Ścieżki i pasy rowerowe
Moderator: Wiliam
Bardzo fajnie z tymi rowerami, ale naprawdę trzeba pamiętać, że inwestycja w rowery nie zmniejsza ani o jotę zapotrzebowania na transport zmechanizowany (auta+autobusy+szyna) w zimie. A ponieważ nie da się przerabiać ddr na buspas dwa razy w roku, i tak wszystkie drogi/ulice muszą być budowane z przepustowością dla aut/autobusów taką, jakby rowerów nie było w ogóle.
Więc argumentacja - "możemy zabrać pas samochodom, bo rowerami tym samym pasem przejedzie 4 razy więcej osób" jest z gruntu fałszywa. W zimie ddr stoi nieużywana, a ludzi przewieźć trzeba.
Zresztą i w lecie rachuba szwankuje - ulic, gdzie jedzie samochód za samochodem (co 24m, jak piszesz, lub gęściej) jest pełno. Ulic, gdzie cały czas jedzie rower za rowerem co 4 metry, nie ma. No może się do tego wyniku zaczyna zbliżać Banacha przez 2-3 godziny dziennie i 4 miesiące w roku. Ale też brakuje.
(Zresztą podobnie oszukane jest przeliczanie aut na buspasy - autobusy na żadnym buspasie nie wypełniają go ściśle jeden za drugim.)
Więc argumentacja - "możemy zabrać pas samochodom, bo rowerami tym samym pasem przejedzie 4 razy więcej osób" jest z gruntu fałszywa. W zimie ddr stoi nieużywana, a ludzi przewieźć trzeba.
Zresztą i w lecie rachuba szwankuje - ulic, gdzie jedzie samochód za samochodem (co 24m, jak piszesz, lub gęściej) jest pełno. Ulic, gdzie cały czas jedzie rower za rowerem co 4 metry, nie ma. No może się do tego wyniku zaczyna zbliżać Banacha przez 2-3 godziny dziennie i 4 miesiące w roku. Ale też brakuje.
(Zresztą podobnie oszukane jest przeliczanie aut na buspasy - autobusy na żadnym buspasie nie wypełniają go ściśle jeden za drugim.)
Nawet się nie staram. Odniosłem się tylko do bzdurnego argumentu jakoby jeden samochód zajmował miejsce 5 rowerów. Na parkingu może tak, ale na pewno nie w ruchu.KwZ pisze:Nie cns80, nie wyczarujesz, żeby samochody pochłaniały mniej miejsca niż cokolwiek innego
Straszysz jak Tusk Kaczyńskim Na to i tak nie ma szans więc po co takie bajki ? Ziemia w Warszawie jest zbyt cenna pod zabudowę żeby ją ktoś przeznaczył na parkingi. Houston fajnie straszy ze zdjęcia ale to zupełnie inne miasto. 3 razy większe od Warszawy i do tego przeważa zabudowa jedno i dwu kondygnacyjna, a dostanie się z obrzeży do centrum komunikacją miejską jest delikatnie mówiąc niewygodne. Nawet Midtown czy East Downtown jest nisko zabudowane, a ludzi tyle samo co u nas. I oni mogą sobie na takie coś pozwolić. Podobnie masz w Las Vegas tylko to dużo mniejsze miasto.KwZ pisze:Miej w pamięci zdjęcie Houston - nie stać nas na coś takiego.
My nawet nie mamy takich ulic żeby to nam groziło.
Może. Ale poza dwujezdniowymi powinien jeździć po ulicach. Ścieżka na Marszałkowskiej - OK, ale ścieżka na np. Dąbrowskiego to już by był czysty idiotyzm. Nie da się zbudować ścieżki na Jerozolimskich i w związku z tym zrobimy ścieżkę na Nowogrodzkiej - OK, ale już dublowanie Łukowskiej z ostrobramską nie jest OK.KwZ pisze:Oczywiście, że Warszawa jest większa niż Kopenhaga, tylko czy z tego musi wynikać, że nikt nie może jeździć rowerem??
Ja wiem że rowerzysta to nie chroniony uczestnik ruchu, ale jakoś nie widzę takiej ochrony względem motocyklistów. Może czas nauczyć rowerzystów zasad korzystania z jezdni ?
A jaka jest oferta dla Wawra jeśli komunikacja kuleje, a miejsce na drogach zabierają DDR ? Z tym miejscem w Wawrze to bym nie przesadzał. Spróbuj popołudniu zaparkować przy którymś bloku lub przy segmentach Ale rozumiem o co Ci chodzi.KwZ pisze:Nie musi być to Wawer o gęstości zaludnienia wsi i nie mający problemu z wyczerpującym się miejscem.
