A teraz o polityce... (tej krajowej)
Moderator: Szeregowy_Równoległy
- hafilip84
- Jego Gryząca Albumowość
- Posty: 7641
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
- Lokalizacja: Legionowo
Po pierwsze, to co innego przyzwyczaić się do sytuacji, która w państwie X panuje od co najmniej kilkudziesięciu lat, a co innego znaleźć się w sytuacji w której państwo Y dokonuje zmiany prawa...
Natomiast ciekawi mnie co innego. Jest wysoce prawdopodobne, graniczące z pewnością, że w najbliższym czasie (rzędu 10, 20 może 50 lat) Żydzi nie zrezygnują z jedzenia mięsa zwierząt ubitych wg tradycyjnych zasad. Czyli tak czy inaczej ktoś, gdzieś te zwierzęta życia w taki, a nie inny sposób życia pozbawi. Czyli zmieniając prawo dla dobra zwierząt prawdopodobnie nie uratowaliśmy (my jako państwo) ani jednej sztuki. Ewentualnie uratowaliśmy polską krowę, kosztem zagranicznej. Więc co do cholery zyskaliśmy? Rzeźnie stracą część zamówień, hodowcy stracą zamówienia... Żydzi zapłacą więcej, ale nakręcą w ten sposób cudzą gospodarkę i pogorszą stosunek import/eksport państwa. Przez jakiś czas jeszcze polskie krowy będą jeździły za granicę żeby stać się rytualnie ubitym mięskiem... Potem albo będą hodowane kolejne pokolenia tych krów w tym samym celu, albo ktoś w końcu stwierdzi, że to mu się nie opłaca i zasili szeregi bezrobotnych... Nie wiem, nigdy nie byłem krową wiezioną na rzeź, ale mogę się założyć, że wożenie ich w naczepach tirów specjalnie im samopoczucia i warunków bytowania nie poprawi... Potem te same krowy w stanie ubitym, pokrojonym i zapakowanym wrócą do Polski tymi samymi po tych samych drogach, którym to z pewnością nie pomoże... Więc co do cholery zyskaliśmy?
Natomiast ciekawi mnie co innego. Jest wysoce prawdopodobne, graniczące z pewnością, że w najbliższym czasie (rzędu 10, 20 może 50 lat) Żydzi nie zrezygnują z jedzenia mięsa zwierząt ubitych wg tradycyjnych zasad. Czyli tak czy inaczej ktoś, gdzieś te zwierzęta życia w taki, a nie inny sposób życia pozbawi. Czyli zmieniając prawo dla dobra zwierząt prawdopodobnie nie uratowaliśmy (my jako państwo) ani jednej sztuki. Ewentualnie uratowaliśmy polską krowę, kosztem zagranicznej. Więc co do cholery zyskaliśmy? Rzeźnie stracą część zamówień, hodowcy stracą zamówienia... Żydzi zapłacą więcej, ale nakręcą w ten sposób cudzą gospodarkę i pogorszą stosunek import/eksport państwa. Przez jakiś czas jeszcze polskie krowy będą jeździły za granicę żeby stać się rytualnie ubitym mięskiem... Potem albo będą hodowane kolejne pokolenia tych krów w tym samym celu, albo ktoś w końcu stwierdzi, że to mu się nie opłaca i zasili szeregi bezrobotnych... Nie wiem, nigdy nie byłem krową wiezioną na rzeź, ale mogę się założyć, że wożenie ich w naczepach tirów specjalnie im samopoczucia i warunków bytowania nie poprawi... Potem te same krowy w stanie ubitym, pokrojonym i zapakowanym wrócą do Polski tymi samymi po tych samych drogach, którym to z pewnością nie pomoże... Więc co do cholery zyskaliśmy?
Świadomość, że etyka stoi u nas wyżej niż interes, przynajmniej w tej kwestii. Zawsze jakieś pocieszenie.hafilip84 pisze:Więc co do cholery zyskaliśmy?
