MichalJ pisze:180 na Waryńskiego nie jest w takiej sytuacji niczym specjalnym. 222, 116 i stada 166 na Czerniakowskiej też nie dziwią. Ale już 158 na tejże Czerniakowskiej przy Legii mnie trochę zaskoczyło. Oraz 171, też na Czerniakowskiej między Szwoleżerów a Łazienkowską, jadące na północ z wyświetlonym "Nowe Bemowo".
Ja w ogóle się nadziwić nie mogę, czemu jest, jak jest. Marszałkowska w Centrum przed 19 była zamknięta co najmniej pół godziny, a ile tam stało autobusów! Najdziwniejszy był jakiś pojazd bez numeru na wyświetlaczu, za to z pętlą "Groty" - 410? Dokąd on miał dojechać według kogoś, kto go tam skierował? Albo 501 skierowane od strony pl. Konstytucji jak 117 w stronę Smyka - i co dalej ma ten kierowca zrobić? Już by lepiej chyba postał i poczekał. Ktoś w końcu poszedł po rozum do głowy i zawrócił parę brygad 131 (i jedno 222
) z powrotem na Mokotów, korzystając z południowej jezdni ronda Dmowskiego. No i właśnie - nie lepiej po prostu zawracać z jednej i drugiej strony, pasażerów wysyłając między tymi końcówkami przejściem podziemnym? Byłaby jakaś komunikacja, a nie jedno wielkie stanie (autobusy) i łażenie (pasażerowie). Ciekaw jestem, co było np. na Politechnice - tam przecież przez kawał czasu były chyba tylko 514 i 515 (itp.)!
A, najlepsze były schody o znaczeniu strategicznym. Na przystanku tramwajowym w stronę Mokotowa utknęło samotne 35. Kto chciał, czekał w środku, kto rezygnował - wysiadał i schodził do przejścia podziemnego. Ale już z przejścia do tramwaju nie puszczali! Postałem chwilkę z innymi ludźmi, po czym wyszedłem od strony pałacu, przeszedłem przez jezdnię na przystanek i do tramwaju wsiadłem. I stałem sobie w jego drzwiach, patrząc od drugiej strony na zagrodzone przez policjantów schody i tych samych ludzi na dole. Mógłbym nimi zejść, ale wrócić znów musiałbym naokoło. Bezpieczeństwo bezpieczeństwem, ale to już naprawdę był absurd...