: 20 cze 2011, 1:59
czego wymagamy, jak tam 1/3 czy 1/4 świetlówek się już nie świeci i nikt ich nie wymienia...Pink pisze:Co to znaczy "nie udało się jej odpowiednio rozświetlić". Przecież to nie jest trudne - po prostu olano to.
Forum warszawskiego transportu publicznego
https://wawkom.waw.pl/
czego wymagamy, jak tam 1/3 czy 1/4 świetlówek się już nie świeci i nikt ich nie wymienia...Pink pisze:Co to znaczy "nie udało się jej odpowiednio rozświetlić". Przecież to nie jest trudne - po prostu olano to.
Mam nadzieję że nie wpadną na pomysł żeby je zamknąć. Przejścia wyżej (dwa pod Emilii Plater, wymagające przejścia przez powierzchnię do Dw. Śródmieście) są dużo mniej wygodne, a do niedawna to w nich łatwiej było zwrócić śniadanie. Dolne ma jedną poważną zaletę: nie ma z nim żadnych lokaliBernard pisze:"Kolejny problem to mroczny i pomazany łącznik między Warszawą Śródmieściem a peronami Warszawy Centralnej. Fragment przejścia kilka lat temu odświeżono i udaje się tam nawet utrzymać czystość. O wiele gorzej jest w drugiej części korytarza, który formalnie należy już do Warszawy Centralnej (z kamyczkami na ścianach). Tu straszą bohomazy grafficiarzy, jest ciemno i nieprzyjemnie. Mimo to prowadzony teraz remont Centralnej tej części nie obejmie."
Nigdy tak nie jechało jak na Centralnym.Pink pisze:Nie jestem fanem kebabów, ale tutaj zostało to poważnie wyolbrzymione. Po stronie "zachodniej" są bodajże dwie takie budki, położone dość blisko siebie. Na peronie środkowym nie kojarzę w ogóle, na "wschodnim" też góra dwie, choć tu głowy nie dam. To naprawdę nie jest najpoważniejszy problem tego dworca. Chyyyyba, że coś się POWAŻNIE zmieniło przez ostatni miesiąc - wówczas odszczekuję to, co napisałem powyżej.
Może przeczytajcie uważnie artykuł, który komentujecie? Tam o peronach było najmniej. Więcej o halach i pawilonach.zofey pisze:Na peronach Śródmieścia jest ogółem po kilka boksów z jedzeniem do natychmiastowego spożycia (oprócz kebabów, zapiekanki, gofry, lody...) oraz sporo sklepów, w tym spożywczych. Żaden nie jest jakoś szczególnie kłopotliwy.
Jest jeszcze ustawa na ten temat. I nawet wyjątek - "sex shop". Poza tym piszmy i mówmy po polsku.Adam G. pisze:Nie wyjeżdżajcie mi tu raczej z PWNem i innymi słownikami, bo nie uważam, by nadążały one za tempem zmian w języku.
Wiesz, a ja nigdy. I pewnie nie wpadłbym na to, że to jest informacja. Mnie się to kojarzy raczej z POP-em, Punktem Obsługi Petenta (czy jak tam).Adam G. pisze:W mowie używam słów "service point"
Dworzec Centralny po teście: straszy, choć nie każdego
Nikt nie mówi po angielsku, gigantyczne kolejki, chaos, nie wiesz, gdzie iść - opisują niektórzy przybysze z Londynu swoje zderzenie z Dworcem Centralnym podczas remontu. Ale sa i tacy, którym dworzec się podobał, uważają, że jest bardzo funkcjonalny.
W sobotę zaczął się wspólny projekt "Gazety" i City University London "Misja 21". Przed południem w Warszawie wylądowało 21 studentów i świeżych absolwentów dziennikarstwa z londyńskiej uczelni. Mają ocenić na własnej skórze, jak Polska jest przygotowana na przyjazd wielkich tłumów cudzoziemskich kibiców na Euro 2012.
