: 09 lut 2010, 20:48
Bo się kłócą między sobą. Poszczególne fragmenty gminy nie mają ze sobą realnie nic wspólnego. W szczególności (najbogatszy) Komorów chciałby się na całą resztę wypiąć.
Forum warszawskiego transportu publicznego
https://wawkom.waw.pl/
Hmm ...volviak pisze:- niejednokrotnie mieszkańcy miejscowości podwarszawskich (tzn. zameldowani w powiatach przyległych) mieszkają w Warszawie, ale płacą podatki, ubezpieczenia(różnica np. w cenie ub. OC) tam, bo taniej.
Tak też mi sie to podoba ,ale..Wolfchen pisze:Zacznijmy, że obowiązek meldunkowy jest bez sensu - w nowych dowodach ma ponoć już nie być adresu - krok we własciwą stronę.
http://www.zyciewarszawy.pl/artykul/2,6 ... anice.htmlStolica może zmienić granice
Izabela Kraj,Robert Biskupski 20-02-2012, ostatnia aktualizacja 20-02-2012 03:04
Mieszkańcy Józefosławia i Julianowa chcą, by miejscowości przyłączono do Warszawy. Stolica nie mówi „nie”
urmistrz Ursynowa złoży dziś sołtysom Józefosławia i Julianowa propozycję przeprowadzenia konsultacji społecznych w sprawie dołączenia ich miejscowości do Warszawy.
O opinię w tej sprawie poproszony zostanie też burmistrz Piaseczna.
Jeśli pomysł się powiedzie, byłoby to pierwsze poszerzenie granic Warszawy od czasów przyłączenia dawnej gminy Wesoła, czyli od października 2002 r.
– Mieszkańcy Józefosławia i Julianowa wielokrotnie pytali mnie, czy istnieje możliwość, by dołączyć je do Warszawy – mówi nam burmistrz Ursynowa Piotr Guział. – Granica między Warszawą a gminą Piaseczno nie jest naturalna, ich tereny łączą się z naszymi Pyrami czy Dąbrówką. Część wyglądających podobnie domów, które mogłyby być jednym osiedlem, należy do Warszawy, część leży już poza nią.
Dyskusja na temat zmiany gminy w tych dwóch miejscowościach jest ostatnio coraz żywsza. Na portalu Jozefoslaw24.pl zamieszczono sondę z pytaniem, czy przyłączenie tej miejscowości do Warszawy to dobry pomysł. Okazało się, że popiera go 61 proc. osób, a przeciw jest 34 proc.
Będą konsultacje
Zgodnie z przepisami ostateczną decyzję o zmianie granic podejmuje rozporządzeniem Rada Ministrów, jednak najpierw przeprowadzone muszą być konsultacje społeczne.
– To rady zainteresowanych zmianą granic miejscowości określają formę konsultacji, czy mają to być np. spotkania z mieszkańcami, czy forma głosowania. Ale konsultacje są konieczne – wyjaśnia prawnik miasta prof. Adam Jaroszyński.
W przypadku Warszawy nie ma to znaczenia, że zainteresowany przyłączeniem jest Ursynów. Konsultacje musiałyby się odbyć w całym mieście, a decydowałaby o nich Rada Warszawy, a nie sama dzielnica.
– Nie jest to żaden zamach ani ekspansja, tylko po prostu złączenie osiedli, które przylegają do siebie – przekonuje burmistrz Guział.
A co z takiego przyłączenia będą mieli mieszkańcy tych dwóch miejscowości?
Przede wszystkim wzrośnie wartość ich nieruchomości. Mogą też liczyć na to, że powstaną nowe drogi łączące ich tereny z Warszawą, co skróci czas dojazdu wielu z nich do pracy. Liczą bowiem, że z dużego budżetu Warszawy większe są szanse na znalezienie pieniędzy na inwestycje w swojej okolicy.
Kolejnym plusem jest komunikacja miejska. Żeby autobusy mogły dojechać do Piaseczna, władze gminy muszą podpisać z ZTM umowę i dopłacać do kosztów transportu.