Właśnie. Budujemy dość kosztowne i dość uciążliwe rozwiązanie sezonowe dla mniejszości.MichalJ pisze:Więc argumentacja - "możemy zabrać pas samochodom, bo rowerami tym samym pasem przejedzie 4 razy więcej osób" jest z gruntu fałszywa. W zimie ddr stoi nieużywana, a ludzi przewieźć trzeba.
No ale przecież całe to moje poprzednie wyliczenie przedstawiłem tylko po to, aby obalić bzdurny pomysł, jakoby rower zajmował więcej miejsca niż samochód.cns80 pisze:Nawet się nie staram. Odniosłem się tylko do bzdurnego argumentu jakoby jeden samochód zajmował miejsce 5 rowerów. Na parkingu może tak, ale na pewno nie w ruchu.KwZ pisze:Nie cns80, nie wyczarujesz, żeby samochody pochłaniały mniej miejsca niż cokolwiek innego
Jestem zwolennikiem rozsądku i nie będę udowadniał, że każda ścieżka rowerowa musi mieć sens. Lecz narrację, że rower jest drogi (w porównaniu do? samochodów?!) i dla nielicznych będę zwalczał, bo tak jest przez takie postrzeganie. Podbnież obecność drogi dwujezdniowej przy ścieżce jest wg mnie niesłusznym założeniem. Przykładowo pas rowerowy na (jednojezdniowej) Polnej miałby więcej sensu niż prowadzenie ddr przez przystanek Politechnika.
Aha, i co do potrzeby prysznica - mam już trzecią pracę i brak problemu z dojazdem rowerem, więc to też jest bardzo indywidualne.
Czy pełzający zamach stanu zostanie odkręcony?
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
Sądy są na polityków - a nie dla polityków!
Ale ja nigdzie tak nie twierdziłem. Twierdzę tylko że zdolność przewozowa roweru na danym odcinku w jednostce czasu jest zdecydowanie gorsza niż samochodu. Co także nie oznacza z automatu że samochody mają jeździć wszędzie.KwZ pisze:No ale przecież całe to moje poprzednie wyliczenie przedstawiłem tylko po to, aby obalić bzdurny pomysł, jakoby rower zajmował więcej miejsca niż samochód.
Z rzeczywistością się nie walczy bo prowadzi to do schorzeńKwZ pisze:Lecz narrację, że rower jest drogi (w porównaniu do? samochodów?!) i dla nielicznych będę zwalczał, bo tak jest przez takie postrzeganie.
Ale nie mówię nie. Po prostu dwujezdniowa moim zdaniem wymusza zastosowanie DDR, ale nie koniecznie tuż przy niej, bo może być na pobliskiej równoległej. Jeśli jest odpowiednio szeroko i nie ma parkowania skośnego czy prostopadłego to może być pas rowerowy, ale jak jest wąsko i z parkowaniem kłopot to albo oddzielny DDR tak żeby nie przeszkadzał pieszym, albo nic i niech sobie rowerzyści jadą po jezdni.KwZ pisze:Podbnież obecność drogi dwujezdniowej przy ścieżce jest wg mnie niesłusznym założeniem. Przykładowo pas rowerowy na (jednojezdniowej) Polnej miałby więcej sensu niż prowadzenie ddr przez przystanek Politechnika.
Może to zależy od charakteru pracy ? Poprzednio pracowałem w serwisie samochodowym i prysznic był. Jeździłem na rowerze ale to było zbyt blisko (2 km) żebym musiał z niego korzystać. Wcześniej pracowałem w hurtowni zabawek i w dwóch firmach budowlanych (jako kierowca) i tam pryszniców nie było.KwZ pisze:Aha, i co do potrzeby prysznica - mam już trzecią pracę i brak problemu z dojazdem rowerem, więc to też jest bardzo indywidualne.
Żeby nie słowo "sezonowe" to bym pomyślał o wszystkich warszawskich przeskalowanych węzłach z 10 poziomami estakad.cns80 pisze:Właśnie. Budujemy dość kosztowne i dość uciążliwe rozwiązanie sezonowe dla mniejszości.
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.
Ok rozumiem. W dawnych czasach kiedy parkowały w miejscu DDR samochody, pieszy był tam bezpieczny, czuł się swobodnie. Teraz jest DDR i same problemy.Szeregowy_Równoległy pisze:Zwróć uwagę na proporcje szerokości czerwonego, to dla rowerzystów i szarego, to chodnik dla pieszych. Zwężono chodnik, zrobiono DDR, twoim zdaniem pieszy nie stracił. Za chwilę stwierdzisz, że pieszy zyskuje mogąc obcować z rowerzystami jadącymi obok, że to pieszego ubogaca.
