Powiedzmy sobie szczerze, działanie miasta tak czy siak do tego zmierza. Tylko że mając demokrację, zmuszanie jest na zasadzie "podchodów".Rosa pisze: takie działanie ma na calu własnie wymuszenie aby częśc ludzi zrezygnowała z samochodu na rzecz autobusu.
[art] Polska komunikacja miejska, czyli wiÄksze zĹo
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
Tyle tylko, że można użyć albo samego kija, albo kija i marchewki. Jeśli "zmuszanie" przez buspas - żeby trzymać się przykładu piaseczyńskiego - oznacza tylko tyle, ktoś będze stał albo dłużej w samochodzie, albo wprawdzie ciut krócej w autobusie, ale nie będzie miał wydolnego P+R (zakładam, że nie kazdy mieszka przy samej trasie autobusu) oraz w tym autobusie bedzie jechał stojąc na jednej nodze, to takie coś nalezy sobie odpuścić.
Natomiast jeżeli będzie marchewka w postaci takiej, że ktoś sporo szybciej i w miarę wygodnie dojedzie do celu podróży (czyli do pracy) oraz wygodnie z niej wróci, to można wtedy założyć, że liczba chętnych na taką zamianę będzie na tyle spora, że będzie zauwazalna na ulicach (w postaci wzrostu liczby przewożonych pasażerów oraz mniejszej liczby samochodów na ulicach)i- warto będzie inwestować w udogodnienia.
Najgorsze są prowizoryczne półśrodki: zbodować za mały parking, dać za małą podaż miejsc w autobusach i jeszcze nie pilnować, zeby buspas nie był blokowany. Wtedy każdy grosz wydany na takie cos trzeba będzie uznac za zmarnowany.
Natomiast jeżeli będzie marchewka w postaci takiej, że ktoś sporo szybciej i w miarę wygodnie dojedzie do celu podróży (czyli do pracy) oraz wygodnie z niej wróci, to można wtedy założyć, że liczba chętnych na taką zamianę będzie na tyle spora, że będzie zauwazalna na ulicach (w postaci wzrostu liczby przewożonych pasażerów oraz mniejszej liczby samochodów na ulicach)i- warto będzie inwestować w udogodnienia.
Najgorsze są prowizoryczne półśrodki: zbodować za mały parking, dać za małą podaż miejsc w autobusach i jeszcze nie pilnować, zeby buspas nie był blokowany. Wtedy każdy grosz wydany na takie cos trzeba będzie uznac za zmarnowany.
Popatrz, jaka franca!
- Bastian
- Sułtan Maroka
- Posty: 36112
- Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
- Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...
Z tym się nie zgodzić nie sposób, choć może bym raczej rzekł "nienależycie wykorzystany", a nie aż "zmarnowany". Mimo wszystko.drapka pisze:Najgorsze są prowizoryczne półśrodki: zbodować za mały parking, dać za małą podaż miejsc w autobusach i jeszcze nie pilnować, zeby buspas nie był blokowany. Wtedy każdy grosz wydany na takie cos trzeba będzie uznac za zmarnowany.
Honi soit qui mal y pense...
Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow
Tego nie wiem, aczkolwiek są za oceanem miasta, w których ponad 80% podróży w mieście wykonywanych jest autem:piotram pisze:A są w ogóle miasta (duże) w USA bez jakiegokolwiek zbiorkomu?
http://en.wikipedia.org/wiki/File:USCom ... ns2006.png
(źródło grafiki: http://en.wikipedia.org/wiki/Transporta ... ted_States).
W jednym z wątków na tym forum podano nazwy kilku amerykańskich miast, w których rozwija się/buduje od zera sieci tramwajowe/LRT. Mało ich nie jest
Podawałem przykład Melbourne (tak to NIE JEST ameryka) gdzie mimo największej na świecie sieci tramwajowej 91% podroży odbywa się samochodem.person pisze:Tego nie wiem, aczkolwiek są za oceanem miasta, w których ponad 80% podróży w mieście wykonywanych jest autem:piotram pisze:A są w ogóle miasta (duże) w USA bez jakiegokolwiek zbiorkomu?
http://en.wikipedia.org/wiki/File:USCom ... ns2006.png
(źródło grafiki: http://en.wikipedia.org/wiki/Transporta ... ted_States).
