Pozytywnie o Warszawie

Moderatorzy: Poc Vocem, Dantte

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36650
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 23 lip 2013, 11:43

person pisze:Aha. A gdzie w Berlinie jest centrum? :D
To nie jest bardzo typowy przykład. Miasto o rząd wielkości większe ma również odpowiednio większe centrum - na dodatek Berlin przez pół wieku rozwijał się dwubiegunowo.
person pisze:Czyli będąc w Berlinie nie wypada jechać do Köpenicku, ani do Treptower Parku, o Schöneberger Südgelände i terenie d. lotniska Tempelhof nie wspominając, bo przecież nie po to przyjechało się do miasta, żeby siedzieć w krzakach, czy tak? Wydawało mi się, że właśnie tego typu miejsca tworzą unikalny charakter każdego miasta. Bo ileż można zwiedzać starych miast i muzeów... ;)

W Krakowie jadąc oglądać Nową Hutę też stajesz się dziwakiem? Na szczęście już nie. Dlatego i Żoliborz, i Mokotów, i Ochotę warto odczarować, a raczej zaczarować nimi.
Wypada jechać i do Köpenick, i do Nowej Huty. Tak samo wypada pojechać do Wilanowa, wypadałoby również do Natolina, gdyby był dostępny na co dzień, czyż nie? Tym niemniej nie każde miasto ma poza centrum takie atrakcje, jak barokowy pałac (Wilanów, ale czemu nie także poddrezdeński Moritzburg i podparyski Wersal?), socrealistyczny zespół urbanistyczny (Nowa Huta), czy twierdzę-cytadelę (pominięte przez ciebie Spandau :P). Jako stary Mokotowiak powiem, że nie widzę, czym można by tu przyciągnąć zagranicznego turystę. Warszawskiego to jeszcze - są organizowane różne spacery i wycieczki, nawet zyskują popularność, ale jest to gratka dla koneserów i miłośników warszawskiej historii i architektury). Z Żoliborzem jest nieco lepiej, za to z Ochotą gorzej. Ja się generalnie zgadzam, że byłoby nieźle, gdyby takie dzielnice również zaczęły "żyć turystycznie". Sęk w tym, iż muszą one oferować COŚ, nie tylko coś. Jeśli nie wyższej klasy zabytki, to przynajmniej atmosferę. Knajpki, galerie, sklepiki, cokolwiek. Same ładne domki (Żoliborz, Wierzbno, Kolonia Staszica) to ciut za mało, by przyciągnąć zainteresowanie i je zatrzymać.
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
person
(geograf)
Posty: 8375
Rejestracja: 15 gru 2005, 2:45
Lokalizacja: z szafy

Post autor: person » 23 lip 2013, 11:44

MichalJ pisze:Ale nie unikniesz tego, że wielu patrzy przez pryzmat centrum, więc dobrze by było to centrum ogarnąć (nawet jeśli nigdy nie będzie ono główną turystyczną atrakcją), żeby na przykład nie wyglądało tak:
http://goo.gl/maps/EaY7d
Opuściłeś na maxa... ;-)
Bastian pisze:eśli nie wyższej klasy zabytki, to przynajmniej atmosferę.
Przyznaję, tu jest pies pogrzebany. Aczkolwiek na Żoliborzu coś tam zaczęło się ruszać...

reserved
Posty: 14615
Rejestracja: 27 gru 2005, 17:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: reserved » 23 lip 2013, 21:46

Nieźle rozbudowali węzeł przy zjeździe z Mostu Półn...Marii Skłodowskiej-Currie na Pułkową i wylotówkę z Warszawy na Gdańsk w Łomiankach. Naprawdę ja nie poznaję niektórych miejsc... i niech mi ktoś powie, ze inwestycje w Warszawie nie posuwają się do przodu...

