Strona 122 z 296

: 08 mar 2011, 18:46
autor: niedofizyk
Ja słyszałem wersję, że żadna awaria nie upoważnia do przejechania czerwonego. Mało tego, nawet tzw. sygnał wątpliwy (czyli przepalona żarówka) nie umożliwia jazdy - trzeba objechać/obejść albo stać i nie wiem - czekać na policję?

: 08 mar 2011, 19:19
autor: MichalJ
Na czerwonym formalnie trzeba czekać na policję. Na 'rogatka uszkodzona' na dróżnika.

: 09 mar 2011, 11:14
autor: drapka
To chyba trochę tak samo jak z podwójną linią ciągłą i zepsutym pojazdem na pasie ruchu. Formalnie nie wolno na nią najechać, ale trudno sobie wyobrazić sznurek stojących w kolejce i czekających na policję.

: 09 mar 2011, 16:32
autor: JacekM
Trochę inaczej - jeśli się ustawisz za zawalidrogą, to stajesz się automatycznie kolejnym pojazdem blokującym ruch. Na egzaminie egzaminator sam z siebie mi powiedział, że w tym miejscu jestem obowiązany przekroczyć linię ciągłą ;)

: 11 mar 2011, 22:51
autor: Bernard
Obrazek

Ekstremalne przejście dla pieszych: Mało nie zginęłam

Mało nie zginęłam na przejściu dla pieszych, mając zielone światło - pisze Katarzyna Jaklewicz w felietonie "Miasto moje, a w nim".


To było na pasach, które codziennie mijam, drżąc o własne życie. Chodzi o Czerniakowską róg Gagarina, a dokładnie zebrę po północnej stronie tego skrzyżowania. Kto był tam choć raz, wie, o co chodzi. Kto przechodzi tamtędy regularnie, zna system: - Musimy ruszyć jeszcze na czerwonym świetle - poinstruowała mnie koleżanka, gdy szłyśmy tamtędy pierwszy raz, i wyrwała do przodu, jak tylko samochody zahamowały przed zebrą. Była już na pasach, gdy rozbłysło zielone światło, ale zanim doszła do połowy, zaczęło mrugać. Końcówkę trasy pokonała już na świetle czerwonym, ignorując samochody, których silniki ryczały, gotując się do startu, i te, które już ruszały, jadąc wprost na nią. Ja zostałam daleko w tyle.

Od kilku miesięcy z przejścia korzystam codziennie, bo po drugiej stronie ulicy znajduje się przystanek, z którego odjeżdża autobus zawożący mnie do domu. Niestety, robiąc to, czuję się, jakbym uprawiała sport ekstremalny. Najpierw jest nerwowe oczekiwanie, potem zbiorowy falstart na czerwonym, wreszcie sprint przez pasy i przyspieszenie na ostatnich metrach. Emocji nie brakuje: światło zmienia barwy jak szalone, samochody warczą, trąbią i hamują z piskiem opon. Niezbędna jest dobra kondycja. Seniorzy są tu bez szans.

Jezdnia pierwsza (idąc od strony Karczmy Słupskiej) to jeszcze łatwizna. Na drugiej zaczyna się bieg z przeszkodami. Między pieszych wciskają się samochody zawracające na Czerniakowskiej, a także wjeżdżające w tę ulicę w lewo z Gagarina. Pod koła jednego z nich o mało nie dostałam się wczoraj. Gdy przechodziłam przed maską stojącego przed pasami auta, drugie na pełnym gazie wyskoczyło zza niego. Gdybym się nie zatrzymała, byłoby po zawodach.

