Czystość przedmałzeńska

Moderator: Szeregowy_Równoległy

Czy zachowujesz/ planujesz zachować czystośc przedmałżeńską?

tak
13
23%
nie
29
52%
ta kwestia mnie nie dotyczy
14
25%
 
Liczba głosów: 56

Awatar użytkownika
hafilip84
Jego Gryząca Albumowość
Posty: 7641
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
Lokalizacja: Legionowo

Post autor: hafilip84 » 23 kwie 2006, 15:27

Petroniusz pisze:
levar pisze:...i mieć 7 samochodów, na każdy dzień tygodnia inny :mad:
No tu mimo wszystko będe bronił mojego proboszcza, chociaż go nie lubię. Ma jeden i to nieduży.
u mnie z kolei jest jeden samochod na kilku ksiezy...

Awatar użytkownika
Jarek
Posty: 2962
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Jarek » 23 kwie 2006, 23:20

levar pisze:Nie mam dowowód, bo nie obracam się w środowisku kościelnym. Bazuję na opiniach ludzi, w tym także katolików.
No właśnie z takimi opiniami to całkiem różnie bywa. Wielu ludzi jest uprzedzonych (np. do kościoła) i byle tylko dać im pretekst, od razu znajdą taką interpretację faktów, byle tylko tego kogoś pogrążyć. Z drugiej strony, jeżeli jakiś temat się regularnie powtarza, to zwykle coś jest na rzeczy...
A jednak przyznałeś. Doceniam.
Może za tych ludzie trzeba by się modlić, nie wiem. To, że ktoś został księdzem (mając szczere chęci) nie oznacza, że nie może zejśc na manowce. Ktoś kiedyś powiedział,ze takich ludzi diabeł o wiele bardziej atakuje. I pewnie tak jest.

Gacek
Posty: 1460
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Loża Sadystów- marquis de Sade. Gare Centrale
Kontakt:

Post autor: Gacek » 24 kwie 2006, 9:50

Jarek pisze:Może za tych ludzie trzeba by się modlić, nie wiem. To, że ktoś został księdzem (mając szczere chęci) nie oznacza, że nie może zejśc na manowce. Ktoś kiedyś powiedział,ze takich ludzi diabeł o wiele bardziej atakuje. I pewnie tak jest.
i to ich usprawiedliwia taaak?

Mechanizm weryfikacji powołań w KK absolutnie nie działa. Na priv mogę Ci podać listę księży dziwkarzy, gejów, pedofili, złodziei... niestety mam ich trochę- tylko szkoda ze zweryfikowaną przez włąsne doswiadczenia!
Całuję Was w Wasze małe serduszka.

zadzior
Posty: 146
Rejestracja: 30 gru 2005, 11:19
Lokalizacja: Warszawa-Rembertów

Post autor: zadzior » 24 kwie 2006, 16:06

Jarek pisze:Odp. 1.
To troche jak np z kupnem samochodu ... każdy chce się przejechać i sprawdzić zanim kupi
Pozwolę sobie posłużyć się analogicznym przykładem. Kupujesz piękny samochód w salonie. Oszczędzałeś wiele lat, to ma byc wóz na całezycie. Po jakimś czasie okazuje sie, ze ktoś nim już jednak jeździł. I to nie jeden kierowca. Fajnie?
A ja myślę, że to jest tak, że jak się spotka kogoś, z kim chce się przeżyć resztę życia, to nie ma znaczenia czy ta osoba miała kogoś przed tobą czy nie.
Ja z przyczyn obiektywnych wybrałem punkt 2.

pzdr
zadzior

[ Dodano: 2006-04-24, 16:14 ]
Jarek pisze:
Brak podstaw do odpowiedzi na zadane pytanie.
Dlaczego? Jeżeli moja ukochana zona "nie będzie mogła" być ze mną przez dłuższy czas, może bardzo długi, to jakże miałbym ją zdradzać? Nie wyobrażam sobie tego. Gdybym jednak wcześniej miał kilka kobiet, to w takiej sytuacji pomysł, by zrobić skok w bok przyszedłby mi do głowy. Nie ma mocnych, pokusa będzie. Owszem, można ją odeprzeć. Ale nie kazdy jest dość silny. Zresztą opieranie się pokusie to zawsze jest cierpienie, mniejsze lub większe.
Widać, że jesteś teoretykiem. Ja jestem praktykiem i powiem tak: różnie w związku bywa, ale póki jestem w związku w życiu by mi nie przyszło do głowy zdradzić swojej drugiej połowy. A nie byłem prawiczkiem, kiedy się żeniłem. Więc Twoje argumenty są o kant gablotki potłuc. z drugiej strony słyszałem o przypadkach zdrad właśnie w związkach "czystych przedślubnie". A ich powodem była zwykła ciekawość, jak to będzie z kimś innym. Zatem znowu o kant gablotki...

