Wojsko Polskie
Moderator: Szeregowy_Równoległy
Na to wygląda, zresztą nie widzę możliwości dogadania się w tej dziedzinie, ze względu na zupełnie odmienne poglądy. Może rozejdźmy się więc do swoich narożników w tej kwestii, skoro do niczego i tak to nie doprowadzi?
S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
-
- Posty: 5892
- Rejestracja: 11 lis 2009, 11:48
Czytam powyższą dyskusję i nabieram przekonania,że Syzyf miał łatwiejsze zadanie niż Wolfchen. Trudno o wojsku opowiedzieć komuś, kto nie był w kamaszach. Ten nie zna życia kto nie służył w marynarce.
Może i dobrze, że zniesiono zsw, bo po godzinie zajęć na poligonie podoficer prowadzący miałby pozwy do sądu o mobing, a przed następną godziną wszyscy machaliby zwolnieniami z wf.
Z rok temu słuchałem audycji w radiu "na żywo". Zadzwonił żołnierz podzielić się swą traumą- na poligonie nie smakowało mu jedzenie na stołówce. Ludzie, stołówka na poligonie? Miesiąc poligonu na racjach eskach i żyję.
[ Dodano: |21 Lis 2012|, 2012 21:35 ]
Zsw miała jeden wielki plus-mniej było na ulicach znudzonej bezczynnością młodzieży.
Może i dobrze, że zniesiono zsw, bo po godzinie zajęć na poligonie podoficer prowadzący miałby pozwy do sądu o mobing, a przed następną godziną wszyscy machaliby zwolnieniami z wf.
Z rok temu słuchałem audycji w radiu "na żywo". Zadzwonił żołnierz podzielić się swą traumą- na poligonie nie smakowało mu jedzenie na stołówce. Ludzie, stołówka na poligonie? Miesiąc poligonu na racjach eskach i żyję.
[ Dodano: |21 Lis 2012|, 2012 21:35 ]
Zsw miała jeden wielki plus-mniej było na ulicach znudzonej bezczynnością młodzieży.
miłośnik 13N
Ale, cholera, nie byłem w wojsku i nie wiem. Skoro nie wydarzyło się tam nic nadzwyczajnego, co mogłoby postawić wojsko w negatywnym świetle, to czemu tak rozpaczliwie bronisz się przed powiedzeniem, jaką metodę zastosowali(ście) wobec niesubordynowanego?Wolfchen pisze:
Jak byś był w wojsku, to byś wiedział. Metod jest wiele. I nie wszystkie ograniczają się do pętli indukcyjnej czy walnięciu w gębę.
Niektóre opisywane tu metody wymuszania posłuszeństwa także są "raczej kryminogenne", a jakoś ci nie przeszkadzają.Wolfchen pisze:
Obawiam się, że to raczej kwestie kryminogenne, a nie wywoływanie (wymuszanie) posłuszeństwa
No akurat ile trwają przed sądami wojskowymi, to nie mam zielonego pojęcia.Wolfchen pisze:Doskonale wiesz, ile trwają sprawy w sądzie
Ale w tym celu prowadzone są wspólne treningi całych grup żołnierzy, a nie zmuszanie jednego.Wolfchen pisze:
Albo żeby się facet nie połamał przy strzelaniu... Względnie rozerwał granatem, który rzucił na odległość 20 metrów, a odłamki poleciały na standardowe 50.
Może trzeba wyrabiać odwagę, a nie ślepe posłuszeństwo.Wolfchen pisze:
Jak w czasie pokoju nie wtłoczysz do głowy, że rozkaz się wykonuje, to w czasie wojny zamiast reakcji automatycznej będzie strach.
Chodzi ci o kontratyp? Jaka jest wyższa potrzeba wojskowa wykonania dwudziestu pompek tu i teraz? Zadowolenie pana majora?Wolfchen pisze:
M. in. wyższa potrzeba wojskowa.
Bezsensownymi poleceniami? Raczej wyrobisz pogardę, a nie posłuszeństwo. Przynajmniej ja tak mam, że wykonując jakieś polecenie, staram się zrozumieć jego sens - choćby po to, aby wykonać je lepiej.Wolfchen pisze:Tu chodzi o wyrobienie posłuszeństwa.