Dodano po 14 minutach 11 sekundach:
Ruch rowerowy jest zupełnie odrębny od pojęcia "ruchu w szczycie". Odnosiłem się do tego, że modernizacja Prostej, ulicy na której ruch (szczególnie pieszy) poza godzinami pracy biurowców jest znikomy, taki układ jaki zrobiono nie wpływa na brak komfortu żadnej z grup. Rower nie koliduje z ruchem samochodu, komunikacji miejskiej ani ruchem pieszego.cns80 pisze:Wsiąść do środka z rowerem A jednak zaryzykuję tezę że większość przemieszczającego się społeczeństwa interesuje ruch w szczycie. Licznej grupie kierowców odebrano coś w imię wygody nielicznych pedalarzy, ale przecież "NIKT NIC NIE TRACI" jak twierdzicie
Co do zabierania konstytucyjnego prawa do zostawienia najukochańszego członka rodziny na każdym możliwym wygonie w mieście to masz rację, zamiast zastawianych chodników, rozjechanych trawników, wolę inwestycję np. z budżetu obywatelskiego budowy DDR.
Dodano po 6 minutach 2 sekundach:
No widzisz, czyli ruch rowerowy jest "zły" (np pasy na Tamce) bo Pan z pracy do pracy, komunikacja wolna, bo można zbudować 5 pasmowe trasy dla mojego autka (zamiast wydawać zbędną kasę na pedalarzy), abym miał łatwiej i szybciej.cns80 pisze:Niestety nie stać mnie na tracenie dodatkowych 110-120 min dziennie, bo pracuję na dwa etaty i mi doby nie starcza więc do komunikacji mnie siłą nie zaciągną.
Dodano po 4 minutach 19 sekundach:
Tak rowerzysta to z zasady bezrobotny, żyjący z zasiłków, wszyscy na nich robią, a jeszcze fundują DDR. Oni nie pracują, podatków nie płacą, zapewnie też żaden z nich działalności nie prowadzi, a sklepy rowerowe prowadzą fascynaci motoryzacji, tylko gdzieś zgubili towar samochodowycns80 pisze:Ja bym nie zakazywał, ale także nie pompował pieniędzy w fanaberię garstki ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić w ruchu więc chcieliby przywilejów.klemenko pisze:Odnoszę wrażenie, że niektórzy zakazaliby w ogóle jazdy rowerem.
PIT i wkład w PKB. I pół Mostu gen. Berlinga z budżetu centralnego. I dość pokaźny CIT.klemenko pisze:A co ma z pieszych?
Jakoś tak się składa że rowerzysta to intruz zarówno na jezdni jak i na chodniku. Ale przecież na tą opinię rowerzyści sobie sami zapracowali
Dodano po 33 minutach 1 sekundzie:
Masz niestety idiotyczne myślenie o rowerzystach. Po pierwsze rowerzystą może być każdy, nawet Ty, o czym sam pisałeś (też jesteś tym chamem o których pisałeś w kontekście przygód w Al. KEN? no skoro szufladkujemy...). Po drugie, 15 czy 100 km do pracy to jest wybór poszczególnej osoby, czym i jak chce się przemieszczać. Ja mam 18 km do roboty i rowerem jadę szybciej niż KM, brak przesiadek itd. Rowerzysta, co może być dla Ciebie niezrozumiałe, ale przeglądają prognozy pogody (tak jest coś takiego) i sami wybierają, czy jest sens jechać rowerem, czy może innym środkiem transportu. Większość rowerzystów (ja też ) posiadam prawo jazdy, też musiałem je zdawać, no wiadomo, Ty jesteś zawodowcem, musiałeś się bardziej wykazać, współczuję, tak się zmęczyłeś przygotowaniem do egzaminu, że straciłeś kontakt z rzeczywistością I trudno wymagać, aby np. 12 latek, czy 70 latek bez prawa jazdy (a lubiący rowery) śmigali po ulicy skoro jeden się boi (chce pożyć dłużej niż 12 lat) a drugi nie ma siły (typowa rekreacja, jakikolwiek ruch na starość). Niestety obaj są traktowani tak samo (napęd siłą mięśni) i won na ulicę. Dlatego, dbając o każdego z nich, miasto buduje "autostrady rowerowe". Ale najważniejsze: pojęcie rowerzysta, to nie jest osoba, która musi 365 dni w roku przez 24 h jeździć, spać, czy choćby patrzeć na swój rower Masz tak ze swoimi tramwajami?Szeregowy_Równoległy pisze:Ciężko mi sobie również wyobrazić kogoś, kto ciśnie rowerem przez 15 kilometrów, potem spędza dzień w pracy, jakiejkolwiek, i jeszcze wraca do domu. również 15 kilometrów, z postojem przy sklepie. Mam nieodparte wrażenie, że rowerzysta by zwyczajnie capił. Albo musiał wozić garnitur w torbie, tym rowerem, a poza tym mieć nadzieję, że akurat nie zacznie padać. Albo uznamy, że rowerem w podróżach codziennych może posługiwać się ktoś, kto w pracy może cechować się nienachalną higieną, nie musi być ubrany w określony sposób i najlepiej mieszka blisko. Ale wtedy wrócimy do tego, że rowerzyści, ci niekoniecznie rekreacyjni, to, mniejszość, a to podważy sens budowy autostrad rowerowych w celach innych niż rekreacyjne.