pzdr
zadzior

[ Dodano: 2006-04-24, 16:17 ]
Fikander pisze:
Jarek pisze:Dlaczego?
Dlaczego? Bo każdy człowiek jest inny. Można być fizycznie dziewicą, ale puszczać się z byle kim, choć bez 'pełnego' stosunku i chełpić się swoją 'czystością'. Można nie być dziewicą, ale mieć na tyle silne zasady, aby nie zdradzać osoby, którą się kocha... Straszliwie generalizujesz w tym momencie...

Aha, i nie wiem, skąd założenie, że osoba, która miała jednego partnera - swojego męża - pokusy odczuwać nie będzie, bo to jest już dla mnie absolutnie niezrozumiałe. :shock:
Otóż to!

[ Dodano: 2006-04-24, 16:36 ]
MisiekK pisze:
Jarek pisze:Instytucja małżeństwa daje wielu ludziom pewien psychologiczny komfort. A także akcentuje, że zaczął sie nowy etap w zyciu. Zacząć sypiać z kimś, to nie jest jeszcze nowy etap w zyciu. Mówić na kogoś mąż/żona - owszem..
Rozumiem, ze piszesz to jako praktyk (jak mawial Lech Walesa). Czlowiek majacy za soba juz staz malzenski? Bo ja jakos po slubie nie zauwazylem wielkich zmian oprocz obraczki na palcu i wprowadzenia zony do swojego mieszkania.
Jarek pisze:Sakrament małżeństwa to coś o wiele głębszego. Asystencja Boga we wszystkich dziedzinach wspólnego życia, uświęcenie najzwyklejszych prozaicznych czynności, możliwość spotkania z Bogiem we współżyciu małżeńskim. Małżeńskie łoże, które staje się ołtarzem i miejscem świętym.
Jakos nie zauwazylem uswiecenia mojego lozka w domu. Mowiac szczerze robimy tam rzeczy, ktore ze swietoscia nie maja zbyt wiele wspolnego.
Jarek pisze:To wszystko zbyt piękne, by opisać w kilku zdaniach. I też raczej na rozmowe przy piwie.
Przy piwie nie rozmawia sie o rzeczach wielkich.
Jarek pisze:Nie warto życ "na kocią łapę", bo sama świecka instytucja małżeństwa wprowadza nową jakość. A sakrament małżeństwa przemienia dogłebnie całe życie.
Zycie na 'kocia lape' jest takim samym zyciem jak i inne. Jesli ludzie nie chca wziac slubu to tylko i wylacznie ich decyzja. Poza tym kosciol nie potepia ludzi zyjacych w zwiazkach niesakramentalnych.
Otóż to! Ze swoją żoną mieszkałem pół roku przed słubem i po ślubie zmieniło sie tylko to, że nosimy obrączki na palcah i mamy to samo nazwisko.

pzdr
zadzior

Awatar użytkownika
Jarek
Posty: 2962
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Jarek » 24 kwie 2006, 20:44

Gacek pisze:i to ich usprawiedliwia taaak?

Mechanizm weryfikacji powołań w KK absolutnie nie działa. Na priv mogę Ci podać listę księży dziwkarzy, gejów, pedofili, złodziei... niestety mam ich trochę- tylko szkoda ze zweryfikowaną przez włąsne doswiadczenia!
A moze oni mieli powołania tylko zeszli na złą drogę? Ja bym księzy nie usprawiedliwiał tylko dlatego, że są księżmi, raczej przeciwnie. Po prostu chciałem powiedzieć, że i oni błądzą.
zadzior pisze:pzdr
zadzior
zadzior pisze:pzdr
zadzior
zadzior pisze:pzdr
zadzior
Dzięki za Twoje komentarza. Ja też pozdrawiam potrójnie!

Gacek
Posty: 1460
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Loża Sadystów- marquis de Sade. Gare Centrale
Kontakt:

Post autor: Gacek » 24 kwie 2006, 21:34

Jarek pisze:A moze oni mieli powołania tylko zeszli na złą drogę? Ja bym księzy nie usprawiedliwiał tylko dlatego, że są księżmi, raczej przeciwnie. Po prostu chciałem powiedzieć, że i oni błądzą.
Powołanie Jarku, albo sie ma albo go sie nie ma.

Errare humanum est, perseverare diabolicum. A oni nie dosć ze pobłądzili to trwali w grzechu.
Całuję Was w Wasze małe serduszka.