Zaklęłam szpetniej niż kibice Legii i Polonii na ostatnich derbach Warszawy, na miękkich nogach dobrnęłam do chodnika i drżącą ręką wyjęłam zegarek. Zmierzyłam czas - zielone światło, łącznie z fazą mrugania, pali się na tym przejściu przez 15 sekund. Tyle ma wystarczyć na pokonanie czterech pasów w jedną, czterech w drugą stronę i sporej wyspy między nimi. Młodej, zdrowej osobie nie wystarcza. O ludziach starszych, poruszających się na wózku albo taszczących ciężkie siatki nie wspomnę.

Tymczasem po obu stronach ulicy dumnie pręży się opatrzona flagą Unii Europejskiej i godłem Warszawy tablica, która informuje, że na tym oto skrzyżowaniu wprowadzono "zintegrowany system zarządzania ruchem". Nie mam pojęcia, co z czym tu zintegrowano, ale ruch pieszych z całą pewnością nie został uwzględniony.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... nelam.html

: 11 mar 2011, 23:00
autor: Rosa
Kiedys tuz obok byla kladka dla pieszych ale oczywiscie ją zlikwidowano.

: 12 mar 2011, 0:40
autor: ness
Tuz obok caly czas jest kladka (miedzy gagarina a bartycka)
Zlikwidowali chyba ta na wysokosci agory.

W ogole kladki to wyczesany temat, wydaje sie jakies komos $ na remont tych ktore nadaja sie do zlomowania bo ani nie pomagaja pieszym ani kierowcom a wywala sie te przydatne.

: 12 mar 2011, 11:42
autor: osa
Z kładki między Gagarina a Bartycką nie korzystałem nigdy, ze zlikwidowanej na wysokości redakcji "Gazety" tylko czasem, bo wtedy trzeba też było przechodzić przez plac manewrowy drukarni, którą ostatecznie zburzono (niestety, akurat znikła też kładka). Niebieską kładką za skrzyżowaniem Wisłostrady z Chełmską chodzę sporadycznie, bo naokoło, w dodatku trzeba się cofać w stosunku do kierunku jazdy, czego nie lubię - właściwie idę tamtędy tylko wtedy, gdy "odprowadzamy się" z kimś na przystanki i rozstajemy przed wejściem na kładkę.

Najczęściej korzystam z opisanego przejścia dla pieszych przez piekielne skrzyżowanie Wisłostrady z Gagarina. Potwierdzam wszystko, dodam tylko, że niefajnie jest stać na środku między jezdniami wśród pędzących samochodów, kiedy złapie cię tam czerwone światło. Ostatnio zaś złapałem się na tym, że zielone światło dla pieszego nie zapali się, jeśli nie wciśnie się żółtego "guzika" pod sygnalizatorem (nawet w biały dzień! gdy ciągle ktoś tamtędy przechodzi) - po prostu nie zrobiła tego osoba, która czekała tam na zielone wcześniej ode mnie.

Skrzyżowanie Gagarina/Wisłostrada znam też jako kierowca i z tej strony jest to też niezły hardcore. Zwłaszcza, odkąd zlikwidowano podwójny pas do skręcania w lewo z Gagarina w Wisłostradę w stronę Żoliborza. Oczywiście cierpią też na tym pasażerowie autobusów. Dobrze chociaż, że przywrócono zieloną strzałkę do skrętu w prawo z Gagarina w Wisłostradę w stronę Sadyby, bo 131 i 180 łapały tam ogromne opóźnienia.

