Post
autor: tomstak » 01 mar 2013, 22:25
Rozmawiałem dziś z Mechanikiem, który zna problematykę zakładu linii kolejowych podlegających pod Lublin. Tam jest tak, że jeżeli ktoś jest nadgorliwy i próbuje naprawiać kolej, to zawsze się znajdzie pretekst, aby go zesłać na takie zadupie gdzie nie tylko wrony zawracają, a dojazd tam jest przesrany.
Osobiście uważam że dyżurny ze Starzyn przeżywał jakiś kryzys emocjonalny - np. problemy rodzinne i inne takie. Raport jedynie ustosunkował się do wydarzeń na dzień sprzed wypadku, i jakoś cudownie nie wspomina, poprzednich służb dyżurnego A.N. Przypuszczam że jakby każdemu z nas podwinęła się noga, to byśmy wszystko zrobili, aby ukryć przed światem naszą wpadkę i tak zachował się A.N. Ilu to już mechaników podczas manewrów źle spojrzało na karły Tm i zwrotnice porozpruwało - tylko się o tym głośno mnie mówi, a tylko prezenty zapakowane w szkło gdzieś tam wędrują z rąk do rąk lub czasami daje się takiemu człowiekowi szansę, aby sam się przeniósł, bez zaplamienia mu papierów.
Dyżurna ze Sprowej też dała plamę, ale dała wiarę temu co jej powiedział dyżurny A.N., ale o tym komisja nie napisała. Uważam ze raport został tendencyjnie napisany, znalazł się jeleń i łania, więc można na nich wszystko zwalić np. nie nadanie Radio-stopu przez dyżurną ze Sprowy. Kolej nie lubi nadgorliwych pracowników. Kolej jest jak rodzina, w której najkorzystniej jest żyć z nią w zgodzie. Kolej nie lubi indywiduum. "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"