Na Bielanach żałoba po drzewach
Fot. Albert Zawada / AG
Fot. Albert Zawada / AG
Mieszkańcy Bielan dostali zaskakujący nekrolog. Ktoś ogłosił po żałobę po wycinanych pod metro drzewach. - Już tylko tak można obudzić w inwestorze poczucie winy - komentują bielańczycy
O planowanym wycięciu 50-letnich lip, topoli i kasztanowców pisaliśmy dwa miesiące temu. Metro Warszawskie, inwestor budowy, tłumaczyło, że wycinka jest konieczna. Pod ul. Kasprowicza powstaną tunele i cztery stacje. Mimo protestów mieszkańców drwale już wkroczyli. Do soboty na wysokości al. Zjednoczenia (tu będzie stacja Stare Bielany) wytną 36 drzew, a 223 na całym bielańskim odcinku metra aż do huty.
- Ciągle przychodzą ludzie i pytają, dlaczego tniemy. Już mam dość tłumaczeń, że to nie nasza wina - irytuje się pracownik firmy Zieleń i Ty. Jego szef Wojciech Tkaczyk nekrologów nie widział. - Zamiast je pisać, ludzie powinni pomyśleć - już 50 lat temu wiedzieli, że kiedyś powstanie tu nitka metra - uważa.
Nietypowymi nekrologami żyją całe Bielany. Mieszkańcy ul. Kasprowicza i okolicznych ulic znaleźli je w skrzynkach na listy. Na kartkach formatu A4 ozdobionych wizerunkiem drzewa można przeczytać: "W sierpniu 2006 r. pożegnamy przyjaciół, mieszkańców ul. Kasprowicza. Odejdą od nas w wieku 50 lat". - Pomysł może szokujący, ale go popieram, bo o te drzewa walczyłam do końca. Dzięki nim ul. Kasprowicza miała bulwarowy charakter - podkreśla Katarzyna Jaruzelska-Kastory, stylistka. - Mnie boli najbardziej to, że po zakończonej budowie nigdy już nie urosną takie lipy i dęby - żałuje varsavianista Jarosław Zieliński, autor książki "Bielany. Przewodnik historyczno-sentymentalny", mieszkaniec ul. Płatniczej. - Ten nekrolog trafił w sedno problemu, ale wycinki już nie powstrzymamy. Teraz trzeba pilnować, żeby przesadzili pozostałe drzewa - upomina się Majka Gromadowska z ul. Kleczewskiej.
17 młodych drzew, które też miały być wycięte, bielański wydział ochrony środowiska kazał przenieść w inne miejsca. Na razie jednak Metro Warszawskie nie dało na to pieniędzy - potrzeba ok. 60 tys. zł. - Jeśli w ciągu trzech lat drzewa się nie przyjmą, zapłacimy pół miliona kary - przyznaje Grzegorz Żurawski, rzecznik Metra Warszawskiego. Dodaje, że po zakończeniu budowy na przełomie 2007 i 2008 r. Metro zasadzi na ul. Kasprowicza nowe drzewa.
W to, że będą tam rosły, bielańczycy wątpią. - Na pewno nie puścimy tego płazem. Niewykluczone, że będzie nowy protest - zapowiada Kamil Sipowicz, który razem ze znaną piosenkarką Korą mieszka na Bielanach od sześciu lat. Do protestu przyłączą się też ekolodzy. - Nie wiem, kto zrobił ten nekrolog, ale to dobrze, bo może trochę potrząśnie sumieniami urzędników - mówi Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza.