Wypadki zdarzają się wszędzie - wjazdy pociągów w ściany, urwania schodów ruchomych, pożary, także ciągnięcia przez pociagi (zresztą kilka lat temu miał miejsce taki wypadek w Londynie, ale tam sytuacja była nieco inna - starsze pociągi i peron na ostrym łuku). Jednak są to sytuacje ekstremalne.Nazgul pisze: Nie wiem, czy widzieliście filmik chyba z tokijskiego metra, gdzie pociąg ciągnął kobietę chyba z wózkiem po peronie dobre kilkanaście metrów. Także nie zawsze wszystko działa idealnie
Twierdzenie, że facet urotwał tej pani życie jest bzdurne i przesadne, bowiem w drzwiach utknęła torba, zakładając nawet, że nie działałaby blokada, to nie wiem, w jaki sposób miałoby to zagrażać życiu. Zresztą na stacji jest monitoring, miejsca przy schodach i wejściach są szczególnie widoczne na podglądzie na monitorach umieszczonych na widoku maszynisty.
wszystko zależy od stopnia domknięcia drzwi. Znane były przecież przypadki, gdy ktoś wsiadał na srtacji Centrum i drzwi łapały kawałek ubrania i pasażer jechać musiał na Kabaty.Nazgul pisze:W każdym razie neseser wystawał z drzwi i sobie pojechaliśmy
Jesli podbiegł od razu, to maszynisty pomoc nie była potrzebna, zreesztą zwykle odczekują chwile, a nóż pasażer wyszarpie się, by nie wydłużać niepotrzebnie postoju składu. A trzeba pamiętać, że niektórzy maszyniści to bardzo nie nawidzą blokowania i szarpania się z drzwiami. Nie raz spotykałem się z dosyć niemile zwróconymi uwagami pasażerom blokującym drzwi przez nagłośnienie, czy też osobiście, wypraszaniem pasażera z pociągu, czy też nawet wyciąganiem pasażerów. Najcześciej jednak trąbią, co jest sygnałem dla obsługi metra i policji.Należy w tej sprawie jeszcze zadać pytanie, czemu maszynista nie otworzyl drzwi, skoro kobieta szarpała się, żeby wyciągnąć torebkę? A czasu musiało minąć trochę, skoro chłopak zdążył zareagować.
Przy dłuższym przetrzymaniu drzwi, w składach alstomowskich, często blokują się one i nie chcą się zamknąć mimo ponownych prób otwierania/zamykania drzwi. Gdy "zresetowanie" pociągu nie pomoże, to maszynista musi wyjść i ręcznie domknąć drzwi. Potem ewentualnie ruszyć, bądź ponownie otworzyć/zamknąć drzwi. To wydłuża postój na stacji i tworzy opóźnienie, które jest potęgowane na innych stacjach. Zresztą było kilka przypadków, kiedy to spieszenie się przed zamknięciem drzwi skończyło się źle dla pasażera - spadnięciem ze schodów, wypadnięciem z peronu, czy też wpadnięciem nogi w odstęp pomięzy peronem a pociągiem. Jak nietrudno się domyśleć, powodowało to wstrzymanie ruchu (za wyjątkiem oczywiście spadnięcia ze schodów, któe nie utrudnia kursowania) i konieczność pomocy medycznej. Jednak w historii metra w Warszawie nie było jakiegokolwiek "krwawego" wypadku z winy Metra Warszawskiego. Zwykle powodem była nieuwaga, pośpiech, bezmyślność czy nietrzeźwość pasażera.
Blokowanie drzwi jest powszechne w warszawskim metrze, nie występuje to na taką skalę w innych cywilizowanych miastach, ale czego się spodziewać, skoro nasi pasażerowie są odporni na wzorce prawidłowego korzystania ze schodów ruchomych.
Dlatego też popieram wszelkie akcje/interwencje zmierzające do zwalczania tego zjawiska, co wydatnie przyczyniłoby się do poprawy funkcjonoiwania metra.
[ Dodano: 2006-11-10, 21:22 ]
W rozstrzygnięciu pomógłby zapis monitoringu - zwykle jednak okazuje się, że po obejrzeniu zapisu pasażerowie rezygnują z dalszych rozszczeńfraktal pisze:Tylko, że nawet gdyby sprawa wylądowała w sądzie grodzkim, nie wiem, czy miałby szansę na wygraną, bo obsługa metra tłumaczyłaby, że nie było niebezpieczeństwa, bo powinna zadziałać blokada.