

Post autor: Daniel_FCB » 30 sty 2011, 23:51

Ja latem miałem problem jak z powodu 30 min. opóźnienia ice Stutgart - Berlin musieliśmy czekać z odjazdem Berlin-Warszawa Expres.
Co do S-Bahnu w Berlinie, to na S-1 i innych nie mialem żadnych problemów przez całe 2 tygodnie. :dance: Ale fakt faktem, że nowy tabor by im się przydał...

JSB
Posty: 4
Rejestracja: 14 kwie 2008, 0:16

Post autor: JSB » 11 lut 2011, 23:21

Widocznie Danielu farta miałeś.

Fakt że DB to kolos na glinianych nogach.
DB zostało kiedyś oddłużone, bodajże na 35mld E. To coś znaczy.

ODPOWIEDZ