Papierosy sÄ do dupy
Moderator: Szeregowy_Równoległy
Ja rzuciłem 9 lat temu po 8 latach kopcenia.
Jedyną metodą na rzucenie palenia jest znalezienie motywacji, decyzja o tym i konsekwencja.
Pierwsza (i jedyna) zasada której nalezy się trzymać to pod żadnym pozorem nie wolno zapalić ani dlatego, że ktoś zdenerowował, ani dlatego, że piwo, że buch od kolegi nie zaszkodzi... Bo zaszkodzi. Po dwóch machach potrafi wrócić zespoł abstynencki!
Aha no właśnie - nie wiem czy bym rzucił palenie, gdyby nie uzależnienie fizyczne.
No bo właśnie ten zespół abstynencki. Pamiętam jak dziś - przy któryms z rzędu podejściu do rzucenia fajek, podczas gdy chodziłem i gadałem jak naćpany, ratując się naprzemiennie piwem i kawą, wbiłem sobie w podświadomość myśl "Żeby ci kurwa koleś do tego zakutego łba nie przyszło że skoro tyle razy rzucałeś to rzucisz po raz kolejny - bo pewnie zapomnisz jak się w tej chwili czujesz, ale się tak koszmarnie czujesz, że NAPRAWDĘ NIE CHCESZ nigdy więcej się tak czuć!!!"
Juz nie pamietam jak sie wtedy czułem, bo ok. dwóch trzech tygodniach człowiek zaczyna się czuć nieco lepiej - ale czułem sie na tyle źle, że ta myśl wpisała mi się na tyle głęboko w podświadomość, iż jak mi się czasami przyśni, że palę - to budzę sie jak po koszmarze.
Jedyną metodą na rzucenie palenia jest znalezienie motywacji, decyzja o tym i konsekwencja.
Pierwsza (i jedyna) zasada której nalezy się trzymać to pod żadnym pozorem nie wolno zapalić ani dlatego, że ktoś zdenerowował, ani dlatego, że piwo, że buch od kolegi nie zaszkodzi... Bo zaszkodzi. Po dwóch machach potrafi wrócić zespoł abstynencki!
Aha no właśnie - nie wiem czy bym rzucił palenie, gdyby nie uzależnienie fizyczne.
No bo właśnie ten zespół abstynencki. Pamiętam jak dziś - przy któryms z rzędu podejściu do rzucenia fajek, podczas gdy chodziłem i gadałem jak naćpany, ratując się naprzemiennie piwem i kawą, wbiłem sobie w podświadomość myśl "Żeby ci kurwa koleś do tego zakutego łba nie przyszło że skoro tyle razy rzucałeś to rzucisz po raz kolejny - bo pewnie zapomnisz jak się w tej chwili czujesz, ale się tak koszmarnie czujesz, że NAPRAWDĘ NIE CHCESZ nigdy więcej się tak czuć!!!"
Juz nie pamietam jak sie wtedy czułem, bo ok. dwóch trzech tygodniach człowiek zaczyna się czuć nieco lepiej - ale czułem sie na tyle źle, że ta myśl wpisała mi się na tyle głęboko w podświadomość, iż jak mi się czasami przyśni, że palę - to budzę sie jak po koszmarze.
Palenie to jak dla mnie totalna głupota, podyktowana nieumiejętnością radzenia sobie ze stresem (mówię tu o sytuacji palenia dla jego rozładowania). Osobną kwestią jest popularne ostatnio palenie dla szpanu, które z czasem przeradza się w nałóg.
Po prostu nie ogarniam, jak można płacić ciężkie pieniądze za coś, co niszczy nam zdrowie w tak bezpośredni i brutalny sposób.
Ciekawa jest również struktura palaczy - znacznie więcej jest ich w krajach Europy Wschodniej (wystarczy przejść się po ulicach dowolnego miasta Rosji, Ukrainy, Białorusi itd.), niż na Zachodzie. Tam zresztą palacze od jakiegoś czasu są - co uważam za całkiem słuszne - dyskryminowani. Cieszę się, że pod tym względem dążymy do standardów zachodnich, wprowadzając zakazy palenia w coraz większej ilości miejsc.
Po prostu nie ogarniam, jak można płacić ciężkie pieniądze za coś, co niszczy nam zdrowie w tak bezpośredni i brutalny sposób.
Ciekawa jest również struktura palaczy - znacznie więcej jest ich w krajach Europy Wschodniej (wystarczy przejść się po ulicach dowolnego miasta Rosji, Ukrainy, Białorusi itd.), niż na Zachodzie. Tam zresztą palacze od jakiegoś czasu są - co uważam za całkiem słuszne - dyskryminowani. Cieszę się, że pod tym względem dążymy do standardów zachodnich, wprowadzając zakazy palenia w coraz większej ilości miejsc.
noidea
A popatrzcie na takie seriale jak choćby "Alternatywy 4" czy "Czterdziestolatek" - tam palili niemal wszyscy i niemal wszędzie. Można wręcz odnieść wrażenie, że telewizja lansowała wówczas modę na palenie. Całe szczęście, że teraz idzie to w odwrotnym kierunku.Adam G. pisze:Osobną kwestią jest popularne ostatnio palenie dla szpanu, które z czasem przeradza się w nałóg.