Da się czegokolwiek nauczyć przez dwa tygodnie? Zwłaszcza, jeśli najpierw uczycie posłuszeństwa, bo "bez tego nie pójdziesz dalej"?Wolfchen pisze: Maksymalnie dwutygodniowy obóz by był podstawowym przeszkoleniem, a właściwie egzaminem praktycznym po szkoleniu teoretycznym. Potem przysięga i adje do cywila.
Chyba to jest najlepsza puenta. Aczkolwiek zawsze intrygowało mnie, że często zdeklarowani przeciwnicy zsw nie odsłużyli ani dnia.Stary Pingwin pisze:Trudno o wojsku opowiedzieć komuś, kto nie był w kamaszach.
Obecnie się to już zdarza, bardzo często. Tzw. humanizacja, choć bardziej bym to nazwał robieniem ze służby sanatorium. Wojsko rządzi się innymi regułami od życia cywilnego.Stary Pingwin pisze:Może i dobrze, że zniesiono zsw, bo po godzinie zajęć na poligonie podoficer prowadzący miałby pozwy do sądu o mobing, a przed następną godziną wszyscy machaliby zwolnieniami z wf.
Sekunda, na dobrym poligonie, po około godzinie, to chleb przypomina gąbkę nasączoną błotem (jeśli ktoś jakimś cudem go przemyci np. w kieszeni).Stary Pingwin pisze:Zadzwonił żołnierz podzielić się swą traumą- na poligonie nie smakowało mu jedzenie na stołówce.
S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27486
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Mnie zawsze intrygowało, że zdeklarowani przeciwnicy heroiny nigdy nie wzięli ani dawki.Wolfchen pisze:Aczkolwiek zawsze intrygowało mnie, że często zdeklarowani przeciwnicy zsw nie odsłużyli ani dnia.
I dlatego jest tworem patologicznym, na który w nowoczesnym społeczeństwie nie ma miejsca.Wolfchen pisze:Wojsko rządzi się innymi regułami od życia cywilnego.
the only thing that closes quicker than our caskets be the factories
Bo służą wykonaniu legalnych rozkazów.bepe pisze:Niektóre opisywane tu metody wymuszania posłuszeństwa także są "raczej kryminogenne", a jakoś ci nie przeszkadzają.
ZTCW minimum miesiąc.bepe pisze:No akurat ile trwają przed sądami wojskowymi, to nie mam zielonego pojęcia.
Dokładnie tak to się odbywa, najczęściej ćwiczenia fizyczne prowadzi się na pododdziale w sile plutonu. Ale jak wszyscy wykonują cwiczenia, a jeden stoi i mówi, że nie będzie cwiczył, to się zmusza jednego - po co zmuszać resztę, która przecież cwiczy?bepe pisze:Ale w tym celu prowadzone są wspólne treningi całych grup żołnierzy, a nie zmuszanie jednego.
Ślepe posłuszeństwo może nie koniecznie, ale posłuszeństwo na pewno.bepe pisze:Może trzeba wyrabiać odwagę, a nie ślepe posłuszeństwo.
Jak chcesz wyrabiać odwagę? Nie da się, instynkt samozachowawczy zawykle bierze górę u zdrowego człowieka.
Takich być nie powinno. Każde polecenie ma swój cel i ma swoje umocowanie w programie szkolenia. Nie popieram robienia sobie jaj typu skakanie żabką przed frontem kompanii dlatego, że panu dowódcy się nudzi i chce się pośmiać - a chyba o takim przypadku mówisz?bepe pisze:Bezsensownymi poleceniami?
Jeśli wcześniej będą znali teorię - da się. Choćby metod pokonywania terenu i podstaw użycia broni. Można się zmieścić ze strzelnicą jeszcze, jak się zajmie soboty.bepe pisze:Da się czegokolwiek nauczyć przez dwa tygodnie?
Posłuszeństwo się automatycznie wyrabia, poprzez samo życie w koszarach.bepe pisze:Zwłaszcza, jeśli najpierw uczycie posłuszeństwa, bo "bez tego nie pójdziesz dalej"?
S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
Idąc tym tropem można wysnuć wniosek, że przeciwnicy zabijania nikogo nie zabili, zaś przeciwnicy związków partnerskich nigdy w takim nie żyli - i wiele, wiele innychfik pisze:Mnie zawsze intrygowało, że zdeklarowani przeciwnicy heroiny nigdy nie wzięli ani dawki.