Aligator
Posty: 927
Rejestracja: 17 wrz 2008, 9:34
Lokalizacja: Warsaw/Higashikurume

Post autor: Aligator » 28 lip 2013, 12:36

Ostatnio coraz częściej się słyszy, że w Warszawie żyje się coraz gorzej, że obcokrajowcy się z nas śmieją, że są same fuszerki, bilety coraz droższe itd.
Myślę ze w tym wypadku, mniej ludzie powinni "biec za głosem mediów".
Wcale nie rzadko spotykam się z sytuacją gdy, w mediach jakiś "redaktorzyna" tworzy wizje oderwane od rzeczywistości, albo pewne grupy interesów używają argumentu zaściankowości/zacofania, by lobbować na rzecz swoich interesów.
Warszawa nie jest miastem odbiegającym od wielu "obowiązkowych" punktów na mapie Europy, a jak wiadomo "trawa za miedzą zawsze jest bardziej zielona".

Z drugiej strony w Wawie mamy duży problem z nie kryjmy działaniami oligarchicznymi i to niekorzystnie odbija się na wizerunku - zwłaszcza w oczach mieszkańców.
Trudno cieszyć się gdy niemal każda inwestycja publiczna ciągnie się latami, jest wykonana po kosztach i do tego po kosztach wyższych niż w większości cywilizowanych części świata. o to ludzie mają prawo mieć żal i nie można tego im zarzucać.
W sumie Wawa to miasto jak każde inne...
Szczerze nie wiem jak to zdefiniować. Ale fakt, faktem, że do Krakowa moi znajomi jeżdżą do teatru, przejść się po knajpach. Wrocław chwali się mnóstwem festiwali, wystaw, imprez.

Chodzi o skale.
Mi się wydaje że jest to bardziej moda niż realny brak alternatyw w Warszawie.
Funkcjonuję w dość specyficznym klimacie - mało popularnym w Polsce.
Na brak imprez narzekać nie mogę.
Warszawa jest np. gigantem i praktycznie monopolistą w Polsce gdy chodzi o kulturę taneczną.
Niemal 100% festiwali tanecznych o znaczeniu międzynarodowym, które organizowane są w Polsce odbywa się tutaj (za miesiąc np. mamy największy w Eurpie festiwal "Afrolatin" - masa instruktorów i tancerzy z Europy i obydwu Ameryk).
Praktycznie każdego dnia można znaleźć imprezę w klimacie tanecznym, który Cię interesuje (tango argentyńskie, swing, salsa). Masz praktycznie wszystko na miejscu i często brak alternatywy w Krakowie czy Wrocławiu).
Gdy w danym momencie "brakuje" imprez, to ludzie spotykają się przy boomboxach i tańczą na ulicach - na wzór imprez "fiest" w Ameryce łacińskiej, czy części miast na zachodzie.
Warszawskie kluby w coraz większym stopniu doceniają "zajęcia animacyjne" - tzw. imprezowe kursy taneczne.
Trzeba tylko chcieć znaleźć.

Podobnie jest z innymi "branżami". praktycznie non stop masz jakieś "biegi/maratony", okolice Warszawy to scena jednego z największych cykli "marathonów rowerowych".
Oper czy teartów w Warszawie Ci nie brak - owszem może poziom trochę nie ten (dużo awangardy, której nie trawię, mało czystej klasyki, ale mimo wszystko).

A gdy już, dość masz sztuku czy kultury, to masz gdzie iść się rozerwać, jest nawet gdzie grilla urządzić (nad wisłą przy Poniatowskim).