W jednym z wątków na tym forum podano nazwy kilku amerykańskich miast, w których rozwija się/buduje od zera sieci tramwajowe/LRT. Mało ich nie jest
Nie do mnie pytanie 
Melbourne metropolitan trips in 2008
Public Transport 9%
Car 91%
Trips to Melbourne CBD in 2006
Public Transport 80%
Car 20%
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/e ... _usage.jpg
Ale z danych wynika że cały transport zbiorowy przwewozi tam tylko 3-5x więcej pasażerów rocznie niż nasza 1 linia metra a miasto ma koło 4 mln mieszkańców
Melbourne metropolitan trips in 2008
Public Transport 9%
Car 91%
Trips to Melbourne CBD in 2006
Public Transport 80%
Car 20%
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/e ... _usage.jpg
Ale z danych wynika że cały transport zbiorowy przwewozi tam tylko 3-5x więcej pasażerów rocznie niż nasza 1 linia metra a miasto ma koło 4 mln mieszkańców
Nie wiem, jak Melbourne, ale w Stanach raczej model miast z osiedlami-blokowiskami o dyżym zagęszczeniu mieszkańców jest rzadkością w porównaniu z modelem rozległych osiedli domów jednorodzinnych , gdzie z samej natury trudno jest funkcjonować bez samochodu (nie mówię o podrózach do centrum).
Popatrz, jaka franca!
To spróbuj jadąc.Aligator pisze:Wypowiedź bardzo malownicza, tyle że to wszystko mogę zrobić również samochodemJotPeCet pisze:No tak. W każdej chwili można rozprostować nogi, skorzystać z restauracji czy iść do toalety...![]()
A swoją drogą (nomen omen) to rzeczywiście tych restauracji i stacji benzynowych jest bez liku. Zwłaszcza na takiej zakopiance...
Polityka złym doradcą w pracy!
To spróbuj jadąc.
A swoją drogą (nomen omen) to rzeczywiście tych restauracji i stacji benzynowych jest bez liku. Zwłaszcza na takiej zakopiance...
Nie samą zakopianką człowiek żyje a między nami to raczej najgorszy możliwy dojazd do Zakopanego
A wcinając się do polemiki:
USA to dość specyficzny model rozwoju miast. Ktoś mówi że tam wymierają centra - no w sumie mnie to nie dziwi jeśli na przedmieściach człowiek ma wszystko czego mu trzeba tylko w skali "mniejszej" niż w samych miastach (kina, knajpy, centra usługowe, sklepy, parki rozrywki, dyskoteki aż po plaże czy aquaparki). W wielu wypadkach nawet do pracy nie jeździ się tam do miasta. Po prostu nie jedziesz do miasta bo nie musisz - i to trzeba brać pod uwagę. Fakt że w Europie staramy się doprowadzić do miast które żyłyby całą dobę - centra rozrywki siłą próbuje się upchać w "Downtown" i stąd ilość podróży komunikacją zbiorową jest wyższa od USA (no wielki wpływ ma również to co piszą przedmówcy że jest tu inny styl budownictwa - w Europie biedota mieszka częściej na obrzeżach miast w USA jest tendencja odwrotna - dzielnice biedoty znajdują się raczej w obrębie miasta, bo biedoty nie stać na długie dojazdy.
Jest jeszcze coś ważnego na co mało kto zwraca uwagę, w Polsce i chyba ogólnie w Europie stosunkowo mało uwagi przywiązuje się do tego by miejsce zamieszkania znajdowało się możliwie blisko miejsca pracy co w połączeniu ze sponsorowaną przez miasto komunikacją ma duży wpływ na taki nie inny charakter miasta (ludzie jadą do pracy 40km przez korek zamiast szukać pracy bliżej miejsca zamieszkania, lub miejsca zamieszkania bliżej pracy) - to jest swoistym błędnym kołem.
Z drugiej strony jest jest Japonia gdzie miasta żyją całą dobę (choć np. w wypadku Tokio to również zależy od dzielnicy)- gdzie masz nieporównywalnie większe zagęszczenie mieszkańców na km2 i zgodnie z teorią części użytkowników tam wszyscy powinni jeździć komunikacją miejską, natomiast maskom jak już niejednokrotnie pisałem nie ma wcale większej popularności niż nasz warszawski - owszem samych przejazdów jest wielokrotnie więcej jednak procentowy udział w łącznych przejazdach jest porównywalny do Warszawy (co ciekawe np. w Tokio autobusy są rzadkością natomiast za niemal 100% transportu masowego odpowiada SKM - metro + koleje podmiejskie + kolejki dojazdowe) - natomiast ogromne znaczenie ma... rower (pomimo że temperatury zimowe spadają poniżej zera
No ale wracając do tematu. Uważam że transport masowy to fajna alternatywa z tym że dla mnie system ma sens istnienia gdy będzie najbardziej jak to możliwe odseparowany od zwykłych dróg - tramwaje, kolejki, itd. natomiast u nas władze miasta zamiast działać na rzecz tego typu transportu pchają się w "teoretycznie tańsze" autobusy - które są jednak mało rentowne.
"Spóźniony pociąg przyspieszony relacji xyz, przyjedzie z opóźnieniem ok. 25 minut. Opóźnienie może ulec powiększe... zmianie"