Ten list jest niejako potwierdzeniem tego, co zostało napisane w tym wątku:
GW pisze:LIST. Egoiści to nie tylko rowerzyści
Adam Torbus, pieszy, rowerzysta i kierowca, ostatnia aktualizacja 2006-09-14 23:39
Do zabrania głosu skłoniła mnie publikacja Jerzego Śleszyńskiego "Rowerzyści to egoiści" ("Gazeta" 7 września). Autor formułuje słuszny wniosek, że rowerzyści nie górują obyczajowo nad innymi użytkownikami dróg. W takim razie, dlaczego ruga akurat cyklistów? Nie chce chyba dostrzec, że problem drogowego chamstwa jest powszechny i odzwierciedla kryzys obyczajów w całym społeczeństwie.
Kali ukraść krowa to dobrze, Kalemu ukraść krowa to źle? Takie rozumowanie rodem z "Pustyni i puszczy" nazywa się właśnie egoizmem i krótkowzrocznością. Piesi narzekają na rowerzystów, rowerzyści na pieszych, zmotoryzowani na rowerzystów i odwrotnie. Ale przecież w każdej z tych grup spotkamy zarówno ludzi kulturalnych i życzliwych, jak też chamskich i niemądrych. Pamiętajmy o tym, zanim się do kogokolwiek uprzedzimy.
Żeby ugruntować w sobie dobre drogowe maniery, zalecam wszystkim odrobinę empatii. Najpierw wsiądźmy na dwa kółka. Jazda po ścieżce rowerowej w Warszawie to często koszmar nie wart zachodu. Jeśli nie zniechęci cię dziurawa i pofalowana nawierzchnia (która często nagle się kończy), to zablokują cię parkujące na ścieżce pojazdy lub przechadzający się leniwie piesi. Kiedyś zdarzyło mi się zwrócić uwagę panu, który szedł sobie z koleżanką całą szerokością ścieżki rowerowej i nie reagował na dzwonek. Innym razem samochód dostawczy zaparkował na ścieżce jako stragan z warzywami. Jego właściciel mój krytyczny komentarz zbył wyciągniętym środkowym palcem.
Teraz chodźmy na spacer chodnikiem. Zaraz na pewno śmignie koło nas z dużą prędkością jakiś cyklista-slalomista, w dodatku pełen pretensji, że ludzie idą zbyt wolno jak na jego tempo. Przypomnijmy: pieszy na chodniku ma pierwszeństwo, a rowerzysta, jeśli już wjeżdża na chodnik, to powinien im ustępować, jeśli jest duży ruch, ograniczyć prędkość, a w teorii ruchu drogowego - jechać szosą. Ale na to już nie ma tylu chętnych, bo tam pozycję silniejszego w dżungli przejmują gotowi na wszystko, nieznoszący rowerzystów kierowcy samochodów.
Wsiądźmy więc za kółko. Już po chwili zaczyna nas drażnić ślamazarny, jadący 20 km na godz. rower. Jakby nie mógł jechać chodnikiem! Akurat pcha się pod koła! Co za bezczelność, jedzie prawie środkiem pasa. E tam, jeszcze się zmieścimy, przejdziemy, wyprzedzimy go za wszelką cenę. Udało się. Tylko widzimy w lusterku jak ten pan na siodełku wymachuje pięścią w naszą stronę.
Wyjściem z tej spirali nienawiści jest konsekwentne karanie i edukowanie egoistów, którzy ostentacyjnie nie liczą się z innymi. Jakkolwiek mają na imię.
A ta sprawa przy okazji:
GW pisze:Metro kontra rowerzyści
Krzysztof Śmietana, ostatnia aktualizacja 2006-09-14 23:39
Nowe pułapki czyhają na cyklistów na ścieżkach rowerowych. Tym razem zastawiają je budowniczowie metra.
To, że życie rowerzysty w Warszawie jest trudne, wiadomo nie od dziś. Jednak urzędnicy i drogowcy wciąż zaskakują cyklistów i wymyślają nowe pułapki. Kilka dni temu okazało się, że rowerzystom jeżdżącym ul. Kasprowicza na Bielanach ścieżkę zwężono o połowę. Przeciął ją płot budowy tunelu metra. - Wydawałoby się, że metro i rower powinny współistnieć w przyjaznym sojuszu na rzecz sprawnej i dostępnej komunikacji. Nic z tego. Teraz rowerzyści nie mogą się tam minąć i część z nich musi zjeżdżać na trawnik - narzeka Marcin Jackowski ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze.