Poza Moniką Thomasberger, która została w Warszawie, i Lidą Aslanidou, która do Płocka pojechała autobusem z dworca Warszawa Zachodnia, pozostali uczestnicy "Misji" łapać pociągi do 19 miast Polski ruszyli na Dworzec Centralny, czyli w miejsce, którego - jak wyszło z naszego internetowego sondażu - warszawiacy najbardziej wstydzą się przed cudzoziemcami.
Pociąg do Białegostoku uciekł
W niedzielę rano wspólny blog londyńczyków był już pełen wpisów o zderzeniach z dworcową rzeczywistością w Warszawie.
"Byłam w szoku i lekko przygnębiona. Ponure twarze kasjerek patrzyły na mnie poirytowane, że proszę o coś po angielsku" - napisała Camilla Mills, która chciała na Centralnym kupić bilet do Białegostoku. Na początku - jak wyznała - nie mogła uwierzyć, że to główny dworzec w stolicy. Camilla stała w gigantycznej kolejce po bilet, później pogubiła się w podziemnych korytarzach. Nie mogła znaleźć znaków informacyjnych. Pociąg jej uciekł, bo okazało się, że na peron czwarty, na który przyszła, skład z Białegostoku nie przyjechał. Mniej więcej w tym samym czasie pociąg do Białegostoku odjechał z peronu pierwszego.
John Seymour, który jechał do Poznania, tak opisuje swoje doświadczenie z warszawskim dworcem: "Dworzec znalazłem dość łatwo. Barierę językową pokonałem dzięki kieszonkowemu słowniczkowi. Zresztą ludzie w informacji mówili po angielsku". John kwituje: "Warszawa Centralna nie jest może szczytem estetyczności, ale jest funkcjonalna. Jest nawet kafejka internetowa, która działa całą dobę".
Sophie Gost, która z Centralnego jechała do Częstochowy, zauważyła, że nie trzeba stać w długich kolejkach po bilety. Można je kupić w biletomacie. W dodatku nie trzeba bać się bariery językowej, bo biletomaty mają angielską wersję. Ale Sophie nie wie, że miała szczęście, bo jechała pociągiem InterCity. Na zwykłe TLK biletomaty biletów nie sprzedają.
Nie jest tak w pociągu do Delhi
"Nie bez powodu ostrzegano mnie przed polską koleją" - pisze z kolei Christian Jensen, który spędził w pociągu 7,5 godziny w podróży do Gorzowa Wielkopolskiego. Opisuje swoje doświadczenie z Centralnym: "Nikt nie mówi po angielsku w kasach, często słychać ogłoszenia o zmianie peronów, ale tylko po polsku. Z każdą informacją bałem się, że to mój pociąg jest spóźniony albo nawet gorzej".
Jest też coś pozytywnego o polskich kolejach, a dokładnie o Tanich Liniach Kolejowych. John Seymour na swoim blogu zauważył: "Kiedy znalazłem się już w pociągu TLK, uświadomiłem sobie, że nie jest tak napakowany, jak niektórzy panikarze na forum internetowym mnie wcześniej przestrzegali. Fakt - było trochę ciasno i duszno, ale wcześniejsze poruszenie w internecie sprawiło, że TLK jawiły mi się jak pociągi, które kursują do Delhi".
Christopher Dodd w drodze do Lublina zrobił zdjęcie obskurnego pociągowego WC. "Informacja dla PKP - napisał na blogu. - Wyczyśćcie cholerne toalety!".
Za to całkiem dobrze na Centralnym bawił się, czekając na pociąg do Sopotu, John Stammers. "Pierwsza rzecz, która mnie totalnie zaskoczyła, to była wieża z przyczepionymi do niej numerami peronów, nazwami stacji" - czytamy na jego blogu. Wieża to nowa instalacja artystyczna architektki Aleksandry Wasilkowskiej. Od kilku dni stoi na środku hali głównej. Można wygodnie rozsiąść się na siedzisku i na specjalnym podnośniku podjechać na szczyt wieży, by stamtąd podziwiać panoramę remontowanej hali". John nie mógł się temu oprzeć. "To doświadczenie było tak proste jak winda, ale wyjątkowo interesujące" - napisał.
