Pink pisze:
A więc to mi zarzucasz? Cóż, znów grubo chybiłeś, jak z tym New Age. Po pierwsze, całkowicie bez emocji podchodzę do tej dyskusji. Po drugie, nie przytaczałem dotąd żadnych religijnych argumentów, a jeśli jakieś się pokrywają w jakiejś mierze np. ze stanowiskiem KK, to niechcący i nie czyni ich "religijnymi".
Przepraszam, że nie wyraziłem się dość jasno. Miałem na myśli wszystkie argumenty, jakie pojawiają się w tej dyskusji, niekoniecznie twoje. Z tym New Age to był raczej żart
Po trzecie, nie ma nic nielogicznego w, jak to nazwałeś, "przykładaniu do teraźniejszości miary przyszłości". Przykład? Pierwszy z brzegu. Uważamy za raczej niewskazane zabijanie niemowląt argumentując to tym, że nie myślą. To byłoby dopiero nieracjonalne - przecież będą myślały, za rok, dwa, trzy. Dla każdego jest to oczywiste i to właśnie tego typu zjawisko nazywam tu "potencją". Tłumaczę na wypadek, gdyby ktoś mi zarzucał wkraczanie tu w jakąś grubą metafizykę.
To właśnie zjawisko potencji jest nielogiczne i nie może być traktowane jako argument. Płód ma taką samą potencję być dzieckiem, jak np. ty emerytem albo nawet skamieliną. Czy to oznacza, że już TERAZ państwo ma ci wypłacać emeryturę? Albo czy mają cię badać geologowie? Przecież o tym mówię od samego początku, że TYLKO I WYŁĄCZNIE do płodu przykładamy miarę tej potencjalności, do niczego innego w życiu, bo przecież wiemy, że to idiotyczne. Kościół wmówił nam, że w przypadku płodu jest to mądre.
grzegorz pisze:Nie wydaje mi się, że nowoczesne i racjonalne myślenie polega na opieraniu się wyłącznie na obecnym stanie wiedzy, bo to wplata mnóstwo naiwnej wiary do rozumowania - wiary, że nie ma niczego szczególnego poza zakresem naszego wzroku (wiedzy, obszaru dostępnego dzisiejszym eksperymentom).
Przecież to nie na tym polega. Ktoś, kto myśli racjonalnie, zdaje sobie sprawę, że naukowy mainstream w podejściu do czegokolwiek będzie się przez lata zmieniał i może to wyglądać nawet jak wahadło, gdzie ten sam pogląd co parę lat będzie uznawany raz za słuszny, a raz nie (jak chociażby z korzyściami płynącymi z picia dużej ilości mleka). Racjonalność to właśnie ta ELASTYCZNOŚĆ w podejściu, akceptacja, że nie ma nic stałego, że wszystko może jeszcze zostać przekręcone do góry nogami. Z tym, że wniosek nie brzmi ani tak, że 'skoro nie ma nic stałego, to nie ufam nikomu' ani tak, że 'wolę stałość, dlatego potrzebna mi religia, która daje trwałe podstawy', tylko tak: 'nie mam powodów, by nie ufać mądrzejszym od siebie - przy obecnym stanie wiedzy wiemy, że jest tak, ale jestem przygotowany, że za chwilę będziemy wiedzieć, że jest inaczej. Dlatego skupiam się na obecnym stanowisku i nie mam zamiaru kwestionować go dla zasady; jednocześnie nie traktuję go jak prawdy objawionej'.