Grodzenie miasta

Moderatorzy: Poc Vocem, Dantte

Awatar użytkownika
Os0
Posty: 1644
Rejestracja: 01 sie 2011, 18:11
Lokalizacja: Nowodwory

Post autor: Os0 » 06 kwie 2015, 14:28

To masz chyba krótką pamięć, danin w PRL też było bez liku. System się przepoczwarzył, myślenie pozostało podobne.
:mewa: 2 17 186 211 233 509 516 518 N01 N03 N13

Jacek Z.
Posty: 1873
Rejestracja: 05 sie 2012, 22:14

Post autor: Jacek Z. » 07 kwie 2015, 22:55

Os0 pisze:To masz chyba krótką pamięć, danin w PRL też było bez liku.
Nie wiem czemu się tak czepiłeś akurat tych podatków. Przecież podatki z płotami bezpośrednio nic wspólnego nie mają, a w moim wcześniejszym opisywałem raczej ogólny obraz. W przypadku krytyki prosiłbym raczej o rzeczowe argumenty, a nie jakieś agresywne jednozdaniówki :wink:

Awatar użytkownika
Os0
Posty: 1644
Rejestracja: 01 sie 2011, 18:11
Lokalizacja: Nowodwory

Post autor: Os0 » 09 kwie 2015, 16:42

Chciałem tylko zwrócić uwagę, że źle połączyłeś pojęcia w swojej wypowiedzi. Tyle, że to nie temat na te rozmowy, EOT.
:mewa: 2 17 186 211 233 509 516 518 N01 N03 N13

Aligator
Posty: 927
Rejestracja: 17 wrz 2008, 9:34
Lokalizacja: Warsaw/Higashikurume

Post autor: Aligator » 19 kwie 2015, 1:06

Tak wracając do wątku:
Grodzenie miasta to domena miast z Ameryki Południowej. Ciekawe czy niektórzy uważają to za równie dobre i warte promowania wzorce, co metrobusy z Kurytyby... Bo w istocie są warte tyle samo :P Patologia i nie ma co się nad tym rozwodzić*.
Ameryki nie odkryję pisząc to co napiszę, ale grodzenie wynika z naturalnego dążenia ludzi do oddzielania się od elementu niepożądanego i występuje wszędzie. Nie róbmy z Europy zachodniej czy ogólnie pańśtw rozwiniętych "socjal paradise'u", tam też ludzie z midleclass oddzielają się płotami od biednych.
A buduje się płoty wokół osiedli mieszkaniowych, bo "niepoprawnym politycznie", byłoby ogrodzenie dzielnic biedy - tyle filmów się teraz robi z gettem w tle.
Na zachodzie Europy zjawisko jest mniej widoczne, ale nie wynika z przesłanek humanistycznych czy społeczno-świadomościowych, tylko z faktu, że było tam na tyle dużo gotówki, by biedotę trzymać we względnym zadowoleniu za pomocą dotacji i zapomóg.
Poczekajcie jeszcze z dekadę, zobaczycie, że tam płoty też zaczną rosnąć - gotówka zrabowana na polityce kolonialnej się już skończyła, a raz rozpieszczoną tłuszczę można albo karmić, albo sterroryzować karabinami.
Dokładnie, Warszawa to nie wieś, żeby wszystko musiało być zagrodzone, bo inaczej by sąsiad traktor i wszystkie świniaki ukradł.
Żebyś się kiedyś nie zdziwił :twisted:
To patologia, która urosła już do takich rozmiarów, że jeśli nawet nie chcesz mieszkać za płotem, to nie masz większego wyboru, bo deweloperzy w większości budują już tylko tak. A płot to tylko złudne poczucie bezpieczeństwa.
Każdy kij ma dwa końce.
Powiem szczerze, że w oparciu o doświadczenie empiryczne, z dwóch patologii, wolę zamknięte osiedle w centrum miasta, niż smród uryny przy wejściu do klatki schodowej, psie kupy i deptak na klombie, bezdomnych buszujących w altance śmietnikowej i piwnicach (wyłamywali drzwi) i oddających kał gdzie popadnie (szczytem było, gdy nietrzeźwy bezdomny - jeszcze przed zamknięciem osiedla - zadekował się przy kaloryferze na klatce schodowej, oddał kał bez zdejmowania ubrania i poszedł spać we własnych nieczystościach - wspomnienie smrodu, bezcenne).
Chyba najlepszym przykładem konsekwencji "osiedla otwartego", jest to, co się dzieje w okolicy Nowego Światu, za empikiem - chadzam tam co jakiś czas do jednego z klubów, uryną śmierdzi na całym podwórzu tak, że człowiek rzuciłby pawia, a przez ciemne uliczki idziesz z latarką telefonu, bo grom wie w co wejdziesz). Naprawdę jestem ciekaw, jak tam ludzie mogą żyć.
Trzeba było iść na około, i oczywiście dzięki temu moja siostra się spóźniła, gdyż midylklas sobie uznała że żaden plebs nie będzie się wokół ich mieszkań kręcił
Sprostujmy jedno, Twoja siostra spóźniła się przez "zamkniętą ulicę", czy przez to, że poszła umówiona na spotkanie w nieznane miejsce, nie uwzględniając możliwych problemów komunikacyjnych? Jeśli poszliście na zasadzie, "powinniśmy się wyrobić", to sorry, takie życie.
Ps. Na miejscu "midylklas", też nie życzyłbym sobie, by obcy łazili mi po osiedlu.
Płot i strażnik ochroni przed klientami z pobliskiego sklepu monopolowego i bezdomnymi na klatkach, ale nie przed sąsiadem-debilem np. montującym meblościankę na korytarzu w niedzielny ranek(przed nim zasadniczo powinna chronić wysoka cena, ale teraz poziom bogactwa i kultury często nie idą w parze).
Bo właśnie przed takimi rzeczami ma ten płot chronić - frustratami rysującymi samochody, menelami oddającymi mocz gdziebądź itp.
Natomiast przed frustracją sąsiadem "montującym meblościankę", chroni zakup swojego "M" w otoczeniu ludzi o podobnym cenzusie majątkowym.
Jak na to nie patrzeć, można prawnie zakazać podziału klasowego, ale żadne prawo tego podziału nie wyeliminuje.
Pytanie jeszcze co rozumiemy przez "midleclass", bo dla mnie to ludzie o zarobkach zaczynających się od 10-15k pln netto - rodzina midleclass od 20k netto.
Wiem, że na polskie warunki brzmi to abstrakcyjnie, ale tak to widzę - przy tej kwocie rodzina ma zapewniony stabilny byt, brak kredytu mieszkaniowego nad głową i możliwość spokojnego odchowania na przyzwoitym poziomie 3 dzieci.
"Spóźniony pociąg przyspieszony relacji xyz, przyjedzie z opóźnieniem ok. 25 minut. Opóźnienie może ulec powiększe... zmianie"