Nie można więc mówić że w Wawie nic się nie dzieje, albo że skala jest mała, w momencie gdy miasto żyje każdego dnia. Powiedziałbym wręcz że Warszawa jest kulturalnie znacznie bardziej rozwinięta, ponieważ tutaj ludzie nie muszą mieć pomocy miasta, żeby się organizować (stąd wielu organizatorów cywilnych, olewa współpracę z miastem).
Problemem pozostają ludzie, często zbyt leniwi by się rozejrzeć.
Fakt zmienia się na lepsze, ale warszawskie lokale nie mają się najlepiej, ciągle mają problemy. Ostatnia akcja GW "Warszawa. Tu się nie śpi" to potwierdza.
Co rozumiesz przez "lokale nie mają się najlepiej"?
GW moim zdaniem to gazeta, która już dawno dokonała samokompromitacji kulturalnej broniąc "Nowy wspaniały świat" w którym znaleziono składowisko broni i "przedmiotów ciężkich" (de facto z witryn jawnie zachęcały plakatami do zamieszek i "obalania systemu" - czymkolwiek by on nie był) albo "PKP Powiśle" gdzie pijani ludzie zakłócali porządek publiczny i oddawali mocz/wymiociny gdzie popadnie.
Jeśli wg GW to są "kluby, którym robi się problemy", to sorry, wolę by takiej "kultury" w moim mieście nie było.
Ile można zwiedzać jedno miasto?
I tu pojawia się konieczność zdefiniowania pojęcia zwiedzać =P~
Czym tak naprawdę jest zwiedzanie i jako co to uznać.
Jeśli za zwiedzanie uznać plan i odhaczanie punktów to owszem, obskakujesz miasto w 3 dni i jedziesz do domu z uczuciem dobrze odbytego wyjazdu. Ale cy o to chodzi?
Ale sztuką jako taką poszczycić się nie można - Muzeum Narodowe skupia dzieła, które nie zasługują na swoje własne muzeum
Pytanie czy sztuką jest jedynie to co jest w muzeum i teatrze?
Opera jest sztuką międzynarodową, raczej nie śpiewaną po polsku a mamy gdzie na nie iść.
Jak wspomniałem, są liczne festiwale i inicjatywy prywatne, do których w miasto się nie przyznaje, a które przyciągają chętnych zza granicy.
Życie kulturalne jest, trzeba tylko je wydobyć.
a teatry mogą zainteresować tylko turystę polskiego (który i tak nie ma pieniędzy na bilet, bo nie zarabia w Warszawie ;) )
Powiedz mi kiedy w historii sztuka adresowana była do plebsu - jesli nie liczyć ulicznych kuglarzy i pantomimy (najczęsciej o wątpliwej jakości artystycznej i obyczajowej)?
Nie rozumie estetyki i potrzeb wspólczesnego świata i miasta.
A czym są potrzeby i estetyka współczesnego świata, jeśli nie kontynuacją potrzeb i estetyki wynikła z czasów dawniejszych?
Czy ktoś się łudzi że świat dzisiejszy różni się pod tym względem od XIX wieku?
Można mydlić sobie oczy, można tworzyć muzea, ale koniec końców, nie zmieni to faktu że przeciętny robotnik jest dziś tak samo "wrażliwy" na sztukę jak jego poprzednik 100 lat temu.
Być może, niektóre ze sposobów realizacji/nośników się zmieniły, ale potrzeby pozostały te same. Prości ludzie poszukują prostych rozrywek (odpowiedników niegdysiejszej pantomimy obyczajowej), ludzie bardziej rozwinięci, czegoś bardziej "wysublimowanego", a "dewianci artystyczni" nadal są dewiantami (mimo że obecnie próbuje się okryć to woalem awangardy).
Czyli będąc w Berlinie nie wypada jechać do Köpenicku, ani do Treptower Parku, o Schöneberger Südgelände i terenie d. lotniska Tempelhof nie wspominając, bo przecież nie po to przyjechało się do miasta, żeby siedzieć w krzakach, czy tak?
To czy wypada to jedno, czy jest czas by to realizować na normalnym poziomie to drugie.
Dla mnie wyjazd gdzieś po to by biegać z miejsca na miejsce w sztywnych ramach czasowych jest nieporozumieniem.
"Spóźniony pociąg przyspieszony relacji xyz, przyjedzie z opóźnieniem ok. 25 minut. Opóźnienie może ulec powiększe... zmianie"

ODPOWIEDZ