Pomimo wysiłków niektórych opcji politycznych czy wręcz filozoficzno-światopoglądowych (zawsze miałem problemy ze sklasyfikowaniem zjawiska, jakim jest pacyfizm) wojsko jednak istnieje i zapewne będzie istniało dłuuuugofik pisze:I dlatego jest tworem patologicznym, na który w nowoczesnym społeczeństwie nie ma miejsca.
[ Dodano: |21 Lis 2012|, 2012 21:52 ]
Myślę, że Ciebie nie zadowoli odpowiedź typu "jak to się jeszcze raz powtórzy, to masz pojechane"?bepe pisze:Np. o "zadowalających wszystkich" metodach dyscyplinowania, przed czym tak się bronisz.
S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Nie wiem, naprawdę. I nie chcę mieć takich problemów, dlatego armię omijam szerokim łukiem. Pójście do wojska to trochę jak całowanie lwa w dupę: bez przyjemności, ale z dużym ryzykiem utraty zdrowia a nawet życia. Zryta psycha mieści się w utracie zdrowia, a nawet ty, piszący zazwyczaj rozsądnie, w tym temacie walisz po oczach tak bardzo wojskowym punktem widzenia, że ciśnie się na klawiaturę "trepizm".Wolfchen pisze:A jak byś zareagował, jak by Twój podwładny do innego mierzył z broni - i byś nie wiedział, czy jest załadowana czy nie?
I dlatego ci współczuję. A jeszcze bardziej, bo szczerze wierzysz w to, że to ma jakikolwiek sens. Że ktokolwiek, poza tobą, na tym skorzysta. Współczuję też sobie i innym płacącym podatki w tym kraju. Na takie zabawy idzie 7-8% budżetu. Super.Wolfchen pisze:Taki jest mój obowiązek.Szeregowy_Równoległy pisze:Jeśli chcesz uczyć ludzi, że mają nie myśleć(...)
Różnica jest taka, że strażnik graniczny albo policjant to ludzie, którzy sami wybrali taki sposób spędzenia życia. A ty chcesz każdego zagonić na dwa tygodnie na jakiś nic nie dający obóz, szkolenie czy cokolwiek, byleby każdy stosunek z wojskiem miał, chociaż dalej nie uzasadniłeś co miałoby to dać. Bo ja nie jestem może geniuszem, ale liczę sobie tak: mam 29 lat, szkolenie wojskowe przeszedłbym planowo jakieś 8-9 lat temu. Przez ten czas przybyło mnie 30 kilo, sprawność fizyczna zanikła, w każdej poważnej armii świata, poza polską, uzbrojenie się zmieniło, więc... co miałoby mi to szkolenie dać, poza dwutygodniową przerwą w życiorysie? Nic.Wolfchen pisze:Idźmy w to dalej: strażnik graniczny powie, że ma gdzieś rozkaz, bo jest zimno i chce siedzieć w cieplej izbie, strażak oleje rozkaz, bo się może poparzyć, a wojskowy oleje rozkaz, bo mu się nie chce. Powodzenia z takim podejściem.
I jak są tego typu problemy rozwiązywane? W pysk, 230V, zasugerowanie ziomalom podpadniętego, żeby go ogarnęli z zastrzeżeniem, że byłoby fajnie, gdyby podpadziocha przeżył?Wolfchen pisze:Bezpośredni przełożony młodego żołnierza wykonuje program szkolenia. I ma prerogatywy do tego, żeby jego wykonanie wymusić na wszystkich. Krótka piłka.
Acha, postawy typu odmowa wykonania rozkazu nie są częste. Aczkolwiek się zdarzają.
Co? Rozwiń to, proszę. Bo jak dotąd, to wygląda to w ten sposób, że "wyższa potrzeba wojskowa" oznacza, że wojsko może robić z ludźmi dużo więcej, niż by powinno móc, ponieważ takie ma potrzeby i koniec. Bo w razie wojny, na którą się raczej nie zanosi, mamy być przygotowani do umierania w sposób profesjonalny, a nie po amatorsku. Mamy śpiewać "Rotę" na przemian z hymnem i mamy ginąć, chociaż, kurna, nie każdy ma na to ochotę? Smutna prawda jest taka, że gdyby się na wojnę zanosiło, to jedyną sensowną reakcją naszej armii powinny być białe flagi, żeby polec bez strat, a nie dać się wyrżnąć.Wolfchen pisze:wyższa potrzeba wojskowa.
