Poezja
Moderator: Szeregowy_Równoległy
Oto próbka poetycka mojego znajomego po meczu z Ekwadorem:
Jeśli polec, to z honorem!
Nie jak z Ekwadorem.
Kto następny nas wybzyka?
Mały kraik. Kostaryka.
Jeśli polec, to z honorem!
Nie jak z Ekwadorem.
Kto następny nas wybzyka?
Mały kraik. Kostaryka.
Niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co napiszę. (C) Marshall McLuhan
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
"Na diamentach nic nie wyrośnie. Za to kwiaty świetnie rosną na gnoju." - Josefa Idem
- hafilip84
- Jego Gryząca Albumowość
- Posty: 7641
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
- Lokalizacja: Legionowo
nie moge znalezc watku muzycznego, wiec wklejam tutaj... ostatnio jeden z moich ulubionych utworow...
Autoportret Witkacego
sł. J. Kaczmarski, muz. P. Gintrowski
program: Pamiątki (P. Gintrowski)
Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów
Słucham nie słów lecz dźwięków
Więc nie z myśli fermentu
Mam odstające uszy naiwnych konfidentów
Wszędzie węszę bandytów
Więc nie dla kolorytu
Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów
Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odróżnieniu od was, którzy, państwo wybaczą
Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu
Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie
Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju
Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę
Ja częściej niz wy jeszcze żyć nie chcę a muszę
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego
Autoportret Witkacego
sł. J. Kaczmarski, muz. P. Gintrowski
program: Pamiątki (P. Gintrowski)
Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów
Słucham nie słów lecz dźwięków
Więc nie z myśli fermentu
Mam odstające uszy naiwnych konfidentów
Wszędzie węszę bandytów
Więc nie dla kolorytu
Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów
Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odróżnieniu od was, którzy, państwo wybaczą
Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu
Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie
Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju
Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę
Ja częściej niz wy jeszcze żyć nie chcę a muszę
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36658
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Przy słuchaniu zakończenia ciarki przechodzą...
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36658
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Mistrzu, nie ucz ojca dzieci robić! Ja Rafała znam od blisko 7 lat i słyszałem nieraz! 17:50 !hafilip84 pisze:a slyszales Rafala kiedys przy tym?
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
- hafilip84
- Jego Gryząca Albumowość
- Posty: 7641
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
- Lokalizacja: Legionowo
fucktycznie... przepraszam... znalazlem to na jakims pierwszym lepszym, wygooglanym spiewniku...Fikander pisze:sł. J. Kaczmarskihafilip84 pisze:sł. J. Czech, muz. P. Gintrowski
[ Dodano: 2006-09-11, 18:57 ]
tatus?Bastian pisze:Mistrzu, nie ucz ojca dzieci robić!
a jeszcze do Rafala wracajac... byl zachrypniety po jakims weselu... do "Witkacego" bosko pasowalo... mam nadzieje, ze nie rozwalil sobie gardla tej nocy...
- hafilip84
- Jego Gryząca Albumowość
- Posty: 7641
- Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
- Lokalizacja: Legionowo
Wizyta w PRL na zaproszenie rzecznika rządu
sł. i muz. Jacek Kaczmarski
album "Suplement 2"
Pojechałem na wakacje do Warszawy
Przecież rzecznik rządu sam zaprosił mnie
"Pojedź, sprawdź, za tobą ruszy kto ciekawy" -
Powiedzieli mi koledzy z RWE
Wsiadłem w pociąg bez namysłu bez gitary
Bo gitara to jest broń - to każdy wie
Na granicach mnie celnicy nie sprawdzali
Już wiedzieli o mnie nawet w NRD
A w Warszawie już czekali na peronie
Przyjaciele, wielbiciele, członek władz.
