Cytaty książkowe

Moderator: Szeregowy_Równoległy

JacekM
Śnieżynka
Posty: 10151
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:23
Lokalizacja: OX11

Post autor: JacekM » 05 lut 2013, 10:35

BTW, skład taniej książki Dedalus przy Chmielnej zaskoczył mnie wyborem starszych pozycji wydanych nakładem Czarnego - wyszedłem z 4 ciekawymi książkami za ~40pln... Oczywiście tradycyjnie jest tam również mnóstwo tanich książek historycznych.
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36653
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 06 lut 2013, 15:25

Bolesław Leśmian
Dziewczyna

Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" – I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat – i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" –
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych – Boże mój! – nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas – i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" –
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść – i zginął ślad – i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty – Boże mój! – mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały spiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" –
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem – nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było, oprócz głosu!

Nic – tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz! I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
1936
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 06 lut 2013, 15:38

Poezja była gdzie indziej :P ale ładne.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36653
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 06 lut 2013, 15:48

A to poproszę o przeniesienie :]
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
Szeregowy_Równoległy
Szeregowe Chamidło
Posty: 14095
Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37

Post autor: Szeregowy_Równoległy » 09 kwie 2013, 0:37

[quote="Paul Merson "Jak nie być profesjonalnym piłkarzem""]Kiedy jednak zacząłem grać w Villi, w Boro rozpoczął się dramat. Ktoś do mnie zadzwonił z informacją, że Gazzę zabrano ma obserwację do szpitala The Priory w Londynie. Przestał panować nad swoim piciem. W szpitalu znaleźli się lekarze, którzy uznali, że dobrze będzie, jeżeli przyjadę i z Gazzą porozmawiam. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że ludzie, którzy po raz pierwszy trafiają na odwyk, przeżywają szok. Gazza nie do końca rozumiał, co się z nim dzieje, więc lekarze doszli do wniosku, że rozmowa z przyjacielem dobrze na niego wpłynie.
I wówczas wydarzyła się najdziwniejsza rzecz. Kiedy siedzieliśmy w pokoju i rozmawialiśmy, do środka wszedł legendarny gitarzysta Eric Clapton. Mój Boże, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Pomyślałem, że mam halucynacje. Gapiłem się na niego, przypuszczając, że przez pomyłkę wszedł do złego pokoju, ale o pomyłce nie było mowy. Okazało się, że Eric jest w szpitalu wolontariuszem, pomaga personelowi. Niedawno skończyłem czytać jego cholerną książkę, więc widok Erica mną wstrząsnął, chociaż z drugiej strony byłem trochę zawiedziony, że nie ma tu jakiejś gwiazdy muzyki pop, chociażby All Saints czy Geri Haliwell.
- Słuchaj, Eric, co ty tutaj robisz? - Wyjąkałem, kiedy podszedł do nas.
Okazało się, że przeczytawszy w gazetach o przyjęciu Gazzy do The Priory, Eric zadzwonił do szpitala. Zapytał, czy mógłby z nim porozmawiać, ponieważ miał nadzieję, że będzie w stanie udzielić mu ważnych rad. Wiele lat później, w 2008 roku, zaproponował mu nawet, że zarekomenduje go w centrum rehabilitacyjnym Crossroads, które znajduje się na Antigui. Bez wątpienia chciał mu pomóc. Po jakichś trzydziestu minutach rozmowy przy łóżku Eric wyszedł, żeby dla całej naszej trójki kupić kawę. Wtedy Gazza obrócił się na łóżku i dziwnie na mnie spojrzał.
- Kurwa, kto to jest? - zapytał.
Nie wierzyłem własnym uszom. Jeden z najsłynniejszych ludzi w historii rocka poszedł mu właśnie kupić kawę, a Gaz nie miał o tym zielonego pojęcia.[/quote]
129, 177, 178, 187, 194, 197, 207, 716, 401, 517, N35, N85, R1, R3, S1.