Rzecznik Metra Warszawskiego Grzegorz Żurawski rozkłada ręce: - Żeby zbudować tunele, niektórym musi być przez pewien czas gorzej.
Wczoraj wykonawca tuneli w końcu się jednak zreflektował. Okazało się, że można było nieco przesunąć płot, by rowerzyści mogli jeździć wygodnie.
Zdjęcie kolejnej niespodzianki-zawalidrogi przesłał nam pan Zbigniew Wawra. Natknął się na nią, jadąc ścieżką wzdłuż ul. Sobieskiego. Część drogi rowerowej zajmuje betonowy fundament billboardu. Po zmroku można na niego wpaść.
Niektórzy rowerzyści przypuszczają, że w trakcie niedawnego remontu ścieżki Zarząd Dróg Miejskich nieco ją poszerzył i zamiast ominąć billboard, dopuścił przejazd wprost na betonową zawalidrogę. - Nie wiem, czy rzeczywiście tak było. Teraz mogę tylko obiecać, że betonowy fundament zostanie pomalowany na żółty, jaskrawy kolor, tak żeby był widoczny - usłyszeliśmy od rzeczniczki ZDM Urszuli Nelken.
Przykładów pułapek rowerowych jest o wiele więcej, np. betonowe kosze ustawione na ścieżkach, kiepskie oznakowanie, wykopki bez wytyczenia choćby prowizorycznych objazdów. Czy widział to Stanisław Plewako mianowany właśnie przez Kazimierza Marcinkiewicza pełnomocnikiem ds. ścieżek rowerowych? - Oczywiście. Trzeba zmienić podejście urzędników do rowerzystów. Dotychczas nie traktowali ich jako poważnych partnerów - odpowiada. Obiecuje, że o blokowaniu ścieżki na ul. Kasprowicza porozmawia wkrótce z prezesem Metra. Przyznaje jednak, że nie wie jeszcze, jak dużo spraw uda mu się załatwić, bo tylko on zajmuje się w ratuszu rowerami.
[ Dodano: 2006-09-16, 00:02 ]
I jeszcze jedna sieczka przedwyborcza:
ŻW pisze:Obiecuję kontrapasy i asfalt zamiast kostki
Ostatnia aktualizacja: 2006-09-15
Ze Stanisławem Plewako, pełnomocnikiem Ratusza ds. rozwoju transportu rowerowego, rozmawia Katarzyna Jaroszyńska
Jeździ Pan na rowerze?
Tak, ale głównie rekreacyjnie.
I co Pan sądzi o warszawskich ścieżkach rowerowych?
Nie są najgorsze. Na przykład w Bydgoszczy, która jest sporym miastem, jest tylko 10 km ścieżek rowerowych, a w Warszawie 200. Do 2020 r. będziemy mieć jeszcze 700 nowych kilometrów. Oczywiście teraz nie wszystko jest idealnie. Jeżdżenie po fazowanej kostce nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Zdarza się też, że trasy ścieżek są źle zaprojektowane, bo ktoś gdzieś postawił budynek i ścieżka musi kilka razy zakręcać. Takich inwestycji na pewno będę pilnował.
Czym ścieżki, które zostaną wybudowane za Pana kadencji, będą się różnić od tych już istniejących?
Będą robione z asfaltu lub podobnych do niego materiałów. Chcę zrezygnować z kostki Bauma, na którą tak narzekają rowerzyści. Oczywiście nie wszędzie. Nie wyobrażam sobie na przykład asfaltu na Starym Mieście. Zresztą wszystko będzie opiniowała rada, która zostanie powołana. W jej skład wejdą urzędnicy oraz rowerzyści.
No właśnie, rowerzyści postulują wprowadzenie na jezdniach kontrapasów dla rowerów oraz możliwość jazdy na rowerze pasem dla autobusów, jeśli wzdłuż danej ulicy nie ma ścieżki.
Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, to jestem jak najbardziej za. Nie wiadomo jednak, czy jest to zgodne z prawem. Zdaniem inżyniera ruchu, w grę wchodzi tu kolizja przepisów. Jeśli tak jest, trzeba je zmienić. Drugą kwestię trzeba jeszcze przedyskutować z pięcioma przedsiębiorstwami autobusowymi w stolicy. Ale da się to zrobić.