Strona 2 z 5

: 25 sie 2008, 23:15
autor: radeom
Solaris U10 pisze:Usłyszałem dzisiaj w autobusie o akcji wymiany tabliczek "plac Wilsona" na "plac Bankowy" w któryś z weekendów (tylko na weekend). Czy słyszeliście o czymś takim?
Link do artykułu w Gazecie

: 15 wrz 2008, 17:13
autor: 8917
Obrazek
Gazeta.pl pisze:Radnych Żoliborza pomysły na plac Wilsona
2008-09-14, ostatnia aktualizacja 2008-09-14 20:24

Obrazek
Rozmowa z Piotrem Wertensteinem-Żuławskim, szefem Rady Żoliborza

Jan Fusiecki: Na Starym Żoliborzu banki wypierają kafejki, księgarnie i małe sklepy. W proteście przeciw tej tendencji tablice z napisem "pl. Wilsona" zastąpiliśmy na chwilę napisami "pl. Bankowy". Wtedy mówił pan, że Rada Żoliborza weźmie się ostro do tego problemu zaraz po wakacjach. Co udało się zrobić?

Piotr Wertenstein-Żuławski: Zorganizowaliśmy burzę mózgów. I mamy kilka pomysłów na walkę o przyjazne centrum Żoliborza. Jeśli nawet tylko jeden z nich wypali, będzie można zauważyć poprawę sytuacji.

Który z nich jest najskuteczniejszy?

Wydaje się, że planistyczny. Jako rada wystąpiliśmy już do władz miasta o uchwalenie szczegółowego planu zagospodarowania pl. Wilsona. Chcemy, by wpisano do niego charakter usług w poszczególnych lokalach. To przecież prawo miejscowe: jeśli zapiszemy w nim, że w danym miejscu mają być np. usługi kultury lub gastronomia, nie będzie żadnych dyskusji. Ten pomysł ma jednak wadę: na efekty trzeba czekać nawet pięć lat, bo procedury planistyczne są długotrwałe.

Co można zrobić już?

Na podstawie obowiązującego już planu zbudować pawilon przy wejściu do parku Żeromskiego od strony pl. Wilsona. Umowy stojących tu dziś kiosku i kwiaciarni wygasają z końcem roku i Zarząd Dróg Miejskich nie powinien ich przedłużać. Niski pawilon z kawiarniami w tym punkcie to świetny pomysł. Oczywiście pod warunkiem, że będzie trzymał wysoki poziom architektoniczny.

- Kto i kiedy może ten pawilon zbudować?

- Mogłaby dzielnica. Nie wiem, czy da się to zrobić w ciągu roku, ale dwa lata to termin realny.

- To znów odległa perspektywa. Czy są jakieś pomysły na już?

- Jeszcze przez państwa happeningiem na pl. Wilsona odmówiliśmy sprzedaży lokali zajmowanych przez pasmanterię, sklep obuwniczy i Citibank w przylegającym do placu bloku, który ma adres Mickiewicza 27. Chodziło właśnie o bank: działa pomiędzy sklepami na ok. 140 m kw. wynajętych od tych dwóch sklepów. Gdybyśmy sprzedali lokale, jako władze dzielnicy nie moglibyśmy już nic zrobić.

A co możecie teraz?

Jednemu ze sklepów umowa najmu wygasa z końcem roku i na pewno jej nie przedłużymy. Drugiemu kończy się w 2013 r., ale być może trzeba ją unieważnić, bo oba sklepy wpuściły bank na swoje terytorium bez wszystkich niezbędnych zgód. Ale wystarczy wypowiedzieć jedną umowę. Bank na połowie zajmowanej powierzchni nie utrzyma się, bo jest dla niego za mała. Chcemy, by jego miejsce banku zajęła jakaś gastronomia, może galeria.

- Reszta domów to spółdzielnie, na które władze miasta mają ograniczony wpływ.

- Ale to nie oznacza, że nic tu nie możemy zrobić. W listopadzie Rada Warszawy ustala wysokość podatków od nieruchomości na kolejny rok. Uważam, że możemy zaproponować ulgi tym spółdzielniom, które pewną część lokali użytkowych, np. 20 proc., wynajmą na określony cel, np. na małe sklepy, gastronomię. To może pomóc przekonać mieszkańców, że warto mieć kawiarnię pod własnym oknem.

- Banki oferują tak dużo, że żadna, nawet duża ulga może okazać się niewystarczającą motywacją. Poza tym są ciche, zamykane o g. 18...

- Mamy jeszcze jeden pomysł. Jeden z naczelników zaproponował, by dzielnica kupowała lokale użytkowe czy mieszkalne na parterze, aby je zaadaptować na użytkowe. Burmistrzowie dzielnic właśnie dostali takie uprawnienia od prezydenta Warszawy. Pozostaje pytanie, czy właściciele zdecydują się na zbycie lokali, a konserwator zabytków da zgodę. Jeśli tak, nasz wpływ na wygląd placu i okolic zwiększy się radykalnie.

