Jak na razie nikt nie wyznaczył w przepisach dopuszczalnych rozmiarów psa którego można przewozić bez kagańca. Jak coś jest zabronione to albo się zmienia przepisy, albo się tego nie robi, a nie wymyśla wymówki.Poc Vocem pisze:Biorąc pd uwagę, że buldog francuski to nawet w 1/10 nie jest rottweiler, tym bardziej cała sytuacja wygląda absurdalnie. Inna sprawa, że takiego buldoga można w klatce na kota albo czyś podobnym wozić.
Bezpieczeństwo w pojazdach komunikacji
Moderatorzy: Poc Vocem, Wiliam
A jak założyć kaganiec ratlerkowi, którego zwykle ludzie przewożą za pazuchą? Przecież nie ma kagańców o tak małych rozmiarach.adner pisze:Jak na razie nikt nie wyznaczył w przepisach dopuszczalnych rozmiarów psa którego można przewozić bez kagańca. Jak coś jest zabronione to albo się zmienia przepisy, albo się tego nie robi, a nie wymyśla wymówki.Poc Vocem pisze:Biorąc pd uwagę, że buldog francuski to nawet w 1/10 nie jest rottweiler, tym bardziej cała sytuacja wygląda absurdalnie. Inna sprawa, że takiego buldoga można w klatce na kota albo czyś podobnym wozić.
Google się z Tobą nie zgadzaGeorg pisze: A jak założyć kaganiec ratlerkowi, którego zwykle ludzie przewożą za pazuchą? Przecież nie ma kagańców o tak małych rozmiarach.
Być może. Ja jeszcze nie widziałem u ratlerka kagańca. A dużo jeżdżę po Warszawie. Ale może mam pecha.adner pisze:Google się z Tobą nie zgadzaGeorg pisze: A jak założyć kaganiec ratlerkowi, którego zwykle ludzie przewożą za pazuchą? Przecież nie ma kagańców o tak małych rozmiarach.
Jest litera prawa i jest duch prawa. Litera prawa zabrania przewożenia psa bez kagańca, duch prawa nakazuje dopatrywania się przewożenia psa w taki sposób, by nie stanowił zagrożenia. W przypadku ratlerków czy innych buldogów francuskich pod względem ducha prawa kaganiec jest raczej zbędny. A już na pewno jego brak nie powinien spotykać się z reakcją jakby ktoś co najmniej rzucał tym psem przez środek jadącego pojazdu. Albo dajmy na to biegał z nożem gotowym do użytku.
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears
Ja w ogóle bardzo rzadko widuję psy w autobusach.Georg pisze: Być może. Ja jeszcze nie widziałem u ratlerka kagańca. A dużo jeżdżę po Warszawie. Ale może mam pecha.
Ja jeszcze nigdzie nie widziałem jak konkretnie ta reakcja wyglądała. Może pasażerka się zaczęła wykłócać po zwróceniu jej uwagi?Poc Vocem pisze:A już na pewno jego brak nie powinien spotykać się z reakcją jakby ktoś co najmniej rzucał tym psem przez środek jadącego pojazdu. Albo dajmy na to biegał z nożem gotowym do użytku.
Czasami sam woziłem psa. Mimo, że bardzo nie lubił, zakładałem mu kaganiec i brałem go na smycz. Kilka razy spotkałem się z pasażerami, którzy mówili, żebym zdjął kaganiec, bo im pieska szkoda. Zdejmowałem dopiero po odjeździe z ostatniego przystanku przed tym, na którym wysiadaliśmy, jak się upewniłem, że nie ma kontrolerów. Pies wiedział wtedy, że ma się przecisnąć do najbliższych drzwi i po otwarciu wyskoczyć.adner pisze:Ja w ogóle bardzo rzadko widuję psy w autobusach.Georg pisze: Być może. Ja jeszcze nie widziałem u ratlerka kagańca. A dużo jeżdżę po Warszawie. Ale może mam pecha.
Ja jeszcze nigdzie nie widziałem jak konkretnie ta reakcja wyglądała. Może pasażerka się zaczęła wykłócać po zwróceniu jej uwagi?Poc Vocem pisze:A już na pewno jego brak nie powinien spotykać się z reakcją jakby ktoś co najmniej rzucał tym psem przez środek jadącego pojazdu. Albo dajmy na to biegał z nożem gotowym do użytku.