Dodano po 5 minutach 1 sekundzie:
CNS jeździ z pracy do pracy, więc poci się więcej niż ten biedny rowerzysta. Tylko rowerzysta capi ale on ma choinkę zapachową i jest cały czas świeżyWiliam pisze:A w ogóle to to jest jakiś mit o spoconym rowerzyście. Wiadomo, przy 30 stopniach to człowiek się poci już z samego istnienia, ale tak to żeby się spocić i to tak jak mówicie by śmierdzieć, to trzeba cisnąć niemalże sportowo. Naprawdę jazda holendrem ok 20 km/h nie powoduje eksplozji gruczołów potowych (a przynajmniej nie większą niż zwykłe dojście na przystanek).
Dodano po 7 minutach 1 sekundzie:
Km DDR to ok. 100-120 tys zł. Wołoska ok. 82 mln zł. Brr, gdyby nie DDR i tramwaje to byśmy się w milionie zmieścilicns80 pisze:Właśnie. Budujemy dość kosztowne i dość uciążliwe rozwiązanie sezonowe dla mniejszości.
Dodano po 18 minutach 18 sekundach:
Proszę o obliczenia, udowadniające, że korki na Tamce są większe niż przed budową metra. Przypominam, że Świętokrzyska na odcinku od Marszałkowskiej i sama Tamka miała po dwa pasy. O ile zwiększyła się liczba samochodów stojących w korku? A KM naziemnego wg całego forum być nie powinnoSebastian pisze:korki są dużo większe. I stoi w nich solidarnie z kierowcami także KM. Natomiast ciąg Tamka-Świętokrzyska to bardziej demonstrowanie anty samochodowej siły przez miasto bo o wygodzie dla rowerzystów trudno tu mówić skoro większość z nich woli chodnik...
Ja sobie chwalę cały ciąg od Kasprzaka po Jagiellońską.
-
- Posty: 4218
- Rejestracja: 08 sie 2011, 23:20
- Lokalizacja: Stary Mokotów
- Kontakt:
Zasadniczo rower jest od jeżdżenia nim, a nie wożenia go autobusem, tramwajem, czy innym środkiem lokomocji.cns80 pisze:Wsiąść do środka z roweremArturS pisze:Tak rozumiem, że ktoś się może wkurzać, że jadąc 30 km/h blokuję 191 np. na Ryżowej. Droga wąska, DDR brak, to co mam zrobić?
Tak z ciekawości, tworzą się przez to jakieś zatory na jezdni? Czy po prostu kierowcy muszą zachować szczególną ostrożność, którą i tak powinni zachowywać w terenie zabudowanym?cns80 pisze:Licznej grupie kierowców odebrano coś w imię wygody nielicznych pedalarzy, ale przecież "NIKT NIC NIE TRACI" jak twierdzicieArturS pisze:Albo, że na Anielewicza, zamiast ulicy zastawionej samochodami, zrobiono DDR, w tym przypadku pieszy ma tyle samo miejsca ile miał poprzednio. Zresztą widać komfort pieszego po drugiej stronie ulicy, parkowanie prawie w wejściu do sklepu, ale to "pedalarz" jest głównym powodem Twojej frustracji.
cns80 pisze:Mniej więcej.KwZ pisze:Sami wymusili pierwszeństwo i zginęli spadając z samochodu.
Od jakiegoś czasu jeżdżę rowerem wyłącznie po jezdni. Najfajniej jest, jak na wąskiej uliczce kierowca musi mnie wyprzedzić łamiąc przy tym wszelkie zasady kodeksu (wyprzedzanie na podwójnej ciągłej, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych), najśmieszniejsze jest to że za 100 metrów są światła, gdzie i tak będzie musiał poczekać na zielone. Równie fajnie jest, jak na przystankach na Obozowej czy Starym Mieście zatrzymuję się przed linią zatrzymania przed przystankiem, bo tramwaj; a kierowcy trąbią. Wracając do meritum - myślę że licytowanie się, która grupa łamie więcej przepisów jest bezcelowe. Zawsze trafią się jacyś rowerzyści którzy będą jeździli w sposób niedbały, bo oni mogą, albo kierowcy którzy którzy jeżdżą nieprzepisowo, bo oni szybko, ale bezpiecznie.cns80 pisze:Może czas nauczyć rowerzystów zasad korzystania z jezdni ?