Awatar użytkownika
Jarek
Posty: 2962
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Jarek » 24 kwie 2006, 22:35

Gacek pisze:Powołanie Jarku, albo sie ma albo go sie nie ma.

Errare humanum est, perseverare diabolicum. A oni nie dosć ze pobłądzili to trwali w grzechu.
Posiadanie powołania do takiego czy innego zycia nie gwarantuje, że się w tym powołaniu wytrwa. Ani ksiądz w dniu święceń, ani małżonkowie w dniu ślubu nie mają gwarancji, że będą dalej szli obraną drogą.

W przypadku części z księży-renegatów pewnie nie powinno się ich wyświęcać. Ale na pewno przynajmniej część z nich zaczęła dobrze, miała powołanie, tylko potem coś się z nimi stało. Z drugiej strony nawet jak ktoś się pomyli i wybierze nienajlepszą dla siebie drogę życia, to Bóg go nie pozostawi samemu sobie i pozwoli na niej wytrwać. W końcu, jeśli ktoś przyjmuje sakrament czy to małżeństwa, czy to święceń, to stało się to za Bożym przyzwoleniem.

Reasumując, ludzie błądzą, dlatego bywają księża, którzy odrzucają powołanie, a czasem i kościół. Człowiek redagujący Fakty i Mity chyba kiedyś był księdzem. No i co mu się stało? To tajemnica.

Awatar użytkownika
Petroniusz
Posty: 658
Rejestracja: 14 gru 2005, 7:44
Lokalizacja: Gocław

Post autor: Petroniusz » 24 kwie 2006, 22:52

Jarek pisze:Człowiek redagujący Fakty i Mity chyba kiedyś był księdzem. No i co mu się stało? To tajemnica.
Wycofał się, bo chyba stwierdził, że to nie jest jednak jego powołanie. Albo się zraził. Może tacy "księża-renegaci" też się powinni zastanowić nad takim krokiem. Bez urazy, ale powinno się ich eliminować. A wygląda to, że takie przypadki jak molestowanie, pijaństwo są za cichym przyzwoleniem, bo powie się o czymś takim i zaraz to znika z ekranu, ale nie z życia.
Nie mówmy o jednorazowych przypadkach, bo błądzić jest rzeczą ludzką, ale jak coś się powtarza notorycznie?

Awatar użytkownika
Jarek
Posty: 2962
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Jarek » 24 kwie 2006, 23:00

Wycofał się, bo chyba stwierdził, że to nie jest jednak jego powołanie. Albo się zraził. Może tacy "księża-renegaci" też się powinni zastanowić nad takim krokiem. Bez urazy, ale powinno się ich eliminować. A wygląda to, że takie przypadki jak molestowanie, pijaństwo są za cichym przyzwoleniem, bo powie się o czymś takim i zaraz to znika z ekranu, ale nie z życia.
Nie mówmy o jednorazowych przypadkach, bo błądzić jest rzeczą ludzką, ale jak coś się powtarza notorycznie?
Wycofał się to mało powiedziene. Spuśćmy na to zasłonę milczenia.

Co do występków księży, tych ludzi karze się zwykle zamknięciem w klasztorach. Ale, niestety, bywają przypadki, że popełniają przestępstwa, które są następnie tuszowane i ukrywane. Potem zwykle jednak i tak wychodzą na jaw. W USA wyprzedawano całe parafie, by zebrać pieniądze na milionowe odszkodowania dla ofiar. Brak słów. Bez komentarza. Niemniej jednak wierzę, że to jest margines. Choć i tak żaden taki przypadek nie powinien nigdy mieć miejsca.

Gacek
Posty: 1460
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Loża Sadystów- marquis de Sade. Gare Centrale
Kontakt:

Post autor: Gacek » 25 kwie 2006, 9:35

ale zobacz Jarku nieruchawość Kościoła i absolutne samozadowolenie choćby w przyapdku afery abp Paetza. Skandal był tylko kilkanaście dni- a człowiek ten molestował seksualnie kleryków wiele lat. Nie dziwię im sie ze nie chcą zeznawać przeciw zwierzchnikowi- szczególnie w sytuacji gdy zmiana pracy jest raczej niemożliwa. Przykład abp Paetza pokazuje nam to z czym w Kosćiele Katolickim walczyć będę do końca mych dni- z zakłamaniem i faryzejską hipokryzją. Kościół jako instytucja strzegąca wiary jest OK- nie mam specjalnych zastrzeżeń do samej dogmatyki- tylko w czym ksiądz- homoseksualista jest lepszy jego wiernego?
Całuję Was w Wasze małe serduszka.