Odniesiemy, jeśli producenci żywności rzeczywiście podniosą standardy w rzeźniach. Na razie ubój rytualny w wielu przypadkach był tylko wymówką, aby zaoszczędzić na zapewnianiu zwierzętom godnej śmierci (jakkolwiek to brzmi).primoż pisze:Niezdecydowanym się wmówi, że odnieśliśmy moralne zwycięstwo poprzez przegłosowanie tejże ustawy.
- MeWa
- Cukiereczek
- Posty: 25176
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:34
- Lokalizacja: Czachówek Centralny Południowo-Środkowy
Wiesz, takie myślenie nie jest dobre. Bo można odnieść go do wszystkiego. Po co w ogóle wprowadzać jakieś normy, standardy, ochronę przyrody itp. skoro zawsze gdzieś jest gorzej?hafilip84 pisze:Więc co do cholery zyskaliśmy?
To pytanie czy np. kara śmierci poprzez krzesło elektryczne jest bardziej humanitarna niż w przypadku poprzedzenia jej 10-godzinnymi torturami.="Wiliam"]A ja się zastanawiam czy aby na pewno ubój "zwykły" jest bardziej humanitarny niż ten rytualny?
STACJA METRA "RATUSZ" POWINNA NAZYWAĆ SIĘ "PLAC BANKOWY"
[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]
[size=0]M-1 1 7 9 14 15 182 208 523[/size]
A mi się wydaje że istnieje taka możliwość że ubój rytualny może być bardziej humanitarny niż ubój zwykły. Przy uboju rytualnym używa się nieskazitelnie ostrych noży i śmierć zwierzęcia następuje dosyć szybko. To raczej przy uboju nierytualnym występują przypadki typu obdzieranie ze skóry czy mniej lub bardziej udane znieczulanie poprzez bicie czy inną przemoc.
Nie zmienia to dla mnie faktu, że życie bez mięsa byłoby dla mnie nad wyraz smutne i dziwne.
Nie zmienia to dla mnie faktu, że życie bez mięsa byłoby dla mnie nad wyraz smutne i dziwne.
Zależy, co uznamy za mniej humanitarne: czy podrzynanie gardła bez znieczulenia, czy też np. przewożenie w koszmarnych warunkach czy trzymanie w klatce/oborze bez możliwości ruchu, we własnych odchodach. Nie będę oceniał; kluczowy jest dla mnie fakt, że ubój rytualny z natury humanitarny nie jest, a zwykły MOŻE być niehumanitarny (z czym tak samo trzeba walczyć).Wiliam pisze:A mi się wydaje że istnieje taka możliwość że ubój rytualny może być bardziej humanitarny niż ubój zwykły.
Kwestia przyzwyczajenia, jak ze wszystkim. Myślę, że wielu ludziom było na początku przykro i pusto w życiu, kiedy władze kolejnych państw wycofywały się z publicznych chłost i egzekucji - ale jakoś przez to przeszli, chwile solidarnych uniesień zaczęły im zapewniać stadiony sportowe. Nic nie jest nie do zastąpienia.Nie zmienia to dla mnie faktu, że życie bez mięsa byłoby dla mnie nad wyraz smutne i dziwne.
Ależ dlaczego nie pójść w drugą stronę, jeśli tak lubimy absurdy. Ludzie w końcu, podobnie jak zwierzęta, także mają układ nerwowy i czują ból, co to za różnica czy zabijemy i zjemy zwierzę, czy człowieka. Gdzieniegdzie się to praktykuje i podobno ludzina jest całkiem niezła.Os0 pisze:Rośliny przecież też chcą żyć, tyle że nie potrafią pokazać, że cierpią przy ich zjadaniu. To co, zostają kamienie?
Z tego, co słyszałem, to kiedyś ubój rytualny miał zapewnić zwierzętom włąśnie zmniejszenie cierpień (jedno cięcie zamiast obijania kijem, czy zarzynania tępym nożem)... Jednak świat powoli zmienia się na lepsze - standarty wzrastają.