No i już będziesz miał jechane przez Szeregowego, bo nikt nie podjeżdza na Tamce w górę, tylko wszyscy, absolutnie wszyscy jadą KMAutobus Czerwon pisze: Zasadniczo rower jest od jeżdżenia nim, a nie wożenia go autobusem, tramwajem, czy innym środkiem lokomocji.
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Zaparkowane samochody nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia dla pieszego. Rowerzysta cisnący w odległości mniejszej niż metr już tak. To trochę tak, jak gdybyś tłumaczył, że nie ma po co budować chodników, bo pieszy może iść poboczem i powinno mu z tym być OK. Otóż: nie.ArturS pisze:Ok rozumiem. W dawnych czasach kiedy parkowały w miejscu DDR samochody, pieszy był tam bezpieczny, czuł się swobodnie. Teraz jest DDR i same problemy.Szeregowy_Równoległy pisze:Zwróć uwagę na proporcje szerokości czerwonego, to dla rowerzystów i szarego, to chodnik dla pieszych. Zwężono chodnik, zrobiono DDR, twoim zdaniem pieszy nie stracił. Za chwilę stwierdzisz, że pieszy zyskuje mogąc obcować z rowerzystami jadącymi obok, że to pieszego ubogaca.
W moim odczuciu ruch rowerowy nie jest zły, dopóki będąc, cholera jasna, mniejszością, przez 1/5 roku praktycznie niewystępującą, nie zawłaszcza przestrzeni, która większości przydałaby się bardziej. A dokładnie to zrobiono na Tamce. 105 jeździ na minusie? Tak, bo tam jest, k**wa, jeden pas, a były dwa, więc wszystko tam jeździ wolniej i korki występują częściej, niż występowały przed zwężeniem. Ale rowerzyści w dół jeżdżą weseli. Do góry nie, bo do góry w ogóle nie jeżdżą. Ładują się z rowerami do autobusu.ArturS pisze:No widzisz, czyli ruch rowerowy jest "zły" (np pasy na Tamce) bo Pan z pracy do pracy, komunikacja wolna, bo można zbudować 5 pasmowe trasy dla mojego autka (zamiast wydawać zbędną kasę na pedalarzy), abym miał łatwiej i szybciej.
Nie, rowerzyści, przynajmniej bardzo rzucający się w oczy ich odsetek, to ci, co domagają się DDR wszędzie, a w sezonie, jak nie jest za zimno, terroryzują miasto organizując masy krytyczne tak, żeby jeszcze bardziej wszystkim usrać życie. Logiczne, przecież jak ja nie będę mógł z roboty wrócić do domu, to na pewno więcej DDR powstanie. Bo to ja o tym decyduję, więc we mnie powinien być wymierzony protest. To ci, którzy jadą (dziś widziałem, kurier!) Okopową po jezdni, bo DDR ich z nieznanych przyczyn boli (wcześnie było, jeszcze śnieg nie spadł), którzy stwarzają faktyczne zagrożenie dla pieszych jeżdżąc chodnikami i stwarzają zagrożenie dla samochodów nie respektując zasad zdrowego rozsądku ani przepisów. I naprawdę guzik mnie obchodzi jak głąb, którego usiłuję nie zabić, zarabia na życie. Obchodzi mnie to, że głąb widział kodeks drogowy w księgarni i na tym styczność z tą księgą się skończyła, natomiast uważa, że mu wszystko wolno i domaga się respektowania swoich, niejednokrotnie wyimaginowanych, praw przez wszystkich.ArturS pisze:Tak rowerzysta to z zasady bezrobotny, żyjący z zasiłków, wszyscy na nich robią, a jeszcze fundują DDR. Oni nie pracują, podatków nie płacą, zapewnie też żaden z nich działalności nie prowadzi, a sklepy rowerowe prowadzą fascynaci motoryzacji, tylko gdzieś zgubili towar samochodowy
Nie, ja byłem zdziwiony tym, że jak sobie cisnąłem (he, he, max 70km/h w mieście, a i to z trudem) starą Ładą po jezdniach, to zazwyczaj nie miałem problemu ze zmianą pasa, z tym, żeby ktoś mnie wpuścił czy z innymi formami interakcji z ogółem kierowców. Natomiast jadąc Veturilem po DDR w Al. KEN byłem notorycznie wyprzedzany przez sportowców w śmiesznych majtkach i o ile kolizja ze mną by pojeba uszkodziła, to widząc jak traktują np. rodziców z dzieciakami, którzy mieli kaprys jechać DDR, poważnie zwątpiłem w tę grupę. Rekreacyjni rowerzyści nikomu nie sprawiają problemu, oni sobie jadą, natomiast ci zaangażowani to już smutne siusiaki, które walczą z całym światem. A to tych ostatnich najbardziej widać.ArturS pisze:Masz niestety idiotyczne myślenie o rowerzystach. Po pierwsze rowerzystą może być każdy, nawet Ty, o czym sam pisałeś (też jesteś tym chamem o których pisałeś w kontekście przygód w Al. KEN? no skoro szufladkujemy...).
