Ja też z ciekawości w minioną niedzielę, łącząc przyjemne (przejażdżka z dzieckiem w wózku) z pożytecznym (sprawdzenie jak to funkcjonuje), pojechałem 214 do Płud. Wycieczka rozpoczęła się o godz. 11:27 przystanek Strumykowa. W autobusie 3 osoby, to z nami już było 5! Niestety te 3 osoby wysiadły przy Kauflandzie (Henryków) i do Płud dojechałem sam z dzieckiem. Miło się jedzie. Autobus praktycznie na żadnym przystanku nie zabiera pasażerów, a że ma głównie przystanki na żądanie, to i się na nich nie zatrzymuje, drzwi nie otwiera (nie wychładza wnętrza pojazdu!), itp. Gdyby jechał szybciej, to byłby to ekspres pod względem czasu przejazdu. Ale ponieważ kierowca musi się trzymać rozkładu, to tak jechaliśmy przez całą drogę 30 km/h. Jest uskok (hm

próg zwalniający), ale kierowca nie poszorował podłogą o asfalt, bo tę część trasy przejechał w tempie chyba 2-3 km/h. Na pętli PKP Płudy byliśmy ok. 11:35. Wysiadamy, idziemy w stronę peronów kolei. Prowadzę wózek, ale dość szybkim tempem. Praktycznie do wulkanizacji jest chodnik (ten co był wcześniej) i wózkiem można nim swobodnie przejechać, ale gdyby co, to zawsze można pójść asfaltową jezdnią. Mniej więcej w połowie drogi do stacji... wjeżdża pociąg w stronę Centrum: S9, odjeżdżający o godz. 11:37 (to stwierdziłem po dotarciu do stacji i przeczytaniu rozkładu. Oczywiście nie zdążyłem na przesiadkę (biegiem też bym nie zdążył, zważywszy że pierwszy raz jechałem i z ciekawości). Ale już wiem, że jeśli będę chciał skorzystać z przesiadki, to przezornie muszę jak najszybciej z autobusu wyjść i biegiem przebyć drogę na stację. Na wszelki wypadek zalecam taką przebieżkę innym o każdej porze.
Wracamy do chodnika. Przy wulkanizacji ładny (tzn. z płytek) chodnik się kończy i zaczynamy iść po zmarzniętej ziemi pełnej nierówności (do pokonania jest ok. 30 m takiego odcinka) aż do schodów/pochylni prowadzącej na peron stacji. Dotarłem ok. minutę po odjeździe pociągu.
Ponieważ nigdzie nie zamierzałem jechać pociągiem, to przeszedłem z wózkiem przez tory - w dzień wszystko widać, w szczególności, gdzie jest przejście, więc pewnie dlatego nie ma zbyt wielu strzałek kierujących do przejścia na drugą stronę torów - i poszedłem na przystanek 176 w stronę centrum. Wg rozkładu 176 kursuje "20 po" i "za 10" licząc od pełnej godziny (tj. 11:20 i 11:50) w dni wolne, a w dni powszednie pojawia się na tym przystanku o godz. ... 11:37. Zatem w dni powszednie pasażer 176 ma 0 minut na przesiadkę w S9. Mało tego, ze 176 nie można bezpiecznie zdążyć na kurs S-9 o 10:37, 12:37, 13:33. Biegnąc przez tory pewnie można, ale po torach się nie biega, ani nagle (tzn. bez sprawdzenia, czy pociąg nie jedzie - a tam są 3 tory) się na nie nie powinno wchodzić. No to pora wracać. Aaa, na przystanku 176 w stronę centrum jest piękna kałuża i część samochodów jadących ulicą niestety chlapie na przystanek:
http://radny.com.pl/robocze/pludy110220 ... ka1142.jpg (akurat ten nie)
A ponieważ przystanek ma maksymalnie 1,5 m (nie sądzę, aby szerokość płyty MON była większa), to ewentualni pasażerowie nie mają ucieczki, gdy np. czytają rozkład jazdy na słupku przystankowym. Wode wychlapuje także każdy autobus (chyba, że kierowca powoli podjedzie

). Drogę powrotną nakręciłem telefonem komórkowym - filmik:
http://radny.com.pl/robocze/pludy110220 ... do1151.avi
Zima ładnie przykrywa niedoskonałości trasy - śnieg leży na odcinku nieutwardzonym, który akurat dzięki mrozom jest doskonale utwardzony. Ale gdy mróz odpuści i śnieg stopnieje - MisiekK napisał.
Do autobusu dotarłem w 3 minuty, ok. 11:51. Stał ten sam, którym przyjechałem. Wsiadłem i czekam na odjazd. W międzyczasie ok. 11:54 przyjeżdża pociąg na stację PKP (w stronę Legionowa). Autobus odjeżdża ok. 12:01. Potencjalni pasażerowie na szczęście mają czas (7 minut) na przesiadkę, inaczej kolejny kurs mieliby za 15 minut, ok. 12:16.