zadzior
Posty: 146
Rejestracja: 30 gru 2005, 11:19
Lokalizacja: Warszawa-Rembertów

Post autor: zadzior » 25 kwie 2006, 10:43

Jarek pisze:
zadzior pisze:pzdr
zadzior
zadzior pisze:pzdr
zadzior
zadzior pisze:pzdr
zadzior
Dzięki za Twoje komentarza. Ja też pozdrawiam potrójnie!
A proszę bardzo. A tak na marginesie, to nie moja wina, że gdzieś z automata łączą się odpowiedzi na 3 posty w jedno. To strasznie wkurzające jest.

pzdr
zadzior

Szamot
Posty: 2315
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Szamot » 01 maja 2006, 13:26

Jarek pisze:
Wycofał się, bo chyba stwierdził, że to nie jest jednak jego powołanie. Albo się zraził. Może tacy "księża-renegaci" też się powinni zastanowić nad takim krokiem. Bez urazy, ale powinno się ich eliminować. A wygląda to, że takie przypadki jak molestowanie, pijaństwo są za cichym przyzwoleniem, bo powie się o czymś takim i zaraz to znika z ekranu, ale nie z życia.
Nie mówmy o jednorazowych przypadkach, bo błądzić jest rzeczą ludzką, ale jak coś się powtarza notorycznie?
Wycofał się to mało powiedziene. Spuśćmy na to zasłonę milczenia.
Akurat znam tego chłopaka. Był diakonem. Nie wnikałem w szczegóły, to jego intymne sprawy, więc może i my nie plotkujmy. Ale na pewno jest głęboko rozczarowany. Pytanie czy czynnikiem boskim, czy może czysto ludzkim.

Co więcej niedalej jak przedwczoraj poznałem innego chłopaka, ktory byl w seminarium. Stracił tam wiarę. Co to za kościół, ktory powoduje jej destrukcję nie rozwój??

Awatar użytkownika
Kleszczu
Stoi... Sofista?
Posty: 13046
Rejestracja: 14 gru 2005, 19:48
Lokalizacja: Nowe Włochy
Kontakt:

Post autor: Kleszczu » 01 maja 2006, 20:33

Szamot pisze: Co więcej niedalej jak przedwczoraj poznałem innego chłopaka, ktory byl w seminarium. Stracił tam wiarę. Co to za kościół, ktory powoduje jej destrukcję nie rozwój??
Nikt nie mówi, że nauka w seminarium to przyjemność. Najgorszy jest podobno pierwszy rok. :-k
"Ale potrafił podać dokładnie godziny wyjazdu i przyjazdu pociągu Paryż-Berlin, kombinacje połączeń między Lyonem i Warszawą.(...) Nawet naczelnik stacji by się w tym zgubił..."
Albert Camus-"Dżuma"

"Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej..." - Ryszard Riedel

Awatar użytkownika
Jarek
Posty: 2962
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:09

Post autor: Jarek » 01 maja 2006, 22:23

Nikt nie mówi, że nauka w seminarium to przyjemność. Najgorszy jest podobno pierwszy rok.
Krzyśkowi chyba chodziło o zgorszenie, jakiego doznał ten człowiek w seminarium. Może być czasami bardzo ciężko, ale jeśli człowiek czuje, że jest na właściwym miejscu, będzie bardzo zadowolony.

Awatar użytkownika
Kleszczu
Stoi... Sofista?
Posty: 13046
Rejestracja: 14 gru 2005, 19:48
Lokalizacja: Nowe Włochy
Kontakt:

Post autor: Kleszczu » 01 maja 2006, 22:31

Jarek pisze:
Nikt nie mówi, że nauka w seminarium to przyjemność. Najgorszy jest podobno pierwszy rok.
Krzyśkowi chyba chodziło o zgorszenie, jakiego doznał ten człowiek w seminarium.
Racja.
Jarek pisze: Może być czasami bardzo ciężko, ale jeśli człowiek czuje, że jest na właściwym miejscu, będzie bardzo zadowolony.
Słusznie. Choć czasem osoby nawet czujące, ze są na własciwym miejscu przezywają kryzysy. Często wtedy dochodzą do wniosnku (raz słusznego- raz przeciwnie), że nie nadaja się do roli kapłana.
"Ale potrafił podać dokładnie godziny wyjazdu i przyjazdu pociągu Paryż-Berlin, kombinacje połączeń między Lyonem i Warszawą.(...) Nawet naczelnik stacji by się w tym zgubił..."
Albert Camus-"Dżuma"

"Kiedyś chciałem umrzeć młodo jak Jim Morrison, ale z czasem zacząłem patrzeć na to inaczej..." - Ryszard Riedel

ODPOWIEDZ