: 13 mar 2011, 20:18
autor: Siecool
Światła dla pieszych na nowych skrzyżowaniach to w ogóle dramat. Ostatnio musiałem przejść na skos przez węzeł Lazurowej z S-8. Na dobry początek forsujemy Lazurową - obowiązkowe klepnięcie w guziczek, wreszcie zapalają się światła, niestety tylko przez jedną jezdnię. Dopadamy kolejnego słupka, mruczymy gniewnie nasze niezadowolenie, dusimy kolejny guzik i spędzamy upojne dwie minuty, podziwiając zapadającą się kostkę na chodniku po drugiej stronie ulicy. Wreszcie dostajemy zielone i po prawie 5 minutach przeszliśmy przez Lazurową. Załatwiamy kwestię kolejnego guziczka, mijają kolejne minuty cyklu, w tym czasie oddajemy się zachwytom nad kunsztem naszych inżynierów, których namalowane na jezdni pasy ścierają się szybciej niż blaknie paragon z Biedronki. Wreszcie zaświeca się upragnione zielone, zgodnie z tradycją przez jedną jezdnię. Z mordem w oczach i słowem zbliżonym do angielskiego zakrętu na ustach dopadamy ostatniego słupka, z bańki walimy w guziczek i przechodzimy na czerwonym, z mocnym postanowieniem, że jak dojdziemy do władzy całą kadrę naukową z inżynierii ruchu na Politechnice postawimy na tym skrzyżowaniu i każemy przejść dookoła w zacinającym śniegu i przy 30 stopniowym mrozie, następnie włączymy im w domach żelazka i każemy wracać do domu tramwajem linii 20 z obowiązkowym postojem na światłach przy Maryninie, na Kole i śluzie przy Deotymy. Amen.

: 13 mar 2011, 21:21
autor: Plesim
Czyścisz mi monitor. :D
A już tak poważnie to staje normalnie koszmarem. Weźmy moją okolicę i światła Kasprzaka/Bema. Okolica (mieszkańcy) bardzo pragnęła tych świateł, obecnie je przeklina i coraz częściej ludzie przechodzą na czerwonym. Nigdy nie wiadomo czy uda się pokonać obie jezdnie czy tylko jedną. Priorytet dla pojazdów jest ważniejszy. Pojazd do skrętu dostanie swoje światło nawet jak podjedzie na kilka sekund przed zmianą, pieszy nie ma takich szans. Szkoda już wspominać o wspaniałej koordynacji ze światłami na Rondzie Tybetu. Olbrzymie prawdopodobieństwo (dla pojazdów poruszających się Kasprzaka), że będą stały na obydwu światłach.

: 13 mar 2011, 21:52
autor: Stary Pingwin
Siecool, Na Maryninie dla 20 TRZY światła - Radiowa , przed przystankiem i za .

: 14 mar 2011, 9:38
autor: drapka
Ale problem ze skrzyżowaniem z felietonu w "Gazecie", to chyba dotyczy tego, że nie da się tam przejść obu jezdni przy jednej fazie zielonego i noramlnym krokiem a nie biegiem? To akurat ani nic wyjątkowego (np. na pl. Konstytucji też się nie da od strony przystanku autobusowego w stronę centrum i tramwajowego w tęże). Zresztą konieczność oczekiwania między jezdniami tez nie jest jakąś szczególną katorgą - wyspa jest szeroka i można się parę kroków cofnąć. Przynajmniej jest w tym braku lgiki jakaś logika ;)
Cciekawsze rzeczy dzieją się na skrzyżowaniu al.KEN-Herbsta/Jastrzębowskiego. Tam też dla pieszych przechodzacych przez al. KEN jest guzik - sęk w tym, ze trzeba go wcisnąć, zanim dla samochodów zapali się żółte - inaczej nic z tego (guziki są umieszczone najdlaej od przejścia, jak tylko się dało). Ale wciskać guzik trzeba w godzinach szczytu, za to nad ranem zielone dla pieszych zapala się z automatu. Miłośnicy złapania "między jezdniami" też moga liczyć tu na szczęście - bo czasem, niz tego niz owego, faza zielona dla obu jezdni al. KEN ma różną długość - więc pieszy stoi między jezdniami - a tam szerokość nie jest taka, jak na Czerniakowskiej, tylko mniej więcej równa szerokości "malucha".
O bonusach dla kierowców typu "hopka" podobna tej zlikwidowanej przy Multikinie czy brak widoczności w lewoskręcie (samochody wyjeżdżają tam zza łuku al. KEN, który objeżdża pasy do lewoskrętu, więc jesli z przeciwka skręca autobus czy ciężarówka, można albo stać do oporu czyli zielonego dla Herbsta i zjeżdżać z ryku klaksonów albo robić rosyjską ruletkę) nie wspominam, sytuację poprawiłoby z pewnością wyznaczenie osobnej fazy do lewoskrętu, jak to jest w standardzie na KEN-ie za Płaskowickiej, ale na takie luksusy oczywiście stolicy nie stać.