- Kiedy będzie jasne, który z tych pomysłów wypali?

- Myślę, że późną jesienią. Mam nadzieję, że dostaniemy dodatkowo ważny instrument finansowy dla rozwiązania wielu problemów Żoliborza, w tym i tego, o którym rozmawiamy - pieniądze ze sprzedaży tzw. Pasa Nadwiślańskiego (tereny między Wisłostradą a Wisłą). Zgodnie z ustawą warszawską 70 proc. kwoty z tej transakcji powinno trafić do budżetu Żoliborza. Jeśli centralne władze Warszawy nam tych pieniędzy nie odbiorą, będziemy mogli wydać ok. 200 mln zł.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,3486 ... lsona.html

: 15 wrz 2008, 17:56
autor: Tm
Ja bym tylko chciał zauważyć, że banki to nie są bakterie co opanowują poszczególne lokale z przypadku. Banki tam powstają, bo jest na nie popyt. Gdyby ludzie nie chcieli korzystać z usług finansowych, to kawiarniom by nic nie groziło. Widocznie jednak ludzie wola wziąć kredyt na ekspres niż wypić kawę na mieście.

: 15 wrz 2008, 19:23
autor: Patryk2222
Tm pisze:Ja bym tylko chciał zauważyć, że banki to nie są bakterie co opanowują poszczególne lokale z przypadku. Banki tam powstają, bo jest na nie popyt. Gdyby ludzie nie chcieli korzystać z usług finansowych, to kawiarniom by nic nie groziło. Widocznie jednak ludzie wola wziąć kredyt na ekspres niż wypić kawę na mieście.
W niektórych bankach można się kawy napić za darmo, więc nie trzeba chodzić do kawiarni.

: 15 wrz 2008, 20:13
autor: kajo
Ja bym powiedział inaczej. Jest popyt i na to i na to, ale banki więcej pieniędzy bioroą za swoje usługi, dlatego też mogą więcej płacić za wynajem:(

: 17 wrz 2008, 0:35
autor: MeWa
Tm pisze:Banki tam powstają, bo jest na nie popyt
a często są puste. Tu nie tylko chodzi o popyt / podaż, a o to, że większy / silniejszy może więcej.

: 17 wrz 2008, 10:29
autor: Tm
MeWa pisze:a często są puste.
Banki nie zarabiają na sprzedaży wejściówek :P

: 17 wrz 2008, 12:41
autor: kajo
Bo to jest tak, popyt nie jest duży, aczkolwiek bardzo opłacalny. Bank na klijencie zarabia 20-30x więcej niż kawiarnia.

: 17 wrz 2008, 12:45
autor: Tm
Inaczej - popyt na banki jest na tyle duży, że opłaca im się inwestować w nowe oddziały w drogich lokalizacjach.

: 17 wrz 2008, 15:37
autor: MeWa
Tm pisze:Inaczej - popyt na banki jest na tyle duży, że opłaca im się inwestować w nowe oddziały w drogich lokalizacjach.
co nie oznacza, że należy to ślepo popierać

: 17 wrz 2008, 17:29
autor: Tm
W tym rzecz, że to nie potrzebuje żadnego (świadomego) wsparcia.

: 17 wrz 2008, 17:44
autor: MeWa
poparcie to nie jest to samo co wsparcie

: 17 wrz 2008, 18:07
autor: Tm
Wsio rawno. Rynek nie potrzebuje obydwu.

: 17 wrz 2008, 18:09
autor: MeWa
ale ludzie tak

a potem się dziwić, że miasto wygląda jak śmietnik

: 29 paź 2008, 17:07
autor: 8917
Obrazek
Gazeta.pl pisze:Plac Wilsona. Tu będzie kawa na bank
Dariusz Bartoszewicz 2008-10-28, ostatnia aktualizacja 2008-10-28 22:56

Obrazek
Dwa sklepy, które dzierżawią lokale od miasta, poddzierżawiły ich część bankowi

Bankowy kontratak na pl. Wilsona. Klienci dostają gotowca - list w obronie Citi Handlowego. - Bo kawiarnia w tak ruchliwym miejscu nie ma sensu - przekonuje Marek Ragan, szef tej placówki.

Bank chwali się, że zebrał już ponad tysiąc petycji przeciw likwidacji oddziału przy pl. Wilsona. Zachęca i mobilizuje klientów, by dać odpór tym, którym marzy się likwidacja oddziału i zastąpienie bankomatu ekspresem do kawy. To zorganizowana odpowiedź banku na akcję "Gazety", która dwa miesiące temu na tabliczki Miejskiego Systemu Informacji nakleiła napisy: "Pl. Bankowy, dawniej Pl. Wilsona".