Nazywam się Major Bień

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 18 wrz 2013, 21:15

Ta książka jeszcze się nie ukazała, ale z dostępnych fragmentów wynika, że to może być najsmutniejsza lektura roku.
Filip Springer, Wanna z kolumnadą pisze:Temat tej książki nie jest ważny. Politycy umieszczają go na ostatnim miejscu listy swoich priorytetów. Przeszkadza w robieniu interesów przedsiębiorcom. Nie rozpala umysłów. Można zapytać przechodnia na ulicy: „Nie przeszkadza to panu?”, i pokazać palcem. Człowiek machnie ręką.
– Nie, nie przeszkadza. Mogłoby być trochę ładniejsze, ale ja się na tym nie znam – odpowie, a w gorszym wypadku rzuci: – Ludzie nie mają czego do garnka włożyć, a wy się bzdurami zajmujecie.
Odbyłem dziesiątki takich rozmów.
Ta książka jest o tym, że w Polsce jest brzydko i wszystko wskazuje na to, że wkrótce będzie jeszcze brzydziej. Tak, szczęśliwego zakończenia tutaj nie widać.
Trzeba wybrać jakiekolwiek niemieckie miasto przy granicy z Polską i ruszyć na wschód. Na przykład Görlitz. Zadbana starówka, odrestaurowane kamienice. Z wysokiego brzegu Nysy widać już Polskę. Prowadzi tam drewniany most Przyjaźni. Tuż za nim biało-czerwony słupek i zrujnowana kamienica. Na niej wymalowany wołami napis: „Zigaretten”. Podobno mieszkańcy Zgorzelca wybierający się na niemiecką stronę mówią, że „idą na stare miasto”. Mieszkańcy Görlitz zmierzający w przeciwnym kierunku po prostu idą do Polski.

(...)

Eksperyment z bólem oczu będzie można powtarzać u nas jeszcze przez lata. Będziemy wsiadać do samochodu gdzieś w Niemczech i ruszać na wschód. Albo gdzieś w Czechach, by skierować się na północ. Po minięciu niewidzialnej granicy poczujemy lekkie ukłucie, lecz pojedziemy dalej. Ból będzie narastał, ale przecież wiemy, że w końcu minie. Jakoś go oswoimy.
Zresztą wcale nie musimy jechać. Możemy polecieć samolotem, wsiąść w Monachium (na wieży lotniska zobaczymy napis „München”) albo w Pradze (na wieży będziemy mogli przeczytać „Praha”) i wylądować w Warszawie (z wieży powita nas „Samsung”).

(...)

Na Truskawkowej nie uświadczysz kępki trawy, o krzaczku truskawek nie wspominając. Do niedawna nie prowadziła tutaj żadna porządna droga, dlatego do dziś stoją tu jeszcze przed domami porządne, terenowe samochody.
– Dlaczego robisz zdjęcia? – pyta mnie wyglądający na czterdziestolatka facet w przykurzonym SUV-ie.
– Robię reportaż o przedmieściu – odpowiadam.
– To nie jest przedmieście, to Wrocław. Granicę miasta mamy za płotem. Kupowałem dom w mieście.
Milczymy przez chwilę, rozglądam się wokół. Za tym płotem, który wskazał, widzę obsiane pole, dalej kilka drzew i znowu pole.
– Często musi pan to sobie powtarzać? – pytam.
– Raz w miesiącu, gdy płacę ratę kredytu. Zimą trochę częściej – odpowiada.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 27 wrz 2013, 18:26

