Sprzedaż u kierowców działała tak dobrze, że w sporej części kursów nie była dostępna, bo przekroczone było dopuszczalne opóźnienie, w sporej części pozostałej części kursów kierowca nie miał (albo "nie miał") biletów, a w sporej części pozostałej części pozostałej części pasażer nie miał odliczonej kwoty, więc nazywanie tego systemu niezawodnym jest daleko idącym nagięciem rzeczywistości.
W porównaniu z pozapojazdowymi możliwościami zakupu biletów, automaty pojazdowe są ekstremalnie wygodne ze względu na szybkość samego procesu zakupu, wysoką niezawodność i brak ryzyka konieczności oczekiwania na kolejny kurs w przypadku kolejki/wydłużonego procesu zakupu. To ostatnie, wraz ze skrajnym uproszczeniem całej procedury i wyeliminowaniem konieczności poszukiwania punktu sprzedaży, to moim zdaniem kluczowe cechy przyciągające użytkowników, w tym mnie. I nie muszę liczyć na działający biletomat, bo w kieszeni mam awaryjny kiosk czynny 24/7.
Prawdą jest, że obecnie obowiązujące regulacje nie są najbardziej przyjazne pasażerowi, jednak z mojego doświadczenia wynika że wielokrotnie pasażerowie też przy najmniejszym problemie rezygnują w ogóle z prób zakupu biletu, co budzi moje zdziwienie i niesmak. Nie mówię tu nawet o całkowicie niesprawnych automatach, ale o (relatywnie częstszych) sytuacjach, w których niesprawny jest moduł płatności zbliżeniowych, ale można zapłacić klasycznie, stykowo. No nie rozumiem tego zupełnie, na szczęście to też nie są bardzo powszechne awarie.
Jeśli ta linia orzecznicza się upowszechni, to pewnie doczekamy się zmian w regulaminie na wzór łódzki, co jest trochę wylewaniem dziecka z kąpielą; na każdą osobę, która próbowała kupić bilet i (w swoim odczuciu) wyczerpała wszystkie możliwości, przypadają pewnie dziesiątki tych, których ukarać już nie będzie sposób. No ale ZTM znów pochwali się spadkiem liczby gapowiczów jako sukcesem
))
A notabene, padło tu o eLkach, chciałem powiedzieć że brak możliwości płatności kartą w tychże to jest nie tylko absurd, nie tylko idiotyzm, nie tylko dziwactwo, nie tylko zacofanie, ale po prostu zwyczajny skandal.