Cieszy mnie, że się zgadzamy w temacie "infrastruktura dla rowerzystów przez znaczną część roku jest potrzebna komukolwiek jak k**wie majtki". Bo skoro jej używanie jest ściśle związane z pogodą, to w dni deszczowe, wietrzne bądź zimne powinno się ją zwijać, bo uprzykrza życie bardziej niż zwykle. Tylko, że tak się nie da. I powstają potworki jak ten na Anielewicza, którymi jedzie pięciu cyklistów dziennie, ale DDR jest. I żryj gruz, piechurze, masz metr szerokości i się ciesz.ArturS pisze:Rowerzysta, co może być dla Ciebie niezrozumiałe, ale przeglądają prognozy pogody (tak jest coś takiego) i sami wybierają, czy jest sens jechać rowerem, czy może innym środkiem transportu.
Ja jak miałem 12 lat to jeździłem rowerem po parku, a rodzice mnie uczyli, że mam uważać na innych i nikomu nie robić krzywdy. A jak raz zadzwoniłem w Parku Traugutta na dzieciaka na chodniku, to mnie tata zjebał jak burą sukę. Ale ja stary jestem, a moi rodzice mnie źle wychowali. Frustracja przeze mnie przemawia. Pewnie to, że mnie tata opierdolił teraz powoduje, że podświadomie nie lubię rowerzystów.ArturS pisze:I trudno wymagać, aby np. 12 latek, czy 70 latek bez prawa jazdy (a lubiący rowery) śmigali po ulicy skoro jeden się boi (chce pożyć dłużej niż 12 lat) a drugi nie ma siły (typowa rekreacja, jakikolwiek ruch na starość).
Zadziwię cię: Tramwaje miałem generalnie głęboko, dopóki nie zacząłem nimi jeździć zarobkowo. A jak już prowadzę tramwaj to tylko dlatego, że mi za to płacą. A przy okazji moi pasażerowie korzystają, bo jadą do celu szybko i sprawnie. Nie jestem miłośnikiem komunikacji. Jestem użytkownikiem drogi w trzech rolach: motorniczy, kierowca i pieszy. I w każdej z tych ról jestem wkurwiany przez rowerzystów, którzy mają w dupie wszystko i wszystkich. Mają prawa, nie mają obowiązków a dodatkowo domagają się inwestowania w wydzieloną dla siebie część świata. Bo jak rowerzysta jest niebezpieczny dla otoczenia, a na chodniku jest, to należy wydzielić część chodnika, żeby mógł jeździć, zamiast kazać rowerzyście spadać na jezdnię (oczywiście w granicach rozsądku, rozumiem, że są ulice, na które rowerzystów nie powinno się wpuszczać i dopiero to moim zdaniem powinno być powodem do budowania DDR, a nie kaprysik i roszczeniowość masy krytycznej) i dorosnąć do poważnego jeżdżenia. Bo aktualnie wygląda to tak, że dzieci mają rowery, dzieci jeżdżą, a wszyscy wokół mają uważać, żeby dzieciom dyskomfortu nie wyrządzić.ArturS pisze:rowerzysta, to nie jest osoba, która musi 365 dni w roku przez 24 h jeździć, spać, czy choćby patrzeć na swój rower Masz tak ze swoimi tramwajami?
Ja tam dostrzegam pewną różnicę między wysiłkiem fizycznym potrzebnym do przejechania parunastu kilometrów samochodem bądź komunikacją zbiorową, a przejechaniem zbliżonego dystansu rowerem. Chyba, że się rower wpycha do tramwaju czy autobusu w środku szczytu i się rozgania ludzi, bo przecież wolno i chwdp reszcie świata.ArturS pisze:CNS jeździ z pracy do pracy, więc poci się więcej niż ten biedny rowerzysta. Tylko rowerzysta capi ale on ma choinkę zapachową i jest cały czas świeży
A właśnie. Nawet ZTM sygnalizował kilka miesięcy temu, że niektórzy rowerzyści nie potrafią właściwie przewozić roweru KM.Szeregowy_Równoległy pisze: Chyba, że się rower wpycha do tramwaju czy autobusu w środku szczytu i się rozgania ludzi, bo przecież wolno i chwdp reszcie świata.