To chyba w "Złym" Tyrmanda lub w innej powieści z tamtego okresu mówi się, że palenie jest nieszkodliwe, tak mi się coś kojarzy. W każdym razie, świadomość szkodliwości palenia była kiedyś dużo mniejsza niż jest obecnie.MZ pisze:A popatrzcie na takie seriale jak choćby "Alternatywy 4" czy "Czterdziestolatek" - tam palili niemal wszyscy i niemal wszędzie. Można wręcz odnieść wrażenie, że telewizja lansowała wówczas modę na palenie. Całe szczęście, że teraz idzie to w odwrotnym kierunku.
- Szeregowy_Równoległy
- Szeregowe Chamidło
- Posty: 14095
- Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37
Z drugiej strony z tymi zakazami palenia jest tak, że trochę wylewa się dziecko z kąpielą. Uważam to za skrajną hipokryzję, że państwo, czerpiące z mojego nałogu pokaźne dochody, usiłuje mi zabraniać palić praktycznie wszędzie poza własnym domem, chce mi zabronić otwarcie knajpy dla palących, miało kretyńskie pomysły zabronienia mi palenia we własnym samochodzie (na szczęście z tego się wycofano), czy nie pozwala nawet wydzielić przestrzeni dla palących w miejscach, gdzie byłoby to możliwe (znowu knajpy). Bodajże w Berlinie, przez wrzask restauratorów, zakaz palenia w knajpach ma być zniesiony, niemniej na cudzych błędach uczyć się nikt nie potrafi, lepiej na własnych.Adam G. pisze:Tam zresztą palacze od jakiegoś czasu są - co uważam za całkiem słuszne - dyskryminowani. Cieszę się, że pod tym względem dążymy do standardów zachodnich, wprowadzając zakazy palenia w coraz większej ilości miejsc.
Pozwoliłem sobie ciebie kolego zacytować w całości......a nie po kawałku - z czystej wygodyAdam G. pisze:Palenie to jak dla mnie totalna głupota, podyktowana nieumiejętnością radzenia sobie ze stresem (mówię tu o sytuacji palenia dla jego rozładowania). Osobną kwestią jest popularne ostatnio palenie dla szpanu, które z czasem przeradza się w nałóg.
Po prostu nie ogarniam, jak można płacić ciężkie pieniądze za coś, co niszczy nam zdrowie w tak bezpośredni i brutalny sposób.
Ciekawa jest również struktura palaczy - znacznie więcej jest ich w krajach Europy Wschodniej (wystarczy przejść się po ulicach dowolnego miasta Rosji, Ukrainy, Białorusi itd.), niż na Zachodzie. Tam zresztą palacze od jakiegoś czasu są - co uważam za całkiem słuszne - dyskryminowani. Cieszę się, że pod tym względem dążymy do standardów zachodnich, wprowadzając zakazy palenia w coraz większej ilości miejsc.
Ten temat nie ma przed sobą żadnej przyszłości z prostej przyczyny - każdy ma swój punkt widzenia.......palący to, niepalący tamto. Najbardziej jednak nie znoszę/wręcz mam obsesję na punkcie osób które nie mają z czymś styczności/nie znają się/nigdy nie spróbowały. Mając te naście lat zostaw lepiej uwagi na ten temat dla siebie....przyjęliśmy do wiadomości, ze nie palisz i jestem wrogiem palenia. To jest mniej więcej tak jakbym był zatrudniony jako terapeuta w ośrodku dla narkomanów starających się wyjść z nałogu ale sam nigdy nim nie byłem nim/niczego nie spróbowałem albo inaczej to jest jak ksiądz który daje dobre w sprawie seksu pomimo, że nie miał nigdy z nim do czynienia. To jest najbardziej żenujące w osobach niepalących
KS Unibax Toruń - mój klub
503 - moja linia
208 - linia z przymusu
503 - moja linia
208 - linia z przymusu
U mnie w klasie jest 25 dziewczyn. 23 pali co najmniej okazyjnie. Na przerwach to z 15 wychodzi regularnie na 'fajka'.Bastian pisze:A co, tak ich mało?
Dlatego ja już sobie dawno darowałem szukanie dziewczyny, dlatego, że jak ja mam się całować z popielniczką, wąchać ten tytoń to wolę żyć samemu. Tak prościej. Zresztą ja nie wiem... wydawać masę kasy, żeby potem śmierdzieć. Do tego nałóg, żółte zęby, rak.
I tak ironicznie zapytam... po co palacz pali jak i tak potem bierze gumę do żucia, żeby nie było czuć smrodu?
Tak, wiem... zaraz palacze się odezwą, że skoro ja nie palę to nie mam prawa się w tym temacie udzielać... owszem... tylko, że to ja najbardziej na tym cierpię poprzez bierne palenie.