Michał Książek, Jakuck pisze:Kim opowiadał, że na Chałturina widział sukę, której język przymarzł do bryły zamarzniętych na kamień pomyj. Takie lodowe górki zlewek powstają na podwórkach dieriewiaszek, w których nie ma kanalizacji, więc wszelkie nieczystości wylewa się w jedno miejsce, zwykle za węgłem domu. Nie zdążą spłynąć, już zamarzają. Suka chciała coś zlizać, ale język przymarzł jej jak przyklejony. Kim z Waśką w odruchu współczucia ściągnęli spodnie, kalesony i obsikali pospiesznie obolały język zwierzęcia. Jednak jakiś fragment wciąż się trzymał, może jakaś folia czy sznurek, i suka zaczęła skowyczeć jeszcze żałośniej. Z boku wyglądałoby to przedziwnie - dwóch gości z gołymi fujarkami nad skomlącym psem - gdyby nie tuman. Uratowała ją dopiero gospodyni z wiadrem ciepłych zlewek i prostym pytaniem do studentów: "Wy czto, ochujeli?". Trudno być psem na skraju ekumeny.
tenże i tamże pisze:Wiatr z północy, minus czterdzieści trzy stopnie. W drodze do archiwum uciekałem przed psem i na podwórku zahaczyłem o coś, co znowu rozdarło mi rękaw. Nie wiedziałbym o tym, gdyby nie piękny szew, który odkryłem już po pracy, zakładając kurtkę.
- To szew chirurgiczny - wytłumaczył mi uprzejmy szatniarz.
- To pan zszył?
- Żeby pan nie zamarzł.
- Ale jak dokładnie! Nawet stopień zimna się nie przeciśnie.
- Bo ja jestem chirurgiem. Zszywałem tak wiele razy. Tylko że ludzi.
- A jak chirurg zostaje szatniarzem?
- W tym kraju to bardzo łatwe - powiedział smutno, bardzo smutno.
tenże i tamże pisze:- Czy można rozpoznać trop wilka, jeśli jest słabo odciśnięty - dopytuję, widząc, że chętnie opowiada.
- Tak, między odciskami poduszek na jego tropie możesz narysować patykiem krzyżyk, a u psa się nie da, bo linie wejdą ci na poduszki.
- A jak nie widać poduszek? - drążę.
- Wielkość. Rzadko który pies zostawia trop wielkości talerza.
tenże i tamże pisze:Kiedy zamarza jezioro Sajsary i kurzy śnieg, to pewny znak, że po Lenie płynie już zbity śryz i że lada dzień stanie prom. Śryz to masy lodu i śniegu, które zbijają się w ogromne strupy, łączą z lodem narastającym od brzegów i zatrzymują nawet najbardziej bystry nurt. Póki nie zatrzymają Leny, promy w dużym pośpiechu przewożą ludzi ze wschodniego brzegu na zachodni i z powrotem. Najbardziej śpieszą się kierowcy wielkich ciężarówek, którzy jadą najdalej. Jeżeli przez Kołymę do Magadanu, to śpieszą się na przeprawę na Ałdanie (jest mniejszy i zamarza wcześniej), jeżeli bliżej, do Nierungri (gdzie zaczyna się kolej), to gonią, by zdążyć z jeszcze jednym kursem. Żeby się nie spóźnić albo znaleźć trochę miejsca na promie, kamaziści - jak nazywają ich kierowcy osobowych - zdolni są do wszystkiego. Jeżeli postukają łomami po szybie albo przewrócą moskwicza do góry kołami, to jeszcze pół biedy. Rok temu kilku weteranów trasy Jakuck-Magadan wyrzuciło za burtę jakąś niewielką toyotę. Twierdzili zgodnie, że kierowca po prostu źle wjechał na trap promu. Poza tym była mgła, a szofer był na bani.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36653
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 30 wrz 2013, 8:49

Nic mnie tam nie ciągnie. Nic a nic :niewiem:
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 30 wrz 2013, 9:15

Ale zima trwa tam tylko dziesięć miesięcy, a potem to już tylko lato i lato. :P
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
Bastian
Sułtan Maroka
Posty: 36653
Rejestracja: 13 gru 2005, 14:08
Lokalizacja: Gdzieś tam na północy...

Post autor: Bastian » 30 wrz 2013, 9:19

To też, ale chodzi mi o całokształt...
Honi soit qui mal y pense... Chemia teraz doszła do wspaniałych wyników. Robią wiewiórki z aminokwasów. Kir Bułyczow
Gdzieś tam może i jest prawda, ale kłamstwa tkwią w naszych głowach. Terry Pratchett
Darmowy ser znajduje się tylko w pułapkach na myszy. Kir Bułyczow

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 30 wrz 2013, 9:22

Wiem, droczę się. Nie jest to też miejsce wysoko na liście moich priorytetów, zapewniam :P
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

JacekM
Śnieżynka
Posty: 10151
Rejestracja: 15 gru 2005, 14:23
Lokalizacja: OX11

Post autor: JacekM » 30 wrz 2013, 13:25

Można po angielsku?
bury me in my favourite yellow patent leather shoes / and with a mummified cat / and a cone-like hat.

Awatar użytkownika
hafilip84
Jego Gryząca Albumowość
Posty: 7641
Rejestracja: 14 gru 2005, 21:03
Lokalizacja: Legionowo

Post autor: hafilip84 » 30 wrz 2013, 15:10

Ryzykujesz, że zostaniesz poproszony o przetłumaczenie :>

Awatar użytkownika
fik
Naczelne Chamidło
Posty: 27406
Rejestracja: 10 gru 2005, 12:34
Lokalizacja: so wait for me at niemandswasser