Pamiętam, jak pierwszy raz w życiu jechałem z psem autobusem, to nie założyłem mu kagańca, tylko wziąłem na smycz. Wsiadałem wtedy na Obozowej do midimana na 197. Gdy wsiadłem, rozległ się przez głośniki głos kierowcy "Pasażer z psem proszony jest o zapięcie psu kagańca". Pierwszy raz coś takiego słyszałem, więc przez pierwszą minutę nie zareagowałem. Potem zapiąłem psu kaganiec. Zanim zdążyłem krzyknąć do kierowcy "Już", kierowca ogłosił, że jeśli nie założę kagańca albo nie opuszczę pojazdu, to autobus nie odjedzie z przystanku. Po krzyknięćiu "Już założyłem", kierowca zamknął drzwi i ruszył z przystanku.
York w koszyku to jest 'małe zwierzę' czy pies?
Ale taki 'bulgot francuski' to jednak jest ze dwa-trzy razy od yorka czy 'latrelka' cięższy.
Ale taki 'bulgot francuski' to jednak jest ze dwa-trzy razy od yorka czy 'latrelka' cięższy.
A co to za szantaż? Łaski nie robi, nie pojedzie to nie zrealizuje kursów, a zamiast pieniędzy będzie kara. Też widziałem taką sytuację na 208, to nie można po prostu spokojnie poinformować, że pies dla bezpieczeństwa innych pasażerów musi mieć kaganiec, a nie jak dziecko szantażować? Bo niby to pasażerowie zawsze mają więcej do stracenia?Georg pisze:Pamiętam, jak pierwszy raz w życiu jechałem z psem autobusem, to nie założyłem mu kagańca, tylko wziąłem na smycz. Wsiadałem wtedy na Obozowej do midimana na 197. Gdy wsiadłem, rozległ się przez głośniki głos kierowcy "Pasażer z psem proszony jest o zapięcie psu kagańca". Pierwszy raz coś takiego słyszałem, więc przez pierwszą minutę nie zareagowałem. Potem zapiąłem psu kaganiec. Zanim zdążyłem krzyknąć do kierowcy "Już", kierowca ogłosił, że jeśli nie założę kagańca albo nie opuszczę pojazdu, to autobus nie odjedzie z przystanku. Po krzyknięćiu "Już założyłem", kierowca zamknął drzwi i ruszył z przystanku.
To raczej nie tyle szantaż co pośrednia metoda skłonienia pasażerów do przejścia na stronę kierowcy. Pamiętam, że w Międzylesiu, przy kontroli biletów działało bardzo dobrze. Facet nie miał biletu. Nie chciał wysiąść. Kontroler poszedł do kierowcy, drugi powiedział, że jak nie wysiądzie, to autobus dalej nie pojedzie. Było przed 8, wszyscy się spieszyli do roboty. Trzech panów podróżujących 525 wzięło sprawę w swoje ręce i gapowicz wyleciał z autobusu, a kontrolerzy wysiedli za nim.ashir pisze:A co to za szantaż? Łaski nie robi, nie pojedzie to nie zrealizuje kursów, a zamiast pieniędzy będzie kara. Też widziałem taką sytuację na 208, to nie można po prostu spokojnie poinformować, że pies dla bezpieczeństwa innych pasażerów musi mieć kaganiec, a nie jak dziecko szantażować? Bo niby to pasażerowie zawsze mają więcej do stracenia?Georg pisze:Pamiętam, jak pierwszy raz w życiu jechałem z psem autobusem, to nie założyłem mu kagańca, tylko wziąłem na smycz. Wsiadałem wtedy na Obozowej do midimana na 197. Gdy wsiadłem, rozległ się przez głośniki głos kierowcy "Pasażer z psem proszony jest o zapięcie psu kagańca". Pierwszy raz coś takiego słyszałem, więc przez pierwszą minutę nie zareagowałem. Potem zapiąłem psu kaganiec. Zanim zdążyłem krzyknąć do kierowcy "Już", kierowca ogłosił, że jeśli nie założę kagańca albo nie opuszczę pojazdu, to autobus nie odjedzie z przystanku. Po krzyknięćiu "Już założyłem", kierowca zamknął drzwi i ruszył z przystanku.
