Mahony pisze:Jedno czego jakoś mi nie potrafią zwolennicy moralności katolickiej wytłumaczyć, jak NIENARODZONE dziecko może być ŻYWE, bo tylko ŻYWE osoby można ZAMORDOWAĆ.
Potrafią, tylko ludzie nie chce słuchać. Na przykład można zrobić badanie elaktrokardiograficzne bojącego serca płodu. Mierzyć impulsy nerwowe z mózgu. Czy istota nieżywa ma takie odruchy?
Podam inny przykład. Aborcja, gdy dziecko jest większe wymaga, by przed wyłyżeczkowaniem skrawków ciała najpierw zatrzymać serce zastrzymiem w serce z chlorku potasu. Podobieństwo do "usypiania" domowych zwierzat jest uderzające. Przekonaj mnie, że nie zabijamy nienarodzonego dziecka.
Inny przykład.
Jakis czas temu w Anglii ktoś chciał wytoczyć lekarzom sprawę za zabójstwo dzieci, które przezyły aborcje (sic!). Tak. Okazywało się, że płody, które miały byc poddane temu zabiegowi przeżywały. Wydobywano je z łona matki, z niewykształconymi organami, jednak bijącym sercem i niezerowymi szansami na przeżycie, gdyż współczesna medycyna ratuje takie wcześniaki.
Dziecko w łonie matki może być zabite w trakcie aborcji, ale jeśli aborcja się "nie uda" i dziecko "wyskoczy" jeszcze z bijącym sercem, to za nieratowanie go grozi więczienie w myśl prawa. Obłuda tak wielka, że mi słów brakuje.
Mahony pisze:Nie ma czegoś takiego jak FAKTY.
Są takie rzeczy, choc może to pojęcie jest nadużywane, także przeze mnie. Podam przykład związany z dyskusją. Mierzalnym faktem jest emigracja z Holandii ze strachu przed eutanazją. Były badania, ludzie się przyznawali, dlatego można to uznać za pewien fenomen, fakt. Coś, co zbadano "szkiełkiem i okiem" i wyszło czarno na białym, ze zjawisko jest.
[ Dodano: 2006-01-13, 00:05 ]
Mahony2109 pisze:Tak, tylko Jezus był według Biblii Synem Bożym, czyli istotą jakby nadrzędną do ludzi, których uczył. Bóg jest siłą rzeczy wszechwiedzący i nieomylny (wg. religii chrześcijańskiej przynajmniej). Tak więc można założyć, że Jezus miał rację. Za to moim zdaniem podstawowy błąd jest taki, że to samo zakładają chrześcijanie pokazując swój punkt widzenia. Nazwyjąc go chociażby PRAWDĄ, a nie jednym z dziesiątek systemów etyczno-moralnych jakie są na świecie. Czy to nie jest uznawanie, że jest się lepszym od innych, trochę takim "boskim"?
Jak zaczniemy rozmawiać o wierze, to nigdy nie skończymy. W tej kwestii zasygnalizuję Ci tylko, że chrześcijanie naśladują Jezusa w swoim zyciu, także wyznają te, co On, zasady. Po drugie Jezus DROGĄ i PRAWDĄ nazwał się sam. Po trzeciej, wszyscy chrześcijanie sa przybranymi dziećmi Bożymi, Jezus swoich uczniów nazywa przecież braćmi. To nie jest uznawanie, ze jest się lepszym; lecz też nie sposób zanegować wybrania przez Boga takich a nie innych ludzi, którym daje wiarę, kościół, przybranie za synów. są wciąż tacy, którzy nigdy nie usłyszą w życiu o Jezusie. Rzecz jasna, zdecydowana większość rezygnuje z tego dobrowolnie, szukać daleko nie potrzeba.