Warszawskie dworce i przystanki kolejowe
Moderator: JacekM
Fik... jeżdżę po Polsce sporo i na prawdę trafić na nieuprzejmą kasjerkę... no nie pamiętam kiedy. Jak jej jeszcze powiem na dzień dobry "Dzień dobry" właśnie, a na odchodne "miłego dnia", to inaczej się rozmawia. Co do kompetencji - bywają problemy, ale zawsze do rozwiązania.
Natomiast u nas niektórzy podchodzą z założenia do nich, że są złe, nieuprzejme i na złość tak długo drukują te bilety i jeszcze na przerwę zaplanowaną odważą się iść...
Natomiast u nas niektórzy podchodzą z założenia do nich, że są złe, nieuprzejme i na złość tak długo drukują te bilety i jeszcze na przerwę zaplanowaną odważą się iść...
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27606
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Świat jest pełen krwiożerczych zombie czyhających na życie kasjerek.m72 pisze:Tak, szczególnie jak pasażer podchodzi i gdy dowiaduje się, że nie ma pociągu to wali w szyby i wyrywa port...
No ja niestety regularnie trafiam na problemy. O ile sam zazwyczaj ich unikam, bo wiem, czego i w jakiej kolejności potrzebuje kasjerka, o tyle bardzo często widzę ludzi opierdalanych, bo nie wiedzą, czy ich pociąg jedzie przez Idzikowice czy Kielce, albo czy to jest TLK czy iR. Póki idzie o sprzedawanie studenckich do Żyrardowa, to jeszcze nie ma problemu, ale każdy bardziej skomplikowany bilet z łamaniem taryfy bądź przewoźnika to jest jakieś 50% szans na focha zza szyby.przewoz pisze:Fik... jeżdżę po Polsce sporo i na prawdę trafić na nieuprzejmą kasjerkę... no nie pamiętam kiedy.
the only thing that closes quicker than our caskets be the factories
Fik.
Częściej widzę sytuacje podobne do tej (Poznań, kas od cholery, bez kolejek):
Klient przede mną
- do Warszawy bilet poproszę.
- Kasjerka: kiedy pan jedzie?
- Jutro
- Dobrze, którym pociągiem?
- Nie wiem...
Na podstawie tej informacji kasjerka ma wypisać bilet? To nie jej wina, że klient ma do wyboru IR, TLK, EIC, EC i cholera wie co jeszcze.
Potem klient się wkurza, że kasjerka go wypytuje o której godzinie dokładnie, żeby mogła ustalić cokolwiek. Najgorsze, że może trafić na poranny szczyt w Poznaniu (albo wieczorny w Warszawie), gdzie EC, EIC, TLK i IR jadą po sobie w małych odstępach. Ale to ciągle nie jej wina. W takich sytuacjach ma nieco przerąbane, bo złość pasażera wyładowana zostanie na niej (na tej p.. kolei to nic k.. nie wiedzą ... ).
Wiem o tym i jak już muszę kupić bilet, to podejdę i powiem:
- Warszawa Wschodnia, EIC 6106, 2 klasa, miejsce dowolne... Ale ja to jestem kopnięty , bo sobie to wszystko wcześniej sprawdzę i podam wszystko. Zwykły podróżny zwykle tych rzeczy nie podaje, choć są dostępne.
Natomiast z tego co widzę, to COK na WC odwiedzają zwykle klienci, którzy wiedzą czego chcą i raczej awantur nie widziałem. Ale przy kasach....
Częściej widzę sytuacje podobne do tej (Poznań, kas od cholery, bez kolejek):
Klient przede mną
- do Warszawy bilet poproszę.
- Kasjerka: kiedy pan jedzie?
- Jutro
- Dobrze, którym pociągiem?
- Nie wiem...
Na podstawie tej informacji kasjerka ma wypisać bilet? To nie jej wina, że klient ma do wyboru IR, TLK, EIC, EC i cholera wie co jeszcze.
Potem klient się wkurza, że kasjerka go wypytuje o której godzinie dokładnie, żeby mogła ustalić cokolwiek. Najgorsze, że może trafić na poranny szczyt w Poznaniu (albo wieczorny w Warszawie), gdzie EC, EIC, TLK i IR jadą po sobie w małych odstępach. Ale to ciągle nie jej wina. W takich sytuacjach ma nieco przerąbane, bo złość pasażera wyładowana zostanie na niej (na tej p.. kolei to nic k.. nie wiedzą ... ).
Wiem o tym i jak już muszę kupić bilet, to podejdę i powiem:
- Warszawa Wschodnia, EIC 6106, 2 klasa, miejsce dowolne... Ale ja to jestem kopnięty , bo sobie to wszystko wcześniej sprawdzę i podam wszystko. Zwykły podróżny zwykle tych rzeczy nie podaje, choć są dostępne.
Natomiast z tego co widzę, to COK na WC odwiedzają zwykle klienci, którzy wiedzą czego chcą i raczej awantur nie widziałem. Ale przy kasach....
przewoz pisze:Natomiast z tego co widzę, to COK na WC odwiedzają zwykle klienci, którzy wiedzą czego chcą i raczej awantur nie widziałem. Ale przy kasach....
Dokładnie!
Informuję, że powyższa wypowiedź stanowi wyłącznie moje prywatne zdanie i nie jest dozwolonym ażeby była wiązana z nieoficjalnym lub oficjalnym stanowiskiem organizacji lub firmy, z którą byłem, jestem lub będę zawodowo lub prywatnie związany.
