: 18 gru 2008, 10:31
Ostatnio to rzeczywiście była "czarna seria"
Życie Warszawy pisze:Tramwajowe fatum
Konrad Majszyk , Maciej Miłosz 17-12-2008, ostatnia aktualizacja 17-12-2008 22:27
Środa: zderzenie tramwajów na pl. Narutowicza – 12 osób w szpitalach. Poniedziałek: kolizja na Nowowiejskiej – pięć osób rannych. Brakuje motorniczych, a tramwaje to gruchoty. Czarna seria może mieć tragiczny ciąg dalszy.
autor zdjęcia: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
Krzyk pasażerów, a po chwili chrzęst giętej blachy i deszcz szkła ze zbitych szyb. Wczoraj przed godz. 9 jadący od strony Filtrowej tramwaj linii 35 uderzył w „siódemkę”, która kursowała do pl. Zawiszy. Składy wypadły z szyn. Jeden z motorniczych zakleszczył się w kabinie. 12 rannych odwieziono do szpitali przy ul. Lindleya, Banacha i Barskiej.– Widziałem, że nie uniknę zderzenia. Tuż przed kolizją zacząłem hamować, ale było za późno – opowiadał „ŻW” tuż po zdarzeniu motorniczy linii 7. Według Doroty Tietz z Komendy Stołecznej, tramwaj 35 nie ustąpił pierwszeństwa „siódemce”. Przyczyny wypadku badają policjanci.
Czarna seria na torach
W ciągu ostatnich dni przez media przewijają się newsy o kolejnych wypadkach z udziałem tramwajów. W poniedziałek skręcający w Nowowiejską tramwaj 9 uderzył w linię 28. Bilans: pięciu rannych. Tego samego dnia 60--letni mężczyzna zginął pod tramwajem 22 na Bielanach. Na początku grudnia 47-letni motorniczy linii 7 Leszek D. zginął zmiażdżony przez własny tramwaj na pętli Okęcie. Praktycznie codziennie dochodzi do tramwajowych kolizji.
– Co roku jesienią wzrasta liczba wypadków z udziałem tramwajów. Pogarszają się warunki atmosferyczne i komfort prowadzenia pojazdów – mówi rzecznik Tramwajów Warszawskich Michał Powałka.
Do ilu wypadków doszło od października tego roku i jak się to ma do analogicznego okresu roku poprzedniego – na te pytania nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi.
Motorniczy narzekają na tzw. madę, czyli podobną do szronu wilgotną warstwę na szynach, przez którą droga hamowania może się wydłużyć nawet kilkakrotnie. To jednak niejedyne wytłumaczenie.
– Tramwajarze są przemęczeni – uważa przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Tramwajach Warszawskich Artur Mierczewski. – To trudny kawałek chleba. Z każdym rokiem jeździ się coraz gorzej. Przy tych korkach i zablokowanych skrzyżowaniach trudno dotrzymać rozkładów. A za odstępstwa od rozkładów są karani finansowo – tłumaczy.
Według kodeksu pracy, motorniczy może pracować nie dłużej niż 10 godz. na dobę, przy czym tygodniowy czas pracy w kabinie nie może przekroczyć 40 godzin. W nieoficjalnych wypowiedziach tramwajarze przyznają, że aby dorobić, czasami go przekraczają. Z mediami rozmawiają chętnie, ale nie podają nazwisk.
Halo? Tramwaj prowadzę
– Jest spora rotacja, brakuje motorniczych. Dlatego tramwaje prowadzi dużo młodych, tuż po szkoleniach. Na dodatek gadają w czasie jazdy przez komórki albo słuchają muzyki z MP3 – mówi „ŻW” motorniczy Czesław (nazwisko do wiadomości redakcji).
– Często widzę, jak motorniczy rozmawia przez komórkę. To niedopuszczalne – przyznaje Jacek Poniewierski ze Stowarzyszenia Sympatyków Komunikacji Szynowej.
Tramwaje Warszawskie zatrudniają ok. 1,4 tys. motorniczych, ale wciąż poszukują nowych. Po ostatnich podwyżkach średnie wynagrodzenie to od 2,2 do 2,7 tys. zł na rękę – do tego premie, „trzynastki” i dodatki za wysługę lat.
– Szkolenie trwa dwa i pół miesiąca. Potem przez dwa tygodnie nowy motorniczy jeździ z tzw. patronem, czyli doświadczonym kolegą – mówi motornicza Anna.
Jak ustaliliśmy, w Tramwajach Warszawskich analizowano ostatnie wypadki pod kątem „patronów”. Kontrolerzy sprawdzali, czy wypadków nie powodują wychowankowie konkretnego instruktora. Niczego takiego jednak nie stwierdzili.
Zagrożeniem dla pasażerów może być muzealny tabor. Większość wagonów stanowią w stolicy gruchoty z lat 60. i 70. W przetargu na 189 niskopodłogowych tramwajów nawet nie otwarto jeszcze ofert. Nie ma szans, żeby wszystkie dotarły na Euro 2012.
Źródło: Życie Warszawy