Jeśli chodzi o kwiestie gospodarcze, to nie gartka Żydów, a muzułmanie i ich karmienie jest kluczowe.
Os0, nie martw się, nie trzeba jeść kamieni! Jest zboże, nabiał, owoce, część warzyw, kasztany i last but not least: padlina.
Wydaje mi się, że nie ma co przeginać z tym humanitaryzmem - jesteśmy my i zwierzaki, które jemy częścią natury, a natura wymyśliła takie „przyjemności” jak zagryzanie jeleni przez wilki, duszenie przez węże, topienie przez krokodyle, zamęczanie przez nieumiejętne młode drapieżniki. Czy wreszcie męczarnie fundowane przez bakterie, wirusy, nowotwory.
Jeśli chodzi o kwiestie gospodarcze, to nie gartka Żydów, a muzułmanie i ich karmienie jest kluczowe.
Os0, nie martw się, nie trzeba jeść kamieni! Jest zboże, nabiał, owoce, część warzyw, kasztany i last but not least: padlina.
Wydaje mi się, że nie ma co przeginać z tym humanitaryzmem - jesteśmy my i zwierzaki, które jemy częścią natury, a natura wymyśliła takie „przyjemności” jak zagryzanie jeleni przez wilki, duszenie przez węże, topienie przez krokodyle, zamęczanie przez nieumiejętne młode drapieżniki. Czy wreszcie męczarnie fundowane przez bakterie, wirusy, nowotwory.
Dla człowieka naturalnym stanem, czym wyróżnia się w świecie zwierzęcych instynktów, jest ujarzmianie tychże instynktów przez wychowanie społeczne - co jest powszechnie nazywane sumieniem.grzegorz pisze:Wydaje mi się, że nie ma co przeginać z tym humanitaryzmem - jesteśmy my i zwierzaki, które jemy częścią natury, a natura wymyśliła takie „przyjemności” jak zagryzanie jeleni przez wilki, duszenie przez węże, topienie przez krokodyle, zamęczanie przez nieumiejętne młode drapieżniki. Czy wreszcie męczarnie fundowane przez bakterie, wirusy, nowotwory.
Taaak, tylko żeby nie było, że tylko bezduszny człowiek pozwala biedym zwierzątkom żyć na wolności, he, he. Nie no, jasne, skoro trzymamy je w niewoli i z wyrokiem smierci, to jesteśmy wobec nich jakoś zobowiązani. Zastanawiam się za to do jakiego stopnia.blinski pisze: Dla człowieka naturalnym stanem, czym wyróżnia się w świecie zwierzęcych instynktów, jest ujarzmianie tychże instynktów przez wychowanie społeczne - co jest powszechnie nazywane sumieniem.
Nie wiem jak potraktować to 'żeby nie było', nie pasuje mi trochę do kontekstu Jeśli już musimy jeść stworzenia mające układ nerwowy i odczuwające dyskomfort, to zapewnijmy im komfort do stopnia maksymalnego w zakresie praktycznych możliwości. Rynek jest tak urządzony, że aby się nie zawalił, chów przemysłowy (z faszerowaniem zwierząt hormonami siłą, chowem klatkowym i w pomieszczeniach o minimalnej wielkości bez możliwości ruchu) nie może być zlikwidowany za pstryknięciem palcami. Jednak nie oznacza to przyzwolenia na moralność typu 'wszyscy kradną to i ja kradnę': tam gdzie się teraz da, okrucieństwo musi być ograniczane.grzegorz pisze:Taaak, tylko żeby nie było, że tylko bezduszny człowiek pozwala biedym zwierzątkom żyć na wolności, he, he. Nie no, jasne, skoro trzymamy je w niewoli i z wyrokiem smierci, to jesteśmy wobec nich jakoś zobowiązani. Zastanawiam się za to do jakiego stopnia.