Dawna miłość bukiet mi wcisnęła w dłonie
Szepcząc: "Dobrze cię zobaczyć jeszcze raz"
Opłacili pokój mi w hotelu Forum
Bym realia kraju skonfrontować mógł
Pokój z kolorowym był telewizorem
Oraz z barkiem, w którym trunków było w bród
Ręce myłem w wódce, za to twarz w szampanie
Bowiem wody w kranie raczej było brak
Woda była za to w mleku na śniadanie
Co mu nadawało niezrównany smak
Obiad zjadłem w towarzystwie opozycji
Każdy mówił mi swobodnie to i sio
W niespełnionych wir wplątałem się ambicji
Które pociągały cały kraj na dno
Odwiedzając więc kościoły i cmentarze
Nie wzruszyłem się widokiem płowych flag
I na Pradze w ulubionym kiedyś barze
Setka czystej smakowała już nie tak
Zobaczyłem też, jak metro się buduje
Bohatersko drążąc miasto wszerz i wzdłuż
Nie ma co Warszawa wreszcie wstaje z ruin
I stolicy europejskość jest tuż tuż
Cały czas towarzyszyło mi trzech panów
Co sprawdzali w każdym miejscu każdy kąt
Przecież gdybym pod samochód wpadł nad ranem
Za prowokację wina spadłaby na rząd
Dawna miłość umilała wolne chwile
Mówiąc: "Gdybyś został, to cofniemy czas"
Lecz niestety, nie wiem czemu ni przez chwilę
Nie myślałem, żeby zacząć jeszcze raz
W telewizji, w radiu szły piosenki moje
I w pośpiechu wytłoczono kilka płyt
Wydawnictwa otwierały swe podwoje
O przeszłości ze mną nie rozmawiał nikt
Wreszcie, żeby już do końca wbić mnie w dumę
W jakimś klubie, gdzie wstąpiłem jako gość
Z tłumu ktoś do ręki wsunął mi instrument
I krzyknęli wszyscy, bym zaśpiewał coś
W nagłej ciszy myśląc, jaka by piosenka
Pasowała, żeby ten zakończyć pic
Zrozumiałem że już żadnej nie pamiętam
I że nie mam im do powiedzenia nic
Strach ogarnął mnie i wstyd gorącą parą
Wobec tych, co już nie wiedzą, co to tlen
I zbudziłem się w ogrodzie nad Izarą
W głębokiej uldze, że to był jedynie sen
1988
spojrzcie na 8. zwrotke, a potem na date...
sł. i muz. Jacek Kaczmarski
album "Suplement 2"
Pojechałem na wakacje do Warszawy
Przecież rzecznik rządu sam zaprosił mnie
"Pojedź, sprawdź, za tobą ruszy kto ciekawy" -
Powiedzieli mi koledzy z RWE
Wsiadłem w pociąg bez namysłu bez gitary
Bo gitara to jest broń - to każdy wie
Na granicach mnie celnicy nie sprawdzali
Już wiedzieli o mnie nawet w NRD
A w Warszawie już czekali na peronie
Przyjaciele, wielbiciele, członek władz.