http://www.ztm.waw.pl/informacje.php?i=872&c=98&l=1
Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).Szeregowy_Równoległy pisze:ArturS pisze:
Dodano po 6 minutach:
Kur** całe miasto złożyło się na metro, więc po co narzekasz na spóźnione 105? Co 90% mieszkańców miasta interesuje, że 5 pasażerów 105 jedzie w korku? Pyszczyłeś nad 517 w Ursusie bo pociąg (i bez rowerzystów) a wkurwiasz się bo parę osób nie może podejść do metra? Śmieszny jesteś po raz kolejnySzeregowy_Równoległy pisze:W moim odczuciu ruch rowerowy nie jest zły, dopóki będąc, cholera jasna, mniejszością, przez 1/5 roku praktycznie niewystępującą, nie zawłaszcza przestrzeni, która większości przydałaby się bardziej. A dokładnie to zrobiono na Tamce. 105 jeździ na minusie? Tak, bo tam jest, k**wa, jeden pas, a były dwa, więc wszystko tam jeździ wolniej i korki występują częściej, niż występowały przed zwężeniem. Ale rowerzyści w dół jeżdżą weseli. Do góry nie, bo do góry w ogóle nie jeżdżą. Ładują się z rowerami do autobusu.
Dodano po 8 minutach 32 sekundach:
DDR na Okopowej występuje dla Twojej wiadomości, tylko na odcinku od Anielewicza do Stawek. Jak widziałeś go w innej lokalizacji to tym bardziej współczuję Twojego ograniczenia. Nie będę kolejny raz wspominał o tym, że tak mamy prawo jazdy, tak olewamy przepisy tak samo jak Wy bohaterowie narodowiSzeregowy_Równoległy pisze:Nie, rowerzyści, przynajmniej bardzo rzucający się w oczy ich odsetek, to ci, co domagają się DDR wszędzie, a w sezonie, jak nie jest za zimno, terroryzują miasto organizując masy krytyczne tak, żeby jeszcze bardziej wszystkim usrać życie. Logiczne, przecież jak ja nie będę mógł z roboty wrócić do domu, to na pewno więcej DDR powstanie. Bo to ja o tym decyduję, więc we mnie powinien być wymierzony protest. To ci, którzy jadą (dziś widziałem, kurier!) Okopową po jezdni, bo DDR ich z nieznanych przyczyn boli (wcześnie było, jeszcze śnieg nie spadł), którzy stwarzają faktyczne zagrożenie dla pieszych jeżdżąc chodnikami i stwarzają zagrożenie dla samochodów nie respektując zasad zdrowego rozsądku ani przepisów. I naprawdę guzik mnie obchodzi jak głąb, którego usiłuję nie zabić, zarabia na życie. Obchodzi mnie to, że głąb widział kodeks drogowy w księgarni i na tym styczność z tą księgą się skończyła, natomiast uważa, że mu wszystko wolno i domaga się respektowania swoich, niejednokrotnie wyimaginowanych, praw przez wszystkich.
Dodano po 7 minutach 54 sekundach:
Zaprzeczasz sam sobie, wspominasz wcześniej że "śmieszne majtki" zasuwają poza przepisami i są zagrożeniem nawet dla ekosystemu Polski, to na Al. KEN nie mogłeś ich spotkać, bo przecież oni z DDR nie korzystają? A że byłeś przez wszystkich wyprzedzany to....hmm o czym to świadczy? No i klu sprawy: kur** są fajni rowerzyści w tym mieście czy ich nie ma? Raz rekreacyjni są fajni (Ci na Al. KEN) raz są debilami (Ci co wjeżdzają 105 pod Tamkę). Okres dziś masz?Szeregowy_Równoległy pisze:Nie, ja byłem zdziwiony tym, że jak sobie cisnąłem (he, he, max 70km/h w mieście, a i to z trudem) starą Ładą po jezdniach, to zazwyczaj nie miałem problemu ze zmianą pasa, z tym, żeby ktoś mnie wpuścił czy z innymi formami interakcji z ogółem kierowców. Natomiast jadąc Veturilem po DDR w Al. KEN byłem notorycznie wyprzedzany przez sportowców w śmiesznych majtkach i o ile kolizja ze mną by pojeba uszkodziła, to widząc jak traktują np. rodziców z dzieciakami, którzy mieli kaprys jechać DDR, poważnie zwątpiłem w tę grupę. Rekreacyjni rowerzyści nikomu nie sprawiają problemu, oni sobie jadą, natomiast ci zaangażowani to już smutne siusiaki, które walczą z całym światem. A to tych ostatnich najbardziej widać.
Proszę o ochłonięcie i nieudawanie się w wycieczki osobiste.
A w ogóle to wolałbym tu dyskutować o infrastrukturze.
A w ogóle to wolałbym tu dyskutować o infrastrukturze.