Czyli kontrolerzy działali bezprawnie i zmusili pasażerów do działania wbrew regulaminowi ZTM. No ładnie, ładnie.
In times of eternal darkness / In times of peace and embrace / When the minstrel of atrophy mock us / There's need for love and there's need for death / Too late for understanding / Too late for your tears
- vernalisadonis
- Posty: 3212
- Rejestracja: 03 cze 2012, 13:12
To jest jedna z lepszych metod, bo czasami zwykła prośba nie wystarczy. Co do kar, to można zrzucić to na pasażera, bo za zatrzymanie środka transportu jest kara wysokości 700zł ale nie wiem jak to wygląda w praktyce.ashir pisze:A co to za szantaż? Łaski nie robi, nie pojedzie to nie zrealizuje kursów, a zamiast pieniędzy będzie kara. Też widziałem taką sytuację na 208, to nie można po prostu spokojnie poinformować, że pies dla bezpieczeństwa innych pasażerów musi mieć kaganiec, a nie jak dziecko szantażować? Bo niby to pasażerowie zawsze mają więcej do stracenia?Georg pisze:Pamiętam, jak pierwszy raz w życiu jechałem z psem autobusem, to nie założyłem mu kagańca, tylko wziąłem na smycz. Wsiadałem wtedy na Obozowej do midimana na 197. Gdy wsiadłem, rozległ się przez głośniki głos kierowcy "Pasażer z psem proszony jest o zapięcie psu kagańca". Pierwszy raz coś takiego słyszałem, więc przez pierwszą minutę nie zareagowałem. Potem zapiąłem psu kaganiec. Zanim zdążyłem krzyknąć do kierowcy "Już", kierowca ogłosił, że jeśli nie założę kagańca albo nie opuszczę pojazdu, to autobus nie odjedzie z przystanku. Po krzyknięćiu "Już założyłem", kierowca zamknął drzwi i ruszył z przystanku.
Warszawa, 08.07.2014r., 8505/4A/519
Wrocław, 04.02.2016r., 4630/010A/146
Bydgoszcz, 05.01.2022 M202/3/55
Kraków, 19.10.2024 mc339/4A/178
Komunikacja miejska oraz kolej
Wrocław, 04.02.2016r., 4630/010A/146
Bydgoszcz, 05.01.2022 M202/3/55
Kraków, 19.10.2024 mc339/4A/178
Komunikacja miejska oraz kolej
Owszem, ale pieniądze z tej kary wpłyną do organizatora, a nie do przewoźnika.
- vernalisadonis
- Posty: 3212
- Rejestracja: 03 cze 2012, 13:12
Bezpieczeństwo pasażera ponad wszystko. Lepiej żeby przewoźnik stracił półkurs, niż prowadzący miał kłopoty, bo nie daj Boże nikt mu później nie pomoże.
Warszawa, 08.07.2014r., 8505/4A/519
Wrocław, 04.02.2016r., 4630/010A/146
Bydgoszcz, 05.01.2022 M202/3/55
Kraków, 19.10.2024 mc339/4A/178
Komunikacja miejska oraz kolej
Wrocław, 04.02.2016r., 4630/010A/146
Bydgoszcz, 05.01.2022 M202/3/55
Kraków, 19.10.2024 mc339/4A/178
Komunikacja miejska oraz kolej
-
- Posty: 4344
- Rejestracja: 08 sie 2011, 23:20
- Lokalizacja: Stary Mokotów
- Kontakt:
Żeby kierowcy i motorniczowie z taką samą zaciekłością godną lepszej sprawy zajmowali się kloszardami czy jakimiś innymi cwaniaczkami. No ale wiadomo, łatwiej wyładować frustrację na bezbronnej kobiecie z psem, niż się szarpać z kimś kto wygląda groźnie...Georg pisze: Gdy wsiadłem, rozległ się przez głośniki głos kierowcy "Pasażer z psem proszony jest o zapięcie psu kagańca". Pierwszy raz coś takiego słyszałem, więc przez pierwszą minutę nie zareagowałem. Potem zapiąłem psu kaganiec. Zanim zdążyłem krzyknąć do kierowcy "Już", kierowca ogłosił, że jeśli nie założę kagańca albo nie opuszczę pojazdu, to autobus nie odjedzie z przystanku. Po krzyknięćiu "Już założyłem", kierowca zamknął drzwi i ruszył z przystanku.