Za czasów służby w Gdyni zdarzało mi się parę razy kupować bilet, prosząc o ulgowy dla żz (ulga handlowa dla budżetówki - 50%), a z uporem chciały mi kasjerki wystawiać bilety z ulgą 78% (zasadniczej), która mi nie przysługiwała. Nie zawsze podanie wszystkich informacji pomaga...przewoz pisze:Na podstawie tej informacji kasjerka ma wypisać bilet? To nie jej wina, że klient ma do wyboru IR, TLK, EIC, EC i cholera wie co jeszcze.
Podobnie przy biletach nietypowych, jak np. "proszę bilet do Zebrzydowice(Gr)"...
S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27606
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Ja może jestem nienormalny i truskawki cukrem posypuję, ale przedstawiłbym pasażerowi wybór pociągów i ofertę cenową.Michał J pisze:I na miejscu takiej kasjerki sprzedałbym mu najdroższy.przewoz pisze: Częściej widzę sytuacje podobne do tej (Poznań, kas od cholery, bez kolejek):
Klient przede mną
- do Warszawy bilet poproszę.
- Kasjerka: kiedy pan jedzie?
- Jutro
- Dobrze, którym pociągiem?
- Nie wiem...
the only thing that closes quicker than our caskets be the factories
Ależ tak właśnie powinno to wyglądać. Coś jednak jest nie tak i do kas często są kilometrowe kolejki. Gdyby każda kasjerka przedstawiała pasażerowi wybór pociągów, ofertę cenową i czekała na decyzję, kolejki urosłyby dwukrotniefik pisze:Ja może jestem nienormalny i truskawki cukrem posypuję, ale przedstawiłbym pasażerowi wybór pociągów i ofertę cenową.
noidea
KLIK
Z pociągu prosto do wody
- Oto przejście podziemne na stacji Warszawa Zachodnia - napisał na warszawa@tvn.pl internauta Michał. Załączył zdjęcie, na którym widać, jak pasażerowie próbują pokonać wielką kałużę w podziemnym korytarzu.
Padający od kilku dni deszcz zalał przejście podziemne pod Dworcem Zachodnim:
- W korytarzu między peronami 3 i 4 kałuża na całą szerokość przejścia - relacjonuje Dawid Krysztofiński, reporter tvnwarszawa.pl. - Pasażerowie są zdziwieni, brodzą w wodzie - dodaje.
Biuro prasowe PKP nie potrafiło na razie udzielić nam informacji, kiedy skończy się problem pasażerów. Na miejscu nie ma też straży pożarnej.
To nie pierwsza taka sytuacja. Przejście jest zalewane po większych deszczach.
Kiedyś, jeszcze z 10 lat temu, te sytuacje, o których piszesz (czyli opierdalanie ludzi przez kasjerki) były normą. Z moich doświadczeń wynika, że obecnie jest zdeeecydowanie lepiej. Może mam szczęście, ale już dawno nie byłem świadkiem (lub przedmiotem) darcia mordy pani z kasyfik pisze:
No ja niestety regularnie trafiam na problemy. O ile sam zazwyczaj ich unikam, bo wiem, czego i w jakiej kolejności potrzebuje kasjerka, o tyle bardzo często widzę ludzi opierdalanych, bo nie wiedzą, czy ich pociąg jedzie przez Idzikowice czy Kielce, albo czy to jest TLK czy iR. Póki idzie o sprzedawanie studenckich do Żyrardowa, to jeszcze nie ma problemu, ale każdy bardziej skomplikowany bilet z łamaniem taryfy bądź przewoźnika to jest jakieś 50% szans na focha zza szyby.
- MeWa
- Cukiereczek
- Posty: 25176
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
- Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy
http://www.rynek-kolejowy.pl/25500/Niep ... ralnym.htmNiepokojące ustalenia ws. awarii na Centralnym
Jak dowiedział się „Rynek Kolejowy”, kontrolerzy UTK badający awarię zasilania na Dworcu Centralnym przed dwoma tygodniami ustalili, że od 2009 roku brakuje dokumentów potwierdzających serwisowanie agregatu prądotwórczego. Na razie nie wiadomo czy nie był on serwisowany, czy tylko nie udokumentowano tych czynności. Ustalono również, że do jednego obwodu było podłączone zasilanie rozdzielni oraz zasilanie awaryjne.
Urząd Transportu Kolejowego w odpowiedzi na pismo wicepremiera Waldemara Pawlaka wszczął wraz z Urzędem Regulacji Energetyki kontrolę awarii zasilania na warszawskim Dworcu Centralnym, która dwa tygodnie sparaliżowała ruch pociągów w stolicy. Kontrolerzy już mają pierwsze wnioski.
– Okazało się, że nie ma dokumentów potwierdzających serwisowanie agregatu prądotwórczego od 2009 roku. Zwróciliśmy się do przedsiębiorstwa PKP SA Oddziału Dworce Kolejowej oraz firmy PKP Energetyka, której została zlecony serwis instalacji elektrycznej na dworcu o wyjaśnienia w tej sprawie – powiedział „Rynkowi Kolejowemu” Grzegorz Mazur z biura prezesa UTK. Dodał, że na tym etapie nie można jeszcze stwierdzić, czy urządzenie faktycznie nie było serwisowano, czy tylko brakuje adnotacji o tym.
To nie jedyne niedopatrzenie elektryków na Dworcu Centralnym. – Główny błąd wynikał z faktu, że na jednym obwodzie były zespolone akumulatory odpowiedzialne zarówno za napięcie w rozdzielni, jak i zasilanie awaryjne – wyjaśnił Grzegorz Mazur. Dodał, że w ten sposób ten dworzec po prostu został zaprojektowany.
Zdaniem Grzegorza Mazura przyczyną awarii nie był brak zasilania zewnętrznego, a uszkodzenie wyłącznika centralnej baterii akumulatorowej. – Doszło do przegrzania styków w obwodzie ładowania – powiedział.
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"
[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]
[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]