Czyli chodzi o to, żeby człowiek na widok innego gościa, ale z większą ilością kozackich znaczków na pagonach, wyzbywał się umiejętności samodzielnego myślenia i był w stanie wykonać najbardziej idiotyczny wymysł tego wyższego stopniem? I twierdzisz, że wojsko nie ma oduczać samodzielnego myślenia, oceny, rozumowania? Fabryczka potencjalnego mięsa armatniego, siłą zmuszanego do wyłączenia mózgów, to mniej więcej streszczenie twojej wizji armii, takie w jednym zdaniu.Wolfchen pisze:Tu chodzi o wyrobienie posłuszeństwa. Bez tego nie pójdziesz dalej.
Widzisz, to mi na przykład nie pasuje. Nie lubię przysięgać, jeśli wiem, że nie mam najmniejszego zamiaru tej przysięgi dotrzymać. Dlatego jestem kawalerem, dlatego uciekając przed armią studia skończyłem. A gdyby nie zniesiono poboru, to bym się pewnie doktoryzował, albo wstąpił do jakiegoś kozackiego kościoła pozwalającego uniknąć służby wojskowej.Wolfchen pisze:Jedyne, co by było związane z wojskiem, to regulamin i przysięga wojskowa na koniec.
Cel nie uświęca środków.Wolfchen pisze:
Bo służą wykonaniu legalnych rozkazów.
Czy jak ktoś zna teorię reakcji chemicznych (bo zapisał w szkole miliony reakcji w postaci wzoru), to znaczy, że da się go nauczyć bezpiecznego przeprowadzania tych reakcji w dwa tygodnie? Powątpiewam.Wolfchen pisze:Jeśli wcześniej będą znali teorię - da się.
No bo jak wiem, że mi, za przeproszeniem, spuszczą wpierdol, to się nie wychylam. Ale z internalizacją obowiązku (co chyba jest podstawą posłuszeństwa) to nie ma nic wspólnego.Wolfchen pisze:
Posłuszeństwo się automatycznie wyrabia, poprzez samo życie w koszarach.
Ale to znaczy, że taki człowiek nie nadaje się do wojska, a nie, że należy go zmuszać. Nie podoba się, to droga wolna.Wolfchen pisze: Ale jak wszyscy wykonują cwiczenia, a jeden stoi i mówi, że nie będzie cwiczył, to się zmusza jednego - po co zmuszać resztę, która przecież cwiczy?
Jak się rozróżnia te dwa zjawiska (w wojsku), skoro nie można dyskutować z poleceniami, tylko trzeba je "automatycznie" wykonywać?Wolfchen pisze:
Ślepe posłuszeństwo może nie koniecznie, ale posłuszeństwo na pewno.
To, że coś ma umocowanie w programie szkolenia bynajmniej nie oznacza jeszcze, że ma sens.Wolfchen pisze:Każde polecenie ma swój cel i ma swoje umocowanie w programie szkolenia.
- a/p TALENT
- Posty: 1719
- Rejestracja: 31 sie 2007, 19:06
- Lokalizacja: Flughafen Bemowo
No nie bardzo wiem co ZSW dawała. Mój tata byl w wojsku i to nawet dłużej niz powinien (bo 2 razy zwial z warty z bronia i poszedł gdzieś w tan) i w zasadzie jedyne co wyniósł z wojska to okazja do darmowego zrobienia prawa jazdy na ciężarówke (ktore i tak się w sumie nigdy nie przydało). Pobyt w wojsku ani go nie wyszkolił, ani nie nauczył posluszeństwa czy szacunku dla szarż, po prostu NIC. Zmarnowane ponad 2 lata.
Ja to doskonale wiem, ale jednak parę latek potrafi człowieka "zabetonować". Kwestia optyki i punktu widzenia, jak wcześniej zauważyłem.Szeregowy_Równoległy pisze:Zryta psycha mieści się w utracie zdrowia, a nawet ty, piszący zazwyczaj rozsądnie, w tym temacie walisz po oczach tak bardzo wojskowym punktem widzenia, że ciśnie się na klawiaturę "trepizm".