Lida Aslanidou też nie była zachwycona dworcem autobusowym Warszawa Zachodnia: "Pachnie nie najlepiej, wygląda jeszcze gorzej, dźwięki... tylko polski. To wszystko sprawia, że zaczynasz się zastanawiać, czy naprawdę jesteś bezpieczny w tym miejscu".
A Monika zwiedza Warszawę
Najmniej stresujący wieczór miała Monika Thomasberger, która została w Warszawie i przez tydzień będzie testować na sobie to, jak jesteśmy gotowi do przyjmowania tysięcy cudzoziemców.
Była już na spacerze po Starym Mieście, zajadała się pysznymi pierogami wileńskimi, wieczorem podziwiała nowe podświetlane fontanny na Podzamczu. Przyszły takie tłumy, że przypomniał jej się Kraków, gdzie była kilka lat temu, akurat podczas wizyty papieża.
Jednak największym zaskoczeniem wieczoru - jak przyznaje Monika - był barman w jednej z kafejek w kultowych pawilonach na tyłach Nowego Światu. Barman mówił po polsku, angielsku, a okazał się Turkiem.
We wtorek - Monika sprawdza, czy cudzoziemcowi łatwo dowiedzieć się, jaki bilet kupić, gdzie jak dojechać itd.
Monika pisze bloga o Warszawie: www.misja21.blox.pl
Kim jest Monika i o projekcie "Misja 21" na stronie: misja21.pl
Spoko, jak się rozniesie, zmieni się nazwę na jeszcze jakąś inną.chester pisze:Nacipali serwispoity, a kasjerka na dźwięk obcego języka dalej mówi "e?" i rozkład aręce.
Niezrozumiale na pewno - w każdym razie dla mnie i pewnie dla sporej ilości osób mniej "światowych"...Adam G. pisze:W mowie używam słów "service point", "check-in", "food court" i pewnie jeszcze jakichś innych. Nie uważam, by brzmiały one źle czy absurdalnie.
W to nie wątpię, z tym zastrzeżeniem, że serwis to ogólnie punkt napraw. Czyli mogę np. zanieść tam zepsuty telewizor i mi go naprawią.Adam G. pisze:"Service" świadczy o tym, że chce się naprawdę pomóc klientowi (...)
Na zdjęciu w drukowanym wydaniu było zdjęcie "chinola", który już chyba z resztą nie działa...Pink pisze:Nie jestem fanem kebabów, ale tutaj zostało to poważnie wyolbrzymione.
OIDP - już powinny sprzedawać.GW pisze:Na zwykłe TLK biletomaty biletów nie sprzedają.
W każdym kraju na świecie po angielsku się dogada? A może do tego kupi bilet?Bywalec pisze:Na początku - jak wyznała - nie mogła uwierzyć, że to główny dworzec w stolicy.
A gdzie są hale i pawilony na dworcu Śródmieście?Bastian pisze:Może przeczytajcie uważnie artykuł, który komentujecie? Tam o peronach było najmniej. Więcej o halach i pawilonach.zofey pisze:Na peronach Śródmieścia jest ogółem po kilka boksów z jedzeniem do natychmiastowego spożycia (oprócz kebabów, zapiekanki, gofry, lody...) oraz sporo sklepów, w tym spożywczych. Żaden nie jest jakoś szczególnie kłopotliwy.
Ja nie wiem, skąd ty mieszkasz, ale ja i hale (na dole) i pawilony (na górze) znam...Pink pisze:A gdzie są hale i pawilony na dworcu Śródmieście?
Dokładnie tak.przewoz pisze:Dla mnie równie ważnym, jak nie ważniejszym językiem w naszych kasach powinien być język sąsiadów: niemiecki, rosyjski i czeski.
Czy tego chcemy czy nie (niektórzy tu BARDZO tego nie chcą ), angielski stał się językiem uniwersalnym i międzynarodowym.przewoz pisze:W każdym kraju na świecie po angielsku się dogada? A może do tego kupi bilet?
Dla mnie równie ważnym, jak nie ważniejszym językiem w naszych kasach powinien być język sąsiadów: niemiecki, rosyjski i czeski.