Szeregowy, o ile mnie wkurwia Twoje podejście do rowerzystów, to szanuję każdego pracownika miejskich przewoźników, wynika to z praktycznie całego życia związanego z komunikacją miejską w Warszawie. Szufladkujesz wszystkich wg jednej miary, tak samo jak ja mógłbym mówić, że prowadzący z Woli to leszcze, ale za to ci z Żoliborza to hoho (a mam prywatne porównanie z jazdy 26) A to, że DDR powstaje w jakimś stopniu kosztem chodnika, wynika z: 1. braku możliwości ograniczenia przepustowości ulic 2. usunięcia parkowania na chodniku. Aż dziwne (szczególnie narzekając na światła na Piastów Śląskich) nie widzisz problemu powstawania DDR kosztem ograniczeń przepustowości dla samochodów.Szeregowy_Równoległy pisze:Zadziwię cię: Tramwaje miałem generalnie głęboko, dopóki nie zacząłem nimi jeździć zarobkowo. A jak już prowadzę tramwaj to tylko dlatego, że mi za to płacą. A przy okazji moi pasażerowie korzystają, bo jadą do celu szybko i sprawnie. Nie jestem miłośnikiem komunikacji. Jestem użytkownikiem drogi w trzech rolach: motorniczy, kierowca i pieszy. I w każdej z tych ról jestem wkurwiany przez rowerzystów, którzy mają w dupie wszystko i wszystkich. Mają prawa, nie mają obowiązków a dodatkowo domagają się inwestowania w wydzieloną dla siebie część świata. Bo jak rowerzysta jest niebezpieczny dla otoczenia, a na chodniku jest, to należy wydzielić część chodnika, żeby mógł jeździć, zamiast kazać rowerzyście spadać na jezdnię (oczywiście w granicach rozsądku, rozumiem, że są ulice, na które rowerzystów nie powinno się wpuszczać i dopiero to moim zdaniem powinno być powodem do budowania DDR, a nie kaprysik i roszczeniowość masy krytycznej) i dorosnąć do poważnego jeżdżenia. Bo aktualnie wygląda to tak, że dzieci mają rowery, dzieci jeżdżą, a wszyscy wokół mają uważać, żeby dzieciom dyskomfortu nie wyrządzić.
Nie ma co porównywać wyjazdu z chodnika z jazdą liniową. Wyjeżdżając jedzie się bardzo powoli co pozwala dopilnować i bezpieczeństwa pieszych, i karoserii.ArturS pisze: Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).
Rowerzyści zazwyczaj na chodnikach zap***dalają nawet jak nie ma na t ani miejsca ani warunków. Dziś na przykład popołudniu - na chodniku z 5 cm śniegu a ten zasuwa między pieszymi rowerem. W takich warunkach szybka reakcja rowerzysty jest prawie niemożliwa więc mogę ośmielić się powiedzieć że z głową ten człowiek za bardzo w porządku nie miał. Po prostu rowerzyści musza zrozumieć że infrastruktura jaką jest chodnik nie nadaje się do szosowania rowerowego. Jedyne co można tu zaakceptować to dziecko na małym rowerku.
No wyjeżdzasz powoli, ale manewrując przy mocno zajętym chodniku (inne pojazdy) nie masz całościowego pola widzenia sytuacji (np dziś przy mocno padającym śniegu), Nic nie widzisz ale i tak musisz jechać, bardziej patrzysz na ewentualną rysę na bryczce niż na pieszego.Sebastian pisze:Nie ma co porównywać wyjazdu z chodnika z jazdą liniową. Wyjeżdżając jedzie się bardzo powoli co pozwala dopilnować i bezpieczeństwa pieszych, i karoserii.ArturS pisze: Otóż nie. Kierowca ruszający z zastawianego chodnika stwarza dużo większe zagrożenie bo bardziej myśli o nie zarysowanie (strata składek w przypadku kolizji) swojego członka rodziny niż o pieszego (choćby przykład Bastiana ze śmieciarkami).
Rowerzyści zazwyczaj na chodnikach zap***dalają nawet jak nie ma na t ani miejsca ani warunków. Dziś na przykład popołudniu - na chodniku z 5 cm śniegu a ten zasuwa między pieszymi rowerem. W takich warunkach szybka reakcja rowerzysty jest prawie niemożliwa więc mogę ośmielić się powiedzieć że z głową ten człowiek za bardzo w porządku nie miał. Po prostu rowerzyści musza zrozumieć że infrastruktura jaką jest chodnik nie nadaje się do szosowania rowerowego. Jedyne co można tu zaakceptować to dziecko na małym rowerku.
Co do rowerzysty, to w taką pogodę jak dziś, prawodawstwo przewiduje zgodną z prawem jazdę po chodniku.