Post autor: fik » 18 wrz 2014, 10:03

Paweł Reszke, Miejsce po imperium pisze:Zabawne, ale gruzińska wojna domowa, która zaczęła się w 1992 roku, była wojną artystów. Oto Zwiad Gamsachurdia - filolog, tłumacz literatury angielskiej i amerykańskiej, znany z doskonałych esejów historycznych, wyrafinowany intelektualista. Oto Dżaba Joseliani - profesor teatrolog, poeta, dramaturg, który wcześniej odsiedział siedemnaście lat w więzieniu za napad na bank w Leningradzie. Oto Tengiz Kitowani - rzeźbiarz, dowódca Gwardii Narodowej.
(...)
Po 1989 roku wokół Zwiada zebrała się większość partii opozycyjnych. Wkrótce w wolnych wyborach zostaje wybrany na prezydenta - 86,5 procent głosów przy osiemdziesięciotrzyprocentowej frekwencji! W ciągu kilku miesięcy zdołał kompletnie roztrwonić swój kapitał.
(...)
W pierwszych wolnych od ponad siedemdziesięciu lat wyborach (tych wygranych przez "okrągły stół" Zwiada) tylko dziewięciu na 245 deputowanych to przedstawiciele mniejszości, które stanowią 30 procent mieszkańców kraju. W grudniu Osetia Południowa ogłasza suwerenność, dzień później parlament podejmuje decyzję o likwidacji autonomii.
- Jeśli nie chcą żyć z nami w pokoju, niech wyjadą z Gruzji - mówi Zwiad. Wybuchają pierwsze walki. Na początku lat dziewięćdziesiątych w republice działa ponad dwadzieścia organizacji paramilitarnych. Najgroźniejsi są Mchedrioni - Jeźdźcy Dżaby Joselianiego. Zwiad patrzy na nich przez palce - uzbrojeni patrioci przydają się do poskramiania secesjonistów. W końcu prezydent wydaje im wojnę, tworzy Gwardię Narodową pod dowództwem Tengiza Kitowianiego i wtrąca Dżabę do więzienia. Ale jest już za późno. Gwardia walczy z Jeźdźcami. Obie strony rabują, wymuszają haracze, handlują bronią. Zwiad nie wie, co robić.
"Wierzył, że został wyznaczony przez Boga, by rządzić Gruzinami, a także że Gruzja została wyznaczona, by być moralnym przykładem dla całego świata" - pisała Elizabeth Fuller, dziennikarka Radia Wolna Europa, ekspert ds. Kaukazu. Wiara mesjasza zderzyła się boleśnie z rynsztokiem codzienności, w którym mógł oglądać najgorsze cechy swoich rodaków. To musiało boleć. Zamknięty w swoim domu, otoczony uzbrojoną ochroną i wielkimi psami biegającymi swobodnie po ogrodzie, Zwiad wszędzie węszył sowiecki spisek. Zaczął tłamsić prasę i przeciwników politycznych. Sytuacja staje się coraz gorsza - podporządkowany mu parlament uchwala ustawę o jedynym oficjalnym języku w kraju. Starcia w abchaskim Suchumi i osetyjskim Cchinwali. Tysiące uchodźców.
Zwiad bredzi o zdradzie i sabotażu. Już nie wiadomo, kto kontroluje kraj. Do przełomu dochodzi we wrześniu. I wcale nie chodzi o to, że demonstranci nazywają Zwiada "Ceaușescu", lecz o to, że milicja na rozkaz prezydenta brutalnie rozbija wiec.
W grudniu w Tbilisi rozpoczynają się walki. Aleja Rustawelego pełna jest łusek. Walczą Mchedrioni, Gwardziści i siły lojalne wobec prezydenta.
(...)
Miasto i kraj pogrążyły się w chaosie na długie miesiące. Zwiad uciekł z kraju. Gościny udzielił mu inny wielki buntownik - generał i prezydent Czeczenii Dżochar Dudajew.
Opuszczony i zapomniany, pisał apele do Parlamentu Europejskiego, prezydentów Stanów Zjednoczonych, Francji, Turcji, w końcu, Bóg wie kogo mając na myśli, do Światowej Wspólnoty Narodów.
"Można się ze mną skontaktować w Groznym, Republika Czeczeńska, faks 00-8-731404525. Z szacunkiem, Zwiad Gamsachurdia, prezydent Gruzji na wygnaniu". Ale nikt nie odpowiedział na błagania o pomoc, spotkanie, a nawet odrobinę uwagi.
and I ask my masks and I:
surely we are living in a dream?

Awatar użytkownika
Szeregowy_Równoległy
Szeregowe Chamidło
Posty: 14095
Rejestracja: 13 paź 2008, 11:37

Post autor: Szeregowy_Równoległy » 13 sie 2015, 1:19

[quote="Monika Jaruzelska "Oddech""]Ojciec miał rozrusznik serca, który dostałam potem z krematorium. Ten rozrusznik jest u mnie cały czas w domu, leży zawinięty na półce obok książek Żeromskiego. I pewnie będzie tak leżał do końca, bo nie wiem, co można zrobić z rozrusznikiem serca, które mnie kochało.[/quote]
129, 177, 178, 187, 194, 197, 207, 716, 401, 517, N35, N85, R1, R3, S1.

Nazywam się Major Bień

ODPOWIEDZ