Dawna miłość bukiet mi wcisnęła w dłonie
Szepcząc: "Dobrze cię zobaczyć jeszcze raz"
Opłacili pokój mi w hotelu Forum
Bym realia kraju skonfrontować mógł
Pokój z kolorowym był telewizorem
Oraz z barkiem, w którym trunków było w bród
Ręce myłem w wódce, za to twarz w szampanie
Bowiem wody w kranie raczej było brak
Woda była za to w mleku na śniadanie
Co mu nadawało niezrównany smak
Obiad zjadłem w towarzystwie opozycji
Każdy mówił mi swobodnie to i sio
W niespełnionych wir wplątałem się ambicji
Które pociągały cały kraj na dno
Odwiedzając więc kościoły i cmentarze
Nie wzruszyłem się widokiem płowych flag
I na Pradze w ulubionym kiedyś barze
Setka czystej smakowała już nie tak
Zobaczyłem też, jak metro się buduje
Bohatersko drążąc miasto wszerz i wzdłuż
Nie ma co Warszawa wreszcie wstaje z ruin
I stolicy europejskość jest tuż tuż
Cały czas towarzyszyło mi trzech panów
Co sprawdzali w każdym miejscu każdy kąt
Przecież gdybym pod samochód wpadł nad ranem
Za prowokację wina spadłaby na rząd
Dawna miłość umilała wolne chwile
Mówiąc: "Gdybyś został, to cofniemy czas"
Lecz niestety, nie wiem czemu ni przez chwilę
Nie myślałem, żeby zacząć jeszcze raz
W telewizji, w radiu szły piosenki moje
I w pośpiechu wytłoczono kilka płyt
Wydawnictwa otwierały swe podwoje
O przeszłości ze mną nie rozmawiał nikt
Wreszcie, żeby już do końca wbić mnie w dumę
W jakimś klubie, gdzie wstąpiłem jako gość
Z tłumu ktoś do ręki wsunął mi instrument
I krzyknęli wszyscy, bym zaśpiewał coś
W nagłej ciszy myśląc, jaka by piosenka
Pasowała, żeby ten zakończyć pic
Zrozumiałem że już żadnej nie pamiętam
I że nie mam im do powiedzenia nic
Strach ogarnął mnie i wstyd gorącą parą
Wobec tych, co już nie wiedzą, co to tlen
I zbudziłem się w ogrodzie nad Izarą
W głębokiej uldze, że to był jedynie sen
1988
spojrzcie na 8. zwrotke, a potem na date...
- fik
- Naczelne Chamidło
- Posty: 27424
- Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
- Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser
Bajka
Był Kraj, co wieki cierpień znał,
Pieśń pismem blizn pisaną śpiewał,
A ziemia żyzna mierzwą ciał
Rodziła myśli jako drzewa.
Aż powiał nad nią twardy wiatr
I posiał w glebę plon zatruty.
Wymarłym wielkim drzewom w ślad
Skarlałe rodzą się kikuty.
Kto chce - niech zowie borem - sad
Przyciętych drzewek na rozstaju.
Nie zmieni tym najprostszej z prawd:
Nie ma już - drodzy - tego kraju.
Jest tylko wiatr, bezwzględny wiatr,
Co nagle w środku nocy budzi
I, jak spod ziemi - puszcza w świat
Zupełnie odmienionych ludzi.
Był sobie kraj, był sobie kraj.
Jeden - do góry wzniósłszy dłoń
Ślepymi strzela Norwidami,
Lecz tak, by czasem Boże broń!
Nie trafić kogoś i nie zranić.
Wedeta robotniczych sag
Wkłada sukienkę w czarny deseń,
Choć przecież na rządowy raut
Zajeżdża białym mercedesem!
Inny bohater wielkich chwil
Klasyków w służbę władzy wdraża
I czci wallenrodyczny styl
Z dwuznaczną miną - na dwóch twarzach.
Purpurat gnie się zaś co sił
To przed mundurem, to przed Bogiem,
Choć już wśród wiernych zawisł był
Raz biskup, co rozmawiał - z wrogiem!
Był sobie kraj, był sobie kraj.
W tle pożądliwie brzęczy rój
Komentatorów i pisarzy,
Co myśl ostatnią zmienią w gnój,
Byle w tysiącach egzemplarzy.
Bo tak dziś przecież musi być!
Bo oni wiedzą, co się święci!
Bo trzeba chronić wątłą nić!
Prawdę przechowa się - w pamięci!
Ginie niewysłowiona myśl,
A pamięć ginie razem z ciałem.
O tym, coś widział - mów i pisz!
- Nic nie widziałem, zapomniałem.
Więc znowu kiedyś tłumy widm
Minione nam przypomną zdrady,
Znowu rozważnym - kurz, jak wstyd
Zakryje - puste - dno szuflady.