- Codziennie otrzymujemy nowe petycje, co nas nie dziwi, gdyż nasz oddział obsługuje klientów z obszaru większego niż Żoliborz, m.in. z Łomianek i Bielan; często ludzi starszych, przyzwyczajonych do korzystania z naszej placówki od dekady - przekonuje Paweł Zegarłowicz, rzecznik Citi Handlowego.

Dzielnica dla rentierów

Teraz w sercu starego Żoliborza najlepiej czują się rentierzy. Co krok mają bank. Na spacer wśród "witryn z procentami" (lokaty marzeń) muszą zabierać prowiant, bo w okolicy zostały dwie kawiarnie - Café Blikle i Zapart.

- Taka kumulacja banków nie jest zła. Klienci łatwo mogą porównać różne oferty lokat czy kredytów. Wielu z nich woli o tym porozmawiać z człowiekiem niż wszystko sprawdzać w internecie - uważa Marek Ragan, dyrektor oddziału banku Citi Handlowy przy pl. Wilsona.

Jego nazwisko widnieje na listach rozsyłanych do klientów, które zachęcają, by wyrazić "sprzeciw wobec działań zmierzających do zlikwidowania oddziału". Wystarczy gotowca podpisać i włożyć do koperty z adresem zwrotnym.

Po naszej wakacyjnej akcji władze Żoliborza broniły się tak: - Niewiele możemy zrobić. Lokale są spółdzielcze. Spółdzielcy wynajmują bankom, bo te oferują najwyższe czynsze.

Ale to niecała prawda. Lokal w znakomitym punkcie, koło przystanku autobusowego w stronę centrum, należy do miasta. Tylko że jego najemcy - pasmanteria i sklep z butami - wykroiły po połowie powierzchni, żeby podnająć po znacznie wyższych stawkach Citi Handlowemu, który teraz walczy o przetrwanie.

- Butom nie przedłużymy dzierżawy [mają ją tylko do końca roku], co oznacza też problem dla banku. Teoretycznie Citi mógłby działać w połówce wynajmowanej od pasmanterii. Wspólnota mieszkaniowa też broni banku. Wiadomo - z nim jest bezpiecznie i miło. Nikt nie rozrabia, nie hałasuje, a ze sklepem czy kawiarnią to nigdy nie wiadomo - mówi Witold Sielewicz, wiceburmistrz Żoliborza.

W czasie debaty zorganizowanej w siedzibie "Gazety" mówił: "Jestem zwolennikiem wyrzucenia jak największej liczby banków z pl. Wilsona i próby prowadzenia takiej polityki, która polega na rozmawianiu z ludźmi, pytaniu ich, jakiego rodzaju usług potrzebują. I jeśli mamy lokale komunalne, można by je wynajmować na innych zasadach niż czysto komercyjne: dla szewca, na kawiarnię czy antykwariat". Już wtedy zapowiadał, "by nie przedłużać umowy firmie, która potem podnajmuje lokal bankowi. Chodzi o Citibank".

Na początku były buty

- Ktoś widać ma chrapkę na ten lokal, może go już komuś obiecali i chcą mnie teraz, po dziesięciu latach, siłą wyrzucić - uważa Alina Rosiak, szefowa sklepu z butami. Z podnajmowania powierzchni bankowi tłumaczy się tak: - Za 174 m kw. dzielnica żąda aż 19 tys. zł miesięcznie. Nikt nie jest w stanie tyle płacić oprócz banków.

Pani Alina wspomina, że w PRL jeszcze jako dziecko przychodziła z mamą, by tutaj kupować buty. A potem sama 25 lat przepracowała w sklepie z obuwiem. Teraz boi się zamówić towar, by nie trafić z kozakami na bruk. - Lokal był zaniedbany. Tylko dzięki bankowi udało się wstawić nowe, eleganckie witryny. Standard całego lokalu się podniósł - przekonuje.

Uważa, że samorządowcy potraktowali ją "z buta". - Nie chcą rozmawiać ani ze mną, ani z moim prawnikiem. Nie chcą też lokalu sprzedać. Coś mówi się o kawiarni. Niech to zaproponują. Przecież ja też mogłabym poprowadzić taki lokal - przekonuje Alina Rosiak, która żadnej branży się nie boi.

Wiceburmistrz Witold Sielewicz uważa, że teraz przydałaby się debata publiczna o tym, co powinno się znaleźć w części zajętej przez sklep z butami i połówkę banku Citi. - Może na inteligenckim Żoliborzu przydałaby się jakaś kawiarnia z gazetami i książkami? - zastanawia się.

Na pytanie, czy samorządowcy dotychczasowych najemców nie traktują "z buta", odpowiada: - Może warto podejść po ludzku do tej pani i zaproponować, by miała pierwszeństwo w prowadzeniu nowego lokalu?

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,9519 ... _bank.html

Z tekstu:
Bo kawiarnia w tak ruchliwym miejscu nie ma sensu - przekonuje Marek Ragan, szef tej placówki
:-s To w takim razie gdzie ma sens kawiarnia? :-k