– Wystarczy, że gmina nie dogada się z władzami ZTM, i zostaniemy pozbawieni autobusów, tak się zdarzało – mówi pan Janusz, który, jeśli dojdzie do głosowania, będzie na „tak".
Zmieni się też strefa biletowa, przez co za przejazd autobusem pasażerowie zapłacą o połowę mniej niż teraz.
Co zaś na tym może „ugrać" Ursynów? Przede wszystkim będzie miał więcej mieszkańców, a więc podatników. Są też sprawy czysto techniczne.
– Przykładowo rowy melioracyjne – mówi burmistrz Guział. – Po ursynowskiej stronie są one utrzymywane w sposób należyty, bardzo o nie dbamy. Niestety, po stronie piaseczyńskiej jest z tym trochę gorzej i cała woda, która spływa z Ursynowa, wraca i zalewa naszą dzielnicę. Gdybyśmy mogli udrożnić również tamte rowy, woda bez problemu spłynęłaby do pobliskich zbiorników.
Jak na te pomysły zareaguje gmina Piaseczno? Nie wiadomo.
– Sprawa ma charakter nieoficjalny. Dziś trudno jest mi mówić o jakimś konkretnym stanowisku władz gminy, ponieważ nikt dotąd nie zwrócił się do nas z takim pomysłem – mówi burmistrz Piaseczna Zdzisław Lis.
Ostrożnie wypowiada się również stołeczny urząd miasta.
– Dla nas każdy nowy warszawiak i podatnik jest na wagę złota – mówi rzeczniczka ratusza Agnieszka Kłąb. – Jednak warto pamiętać, że na takich nowych terenach trzeba też dużo inwestować, a mamy kryzys i w wielu dziedzinach szukamy oszczędności.
Takich korekt administracyjnych granic miast czy gmin w Polsce przeprowadza się rocznie kilkadziesiąt. W Warszawie jednak dochodziło do nich bardzo rzadko.
Wesołej się udało
Ostatnia zmiana granic w 2002 r. polegała na przyłączeniu Wesołej, chwilę przed zmianą ustroju stolicy. Tam mieszkańcy zdecydowali o tym w referendum. Wówczas samodzielna gmina Wesoła stała się „tylko" jedną z dzielnic Warszawy. W 2005 r. w konsultacjach społecznych dwie trzecie mieszkańców Sulejówka wypowiedziało się też za przyłączeniem go do stolicy, ale nie miało to dalszego ciągu.
W samej stolicy przed 2002 r. pojawiały się natomiast tendencje separatystyczne. Na przykład Rembertów czy Białołęka chciały wydzielić się ze stolicy w obawie przed utratą samodzielności i realnego wpływu na budżet. Ostatecznie jednak żaden oficjalny dokument w tej sprawie nie wpłynął do Rady Ministrów.
Zmiany w dzielnicach
Zmienić się mogą również wewnętrzne granice Warszawy. Burmistrz Ursynowa zaprosił do rozmów swoich odpowiedników z Mokotowa i Wilanowa. W pierwszym przypadku chodzi o przesunięcie granicy, która dzieli na dwie części Potok Służewiecki. Jak tłumaczą władze Ursynowa, gdyby potok miał jednego gospodarza, łatwiej byłoby skoordynować programy jego rewitalizacji.
Podobny problem jest na granicy Ursynowa i Wilanowa. Przebiega ona przez skarpę warszawską, przez co rekultywacja tego terenu jest utrudniona. Żeby wytyczyć choćby ścieżkę rowerową, muszą konsultować się dwie dzielnice. Potem każda z nich musi znaleźć odpowiednie środki w swoim budżecie. Gdy w którejś z nich pieniądze „spadną", inwestycja odwleka się.
Jeśli burmistrzowie dojdą do porozumienia, zmiany nie będą duże – granica Ursynowa z Mokotowem przesunie się o ok. 50 m, podobnie z Wilanowem. – Zamiast przebiegać grzbietem skarpy, puszczona zostanie u jej podnóża – proponuje Ursynów.