Byliśmy z nimi i wśród nich,
Lecz każdy się inaczej budzi.
To dla nas oprawiony sztych�
Nie ma już - drodzy - dawnych ludzi,
A dla nich - drodzy - nie ma nas.
Siedząc przy nawarzonym piwie
Też opowiedzą sobie baśń,
Żyć będą długo i szczęśliwie.
Był sobie kraj, był sobie kraj.
Jacek Kaczmarski
1983
Po tylu latach niezmiennie aktualne...
Był Kraj, co wieki cierpień znał,
Pieśń pismem blizn pisaną śpiewał,
A ziemia żyzna mierzwą ciał
Rodziła myśli jako drzewa.
Aż powiał nad nią twardy wiatr
I posiał w glebę plon zatruty.
Wymarłym wielkim drzewom w ślad
Skarlałe rodzą się kikuty.
Kto chce - niech zowie borem - sad
Przyciętych drzewek na rozstaju.
Nie zmieni tym najprostszej z prawd:
Nie ma już - drodzy - tego kraju.
Jest tylko wiatr, bezwzględny wiatr,
Co nagle w środku nocy budzi
I, jak spod ziemi - puszcza w świat
Zupełnie odmienionych ludzi.
Był sobie kraj, był sobie kraj.
Jeden - do góry wzniósłszy dłoń
Ślepymi strzela Norwidami,
Lecz tak, by czasem Boże broń!
Nie trafić kogoś i nie zranić.
Wedeta robotniczych sag
Wkłada sukienkę w czarny deseń,
Choć przecież na rządowy raut
Zajeżdża białym mercedesem!
Inny bohater wielkich chwil
Klasyków w służbę władzy wdraża
I czci wallenrodyczny styl
Z dwuznaczną miną - na dwóch twarzach.
Purpurat gnie się zaś co sił
To przed mundurem, to przed Bogiem,
Choć już wśród wiernych zawisł był
Raz biskup, co rozmawiał - z wrogiem!
Był sobie kraj, był sobie kraj.
W tle pożądliwie brzęczy rój
Komentatorów i pisarzy,
Co myśl ostatnią zmienią w gnój,
Byle w tysiącach egzemplarzy.
Bo tak dziś przecież musi być!
Bo oni wiedzą, co się święci!
Bo trzeba chronić wątłą nić!
Prawdę przechowa się - w pamięci!
Ginie niewysłowiona myśl,
A pamięć ginie razem z ciałem.
O tym, coś widział - mów i pisz!
- Nic nie widziałem, zapomniałem.
Więc znowu kiedyś tłumy widm
Minione nam przypomną zdrady,
Znowu rozważnym - kurz, jak wstyd
Zakryje - puste - dno szuflady.
Byliśmy z nimi i wśród nich,
Lecz każdy się inaczej budzi.
To dla nas oprawiony sztych�
Nie ma już - drodzy - dawnych ludzi,
A dla nich - drodzy - nie ma nas.
Siedząc przy nawarzonym piwie
Też opowiedzą sobie baśń,
Żyć będą długo i szczęśliwie.
Był sobie kraj, był sobie kraj.
Jacek Kaczmarski
1983
Po tylu latach niezmiennie aktualne...
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?
surely we are living in a dream?
- Paweł_K
- Taki ligowy Bełchatów
- Posty: 5307
- Rejestracja: 13 gru 2005, 23:12
- Lokalizacja: W-wa Gocławek (HQ)
- Kontakt:
Julian Tuwim "Do prostego człowieka"
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z pannami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
To tak apropos Iraku i Afganistanu....
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z pannami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"
To tak apropos Iraku i Afganistanu....
And if the band you're in starts playing different tunes
I'll see you on the dark side of the moon
Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...
I'll see you on the dark side of the moon
Richard Wright 1943-2008 - Shine on, you crazy diamond...