Umiejętność użycia środków ochrony osobistej (te co do zasady pracują na takich samych zasadach), wiedzę, że jak strzelają, to się trzeba chować, jak zbudowany jest kałach i te pe. Abecadło, bo posługiwania się nową bronią nie nauczysz dobrze w pół roku.Szeregowy_Równoległy pisze:co miałoby mi to szkolenie dać, poza dwutygodniową przerwą w życiorysie?
Są generalnie trzy metody:Szeregowy_Równoległy pisze:I jak są tego typu problemy rozwiązywane?
- wezwanie kanarków, klient siedzi w areszcie, potem dostaje zawiasy i wychodzi (zlikwidowali Orzysz już dawno, więc by nie miał gdzie służyć dalej),
- danie w pysk,
- karne ćwiczenia dla całego pododdziału, ze wskazaniem, komu mogą podziękować.
Jak już pisałem, to jedyne możliwe rozwiązanie. Ale w podziemiu trzeba potem umieć walczyć.Szeregowy_Równoległy pisze:Smutna prawda jest taka, że gdyby się na wojnę zanosiło, to jedyną sensowną reakcją naszej armii powinny być białe flagi, żeby polec bez strat, a nie dać się wyrżnąć.
Dowódca w celu wymuszenia wykonania rozkazu ma prawo naruszyć np. nietykalność cielesną żołnierza. W sytuacjach drastycznych (typu np strzelanie do własnych ludzi) - może zabić.Szeregowy_Równoległy pisze:Rozwiń to, proszę. Bo jak dotąd, to wygląda to w ten sposób, że "wyższa potrzeba wojskowa" oznacza, że wojsko może robić z ludźmi dużo więcej, niż by powinno móc, ponieważ takie ma potrzeby i koniec.
Posłuszeństwa, nie ślepego poszłuszeństwa. Ale o tym już pisałem.Szeregowy_Równoległy pisze:Czyli chodzi o to, żeby człowiek na widok innego gościa, ale z większą ilością kozackich znaczków na pagonach, wyzbywał się umiejętności samodzielnego myślenia i był w stanie wykonać najbardziej idiotyczny wymysł tego wyższego stopniem?
Czym innym jest rozkaz "kompania biegiem marsz" wydane w ramach rozruchu fizycznego, a czym innym "poleruj żyletą klozet", czyż nie? Ten drugi, to już rozkaz nie jest.
OK, poniekąd rozumiem - masz swoje zdanie i potrafisz umotywować. Gorzej z takimi, co robią na przekór bez większych refleksji.Szeregowy_Równoległy pisze:Widzisz, to mi na przykład nie pasuje.
KK stanowi inaczej - oczywiście muszą być zachowane proporcje.bepe pisze:Cel nie uświęca środków.
Dlatego nikt by nie uczył reakcji chemicznych, tylko alfabetu.bepe pisze:Czy jak ktoś zna teorię reakcji chemicznych (bo zapisał w szkole miliony reakcji w postaci wzoru), to znaczy, że da się go nauczyć bezpiecznego przeprowadzania tych reakcji w dwa tygodnie?
W przypadku obowiązku tak to wygląda.bepe pisze:No bo jak wiem, że mi, za przeproszeniem, spuszczą wpierdol, to się nie wychylam.
To już świadomy wybór, czyli ochotnictwo.bepe pisze:Ale z internalizacją obowiązku (co chyba jest podstawą posłuszeństwa) to nie ma nic wspólnego.
A jak ktoś powie, że nie chce chodzić do szkoły, to też droga wolna?bepe pisze:Ale to znaczy, że taki człowiek nie nadaje się do wojska, a nie, że należy go zmuszać. Nie podoba się, to droga wolna.
Rozkazy powinny być przemyślane i zgodne z prawem.bepe pisze:Jak się rozróżnia te dwa zjawiska (w wojsku), skoro nie można dyskutować z poleceniami, tylko trzeba je "automatycznie" wykonywać?
Ja tego nie układambepe pisze:To, że coś ma umocowanie w programie szkolenia bynajmniej nie oznacza jeszcze, że ma sens.