Awatar użytkownika
person
(geograf)
Posty: 8461
Rejestracja: 15 gru 2005, 2:45
Lokalizacja: z szafy

Post autor: person » 19 lis 2015, 8:13

Odświeżam temat, bo przed moje oczy wpadł artykuł z Trójmiasta:
Trójmiasto.pl pisze:W ostatnich latach w całej Polsce zapanowała moda na stawianie płotów. Za najtańszymi prefabrykowanymi konstrukcjami skrywane są wielkie osiedla, choć jednocześnie na ich teren wejdzie każdy złodziej, np. podając się za dostarczyciela pizzy. Mimo systemów bezpieczeństwa, praktycznie na każdym nowym osiedlu zdarzają się kradzieże - wystarczy poczytać fora internetowe mieszkańców.

Ale to, co niektórzy czasami nadal utożsamiają z prestiżem, prawie zawsze jest uciążliwością dla okolicznych mieszkańców. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów agresywnej polityki grodzenia jest osiedle Trzy Żagle na granicy Zaspy i Przymorza.

Deweloper kupił teren pośrodku otwartego osiedla, po czym zagrodził z każdej strony przejście płotem.

Dla swoich mieszkańców wykonał furtki, ale inni muszą nadrabiać drogi labiryntami wokół płotów. Znamienne jest, że niedawno niewielki fragment płotu został zdemontowany i skrócił nieco drogę m.in. do lokali usługowych w parterze jednego z "Żagli".
(patrz mapka załączona do artykułu - warto!)
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Plo ... 4.html#tri
W artykule wspomina się o trudności w ew. egzekwowaniu zapisów prawa miejscowego dot. zakazu grodzenia.
Przypomniał mi się jeden, pozytywny przykład z Żoliborza: deweloper stawiając nowe bloki na tyłach WIMLu zaczął stawiać wysokie, metalowe ogrodzenie. Okoliczni mieszkańcy (zwłaszcza z tej "nowej" części dzielnicy") na tyle skutecznie rozkręcili temat, że deweloper zdemontował już postawiony płot i zastąpił go dużo niższym (dosyć estetycznym, trzeba przyznać) murkiem. Sukces?

BJ
(BJ.2052)
Posty: 7395
Rejestracja: 26 maja 2008, 13:55
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: BJ » 19 lis 2015, 17:43

Z kradzieżami potwierdzam.
Mieszkam niestety na grodzonym, nowym i w ogóle przez to nie bardziej prestiżowym osiedlu i jakaś 1/5 domów już została okradziona.

Dziewczyna na Skoroszach mieszka. Też pełen "prestiż", czyli w chuj płotów, domofonów i zero miejsc do parkowania dla gości (dzięki czemu pewien trawnik przestaje być trawnikiem, ale ja z drugiej strony nie dziwię się ludziom skoro dla kilku wielkich bloków z dużą ilością usług na parterach przewidziano jakieś 20 miejsc dla gości i klientów tych usług) - po miesiącu zarzucono zostawianie rowerów na klatce.

Awatar użytkownika
Poc Vocem
(volviak)
Posty: 3612
Rejestracja: 01 mar 2008, 13:15
Lokalizacja: al. Rzepy pospolitej

Post autor: Poc Vocem » 19 lis 2015, 17:56

Ja nie mieszkam na grodzonym osiedlu, ale z ochroną i kamerami. Rower stał na klatce całą wiosnę i jesień i jakoś nikt go nie zniszczył. Za to w ciągu pięciu lat mojego mieszkania na tym miejscu zdarzyła się kradzież Yarisa. Na szczęście dzięki monitoringowi samochód udało się odnaleźć, o czym w iście propagandowym stylu poinformowała spółdzielnia.

To tylko pokazuje, że płoty nie są żadnym rozwiązaniem, a i kamery i ochrona są "nieszczelne". Niemniej dzięki tym kamerom i ochronie nikt staruszek na chodniku w biały dzień nie napada jak to miało miejsce za mojego mieszkania na Górnym Mokotowie.
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears

ODPOWIEDZ