: 14 mar 2011, 22:00
autor: Bernard
drapka pisze:Ale problem ze skrzyżowaniem z felietonu w "Gazecie", to chyba dotyczy tego, że nie da się tam przejść obu jezdni przy jednej fazie zielonego i noramlnym krokiem a nie biegiem? To akurat ani nic wyjątkowego (np. na pl. Konstytucji też się nie da od strony przystanku autobusowego w stronę centrum i tramwajowego w tęże).
Na pl. Zawiszy przez Al. Jerozolimskie (przy dworcu Ochota) też nie da się przejść całych jezdni i torowiska za jednym razem inaczej niż biegnąc. Dodatkowo zielone dla pieszych na południowej jezdni Alej zapala się jako ostatnie długo trzymając czerwone gdy już nic nie jedzie. Przez to wiele osób widząc zielone na dalszych przejściach (przez torowisko i północną jezdnię ) wchodzi na czerwonym. Idąc normalnym krokiem na wysokości torowiska widzimy już migające zielone na jezdni północnej. Po zapaleniu się czerwonego jeszcze przez 20 sekund nie ruszają samochody co wykorzystują piesi przechodząc na czerwonym.
drapka pisze:Cciekawsze rzeczy dzieją się na skrzyżowaniu al.KEN-Herbsta/Jastrzębowskiego. Tam też dla pieszych przechodzacych przez al. KEN jest guzik - sęk w tym, ze trzeba go wcisnąć, zanim dla samochodów zapali się żółte - inaczej nic z tego
Podobnie jest na przejściu przez Modlińską na wysokości Elektronowej (przy Auchan). Guzik trzeba wcisnąć w odpowiednim momencie (gdy trwa zielone dla Modlińskiej). W innym przypadku musimy odstać cały cykl. Zielone dostajemy tylko w momencie kiedy zapala się zielone dla Elektronowej (a zgłoszenie przez guzik było odpowiednio wcześnie). Jeżeli nie naciśniemy guzika zielonego nie dostaniemy w ogóle.

: 14 mar 2011, 22:17
autor: MichalJ
Te wszystkie światła na przyciski są tak nieprzychylne pieszym jak tylko można.

Zielone wraz z zielonym dla aut, ale pod warunkiem, że się nacisnęło co najmniej X sekund wcześniej.

Zielone nie wcześniej niż po Y sekund od naciśnięcia, nawet jeśli poprzednie zielone było 20 minut temu a światła nie są synchronizowane z niczym ani zależne od niczego.

Konieczność naciskania w centrum w szczycie...

Etc.

A na Czerniakowskiej przy Gagarina pół przejścia mogłoby mieć bez żadnych strat zapalane zielone o wiele wcześniej, auta i tak stoją (znaczy na ogół stoją, bo tam sygnalizacja ma dwie rożne kolejności faz wybierane w zależności od nie wiem czego).

: 14 mar 2011, 22:18
autor: reserved
Już za parę tygodni będzie nowa organizacja ruchu na skrzyżowaniach przy Grójeckiej (Korotyńskiego, Dickensa). Dodatkowo przeprowadzane są konsultacje wśród mieszkańców nt. ewentualnej sygnalizacji świetlnej na ul. Włodarzewskiej przy kościele. Tak wyczytałem z mejla jakiego dostałem jakiś czas temu od p. Lecha Baryckiego, radnego, oraz z kartki na klatce schodowej.