S4 | R8 | R90 | RE8 | RE90 || 10 | 11 || 105 | 136 | 167 | 178 | 184 | 186 | 255 | 414 | 523 | N43
Nauczanie domowe, nauczanie indywidualne (w uzasadnionych przypadkach), a jeśli ktoś uczy się chociaż przeciętnie (tzn. jest w stanie przyjść raz na jakiś czas do szkoły i zaliczyć materiał na 3-4) to wszyscy przymkną oczy na procent nieobecności "usprawiedliwiony" przez rodzicówWolfchen pisze:
A jak ktoś powie, że nie chce chodzić do szkoły, to też droga wolna?
Aha. Czyli metod zgodnych z prawem się nie stosuje, bo są niewygodne.Wolfchen pisze:
Są generalnie trzy metody:
- wezwanie kanarków, klient siedzi w areszcie, potem dostaje zawiasy i wychodzi (zlikwidowali Orzysz już dawno, więc by nie miał gdzie służyć dalej),
- danie w pysk,
- karne ćwiczenia dla całego pododdziału, ze wskazaniem, komu mogą podziękować.
A czy wojsko uczyć walczyć w podziemiu? Bo coś mi się wydaje, że wojsko uczy tego, czego ono samo będzie potrzebowało, a wojsko walczy w regularnych bitwach, a nie w podziemiu.Wolfchen pisze: Ale w podziemiu trzeba potem umieć walczyć.
Nadal nie wiemy, na czym polega w rozumieniu wojskowym różnica między posłuszeństwem, a ślepym posłuszeństwem. Bo chyba nie na tym:Wolfchen pisze:
Posłuszeństwa, nie ślepego poszłuszeństwa. Ale o tym już pisałem.
?Wolfchen pisze:
Rozkazy powinny być przemyślane i zgodne z prawem.
Nie wiem, czego was w wojsku uczą, ale na studiach prawniczych uczy się, ze kontratyp, o którym mowa w art. 319 kk to nie "wyższa potrzeba wojskowa", a "ostateczna potrzeba". Zresztą sam kk takiego określenia używa:Wolfchen pisze:
KK stanowi inaczej - oczywiście muszą być zachowane proporcje.
Art. 319. § 1. Nie popełnia przestępstwa żołnierz, gdy w wypadku nieposłuszeństwa lub oporu stosuje środki niezbędne w celu wymuszenia posłuchu dla rozkazu, do którego wydania był uprawniony, jeżeli okoliczności wymagają natychmiastowego przeciwdziałania, a posłuchu dla rozkazu nie można osiągnąć w inny sposób.
§ 2. W razie przekroczenia granic ostatecznej potrzeby sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
Różnica niby niewielka, a jakże znacząca.
Poza tym zwracam uwagę, że okoliczności muszą uzasadniać natychmiastową potrzebę przywrócenia posłuchu i że posłuchu nie da się osiągnąć łagodniejszymi metodami. W komentarzach do kk (sprawdziłem Zolla i Stefańskiego) wprost wskazuje się, że sama konieczność przywrócenia posłuchu nie jest jeszcze wystarczającą przesłanką do zastosowania kontratypu ostatecznej potrzeby. Konieczność ta musi mieć charakter natychmiastowy, co ocenia się m.in. po tym, jak ważny jest rozkaz, jaka szkoda powstanie w wyniku jego niewykonania, czy rozkaz może być wykonany przez inną osobę oraz wpływ nieposłuszeństwa na morale innych żołnierzy (przy czym, jak widzisz, sam negatywny wpływ na morale nie jest jeszcze wystarczający). Dlatego twierdzenie, że dowódca może naruszyć nietykalność cielesną żołnierza w celu przymuszenia do wykonania rozkazu jest co najmniej zbyt daleko idące.
Podstawowe reakcje chemiczne to też alfabet chemii.Wolfchen pisze:
Dlatego nikt by nie uczył reakcji chemicznych, tylko alfabetu.
No ale ty chcesz uczyć posłuszeństwa wszystkich obowiązkowo.Wolfchen pisze:
To już świadomy wybór, czyli ochotnictwo.
Porównaj sobie znaczenie przeszkolenia wojskowego z nauczaniem matematyki i polskiego.Wolfchen pisze:
A jak ktoś powie, że nie chce chodzić do szkoły, to też droga wolna?
Ale pewnie realizujesz i, jak widać, szczerze popierasz.Wolfchen pisze:
Ja tego nie układam
To, niestety, po twoich postach też widać.Wolfchen pisze:Ja to doskonale wiem, ale jednak parę latek potrafi człowieka "zabetonować"